17 września roku pamiętnego

17 września 1939 roku rozpoczęło się wieloletnie, skuteczne mordowanie Mojej Ojczyzny. Mordowanie dosłowne, tzn. eksterminacja ludzi oraz mordowanie symboliczne, czyli niszczenie wszelkich śladów kultury polskiej. Niezliczone tysiące mieszkańców, nie tylko Polaków -  zamordowane lub wywiezione przez Sowietów. Potem przyszli Niemcy i znowu – niezliczone rzesze zamordowanych, przez Niemców, przez Ukraińców....
Niedobitki mojej rodziny osiedliły się na Górnym Śląsku.

Tam mieszkali wspólnie Polacy, Ukraińcy, Niemcy, Czesi, Żydzi. Potem przyszła wojna. Tutaj mieszkali wspólnie Polacy Niemcy, Czesi, Żydzi – potem przyszła wojna....

Z jednych Kresów RP na drugie.....

Może dlatego lubię Ślązaków – cechuje ich to samo zrozumienie dla różnorodności przy jednoczesnej dbałości o swój obyczaj, takie podejście jest charakterystyczne dla ziem zamieszkałych przez różne nacje.  Jedno nas łączy na pewno – tutaj Sowieci przyszli zimą 1945 roku. I zrobili to samo, co tam w 1939 – mordowali, niszczyli i wywozili.

Moi przodkowie mieszkali na Wołyniu przez kilkaset lat, od czasów I Rzeczpospolitej. Ślązacy byli poza Polską przez kilkaset lat, od czasów rozbicia dzielnicowego.
Wołyń dzisiaj nie ma  już nic wspólnego z Polską,  Śląsk po 700 latach znalazł się w Polsce i to wcale nie tak na obrzeżu, ale mimo upływu prawie 70 lat nadal szuka w Polsce swojego miejsca.....
Moją Ojczyznę zamordowano, ja urodziłam się na emigracji – dzisiaj powoli odnajduję Ojczyznę na Śląsku. To długo trwało i nadal nie jest łatwo. Ale się staram....