Jeszcze w sprawie Nitrasa Sławomira

Tym razem poczułem się wywołany do odpowiedzi przez Zbyszka Girzyńskiego, który pisał o swojej satysfakcji, że niejaki Nitras Sławomir wykpił się pokazaniem paszportu dyplomatycznego gdy został złapany na wykroczeniu drogowym na niemieckiej autostradzie. Trochę się z Tobą Zbyszku zgadzam, a trochę nie zgadzam.

Zgadzam się z Twoją opinią o niemieckim policjancie. Oni wszyscy (ci policjanci, celnicy i w ogóle niemieccy urzędnicy których w życiu spotkałem) zachowują się jakoś tak specyficznie. W zasadzie za każdym razem miałem wrażenie kontaktu z osobą niedorozwiniętą z głęboko zaszczepionym poczuciem wyższości. (Dodam, że nigdy nie zapłaciłem w Niemczech mandatu.)

Inna sprawa, że policjanci na całym świecie mają swój nieoficjalny ranking zatrzymań. Ja zatrzymałem posła, ja gwiazdę rocka, ja księdza biskupa, a ja z kolei tylko Dodę za niewłaściwe przechodzenie przez ulicę. Tak mają, to taka ich zawodowa loteria fantowa, do której mają – w mojej opinii – niezbywalne prawo.

Ta loteria jest dodatkowo społecznie użyteczna. Ludzie „ze świecznika” zwyczajowo podlegają innym prawom niż „maluczcy”. Nie płacą mandatów, dostają śmiesznie niskie wyroki, jak na przykład Otylia Jędrzejczak za zabicie brata, albo w ogóle unikają sądowych przykrości jak Maciej Zientarski po zabiciu kolegi w swoim Ferrari. Medialny hałas wokół naruszeń prawa czynionych przez osoby publiczne jest często jedyną konsekwencją, jaka ich dotyka.

Europoseł Nitras Sławomir podczas swojego, krótkiego wszakże, europosłowania pokazał się dwa razy: pierwszy raz wpuszczając do Sejmu RP Atamańczuka Cezarego i drugi raz sprzecznie z prawem (i zdrowym rozsądkiem) korzystając ze wstecznego biegu. Póki co – bilans jakiego oczekiwałbym od Totumfackiego Tuska Donalda.

W „pasku” TVP INFO informacja o złapanym Europośle pojawiła się dość wcześnie (chyba przed południem) i długo, długo (do wczesnego wieczora) była całkowicie anonimowa. Byliśmy z Żoną absolutnie pewni, że chodzi o jakiegoś PO-wca, bo do późnego popołudnia nie podawano jego nazwiska. Jak człowiek sobie przypomni festiwal wokół stylu jazdy Jacka Kurskiego… różnica jest zasadnicza.