Gott mit uns

Gott mit uns

Tak mają prawo myśleć skrycie członkowie PO. Rzadko się zdarza, aby siły przyrody pomogły komuś pozbyć się praktycznie całej opozycji. Teraz już można mówić o zmarłych wyłącznie w superlatywach, ronić krokodyle łzy oraz wykorzystując zbiorowe emocje i nawołując do zgody narodowej przekuć tragedię w sukces wyborczy. Bronisław Komorowski jest w roli drugiego pilota, który chwycił ster, gdy pierwszy niespodziewanie zmarł. Czy ktoś odważy się mu teraz ster wyrywać? Szczególnie, że potwierdził swe kwalifikacje w prawyborach.

Pierwszy raz zdarza mi się prosić czytelników, aby powrócili do jednego z moich poprzednich wpisów pod tytułem „ Forkenter”. Zadałam tam na końcu retoryczne pytanie. Życie dopisało odpowiedź.