LGBT, czyli świat postawiony na głowie - film

 

Anglosasi lubują się w skrótach trzyliterowych. Jednak środowiska, dla których podejście do "tematu płci" jest awangardowe nie mogło zadowolić się tylko trzema literkami; powstał więc LGBT (Lesbians, Gays, Bisexuals, Transgenders). Te właśnie "postępowe koła" starają się narzucić nam swoją – autorską wizję świata. Poglądy te są niezwykle frapujące, tym bardziej, że do odpowiedniej sytuacji dobrana jest, albo szeroka, albo bardzo wąska optyka postrzegania przedstawianego problemu.                                                                                                    Optyka szeroka Czterdzieści sześć lat żyłem w niewiedzy zaścianka i Ciemnogrodu (piszę „z dużej”, bo to moja ojczyzna przeca). Mam te kilka dioptrii „na minusie”, ale zawsze widziałem wokół siebie przedstawicieli dwóch płci: żeńskiej i męskiej. Jakiż szok przeżyłem czytając wywiad z doktorem Dulko. Ludzie!!! Okazało się, że mamy 6 (słownie: sześć) płci. Tyle dekad wędrówki po tym łez padole, a ja poznałem tylko jedną trzecią płci. A co z pozostałymi, które według doktora zowią się:   - płeć nieokreślona, - transwestyta, - płeć transgenderyczna, - osoby transseksualne.   Moją rodzinę tworzą dwa osobniki płci żeńskiej i dwa – męskiej. Obawiam się, że gdy syn mój lub córa przyprowadzi kiedyś do naszego domu przedstawiciela płci mi obcej. Naprawdę nie będę wiedział jak się wtedy zachować. Czy pocałować w rękę, policzek, czy w coś innego. Nie wiem, zwłaszcza, że we wspomnianym artykule tak opisane są osoby transseksualne:   Cały czas czują się płci odmiennej i chcą pozbyć się wszystkich atrybutów - piersi, macicy, narządów płciowych, etc. - nieakceptowanej płci oraz wytworzyć inne narządy.   Najbardziej zaskoczył mnie zwrot „wytworzyć inne narządy”. Wyobrazić sobie można taką osobę, która wytworzyła sobie, takie swojskie np. czułki. Nikt ze znanych mi osób czułek nie posiada, chyba, że bardzo głęboko je przed światem ukrywa. Chociaż, jest taki poseł od owadów… W tym przypadku, nie zdziwiłbym się.   No nic.Będę musiał napisać w tej sprawie do magister Szczuki Kazimiery.   Optyka wąska Sprawą oczywistą jest, że za słowa, które wystukałem na klawiaturze komputera powyżej tego akapitu, zostanę wrzucony do wora z napisem „Homofob”. Dlaczego? To proste. W przypadku podejścia do tematu LGBT masz do wyboru tylko dwie opcje: homofob lub homofil. Ponieważ nigdy nie byłem i nie będę homofilem, wyboru nie ma - zostałem homofobem;  proste jak budowa cepa. Alternatywa została wyczerpana. Szkoda, że paleta homofobów nie jest tak bogata jak płci. Ja nazwałbym siebie homofobem realistą. Nie interesuje mnie, co ludzie Hom-Bi-Trans-seksualni robią (piszę z dużej, bo szanuję każdego człowieka), jeśli oczywiście robią „to coś” w zaciszu swoich mieszkań, klubów etc. Jeśli jednak wychodzą na ulice i promują styl życia LGBT w internecie, czasopismach – stajemy po przeciwnych stronach barykady. Czy to jest naprawdę tak skomplikowane?   I jeszcze statystyka. Również z wywiadu z dr Dulko. „Na świecie na ok. 30 tys. urodzeń jedna osoba jest trans.” Policzmy. Założenie: Warszawa 2 mln mieszkańców. Ilu osób „trans” możemy się spodziewać w stolicy? 66 (słownie: sześćdziesięciu sześciu). Mało jakoś. Czy jest więc sens robić tęczowe zadymy i wychodzić z tym problemem na ulice? Tak tylko pytam.   A filmik? To satyra na organizatorów "Parady Równości". Proszę zobaczyć jak ludzie, którzy odpowiadają za tego typu imprezy wystawili się na śmieszność. Naprawdę nie trzeba było się natrudzić, aby wypunktować bzdety, jakie wypowiadali przed kamerami. A są to posłowie. Zapraszam:     
YouTube: