Non est potestas nisi a Deo.

Non est po­tes­tas ni­si a Deo.

 

Wszelka władza pochodzi od [...] – wg św. Pawła z Tarsu, i aczkolwiek, co prawda w Zapytaj.onet.pl P.T. Lemingi mogą zapoznać się z inną sugestią, to niemniej jednak, moim zdaniem, nasza i tak jest najlepsza. Możemy być dumni z Polski. Oto władza wykonawcza - a dokładniej to jej pierwsza część wg kolejności konstytucyjnej wyartykułowanej  w Art. 10 ust. 2.  będąca najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej i gwarantem ciągłości władzy państwowej, zwierzchnik sił zbrojnych i reprezentant państwa w stosunkach zewnętrznych w jednej osobie Pana Prezydenta - namaszczając trzecią władzę w osobach „nowych” Sędziów po ojcowsku nas poucza:

„nie wszyscy w pełni rozumieją, że trzeba okazywać szacunek niezależności”.

http://www.prezydent.pl/aktualnosci/nominacje/art,720,niezaleznosc-sadow-istota-demokracji.html
 
Dzięki czemu już wiemy, że „nie wszyscy rozumieją” oraz co „trzeba”. I rzeczywiście nie wszyscy, o czym poniżej. Wypada bowiem jeszcze wcześniej okazać szacunek samemu Panu Prezydentowi, który potrafił porzucić wcześniejsze przyzwyczajenia, wykazując zdolność ewoluowania.

Podziwiam nowe oblicze Pana Prezydenta – nie tylko bynajmniej chodzi o zgolenia wąsa ale o przemianę wewnętrzną i tak się zastanawiam jak to się zmieniły radyklanie poglądy Pana Prezydenta od słynnego zapewnienia, że „Sędzia jeszcze rozgrzany”, ewoluując w kierunku zupełnie przeciwnym, ku niezależności sędziowskiej - jak się wydaje.

Pan Prezydent Bronisław wydaje się występować w obronie Sędziego Tulei, którego mama, jak się dowiadujemy miała związki z SB. Co prawda niezależność Sędziego od tego nie zależy podobno, podobnie jak od tego czy o tym wiemy, czy też nie. Niemniej jednak, żeby docenić w pełni i okazać szacunek – jak trzeba – to chyba lepiej będzie jak poznamy wszelkie uwarunkowania i okoliczności, a tym samym będziemy wiedzieli, że np. Sędziemu Igorowi to ta niezależność nie przychodzi tak łatwo. A tymczasem okazuje się, że faktycznie chyba nie wszyscy to rozumieją, bo Gazeta Wyborcza jakby nic w tym kierunku nie robiła – znaczy uświadomienia nas, a Gazeta Polska owszem:

„Funkcjonariuszem MSW był także jej mąż Witold Tuleya, który odbył długotrwałe przeszkolenie w Moskwie.”

http://niezalezna.pl/37392-tylko-u-nas-syn-tw-lucyna-orzeka-w-procesach-tajnych-wspolpracownikow

GW nie tylko nie uświadamia i nie buduje w tym aspekcie zgody z Panem Prezydentem, ale judzi i jątrzy prowokacyjnie pytając w tytule artykułu „Kto obroni sędziego Tuleyę?”, publikując podobiznę Sędziego Igora, a nawet wydaje się prowokować taki atak na Sędziego, w formie gierek jakichś, albo co, być może celowo lub nie - pisząc „gry” zamiast gdy:

„Atak na niego po tym, gry 4 stycznia skazał dr. Mirosława G. w korupcyjnym procesie”

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,13254638,Kto_obroni_sedziego_Tuleye_.html#ixzz2IJbQgBcy
„Czy to aby nie metody stalinowskie?” – słusznie pyta, zapewne oburzony przytoczonymi cytatami z Gazety, „jozefmoneta”, dzięki któremu też odkryłem ten bulwersujący tekst.

YouTube: 
Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Krzysztof

18-01-2013 [12:59] - Krzysztof | Link:

Owszem, władza pochodzi pochodzi od Boga, ale ci, którzy się do niej dorwali, już niekoniecznie. Mam duże wątpliwości, czy gdyby Pan B. mógł ją przekazywać wedle swego uznania, akurat powierzyłby ją tym i owym. Ale że istnieje możliwość dorwania się, a bywa że i wciskania komuś, no więc mamy to, co mamy. Pan B.na pewno sobie z tym poradzi, a że nam szaraczkom czasem to bokiem wychodzi, to - dla lepszej komunikatywności odstępuję od oryginalnego przekazu - chcącemu nie dzieje się krzywda. I to by było na tyle, dopowiem za klasykiem mniemanologii stosowanej.

PS. Pan B. na pewno nie ma na imię Bronek