Aspekty międzynarodowe i nie tylko

Poczułem się wywołany do odpowiedzi przez Pana Posła Ryszarda Czarneckiego, który w dość ostrych słowach skomentował pojawiające się wypowiedzi na temat występu Rokity Jana Marii w Monachium. Tak się składa, że ja wpisałem się w krytykowany przez Pana Posła ton w moim poprzednim wpisie.

Pan Poseł ma rację. Sprawa jest poważna i należy ją poważnie traktować, co mam nadzieję polskie służby konsularne z całą stanowczością zrobią. No właśnie, czy zrobią?

No, i tu jest problem. Za poprzedniego rządu pewnie by zrobiły, ale rząd Tuska Donalda i Totumfackich kocha się z Niemcami, więc pewnie jednak nogą nie tupnie. A Rokita Jan Maria taką właśnie politykę poprzedniego rządu w niebywale wyrafinowany sposób lżył i wyszydzał. Rokita Jan Maria niewątpliwie był jednym z projektantów i głównych wykonawców „ładu”, który obecnie panuje pomiędzy Polską, a Niemcami.

Trzeba jeszcze pamiętać, że Rokita Jan Maria jest osobą niezwykle szczególną. Większość moich znajomych zapytana o wcielenie narcyzmu wskazuje właśnie jego. Sam zetknąłem się z Rokitą Janem Marią kilka razy i ze względu na okazywane mi poczucie bezapelacyjnej wyższości były to spotkania zasadniczo nieprzyjemne. Pewnie nie tylko ja mam z Rokitą Janem Marią takie doświadczenia.

Gdy się weźmie powyższe pod uwagę chciało by się rzec: „Masz czego chciałeś Grzegorzu Dyndało”. Dlatego właśnie pozwoliłem sobie na kpiący ton i nie mam cienia wątpliwości, że ton był słuszny. Po prostu Rokita Jan Maria był jednym z najtrafniej dobranych adresatów tego incydentu. Lepszy byłby chyba tylko sam Tusk Donald lub Skubiszewski Krzysztof (znany powszechnie jako TW Kosk).

Myślę, że mój stosunek do „monachijskiej epopei Rokity” najlepiej określa epitet „mieszane uczucia”. Trochę tak jak do złodzieja samochodów, który zginął w wypadku, ponieważ w samochodzie który właśnie ukradł nie działały hamulce, trochę tak jak do kłusownika, który stracił nogę wpadłwszy we własne sidła.

Nawiasem mówiąc – wystarczy zajrzeć do Internetu. Lufthansa jest powszechnie znana w świecie z fatalnego jedzenia i nieuprzejmego personelu – kto chce niech lata...