Dziobak gryzie Kaczyńskiego

„Dziobak Australijski” (dlaczego „Dziobak” – proszę zajrzeć tutaj – tam znajdziesz również informację dlaczego „gryzie”, a nie „dziobie”) zaczął dziś, w kolejną rocznicę wygrania wyborów prezydenckich, publikować oceny prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Według zapowiedzi skończą we czwartek, ale nie mam cienia wątpliwości, że sprawa się przedłuży.

Oczywiście całe gryzienie odbywa się według najlepszych wzorów jak najszerzej rozumianego pluralizmu. Każdy może podać inne, własne, z serca płynące powody, niechęci do Prezydenta.

Pluralizm jest tak wielki, że dopuszczono nawet do opublikowania artykułu Kurskiego Jarosława, który na początku lat dziewięćdziesiątych poświęcając Lechowi Kaczyńskiemu kilka zdań w książce „Wódz” (o Wałęsie Lechu) nie dał wyrazu jasnowidczo odczuwanemu poglądowi, że Lech Kaczyński jest be. Rzecz jasna Kurski Jarosław złożył samokrytykę.

Być może wolność słowa zajdzie w „Dziobaku Australijskim” aż tak daleko, że będzie można spierać się które powody niechęci do Prezydenta są lepsze, a które jeszcze lepsze. I być może nawet powody głoszone przez Michnika Adama nie okażą się najistotniejsze.

Chociaż aż do tego to chyba nie dojdzie.Tak przy okazji rocznicy chciałem jeszcze przypomnieć nastrój, który towarzyszył wybraniu Lecha Kaczyńskiego na Prezydenta RP. Proszę, oto jeden z krążących wtedy po Internecie filmików: (plik mpg, ok 4 Mb). Trochę ciężko się przyznać, ale dość długo się uruchamia.