Bliskie spotkanie III stopnia

Co można powiedzieć o osobie, która w marcu 2009 roku publicznie twierdzi, że Gazeta Wyborcza (nazywałem ją kiedyś „Dziobakiem Australijskim” – patrz tu – i wrócę do tego określenia) powstała i rozwinęła się wyłącznie dzięki wolnemu rynkowi? Zapewne nic pochlebnego.

Dziobak Australijski niewątpliwie działa w warunkach neoliberalnej gospodarki (nie mylić z wolnym rynkiem). Nie można jednak nie zauważyć, że Dziobak powstał i rozwijał się dzięki niezliczonym epizodom pozarynkowej pomocy z zewnątrz. Należy przyznać, że tak stworzone szanse do cna wykorzystał, ale twierdzenie, że to wszystko „niewidzialna ręka rynku”… No gdyby głosił to osobnik, który dostarcza mojej żonie mieloną korę do ogródka – jednostka jak najbardziej rzeczywista i niewątpliwie obdarzona szczególnymi cechami umysłowości i osobowości, które na dobrą sprawę wymagałyby osobnego opracowania – uważałbym, że należy podjąć jakąś dyskusję, coś dopowiedzieć, coś wyjaśnić, podać fakty…

Co innego jeśli taki pogląd głosi na przykład zaangażowany od lat w politykę profesor ekonomii. Na podstawie takiego twierdzenia wygłoszonego publicznie można by głosić o takim osobniku wiele niepochlebności bez ryzyka przegrania procesu sądowego. No chyba, że…

Nie zapominajmy o kosmitach. Bliskie spotkanie III stopnia następuje wtedy, gdy człowiek myślący (homo sapiens) spotka się z przedstawicielem cywilizacji pozaziemskiej. Według Wikipedii (patrz tu) spotkania takie – CE III – Close Encounter of The Third Kind – dzielą się na podgrupy. Typ E (CE-III-E) oznacza obserwację istoty/istot (humanoidalnych, rzadziej niehumanoidalnych) z dowolnej odległości bez jednoczesnej obserwacji UFO (ang. unidentified flying object, pol. NOL – niezidentyfikowany obiekt latający). Typ F (CE-III-F) oznacza z kolei słyszenie głosu takiej istoty, niezależnie od tego czy się samą istotę widzi, czy nie.

Z ulgą przypomniałem sobie o kosmitach, ponieważ miałem poważny kłopot z Kuczyńskim Waldemarem, który jako jeden z dyskutantów podczas imprezy w której miałem zaszczyt wziąć udział 13 marca w Bydgoszczy wygłosił właśnie taki pogląd o Dziobaku Australijskim, że niby go ta „niewidzialna ręka rynku” niepokalanie poczęła.

Już chciałem napisać co o Kuczyńskim Waldemarze sądzę, ale przypomniałem sobie, że być może z punktu widzenia UFO to wszystko wygląda inaczej i tym samym twierdzenie Kuczyńskiego UFO Waldemara jest usprawiedliwialne.

Oznacza to, że w piątek, 13 marca 2009 roku publiczność zgromadzona na spotkaniu w Bydgoszczy miała bliskie spotkanie III stopnia gdzieś pomiędzy typem CE-III-E (obserwacja istot bez obserwacji UFO), a typem CE-III-F (słyszenie głosu takiej istoty) z humanoidalną istotą spoza naszej planety.

Nie piszę więc o Kuczyńskim Waldemarze złego słowa – co więcej żądam otaczania go – jako kosmity – powszechnym poważaniem i szacunkiem. Od tego jak głęboki szacunek okażemy może zależeć jak nas potraktują jego koledzy gdy już zarządzą inwazję.