Alfabet PP: Niesiołowski Stefan

Co pewien czas jakaś wybitna jednostka ludzka zwróci moją uwagę w jakiś szczególny sposób.

Nie każdy jednak, kto zwraca moją uwagę, choćby uczynił to w jakiś szczególnie wymyślny sposób, trafi do mojego „Alfabetu”. (Prekursorem pisania „Alfabetów” był chyba Kisiel). Żeby trafić do „Alfabetu PP” trzeba się w jakimś sensie skończyć. Tak na swój wpis zasłużył już wcześniej Jurek Marek, a teraz poświęcam notkę Niesiołowskiemu Stefanowi.

Otóż – Niesiołowski Stefan: niegdyś działacz antykomunistyczny, więzień polityczny … - za tę część jego działalności chylę przed nim czoła, i to bez żadnego przekąsu. Nie będę tu opisywał chwalebnej części życia Niesiołowskiego Stefana, ponieważ jest dobrze udokumentowana i powszechnie znana, a „Alfabet PP” nie jest encyklopedią, tylko zbiorem moich osobistych odczuć na temat.Jestem pod wrażeniem jak wiele pracy włożył Niesiołowski Stefan, żeby ostatecznie skompromitować siebie i swoje nazwisko. Orkę na tej niwie rozpoczął uczestnicząc w organizacji znanej jako ZChN (to takie zbiorowisko indywiduów nie mniej szkodliwe niż Unia Wolności). Potem przez pewien czas zachowywał się jakoś lepiej. Już by się wydawało, że wyszedł na ludzi, ale jego zachowanie przez ostatnie kilka lat (mniej więcej od 2005 roku) całkowicie przekreśliło moje nadzieje. Ani wysokie wykształcenie, ani szlacheckie pochodzenie (choć ono podobno zobowiązuje) nie uchroniły Niesiołowskiego Stefana od całkowitego wyrzeczenia się kultury, kultury osobistej i grzeczności.

Piszę o Niesiołowskim Stefanie dlatego, że uważam iż ostatecznie się skończył. To znaczy będzie jeszcze pewnie istniał, ale to z kolei nie będzie miało żadnego znaczenia. Z własnej woli zajął zaszczytne miejsce paznokcia do przycięcia. Trzymają go póki pasuje im do obrazka, potem nadejdzie czas, gdy przestanie im pasować, ale jeszcze nie będzie przeszkadzał, a potem go „przytną” uzasadniając owo „przycięcie” tym, że Niesiołowski Stefan nie ma czego szukać pośród ludzi kulturalnych. Powiedzą: „My to europejska elita, a ty won z salonu!”

A wtedy nikt się nawet za nim nie obejrzy.