Binienda i naukowy knebel


 

Podczas spotkania, jeden z widzów poruszył temat katastrofy smoleńskiej w kontekście politycznym. Zobaczyłem wtedy coś, co mną ździebko wstrząsnęło. Profesor z Politechniki Białostockiej momentalnie uciął ten wątek i szybko skierował go na zupełnie inne tory.

Wczoraj w białostockim kinie Ton odbyło się spotkanie z profesorem Wiesławem Biniendą.  Ostatni raz takie tłumy ludzi widziałem w warszawskim kinie Wisła, gdzie zorganizowano spotkanie z Jackiem Kuroniem. Było to w 1989r., przed wyborami parlamentarnymi.
Szczerze powiem, że atmosfera na sali była równie, jak nie bardziej gorąca niż przed laty. Ale o tym za chwilkę.
Spotkanie w Białymstoku zorganizował Ruch Społeczny im. Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego. Uczestniczyło w nim również, jako wsparcie techniczne, dwóch profesorów Politechniki Białostockiej.
Wiesław Binienda przedstawił wyniki prac swojego zespołu badawczego dotyczące możliwych skutków zderzenia skrzydła samolotu TU-154M z brzozą, czyli starał się wyjaśnić epizod trwający - w całym ciągu zdarzeń - mniej niż sekundę. Prezentacja znana i dostępna w sieci, dlatego nie będę się nad nią rozwodził.
Gorąco zrobiło się dopiero w części przeznaczonej na konwersację. Nie wiem jak było na spotkaniach w Warszawie i Krakowie, ale w Białymstoku pojawili się prowokatorzy, którzy zadawali pytania a la Niesiołowski Stefan; pełne agresji i złośliwości. Pewien furiat wykrzykiwał w stronę prelegentów swoje przemyślenia o „witce brzozowej przecinającej człowieka na pół”, a następnie rzucił jakiś pakunek na stół stojący na scenie. Inny z kolei snuł jakieś rozwlekłe - zanudzające historie bardzo luźno związane z tematem przewodnim.
Podczas spotkania, jeden z widzów poruszył temat katastrofy smoleńskiej w kontekście politycznym. Zobaczyłem wtedy coś, co mną ździebko wstrząsnęło. Profesor z Politechniki Białostockiej momentalnie uciął ten wątek i szybko skierował go na zupełnie inne tory.
Nagle zdałem sobie sprawę, że na scenie obok siebie stali przedstawiciele dwóch różnych środowisk akademickich. Jeden - wolny, drugi - związany zależnościami, podległościami, układami. Cholera wie, czym jeszcze. Proszę mnie dobrze zrozumieć. Nie chcę oceniać naszych profesorów-tubylców, bo widać, że to ludzie zacni, skoro publicznie pokazali się w obecności Wiesława Biniendy. Musi być jednak coś, co nie pozwala mówić im pełnym głosem. Coś, co depcze ich prawo do wypowiedzi. I to jest najbardziej przerażające, bo podobno żyjemy w wolnym kraju.. Dlaczego polski naukowiec pracujący w USA, ma poparcie swoich szefów, jest doceniany? Dlaczego polski naukowiec w swoim kraju ma tłumik na ustach? O co tu chodzi? Może jestem przewrażliwiony - pomyślałem - może źle oceniam sytuację. Chyba jednak nie.

Pół roku temu piętnastu uczonych wystąpiło z inicjatywą zorganizowania konferencji, poświęconej mechanizmowi zniszczeń, do jakich doszło podczas katastrofy smoleńskiej. Wśród wspomnianych naukowców, był obecny na spotkaniu profesor z Politechniki Białostockiej.
W tym celu zwrócono się do dyrektora Narodowego Centrum Badań i Rozwoju – państwowej agencji, powołanej do realizacji zadań z zakresu polityki naukowej, naukowo-technicznej i innowacyjnej państwa – z następującym apelem:

Szanowny Panie Dyrektorze,

Zwracamy się do Pana z prośbą, aby korzystając ze swoich statutowych uprawnień NCBiR otworzyło możliwość sfinansowania badań naukowych mających na celu analizę i wyjaśnienie mechanizmu zniszczenia w tzw. „katastrofie smoleńskiej" z dnia 10 kwietnia ub. r., a także ogólny rozwój technologii badawczych w zakresie testów zderzeniowych.
Tragiczne wydarzenie, które pociągnęło za sobą śmierć elity politycznej i kadry dowódczej polskich sił zbrojnych w dalszym ciągu elektryzuje społeczeństwo z powodu wielu zagadek związanych z mechaniką zniszczenia samolotu TU-154. Hipotezy dotyczące tego mechanizmu tworzone przez ludzi pozbawionych wykształcenia w dziedzinie mechaniki z jednej strony podnoszą emocje społeczne, z drugiej zaś budzą oburzenie środowiska naukowego ze względu na prymitywizm i sprzeczność z prawami fizyki. Wyrazem tego może być wystąpienie prof. Mirosława Dakowskiego do prokuratury.
Katastrofa smoleńska jest zbyt ważnym wydarzeniem w dziejach kraju, aby pozwolić na kształtowanie jej obrazu w świadomości społecznej przez polityków i propagandzistów w zależności od wyznawanych sympatii politycznych. Niezależnie od przyczyn, jakie do niej doprowadziły, a którymi nauka nie powinna się zajmować, jest to problem naukowy i zadanie dla instytucjonalnej nauki polskiej - zadanie polegające na wyjaśnieniu samego mechanizmu zniszczenia samolotu. Zadanie trudne i interdyscyplinarne, którego rozwiązanie wymaga zaangażowania i współpracy ośrodków naukowych zajmującymi się różnymi dziedzinami nauki - takimi jak wytrzymałość materiałów, mechanika zniszczenia, komputerowe badania symulacyjne, doświadczalne badania zderzeniowe (crash testy) i inne - lecz przy obecnym poziomie technologii symulacyjnych całkowicie wykonalne.
Prace mające na celu ustalenie mechanizmu zniszczenia w „katastrofie smoleńskiej" miałyby wielkie znaczenie czysto naukowe i podniosłyby poziom symulacji komputerowych w dziedzinie krajowych badań zderzeniowych. Mogłyby one być prowadzone z wykorzystaniem istniejących programów komputerowych będących w dyspozycji NASA, wierzymy jednak, że doprowadzą do powstania oryginalnych polskich aplikacji. Pozwoliłoby to na ich zastosowanie w wielu dziedzinach związanych z badaniem bezpieczeństwa w transporcie nie tylko lotniczym, lecz również lądowym.
Sądzimy, że punktem wyjścia dla wspomnianych prac powinna być konferencja naukowa, którą umownie nazywamy Konferencją Smoleńską. Pozwoliłaby ona na przedstawienie dotychczas wykonanych badań, wymianę doświadczeń i ustalenie kierunku dalszych prac. Chcielibyśmy, aby konferencja ta odbyła się pod patronatem Komitetu Mechaniki Polskiej Akademii Nauk. Ze względu na to, że Komitet Mechaniki nie dysponuje środkami na ten cel, prosimy Pana Dyrektora o sfinansowanie kosztów takiej Konferencji ze środków NCBiR.

Licząc na pozytywne ustosunkowanie się do powyższych postulatów pragniemy przekazać wyrazy najwyższego szacunku.

A co na to szef NCBiR? Według tvp.info odpowiedział:

- Zmuszony jestem poinformować, że postulatów przez Panów zgłoszonych do realizacji przyjąć nie mogę. Dodał też, że zorganizowanie takiej konferencji wychodzi poza „kompetencje oraz zakres działania Centrum”.

Przypomnę tylko, że misją NCBiR jest wsparcie polskich jednostek naukowych oraz przedsiębiorstw w rozwijaniu ich zdolności do tworzenia i wykorzystywania rozwiązań opartych na wynikach badań naukowych w celu nadania impulsu rozwojowego gospodarce i z korzyścią dla społeczeństwa. Podana informacja pochodzi ze serwisu www wspomnianej instytucji.

Ile jeszcze takich państwowych placówek może odmówić finansowania badań, seminariów, wyjazdów etc.? I jak w takich warunkach można "być jak Binienda"? No, jak?

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Gość

26-05-2012 [20:38] - Gość (niezweryfikowany) | Link:

Obrazek użytkownika maruder

26-05-2012 [23:34] - maruder (niezweryfikowany) | Link:

Również byłem na spotkaniu w kinie Ton. Prof. Binienda mówił o "professor's freedom" w USA, ale nie mogłem odeprzeć wrażenia, że freedom jest, dopóki się bada coś nie związanego z polityką, a jeśli już, to niech to będą sprawy zagraniczne. Po zamachach na WTC i Pentagon poznikały zarówno nagrania z monitoringu, jak też paru gości, którzy chcieli zbierać próbki do badań. USA ma własne problemy również.

Tym niemniej szacunek dla profesora za podjęcie tematu, a także przyjazd na te nasze zadupie.

Obrazek użytkownika HENRY

27-05-2012 [08:40] - HENRY (niezweryfikowany) | Link:

odróżniać uczonych od naukowców. Uczeni żyją dla nauki naukowcy z nauki ;-)

Obrazek użytkownika Gość1

27-05-2012 [09:45] - Gość1 (niezweryfikowany) | Link:

W każdym kraju, a zwłaszcza w USA naukowcy są elitą a finansowo spokojnie należą do klasy średniej. A u nas? Poza mizernymi pensjami i rosnącymi wymaganiami zawodowymi i etycznymi nakłady na naukę jedne z najniższych w Europie! Ciesz się Pan, że jeszcze nie wyjechali stąd, a bez problemu dostana zatrudnienie, tym bardziej, że na ogół znają języki obce.

Obrazek użytkownika Chris

27-05-2012 [09:42] - Chris (niezweryfikowany) | Link:

profesorów, na ogół zacnych ludzi. To świadczy o poziomie państwa, jego wolności słowa i demokracji. A to zasługa polityków i ich narzędzi! Naukowcy też mają rodziny, dzieci za które czuja się odpowiedzialni i w razie czego nikt z nas nie weźmie ich na wikt i opierunek.

Obrazek użytkownika Gość

27-05-2012 [14:18] - Gość (niezweryfikowany) | Link:

Gościu, rozumiem, że jak dobrze zapłacą to będziesz uczciwszy? niskoopłacany profesor nie może być uczciwy?

Obrazek użytkownika Gość1

27-05-2012 [15:32] - Gość1 (niezweryfikowany) | Link:

Nic nie zrozumiałeś z odpowiedz do HENRY!!!! A co oni nie są uczciwi? HENRY napisał że żyją z nauki, oj zyją zyją, wiem coś o tym a bywam często na zachodzie i wiem jak jest w USA. Tam sa traktowani jak elita i zyją jak klasa srednia!!!! Ty wiesz jakie są w Polsce nakłady na naukę? Jedne z najniższych w Europie o pensjach nie mówiąc.

JAK SMIESZ IM ZARZUCAĆ NIEUCZCIWOŚĆ?!!! A GDZIE NIBY SĄ NIEUCZCIWI???
TY BOHATERZE skryty za nickiem weźmiesz ich na utrzymanie jak wywalą ich z uczelni??? Zwłaszcza w wieku po 50? Prof. Binienda jest w USA i tu mogą mu naskakać ale polskim naukowcom mogą wiele złego zrobić.

Jeszcze raz powtarzam, cieszcie się, ze jak lekarze jeszcze w tym zakichanym kraju siedza, bo większość może spokojnie znaleźc prace na zachodnich i amerykańskich uczelniach, a jest to srodowisko ze średnio najlepsza znajomością języków. Lekarze siędzą bo albo są ustawieni (nieliczni tak że hej) albo nie znaja języków.