Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Dziad wiedział, nie powiedział. A to było tak....

Izabela Brodacka Falzmann, 23.02.2012
Zawsze mi się wydawało, że gdyby ludzie zechcieli podzielić się swoją wiedzą, gdyby pisali prawdę o czasach w których żyli i o wydarzeniach w których uczestniczyli, albo obserwowali je z bliska,  niemożliwe byłoby  uprawianie historii jako ciągu „faktów prasowych”
Z ust polityków, nawet tych pisujących w niezależnych mediach, zawsze poznajemy jednak historię  w wersji in usum Delphini. Dopóki są politykami czynnymi, jest to zrozumiałe. Gdy przestają być-  nadal obowiązuje ich omerta.

Wiem, że sypanie nie jest zajęciem bezpiecznym. Romand Zimand mówił mi lata temu, że jego znajoma wie kto naprawdę  rąbnął Nowotkę, bo była tego świadkiem. Dożyła późnej starości tylko dlatego, że nigdy nic nie pisnęła na ten temat. Inni, gdy im na starość puściły zwieracze ( excusez le mot), zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach. Mam na myśli choćby  Jaroszewicza. Podejrzewam jednak, że puszczanie zwieraczy to najczęściej wyciek kontrolowany.

Czasami politycy i oligarchowie mówią ludzkim głosem. Najczęściej gdy są pijani. Kiedyś Aleksander Gudzowaty opowiadał po pijanemu (bodajże Oleksemu) jak to  Jolka uczy jeść bezę łyżeczką. Teraz pan Gudzowaty sam poszedł w ślady Jolki i w internecie opublikował wykład z wychowania seksualnego na poziomie lekcji z przygotowania do życia w rodzinie w szkole podstawowej.
A przecież pan Gudzowaty mógłby nam wiele wyjaśnić. Na przykład jak naprawdę było z budową gazociągu, nazwaną przez naczelnego redaktora pisma „Rurociągi” Michałowskiego „ przekrętem stulecia”. Mógłby również przeprosić za to, że jego ochroniarze bili kobietę w ciąży walczącą o odebrany jej w czasie budowy sad. Te i podobne fakty są udokumentowane na taśmie i trudno im zaprzeczyć. Być może jednak się mylę i to Gudzowaty jest „dobry pan”, a Michałowski „ zły pan”. Musiałby to jednak udowodnić.
Osobnym problemem jest czy w ogóle należy Gudzowatego słuchać, nawet gdyby dojrzał  (czyli spadł) i  sprzedawał czytelnikom jakieś rewelacje. Jest tu kilka możliwości. Pan Gudzowaty może prowadzić własną grę. Może – zamiast wyjaśnić- blokować wyjaśnienie. Swego czasu taktykę „ obsikiwania” tematów stosował Urban.  Po Urbanie temat stawał się tabu. Nikt nie chciał mówić jak Urban.
Czy mamy uwierzyć, że Gudzowaty jest kolejnym synem marnotrawnym? Taką bajkę przerabialiśmy wielokrotnie. Na przykład bajkę o skruszonych stalinowcach. Albo o partyjnych patriotach, którzy chcą dobrze ale nie mogą.

Mój ojciec mawiał, że choć podobno przed wojną  Polska była antysemicka, a w każdym razie większość nie była dobrego zdania na temat etyki handlowej Żydów, każdy ziemianin miał swojego Żyda, któremu bezbrzeżnie ufał i pozwalał się – jak to mówią teraz młodzi- łoić.
Za realnego socjalizmu prawie każdy z nas miał jakiegoś partyjniaka ( im wyżej postawionego tym lepiej), który jego zdaniem pozytywnie się wyróżniał od swoich kolegów i którego opinie z namaszczeniem cytował.
A w opozycji dopuszczono do takiego „wymieszania śliwek z guanem”, jak to powiedział kiedyś na wizji TV pewien członek Solidarności Walczącej, że trudno było oczekiwać, że powstanie z tego smaczny placek.

Pewien mój kuzyn ( jedyny w naszej rodzinie) zapisał się do partii, bo chciał zostać dyrektorem. Od tego czasu widywaliśmy się tylko na pogrzebach. Teraz ten puryzm wydaje mi się trochę śmieszny. Więcej szkód krajowi przynieśli niektórzy solidarnościowi święci, od koniunkturalnych partyjniaków, szczególnie niskiego szczebla. I może okazać się, że przyjaźnie z czasów opozycji okażą się bardziej kompromitujące niż partyjniak w rodzinie.

Dobrze rozumiem, że sypanie swoich nie jest sprawą łatwą. Przede wszystkim jest nieeleganckie. Najczęściej sprowadza się do oglądu z perspektywy dziurki od klucza.
Kto z kim, kiedy,  jak i gdzie. Ale nie tylko o to chodzi.

Onegdaj spotkałam się z panią, która jako młoda dziewczyna rozprowadzała wśród studentów wydawnictwa, które ja z kolei otrzymywałam z Paryża, z kręgów Paryskiej Kultury.
Były to dobre i poszukiwane książki, a ona zgodnie z moją sugestią rozdawała je dobierając właściwy adres. Robiła to niezwykle uczciwie i wiele razy po latach słyszałam jej nazwisko w prywatnych relacjach na temat czytelnictwa w podziemiu. Mogłabym napisać o niej w samych superlatywach. A jednak tego nie zrobię, bo w jej środowisku byłby to pocałunek śmierci. Pracuje naukowo, publikuje w kraju i za granicą, wybrała emigrację wewnętrzną.

Razem z nią i pewnym biologiem przygotowaliśmy do druku w podziemnym wydawnictwie antologię  „stalinianów”, czyli utworów z czasów młodości, różnych prominentnych osób.
Wydawnictwo nie tylko wycofało się rakiem z druku, ale pospiesznie wydało konkurencyjną antologię pod wiele mówiącym tytułem „Paranoja”. Jak łatwo się domyślić wybrano utwory, które miałyby dowodzić tezy, że fascynacja komunizmem był to rodzaj zbiorowego obłędu, za uczestnictwo w którym nie można nikogo winić.

Biolog też wybrał emigrację wewnętrzna, jest dobrym naukowcem, profesorem. Żałuje, że stracił 10 lat życia naukowego walcząc „ nie o take Polske”.
Jestem osobą rzeczową i pozbawioną kompleksów, dlatego proszę potraktować dosłownie to co piszę. W jego środowisku znajomość ze mną, a nawet wzmianka o nim na Niezależnej, byłyby kompromitujące. Tacy jak on mają prawo być  cytowani wyłącznie w czasopismach z listy filadelfijskiej.
Chętnie opisałabym perypetie z wydawaniem antologii jadąc, jak to się mówi, po nazwiskach. Ale czy mam prawo zrobić mu świństwo?

Jak widać niektórzy mają powody żeby wstydzić się znajomości ze mną. Ja mam powody żeby wstydzić się różnych znajomości z czasów konspiry. I się wstydzę. Czy zawsze można było jednak wykazać proletariacką czujność? A co ma powiedzieć Peter Raina, którego rozpracowywała własna żona. Nie wspominając o Jasienicy.

Za czasów szkolnych opowiadaliśmy dowcip. Partyjniak przedstawia wiejskiej rodzinie dziewczynę.  „To moja kolegówna”- mówi. „Kole czego?”- pyta ojciec.

Bardzo się staram, żeby już nie być niczyją kolegówną.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 13999
Domyślny avatar

Bogdanrze

23.02.2012 12:03

Pani Izabelo, kocham Panią!!!! Mało można dodać. Pozwoli Pani, że roześlę do paru takich, co nie czytują tutaj. Pozdrawiam Bogdanrze
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

23.02.2012 12:15

Dodane przez Bogdanrze w odpowiedzi na Dziad wiedział, nie powiedział.

Gdybym była młodsza odpowiedziałabym: "z wzajemnością". W każdym razie dziękuję.
Domyślny avatar

sarmata

23.02.2012 18:22

Są mi po prostu obce. Gdzie lojalność do siebie i innych krzywdzonych? Coś tu nie tak.

Stronicowanie

  • Pierwsza strona
  • Poprzednia strona
  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
Izabela Brodacka Falzmann
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 037
Liczba wyświetleń: 7,674,235
Liczba komentarzy: 20,821

Ostatnie wpisy blogera

  • Chleb nasz powszedni
  • Postępy postępu
  • Kto i w jakim celu propaguje pogańskie zwyczaje Halloween?

Moje ostatnie komentarze

  • @@@Niektórzy twierdzą , że na Zachodzie można nabyć doskonałe produkty ekologiczne. Było to wiele lat temu w Antibes. Jeszcze wtedy płaciło się we Francji -jak trzeba- we frankach. Podczas porannego…
  • @ AlinaA my będziemy ofiarami tych eksperymentów tak jak byliśmy ofiarami postępu w wyszczepianiu ludzkości. Termin "wyszczepianie" używali naukowcy i politycy, Jakby mieli do czynienia z bydłem…
  • @ Dark Regis Dziękuję za komentarz.

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Upadek edukacji. Tym razem piszę jako fachowiec.
  • Historia pewnej kamienicy
  • Śpioszki rozmiaru XXXL

Ostatnio komentowane

  • Tomaszek, A jest jeszcze giełda Fasty i niemałych bazarków kilka . Bo to jedyny niezależny element tego łańcucha czy systemu  . A i PSSy też .
  • Jan1797, O tak - 100/100, dokładnie o to chodzi, aby się przygotować na sytuację podobną do tej z 21'roku. Swoją siecią sklepów, bez znaczenia w którą stronę aktualnie rozwija się sytuacja własna prężna sieć…
  • spike, @Izabela - znajoma opowiadała, że jak była w Niemczech, to na straganie można było kupić jabłka, niby normalka, tylko że te jabłka były droższe od tych ładnych z marketu, a do tego robaczywe i…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności