Przestronne biurko. Leży na nim notes, długopis, ostatnio czytana - zamknięta książka z zakładką w środku. Wszystko w idealnym porządku. Każda rzecz pod ręką, aby w dowolnej chwili można było zasiąść przy blacie i rozpocząć bój z lekturą czy zaległą korespondencją. Pamiętam idealnie zatemperowane ołówki, które wstawione w gliniany słoiczek ostrzem do góry "czekały" na swoją kolej, jak rakiety gotowe do szybkiego ataku na białą kartkę papieru. Na półkach nad biurkiem w rzędzie - „na baczność” - stały książki. Od największej do najmniejszej. Jak w kompanii honorowej. Równiutko, żadna nie śmiała wystawać poza czoło tej pierwszej - największej. Tak przez długie lata wyglądało biurko (i jego okolice) mojego wuja – wojskowego, który w polskiej armii był osobą naprawdę prominentną.
„Fakt” 25 czerwca 2012r.
(...)informuje o nowych ustaleniach w śledztwie dotyczącym śmierci gen. Sławomira Petelickiego. Śledczy mieli odnaleźć na biurku twórcy jednostki GROM uporządkowane i posegregowane rzeczy osobiste i firmowe. To może oznaczać, że Petelicki zaplanował swoje samobójstwo.
Według osób, które prowadzą śledztwo oglądały rzeczy osobiste generała w poszukiwaniu listu pożegnalnego lub innych śladów, które pomogły by ustalić ewentualny motyw, który skłonił go do targnięcia się na własne życie.
Odnalezione dokumenty były "świeżo poukładane"(sic!). Na biurku odnaleziono nawet ułożone razem karty kredytowe. "Fakt" podkreśla, że to może świadczyć o tym, że gen. Petelicki nie popełnił samobójstwa pod wpływem jakiegoś nagłego impulsu, ale zaplanował ten dramatyczny krok.
Portale internetowe opisały wspomniane doniesienia, jako dowód na to, że generał Sławomir Petelicki popełnił samobójstwo.
Ile trzeba mieć w sobie złej woli lub głupoty, aby fakt zrobienie porządku na biurku zinterpretować w taki sposób?
Wszystkim, którzy zgadzają się w tej sprawie z „Faktem” i portalami, dedykuję - trawestując słynny cytat z Seweryna Blumsztajna - tytuł tego posta. Tylko tyle i aż tyle. W końcu, w dzisiejszych - pełnych skrajności - czasach ważne rzeczy można strywializować równie łatwo jak błahostki wynieść na piedestał. Mamy od tego specjalistów PR w III RP. Nawet literki pasują.