Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Kombinacja operacyjna „Łażący Łazarz”

Piotr Bączek, 19.05.2011
„Piotr Bączek jest blogerem Aleksandrem Ściosem, Bączek jest pułkownikiem służb specjalnych i ma zadanie skłócić przed wyborami nie tylko prawicę, ale zniszczyć również rodzące się inicjatywy obywatelskie” – takie i inne „rewelacje” przeczytałem ostatnio na kilku portalach internetowych.

Autorem tych „njusów” był znany bloger „Łażący Łazarz”. Potem przez kilka dni słuchałem pytań: „czy jesteś Ściosem”, „dochrapałeś się pułkownika”?

Zanim odniosę się do kwestii mego „pułkownikostwa”, blogowania pod pseudonimem Aleksander Ścios oraz rozbijania „inicjatyw obywatelskich”, nakreślę od siebie parę słów o tym demonicznym pułkowniku, który niszczy obecnie „inicjatywy obywatelskie” (jak to sformułowanie przypomina słowo wytrych rodem z PRL).

Od dziennikarza do weryfikatora

Prawdą jest, że przez szereg lat byłem dziennikarzem. Jednak pięć lat temu odszedłem z tego zawodu, dlatego wiele osób może nie pamiętać mnie z tamtego okresu. Swoją przygodę z tym zawodem rozpoczynałem pod koniec lat 80. w młodzieżowej, studenckiej i niepodległościowej prasie podziemnej, podkreślam słowo „podziemnej”. Byłem związany ze środowiskiem Federacji Młodzieży Walczącej Mariusza Romana, młodzieżówki Polskiej Partii Niepodległościowej Romualda Szeremietiewa oraz legendarnego MRKS Krzyśka Wolfa i Edka Mizikowskiego (m.in. kolportowałem pismo „CDN” i tam również ukazał się mój pierwszy tekst, chyba w 1986 r. lub 1987 r.). Byliśmy twardą, antysystemową opozycją, protestowaliśmy przeciwko umowom „okrągłego stołu”, wyborom kontraktowym, namaszczeniu przez „konstruktywną opozycję” „Jaruzela” na głowę państwa (czy ktoś jeszcze pamięta ówczesne hasła: „znajdzie się pała, na d… generała”, „PRON cię wzywa”), czy abolicyjnej dla komunistów „grubej kresce” premiera Tadeusza - „siły spokoju” – Mazowieckiego. Na początku 1990 r. demonstrowaliśmy pod Salą Kongresową przeciwko transformacji PZPR w SdRP, a „nasz rząd” wysłał na nas policjo-milicję. Z drugiej strony kształtowaliśmy się w duchu katolickiej nauki społecznej – np. w 1989 r. współorganizowałem w Warszawie pierwszą legalną demonstrację przeciwko obowiązującej wtedy ustawie z 1956 r. o dopuszczalności zabijania dzieci nienarodzonych. Z perspektywy lat stwierdzam, że ten sprzeciw przeciwko „magdalenkowym” umowom i „grubej kresce” uchronił mnie przed „heglowskim ukąszeniem” III RP, nie znalazłem się w „GW”, tym bardziej nie było dla nas miejsca w administracji państwowej. W prasie legalnej debiutowałem w 1991 r. – „Tygodnik Centrum”, „Nowy Świat” – pierwszym w oficjalnym obiegu wywiadem z profesorem Mirosławem Dakowskim o aferze FOZZ. Potem, aż do lipca 2006 r., współpraca i praca w kilku tygodnikach, najważniejsze etapy to „Gazeta Polska” i „Głos”. Moją ulubioną formą była , jak to sam określam, „publicystyka analityczna”. Przy skromnych wtedy źródłach – brak IPN, powstający dopiero internet, źródła dziennikarskie bojące się utraty pracy –starałem się uchwycić problemy III RP. Wzorowałem się na najlepszych autorach tego stylu z lat 80. – Józefie Darskim z podziemnej „Orientacji na prawo”, Ludwiku Dornie z „Głosu”, Józefie Mackiewiczu, ale też ich oponentach z obozu narodowego. Nie wymyśliłem więc żadnego oryginalnego „pióra” czy stylu, języka, sformułowań, które można bez trudu rozpoznać.

Prawdą jest, że znam ministra Antonioniego Macierewicza, i co więcej, o zgrozo dla niektórych, byłem jego pracownikiem. Nie jest żadną tajemnicą, że miałem ten zaszczyt, że byłem jego współpracownikiem, z kilkoma przerwami, od 1996 r. Byłem asystentem, dziennikarzem „Głosu”, redaktorem naczelnym tygodnika „Głos”, a w 2006 r. przez kilka tygodni także rzecznikiem prasowym min. Macierewicza.

Prawdą jest również, że byłem członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI. Zostałem nim w lipcu 2006 r., wtedy też odszedłem z funkcji szefa działu „IV Rzeczpospolita” Gazety Polskiej. Do dziś pamiętam lipcowe popołudnie, kiedy oznajmiłem zdumionemu T. Sakiewiczowi, że odchodzę z redakcji. Jeszcze bardziej zdziwił się, kiedy na jego pytanie: „Dlaczego? Gdzie?”, odpowiedziałem: „Nie mogę tego teraz powiedzieć”. Komisja Weryfikacyjna starała się bowiem jak najdłużej nie ujawniać personaliów członków. Konsekwencja mojego wyboru było całkowite zerwanie wszelkich kontaktów z „Gazetą Polską”, co przez pewien czas było zagadką dla moich koleżanek i kolegów z redakcji. Niekiedy zastanawiam się, śladem myślenia pisarza Phillipa K. Dicka, co stałoby się, gdybym został w „Gazecie Polskiej” i nie podjął społecznej pracy w Komisji.

W maju 2008 r. w wyniku prowokacji, przeprowadzono w moim domu rewizję. ABW szukała u mnie tzw. „Aneksu do raportu z weryfikacji” oraz dowodów na korupcję w Komisji. Miałem stać swoistymi „drzwiami” służb specjalnych do min. Macierewicza. Prowokacja zakończyłaby się sukcesem, gdybym przechowywał przynajmniej jeden niejawny dokument lub chociaż jego kopię (co w starych służbach było praktyką nagminną i przez przełożonych przyzwalaną). Wtedy można byłoby skompromitować weryfikatorów i oskarżyć ich o wynoszenie tajnych dokumentów i handel nimi. W związku z rewizją w moim domu SKW zawiesiła mi certyfikat dostępu do tajemnic, z tego też powodu musiałem zrezygnować z pracy w sejmowej komisji śledczej ds. nacisków (jednak w czerwcu 2010 r. SKW potwierdziła ważność certyfikatu).

Na marginesie dodam tylko, że nieprawdziwe były również sugestie mediów, że członkowie Komisji otrzymywali pensję w wysokości 20 tysięcy zł miesięcznie, a potem sowite odprawy i posady w najlepszych spółkach. Członkowie Komisji pracowali społecznie, otrzymywali jedynie diety na obiad, ustawodawca nie przewidział bowiem pensji za tę harówę, a po 2007 r. ci „wrogowie rządu miłości i marychy” byli często, jako pierwsi wyrzucani z kolejnych miejsc pracy.

Prawdziwa jest także informacja, że pracowałem w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego. Od października 2006 r. byłem szefem Zarządu Studiów i Analiz, który trzeba było – tak, jak kilka innych biur SKW – stworzyć od podstaw. Szukaliśmy nowych ludzi, ale staraliśmy się również wykorzystać te pozytywne, niewielkie „promile” ze starych służb, zerwaliśmy z dotychczas panującą zasadą analizy typu „kopiuj, wklej”. O efektach tych zmian niech świadczy fakt, że w grudniu 2010 r. ZSiA, jako jedyny Zarząd SKW, został zlikwidowany, ponieważ nawet po odejściu tylu ważnych osób nie pasował do systemu służby: „czy się stoi, czy się leży kilka tysięcy się należy”. Natomiast ja z SKW zostałem zwolniony w grudniu 2007 r., kiedy nowy szef służby płk Grzegorz Reszka (grał fana Pink Floydów, których także lubię) natychmiast zdymisjonował mnie, razem z grupą kilku dyrektorów, z dotychczasowej funkcji i wręczył wypowiedzenie. Nie otrzymałem żadnej propozycji, z SKW nie wiąże mnie już żadna umowa, oficjalna lub niejawna, podobnie jak z innymi specsłużbami.

Prawdą jest również, że po SKW pracowałem w BBN, a teraz jestem doradcą parlamentarnego zespołu ds. tragedii smoleńskiej.

Na tym jednak prawdziwe enuncjacje niejakiego „Łażącego Łazarza” kończą się.

Kłamstwa niejakiego „Łażącego Łazarza”

Nie jestem i nie byłem pułkownikiem SKW, innych służb mundurowych lub wojska (chociaż wiekowo znajduję się już w grupie generałów).
Nie byłem i nie jestem współpracownikiem specsłużb. W okresie 2006 – 2010 byłem dwukrotnie lustrowany, podlegałem również w tym zakresie postępowaniom sprawdzającym.
Nie prowadzę działalności politycznej, nie jestem posłem.
Nie prowadzę także działalności rozłamowej wśród innych „inicjatyw obywatelskich”.
Nie jestem Aleksandrem Ściosem i nie znam Aleksandra Ściosa.
Nie publikowałem w prasie pod innym pseudonimem, nie prowadziłem nawet bloga, co świadczy raczej o moim zacofaniu cywilizacyjnym niż demonicznej przebiegłości „wpływowego pułkownika służb specjalnych”.

Oczywiście niejaki „Łażący Łazarz” podważy moje oświadczenie. Być może ogłosi nawet, że ten „wpływowy pułkownik Bączek”, dalej manipuluje opinią blogerską, ukrywa swoje prawdziwe oblicze, by zrealizować niecne plany zniszczenia wspomnianych „inicjatyw obywatelskich”, które mogą uratować nasz kraj. Niektórzy zwolennicy niejakiego „Łażącego Łazarza” nawet stwierdzą: „dlaczego mamy wierzyć Baczkowi, który przecież pracował w służbach i tam nauczył się kręcić bączki”. Otóż istnieje wiarygodny i obiektywny dowód – pierwszy wpis na blogu Aleksandra Ściosa pochodzi z 5 grudnia 2007 r. (godzina 8:15). Natomiast płk Grzegorz Reszka (to ten co lubi Pink Floydów) zwolnił mnie z SKW również 5 grudnia 2007 r.. Każda osoba zatrudniona w służbach specjalnych znajduje się pod wnikliwą kontrolą. Kontrola ta staje się bardziej dociekliwa i uporczywa, jeżeli osoba kontrolowana zaczyna stwarzać zagrożenie dla służby, władzy i elity rządzącej. Tymczasem ja jeszcze przez kilka miesięcy znajdowałem się pod tą „opieką” i to nie tylko SKW. Musiałbym być skończonym idiotą, gdybym w tym okresie prowadził antyrządowego bloga. Co więcej, służby specjalne nie wytropiły tej „wrażej” działalności antyrządowej. Przypomnę tylko, że w okresie od grudnia 2007 do przynajmniej lata 2008 byłem bardzo dokładnie inwigilowany przez ABW i SKW w związku z prowadzoną wtedy prowokacją przeciwko Komisji Weryfikacyjnej. Potem byłem sprawdzany przez SKW, która odebrała mi dostęp do informacji niejawnych. Przez 2 lata służba prowadziła postępowanie sprawdzające, które dopiero w czerwcu 2010 r. zakończyło się zwróceniem mi certyfikatu dostępu do informacji niejawnych. Dlatego rzekoma moja działalność blogerska zostałaby skrzętnie ujawniona przez służby już w tamtym czasie i natychmiast wykorzystana, przynajmniej medialnie (np. „weryfikator-bloger walczy z rządem za państwowe diety – 23 złote”), jeśli nie procesowo.

Pompowanie „łażącego”autorytetu

Dlaczego zajmuję niejakim „Łażącym Łazarzem”, tłumaczę się, wykazuję, że nie jestem „wielbłądem”, tracę czas, wynajduję argumenty, próbuję przekonać innych?

Pogłoski o tym, że jestem postrzegany jako Aleksander Ścios, docierały do mnie od kilku lat, bagatelizowałem je, z zasady nie dementowałem ich, znając regułę „dementi jest potwierdzeniem prawdziwości”. Słowem, miałem inne problemy.

Co stało się takiego, że zdecydowałem się przerwać milczenie?

Bynajmniej nie dlatego, żeby odciąć się od Aleksandra Ściosa, wręcz przeciwnie. Uważam jego „publicystykę analityczną” za bardzo ważną, wypełniającą lukę w spacyfikowanych mediach.

Porównanie mnie do jego osoby nie degraduje mnie ani nie wyróżnia.

Nie czyniłbym tego tak drobiazgowo, nie zajmowałbym się tymi „łażącymi” dywagacjami (dotychczas „Łażący Łazarz”, ani mnie grzał, ani ziębił), gdyby nie kilka spraw – jego kłamstwa są kolejnymi atakami na moją osobą, które wprost odbieram jako pogróżki. Po drugie, „Łażący Łazarz” przez kilka miesięcy stał się opiniotwórczą osobistością, która dąży do tworzenia ruchu społecznego. Jednak każda „inicjatywa obywatelska”, która była budowana na kłamstwie, okazywała się „zamkiem na piasku”. Jestem również jedyną osobą, która pod swoim nazwiskiem może zaświadczyć, że „Łażący Łazarz” ordynarnie kłamie. Aleksander Ścios chce pozostać anonimowy, dlatego jego stwierdzenia mogą być nieustannie podważane. W moim przypadku „Łażący Łazarz” nie może tak postąpić.

Podejrzewam, że niejaki „Łażący Łazarz” utożsamiając Bączka ze Ściosem miał inny cel. Jaki? Żeby odpowiedzieć na to pytanie przypomnijmy sobie twórczość „Łażącego Łazarza”. O niejakim „Łażącym Łazarzu” usłyszałem w czerwcu 2010 r., po jego dwóch publikacjach na temat tragedii smoleńskiej – „Gruppenführer KAT” oraz „Głowa zdrajcy”. Przypomnę, że „Łażący Łazarz” przeanalizował dostępną dokumentację i wskazywał na winnych największego dramatu powojennej Polski. Dzięki tym i kolejnym „smoleńskim” tekstom niejaki „Łażący Łazarz” stał się gwiazdą blogerską, zyskał rozgłos ponadinternetowy, wręcz autorytet w tej tematyce. Jego publikacje cieszyły się wielką popularnością, chociaż obecnie warto je przeanalizować jeszcze raz, ale pod zupełnie innym kątem, mianowicie jakich wątków zabrakło w tych tekstach?

Dość szybko „Łażący Łazarz” wykorzystał tę popularność – poinformował, że zbiera fundusze na nowy projekt, bardzo szybko dotarł do anonimowych sponsorów, zorganizował nowy portal (Nowy Ekran), skupił wokół siebie społeczność blogerską, twierdził, że dąży do ujawnienia całej prawdy o tragedii smoleńskiej, wysuwał coraz to bardziej śmiałe hipotezy (być może niektóre nawet prawdziwe), by w końcu ogłosić konieczność powstania nowego ruchu, środowiska, które wesprze Prawo i Sprawiedliwość w nadchodzących wyborach. Jednocześnie na Nowym Ekranie ukazał się m.in. wywiad propagujący generała Tadeusza Wileckiego. W ciągu kilku miesięcy stworzono autorytet, którego rzeczywiste cele były nieznane dla ogółu.

W miarę upływu czasu pojawiły się informacje na temat przeszłości i związków sponsorów nowego projektu medialnego. Jednak niejaki „Łażący Łazarz” nie odpowiedział na te informacje w sposób spokojny i wyważony, ale wściekle zaatakował blogerów (szczególnie Aleksandra Ściosa), próbujących dociec, kto stoi za sponsorami i czy mają oni jakieś niejasne powiązania.

Łażące kręcenie „bączka”

W tym momencie zamiast merytorycznej odpowiedzi niejaki „Łażący Łazarz” zakręcił przysłowiowego „bączka” na portalu. Nagle pojawiła się w jego wpisach moja skromna osoba, o której to można było przeczytać w różnych miejscach m.in.:

„Uderzenie nastapiło dość szybko ze strony wpływowego pułkownika Piotra Bączka (podpisującego się jako Ścios) dziennikarza i oficera służb specjalnych, który działając w interesie wąskiej grupy bojącej się naruszenia dwupartyjnego status quo (stawką są miejsca na listach PiS) zrobił z NE to czym niszczył wcześniej ludzi i rozbijał wiele innych inicjatyw - zarzucając agenturalność. To świetny sposób na skłócanie prawicy. (…)
Nie wiem kim Ty jesteś, ale jeżeli słyszę, że bloger A.Ścios to w rzeczywistości pułkownik służb specjalnych Piotr Bączek, zadaniowany [zwracam uwagę na użyte sformułowanie „zadaniowany”, stosując metodę analizy leksykalnej tekstów niejakiego „Łażącego Łazarza” można stwierdzić, że miał on do czynienia ze służbami specjalnymi, gdyż wyrażenie to jest zapożyczone z języka tego środowiska – PB] do rozmontowywania wszelkich inicjatyw obywatelskich za pomocą insynuacji o agenturalność (by po prawej stronie była tylko jedna opcja) to wszystko zaczyna mi sie pięknie składać. Wystarczy zresztą porównać teksty Bączka w Głosie [swoją drogą dlaczego niejaki „Łażący Łazarz zapomniał o moich tekstach w Gazecie Polskiej” – PB] i teksty blogera Ściosa, by mieć jasność, że to to samo pióro. Blogerzy powinni wiedzieć o takich rzeczach. (…)
Sporo tych bączków Ściosa. Składam jak Pan widzi 2 do 2 nie gorzej od samego pana pułkownika. Tyle tylko, że nie atakuję na zamówienie lecz staram się zrozumieć skąd idzie atak na mnie i NE. I dlaczego. (…)
Tu jest inaczej, nieufność powstaje tylko i wyłącznie na bazie insynuacji: najpierw Targalskiego (podpisującego się jako Darski), który po prostu znalazł sobie sposób na zniechęcenie czytelników do NE jako konkurenta Niezalezna.pl po prawej stronie mediów; a następnie insynuacji pułkownika Piotra Bączka podpisującego się jako A. Ścios, który ma zadanie rozbijać każdą inicjatywę obywatelską dziejącą się poza PiS. (…)
Jest [tzn. Bączek] pułkownikiem mianowanym przez Antoniego Macierewicza. Wiem to z pewnych źródeł ale nie będę zdradzał informatorów. Potwierdza to także porównawcza analiza tekstów tych "dwóch" osób, aż 4 notki Ściosa poświęcone personalnie obronie Piotra Bączka (linki podawałem). Ponadto pytania zadawane Ściosowi na temat jego prawdziwej tożsamości najpierw były wykasowywane a potem wywołały bardzo nerwową reakcję. Najsmutniejsze w tym wszystkim że pułkownik Bączek broniący interesów (jak sie okazało) głownie swojej koterii ma wielki krąg wyznawców, którzy wierzą, że mu chodzi o Polskę. (…)
Albo bardzo krótkowzroczny jest Pan Ścios-Bączek, albo programowo działa na szkodę Polski a na rzecz wąskiej grupy polityków pragnących zachowania status quo na listach wyborczych. (…)
Wybacz, ale nie uważamy by pisanie Ściosa/Bączka - działającego w imieniu tylko jednej frakcji PiS - powinno mieć wpływ na projekt, który jeśli sie uda, uważam za ratunek dla Polski i sposób na odsunięcie Tuska od władzy. Masz wyczucie socjologiczne, więc powinnaś wiedzieć, że takie innowacyjne projekty aktywizacyjne mogą dziś sie powieść".

Słowem ten Bączek, według „Łażącego Łazarza”, to jakaś demoniczna postać, „pułkownik trzymający nitki życia politycznego”, niczym dr Jekkyl i pan Hyde współczesnej Polski.

Zadaniowany bloger

Rozpętała się dyskusja na temat Ścios-Bączek, inni blogerzy Nowego Ekranu również doszukiwali się związków pomiędzy Bączkiem i Ściosem. W tekście „Prawda Nas Wyzwoli” stwierdzono m.in.: Niezbędne - w imię prawdy, w imię pełnej jasności intencji i przyjętych celów inicjatyw obywatelskich organizowanych przez NE – wydaje się udzielenie jednoznacznej odpowiedzi, czy wymieniany przez redaktora naczelnego NE Piotr Bączek ps. 'Aleksander Ścios' to ten sam Piotr Bączek - członek Komisji Weryfikacyjnej WSI, wieloletni współpracownik Antoniego Macierewicza, redaktor wydawanego od ponad trzydziestu lat pisma "Głos". (…) Jeśli redaktor naczelny NE miał na myśli zupełnie inną osobę, przypadkowo noszącą takie same imię i nazwisko jak przedstawiony powyżej Piotr Bączek - w imię przywoływanej na wstępie potrzeby prawdy - niezbędne wydaje się szersze przedstawienie tej osoby, dla pełnej wiedzy i jasności, jacy ludzie starają się stanąć na drodze zamierzeniom NE i skupionych wokół niego środowisk.

Także na innych portalach pojawiły się wpisy, powołujące się na „Łażącego Łazarza”, np. „Mnich Zarazy” na blogu Aleksandra Ściosa stwierdził: „Niepokojące jest to, że o naszym gospodarzu mówi się, że nie jest zwykłym blogerem ale osobą zadaniowaną [i znowu to specsłownictwo – PB] do rozbijania nowo powstających ruchów na prawicy. Konkretnie, że pułkownik Piotr Bączek ma wykonywać tą robotę. Mnie osobiście niepokoją takie pogłoski bo często czytam p. Aleksandra Ściosa (choć dawno już nie komentowałem) I nieraz polecałem swoim znajomym”.

Natomiast na portalu niepoprawni.pl niektórzy uczestnicy dyskusji dobrze oceniali publikacje „Łażącego Łazarza” na mój temat – blogerka „Ciri” pisała m.in.: „Jak myślisz, jak Łazarz miał udowodnić, że nie jest wielbłądem? Musiał ujawnić Ściosa, bo niestety - powiem dosadnie - jak ktoś Cię po jajach kopie, to chyba mu nie powiesz - stary tak nie można - tylko mu oddasz :)
Sorry za dosadność. Ale tak to wygląda z mojego punktu widzenia. Przypominam, że nie jestem facetem :)
(…) I nie dziw się, że reaguje jak reaguje - nie ma nic gorszego, jak mieć czysty plan i intencje (sprawdzone i nie podlane sosem służb) i zostać niesłusznie pomówionym przez swoich. Coś o tym wiem. (…) W samym PiS najprawdopodobniej jeszcze jest agentura, dlaczego więc GP miała być od nich wolna. Pytanie tylko jaka i dokąd prowadzi”.
Natomiast sam „Łażący Łazarz” oświadczył, że dobrze uczynił uosabiając Ściosa z Bączkiem: „powtarzam, oficerów służb specjalnych wprowadzających czytelników w błąd, że są niezależnymi blogerami etykieta nie dotyczy. Należy ich demaskować i tyle. Inaczej zawsze będziemy wszyscy manipulowani”.

Nie znam i nie znałem osobiście „Łażącego Łazarza”, podejrzewam również, że nie miałem nawet wątpliwej przyjemności chwilowego obcowania z tym osobnikiem. Nie komentowałem jego tekstów, w żaden sposób nie odnosiłem się również do jego osoby. Był dla mnie anonimową osobą. Jego atak nie był więc podyktowany osobistymi animozjami. Raczej był to wykalkulowany, wyrafinowany zabieg socjotechniczny, skierowania agresji, nienawiści wobec przedstawiciela określonego środowiska, To, że „obiekt ataku” nie jest osobą powszechnie znaną sprzyjał temu, gdyż wielu czytelników mogło uwierzyć w kłamstwa „Łażącego Łazarza”, że Bączek rozbija prawicę, niszczy „inicjatywy obywatelskie”, że jest „wpływowym” i „zadaniowanym” człowiekiem służb specjalnych. Musi jednak zastanawiać fakt, dlaczego „Łażący Łazarz” zaatakował Aleksandra Ściosa, którego utożsamił ze środowiskiem, które niedawno weryfikowało WSI, a obecnie zajmuje się tragedią smoleńską. Rzekomy związek Bączek - Ścios uznał za dyskwalifikujący dla tego znanego blogera. Stałem się „czarnym ludem”, którym postraszeni zostali czytelnicy „Łażącego Łazarza” – Ścios to Bączek, a Bączek to „zadaniowany” człowiek specsłużb. „Łażący Łazarz” nie wyjaśniał jednak czytelnikom jakie to były służby, pod czyim kierownictwem, w jakim okresie, nie wspominając już o tym, że z tych służb wyleciałem na przysłowiowy bruk, ostro hamując zębami, by nie wpaść w przepaść.

Był to podwójny zabieg „oczernienia” – Aleksandra Ściosa, ale i mnie. Dla mnie „Łażący Łazarz” nie przewidział żadnego prawa do obrony, czy choćby repliki. „Łażący Łazarz” uznał mnie za wroga, nawet nie konkurenta politycznego. Jest to o tyle dziwne, że działam w parlamentarnym zespole ds. tragedii smoleńskiej i wydawałoby się, że autor tekstów o tragedii smoleńskiej nie powinien dobierać argumentów w taki sposób, zohydzać osoby, której nawet nie zna. Taki zabieg mogła zrobić tylko osoba, której zależy na podważeniu prac tego zespołu, nawet poprzez oczernienie Bogu ducha winnego doradcy, który w istocie zajmuje się spinaczami - liczył się tylko efekt końcowy, mniejsza o metody.

Parlamentarny zespół dla „Łażącego Łazarza” stał się takim „czarnym ludem”, widoczne to jest np. w stosunku do posła A. Macierewicza. Dziwnym jak na osobę, która deklaruje, że zajmuje się wyjaśnianiem tragedii smoleńskiej. Oto z jednej strony publikuje artykuły demaskujące rząd Tuska, tworzy internetowy ruch protestu, ale z drugiej strony promuje generała Tadeusza Wileckiego, atakuje prawicowych blogerów i parlamentarny zespół, nie wspominając już o tajemniczych sponsorach.

Jak wytłumaczyć tę dychotomię i nagły atak „antybączkowych” parkosyzmów tej słownej agresji „Łażącego Łazarza”? Dlaczego kłamał na mój temat? Może brak wiedzy, wzajemne intrygi, dążenie do sławy za wszelką cenę? Inną możliwą odpowiedzią na te pytania jest stwierdzenie, że niejaki „Łażący Łazarz” uczestniczył (może nawet nieświadomie) w swoistej „kombinacji operacyjnej” wpływowych przedstawicieli środowisk biznesu, polityki, mediów, specsłużb. Kombinacji zbliżonej do prowokacji przeciwko Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI. Działania te wzorowane, na PRL-owskich grach operacyjnych komunistycznych służb specjalnych, mogły dążyć do wykreowania nowego ruchu politycznego, który w przyszłości mógłby stać się partnerem PiS-u, a nawet zastąpić tę partię. Za taką interpretacją przemawia fakt, że niejaki „Łażący Łazarz” aktywnie uczestniczy, jak podaje infosfera, w oddolnych inicjatywach ruchu smoleńskiego. Może jest tylko przysłowiowym „użytecznym idiotą”, który naiwnie realizował odgórny plan skanalizowania niezadowolenia społecznego w pewnej enklawie, przejęcia społecznego ruchu smoleńskiego i zdyskredytowania innych.

Może…, ale czy tak inteligentna osoba jak „Łażący Łazarz” może postępować tak głupio?

PIOTR BĄCZEK
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 51783
Domyślny avatar

Rodaczka

22.05.2011 01:57

Dodane przez Piotr Baczek w odpowiedzi na A w jaki sposób rozpoznała

A jak chce Pan to udowodnic? Raczej trudne do sprawdzenia i udowodnienia ot tak.
Piotr Baczek

Piotr Bączek

22.05.2011 02:26

Dodane przez Rodaczka w odpowiedzi na re Pan Baczek

Pozwoli Pani, że pozostanę przy swej opinii, że dosyc łatwo to przeprowadzic i udowodnic. I wcale nie "ot tak".
Skoro nie wierzy Pani mi, to proszę spytac się redakcji niezaleznej.pl, to najlepszy sposób na weryfikację prawdziwości mych słów :)
Domyślny avatar

Rodaczka

23.05.2011 09:27

Dodane przez Piotr Baczek w odpowiedzi na weryfikacja

Nie watpie ze taka osoba istnieje w redakcji ale mysle ze Pan sie pod nia podszywa. Jaki ma Pan interes w tym ze broni Pan osoby mu nieznanej i na nieznana "nalatuje". Czy oboje Panowie sluzyliscie komunie? Z tego co czytam w panskim zyciorysie to tak, wiec juz i Pan jest podejrzany!
Piotr Baczek

Piotr Bączek

23.05.2011 21:06

Dodane przez Rodaczka w odpowiedzi na re P Baczek

Trudno, to już Pani problem. Bronię p. Aleksadra Ściosa, ponieważ ma rację.
Pyta Pani: "Czy oboje Panowie sluzyliscie komunie?" Czy pracę społeczną w Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI uważa Pani za służenie komunie? Czy naprawdę uważa Pani internautów za takich naiwniaków?
Ponownie gratuluję logicznego myslenia. W tej sytuacji nie dziwię się, że jestem dla Pani podejrzany, w tej sytuacji dalszą dyskusję z Panią uważam za bezcelową.
Domyślny avatar

Rodaczka

24.05.2011 12:13

Dodane przez Piotr Baczek w odpowiedzi na weryfikacja PB - po raz 3 i ostani

Moja dyskusja z Panem tez jest bezcelowa. Dla przykladu zrobie sobie 'nick Pan Baczek' i wysmaruje elaborat jak to Pan uczynil, wtedy mysle ze tez maja mi wszyscy uwierzyc ze to ten prawdziwy. Smieszne jest to ze ktos cos napisze i wszyscy internauci maja wierzyc. Tak samo jak ogladaja inne niezalezne media i musza wierzyc!!!
Domyślny avatar

Mycha

25.05.2011 02:43

Dodane przez Rodaczka w odpowiedzi na re P Baczek

Strasznie dużo na jeden temat gadasz, mimo udzielonych odpowiedzi dalej wiele pytań zadajesz, bez przerwy podważasz prawdziwość słów autora a nawet w to kim jest wątpisz lub raczej usilnie temu zaprzeczasz, do bezpodstawnych insynuacji się posuwając. Usiłujesz opinię mu zepsuć, bezzasadne zarzuty mu przedstawiając i oskarżenia rzucając. Ze WSI jesteś? Powiem Ci jedno. Nie tędy droga. Zła, nieskuteczna metoda. Za nachalna z tą czarną propagandą jesteś, choć w formie pytań i wątpliwości stosowaną. Moim zdaniem, rzecz jasna. Przekaż to komu trzeba. Dla mnie już 'spalona' tu jesteś. "Niedobrze wierzyć w człowieka, lepiej być go pewnym." (S.J.Lec)
Piotr Baczek

Piotr Bączek

27.05.2011 10:32

Dodane przez Mycha w odpowiedzi na Mycha: Rodaczka

Dziękuję.
Może Rodaczka tak już ma
Pozdrawaim
Piotr Bączek
Domyślny avatar

Ciekawy

23.05.2011 23:31

Dodane przez Rodaczka w odpowiedzi na re P Baczek

Nie rozumiem Pani polemiki z Panem Piotrem - jak ma Pani udowodnić, że nie jest wielbłądem. Przecież podał Pani możliwość sprawdzenie. „Jaki ma Pan interes w tym ze broni Pan osoby mu nieznanej i na nieznana "nalatuje". Czy oboje Panowie służyliście komunie? Z tego co czytam w pańskim życiorysie to tak, wiec już i Pan jest podejrzany!” - Czy w nasze Ojczyźnie nie mogą żyć osoby które nie zgadzają się by kogoś niesłusznie oskarżać i stają w jego obronie? W jaki sposób z przedstawionego życiorysu młodego człowieka wywnioskowała Pani, że służył komunie? Chyba Pani wpisy są „sztuką dla sztuki”.
Domyślny avatar

Rodaczka

24.05.2011 12:25

Dodane przez Ciekawy w odpowiedzi na Pani Rodaczko

Pan uwaza ze podana mozliwosc sprawdzenia, czyli zadzwonienie do redakcji ze taka osoba istnieje ma byc potwierdzeniem tego tutaj kto sie tak przedstawia???? No to gratuluje wlasnego myslenia!!! Moje wpisy moga byc 'sztuka dla sztuki" bo ja podwazam kogos kto sie podszywa za kogos innego a Pan jak sadze juz nie jest P Baczek tylko Ciekawy. Bardzo podobnie piszecie, nic dodadc nic ujac...zenada ze trzeba kogos opluwac (tu LL) jesli ujawni sie ze pracuje dla 'bandy'.
Domyślny avatar

Ciekawy

24.05.2011 19:06

Dodane przez Rodaczka w odpowiedzi na re Ciekawy

Pani wpis mnie wyśmienicie rozbawił. Jest dla mnie zaszczytem, że mnie, skromnego internautę czasami coś komentującego, posądziła Pani, że mogę być Panem Bączkiem, a i wg Pani nawet Panem Ściosem - czyli “święta Trójca” - jeden w trzech osobach. Te podejrzenia tylko mnie upewniły, że ludzie myślący o Ojczyźnie mają podobny sposób postrzegania otaczającego nas świata i wyrażania o nim swoich opinii. Bo na tym proszę Pani opiera się pojęcie Narodu, na wspólnym wg wspólnoty zespole skojarzeń budujących tę więź. I na tym kończę dyskusję w tej sprawie, bez dalszych komentarzy.
Piotr Baczek

Piotr Bączek

24.05.2011 23:59

Dodane przez Ciekawy w odpowiedzi na Pani Rodaczko

Dziękuję Panu za obronę zdrowego rozsądku, a przy okazji i mnie
pzdr
Piotr Bączek
Domyślny avatar

Rodaczka

23.05.2011 09:35

Dodane przez Piotr Baczek w odpowiedzi na weryfikacja

I jeszcze chce dodac ze skoro tak Pan broni A.S jako nieznajomego to jak najbardziej utwierdza mnie to w przkonaniu ze nie jest Pan tym za kogo sie podaje a moze i to sam Pan A.S. Wiec chyba ktos ma tu racje!!!!
Piotr Baczek

Piotr Bączek

23.05.2011 20:59

Dodane przez Rodaczka w odpowiedzi na Re P Baczek

No nie, przedstawiła Pani powalająca argumentacja: "jestem p. Aleksandrem Ściosem, ponieważ bronię nieznajomego". Gratuluję logicznego myślenia, zgodnie z nim m.in. pan poseł Arkadiusz Mularczyk musi byc Piotrem Bączkiem, ponieważ bronił mnie w maju 2008 r. po rewizji ABW w moim domu, chociaż nie znał mnie wtedy. W ten sposób sklonuje Pani sporą grupę Piotrów Bączków, wystarczy na małe miasteczko.
A rację - w moim subiektywnym oglądzie - mam ja, zaś internauci muszą to ocenic.
Piotr Baczek

Piotr Bączek

22.05.2011 02:45

Dodane przez Rodaczka w odpowiedzi na Pan Baczek

I jeszcze jedno, przecież na samym NE prowadzona jest dyskusja na ten temat.
Blogerzy tego portalu, równie krytycznie podchodzą do ŁŁ:
http://tomaszandrzej.now…
Domyślny avatar

Ciekawy

20.05.2011 22:37

pierwsza informacja, że Ścios=Bączek nawet mnie nie zaskoczyła, ponieważ teksty były napisane bardzo rzeczowo, przekrojowo i połączone z historią. To trochę przypominało styl Pana wcześniejszych artykułów. Pana wyjaśnienie, że to ktoś inny mocno mnie podbudowało, że jest coraz więcej osób logicznie myślących i piszących. Kiedyś w luźnej rozmowie polecono mi portal NE ale był mi już wtedy znany. Mimo umieszczania na nim ciekawych wypowiedzi coś mnie powstrzymywało do jego częstego odwiedzania. Czynnikiem, który to sprawił był taki drobiazg - ponure zdjęcie (chyba) Łażącego Łazarza - a szczególnie jego okropny wyraz oczu. Moja stara intuicja mnie nie zawiodła. Miał Pan szczęście spotkać na swej drodze świetnych ludzi, którzy pomogli młodemu człowiekowi się ukształtować. I oby wielu miało takie szczęście trafić na podobnych. Ludzie logicznie myślący, którzy potrafią połączyć różne wątki i wyciągnąć prawidłowe wnioski są strasznie niebezpieczni szczególnie dla obecnej władzy. Próba podważenia szacunku jakim wśród myślących czytelników cieszą się opracowania kilku blogerów skłania przeciwników do podejmowania różnych prób ich ujawniania (np. Kataryna”) czy też wymyślania “ujmowania zasług” przez ogłaszanie, że ktoś należy do służb organizowanych przez Pana Maciarewicza. W amoku niszczenia wszystkiego co dobre zapomnieli o “jednym drobiazgu”, że to są wreszcie polskie służby a więc to zaszczyt a nie ujma. Ujawniony przez A. Ściosa cel portalu NE o organizowaniu nowych “inicjatyw społecznych” przed zbliżającymi się wyborami każe się zastanowić dlaczego przez prawie 20 lat prawa strona i patrioci są ciągle ze sobą skłóceni a szczególnie gdy zbliżają się wybory. Logicznym rozwiązaniem jest tworzenie wspólnego frontu dla dobra Ojczyzny a staje się złą tradycją tworzenie nowych grup startujących samodzielnie. Kiedyś wpadła mi w ręce informacja, że przy Komitecie Centralnym PZPR, był wydział na którym szkolono specjalistów do rozbijania zespołów ludzkich. Patrząc przez pryzmat tej informacji można zrozumieć dlaczego, gdy powstaje organizacja zagrażająca określonemu porządkowi natychmiast pojawiają się „rozbijacze” (świadomi tego co robią i przekonani przez nich tzw. „pożyteczni idioci”). Solidarność powstała też m.in. dzięki temu, że ludzie sobie zaufali i powstało wielkie dzieło. Uruchomieni „rozbijacze” skłócali to środowisko wmawiając reszcie, że nie umiemy działać wspólnie. W ten sposób można też wytłumaczyć rozbicie organizacji polonijnych (i wściekłość, że nie udało się skłócić tych organizacji w Ameryce Południowej). Im będzie bliżej do wyborów znów się pojawią (spuszczani z łańcucha) delikatnie nazywając „rozrabiacze”, którzy będą mieli za zadanie obrzucić błotem przeciwnika, bo zawsze coś się przylepi. Najgorszą kategorią tych „działaczy” są Ci, którzy kompletnie nie mają kręgosłupa i zawsze próbują przykleić się do tego, który wydaje im się, że jest silniejszy. Nie liczy się idea i dobro Ojczyzny tylko bycie przy władzy, nawet przy takiej która nie ma żadnego pomysłu na wzrost rozwoju kraju i poprawienie bytu Narodu. Uświadamiając sobie te zagrożenia i patrząc na zagrożenie bytu naszej Ojczyzny nie możemy sobie pozwolić na wiele opcji partyjnych. Winna nastąpić konsolidacja wszystkich organizacji na rzecz jednego programu dla Polski. Gdybyśmy tak postępowali przez ostatnie 20 lat jak inaczej mogła by wyglądać nasza scena polityczna. Nie pozwólmy sobie wmawiać tez jakie głoszą i piszą „pożyteczni idioci”, że Polacy to nic nie rozumiejący głupcy. Od 1939 roku „pracowano” intensywnie nad wykasowaniem polskich przywódczych elit narodowych i promowaniem ludzi uległych (bezkręgosłupowych), ale na szczęście tego nie udało się wykonać do końca. Oglądając i słuchając młodych ludzi, których coraz więcej pojawia się na różnych uroczystościach rocznicowych czy spotkaniach z ciekawymi ludźmi, budzi się nadzieja. Choć media promują tylko młodzież bezideową, ale nie jest tak źle jak się próbuje nam wmówić. W okresie przed zbliżającymi się wyborami bezwzględnym obowiązkiem, każdego myślącego Polaka jest uczestnictwo w wyborach i tłumaczenie innym dlaczego to jest takie ważne. Panie Piotrze proszę pisać jak najwięcej przekrojowych publikacji na temat ważnych spraw dla Polski i ogłaszać je w internecie ale też i w prasie (wydaniach papierowych) by siać ziarna prawdy, które zaczęły się już przebijać przez skorupę, wpuszczonych w “maliny” w poprzednich wyborach, pogubionych Polaków. Pozwolę sobie na koniec zacytować treść 1 art. Konstytucji Rzeczpospolitej z 1935 r., który mówi nam, że: „Państwo Polskie jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli. Wskrzeszone walką i ofiarą najlepszych swoich synów ma być przekazywane w spadku dziejowym z pokolenia na pokolenie. Każde pokolenie obowiązane jest wysiłkiem własnym wzmóc siłę i powagę Państwa. Za spełnienie tego obowiązku odpowiada przed potomnością swoim honorem i swoim imieniem.”
Piotr Baczek

Piotr Bączek

22.05.2011 00:17

Dodane przez Ciekawy w odpowiedzi na Panie Piotrze,

Dziękuję za te słowa otuchy.
Ale nie zapominajmy o p. A. Ściosie, teraz to on był głównym celem atak.
Pozdrawiam
Piotr Baczek

Piotr Bączek

23.05.2011 20:46

Dodane przez Piotr Baczek w odpowiedzi na Dziękuję za te słowa

Podziękowania kierowałem ozywiście do: Ciekawy, pt., 2011-05-20 22:37
Pan Ludeczek wpisał się dopiero potem. Mam nadzieję, że był to przypadek, iż akurat w tym miejscu :)
Domyślny avatar

Ludeczek

22.05.2011 14:36

Dodane przez Ciekawy w odpowiedzi na Panie Piotrze,

Ciekawy napisał: > " W amoku niszczenia wszystkiego co dobre zapomnieli o “jednym drobiazgu”, że to są wreszcie polskie służby a więc to zaszczyt a nie ujma." Rzeczywiście ciekawe jest to Pańskie spostrzeżenie p.Ciekawy. Jeszcze bardziej ciekawe jest kiedy Pan napisze że od dwudziestu lat mamy "wreszcie polski rząd". Wypisujecie bzdury Panowie a nazywacie to logiką. > "Ujawniony przez A. Ściosa cel portalu NE o organizowaniu nowych “inicjatyw społecznych” przed zbliżającymi się wyborami każe się zastanowić dlaczego przez prawie 20 lat prawa strona i patrioci są ciągle ze sobą skłóceni a szczególnie gdy zbliżają się wybory. Logicznym rozwiązaniem jest tworzenie wspólnego frontu dla dobra Ojczyzny a staje się złą tradycją tworzenie nowych grup startujących samodzielnie." Sądząc po tym ostatnim stwierdzeniu to bardzo niewiele Panu z tego zastanawiania wyszło. Owszem, szukanie wspólników o podobnych przekonaniach ma sens. Natomiast co do kwestii tworzenia wspólnego frontu na siłę to akurat PRL-owski pomysł (FJN), no i może jeszcze paru takich którzy chcieliby wyeliminować wszelką konkurencję z pola widzenia, Jednym słowem znakomite rozwiązanie dla przeróżnej maści agentów którzy czują że mają teren w pełni opanowany. Ponadto wielość niewątpliwie zmusza do wysiłku wyboru, a więc do myślenia i leniwym nie jest na rękę. Propagandziści i agenci wiedzą też doskonale, że o wiele trudniej im będzie tak trzymać rękę na pulsie jak i przekonać większość wyborców do poparcia tylko prezentowanych przez nich opcji politycznych. Nic dziwnego więc, że każdą inicjatywę walą po prostu w czambuł, bo to zagraża ustalonemu przez nich porządkowi. Bracia Kaczyńscy doskonale o tym wiedzieli i dlatego z takim żarem likwidowali oni właśnie nie PO, lecz LPR i Samoobronę. > "Uświadamiając sobie te zagrożenia i patrząc na zagrożenie bytu naszej Ojczyzny nie możemy sobie pozwolić na wiele opcji partyjnych. Winna nastąpić konsolidacja wszystkich organizacji na rzecz jednego programu dla Polski. Gdybyśmy tak postępowali przez ostatnie 20 lat jak inaczej mogła by wyglądać nasza scena polityczna." Prawda. Byłaby jedna PO-PiS i ewentualnie jakieś tam wrzody SLD. Toż to farsa p.Ciekawy, a nie logika. Proponuję nowe hasło: "Każdą inicjatywę należy bezwzględnie tępić, tak aby hydra "polskości i wolności" nie podnosiła więcej głowy. Jedna partia musi być przywódczą siła narodu." No i jak? Podoba się Panu? Pozdrawiam i życzę miłej zabawy w dalsze "ujawnianie" kto i dlaczego podejmuje inicjatywy, zamiast szczerego i otwartego informowania o tym co kto proponuje i ewentualnie krytycznej oceny głoszonego programu. Ludeczek
Domyślny avatar

Ciekawy

23.05.2011 23:29

Dodane przez Ludeczek w odpowiedzi na Zawodowi "ujawniacze"

Nie mogę zrozumieć co Pana tak zbulwersowało w wypowiedzi Pana Piotra na swój temat i mojej korespondencji skierowanej do niego, bo tytuł brzmiał “Panie Piotrze”. Czy nasza Konstytucja zabrania wypowiadania się w sprawach które nas interesują ? Czy również zabrania obserwowania życia politycznego i zastanawiania się dokąd to wszystko prowadzi i co się stanie z Ojczyzną ? Nie wszyscy mają “ciąg na politykę” i działanie w niej. Wielu jest obserwatorami a swoje wnioski i przemyślenia realizują kartą wyborczą. Niestety jeszcze jest też duży odsetek tych co wszystko “olewają” lub ulegają przedwyborczej propagandzie, nie zastanawiając się w jakim kierunku są “popychani”. Tu na tzw. samym dole rozmowy ze zwykłymi ludźmi o swoich przemyśleniach powoli poszerzają krąg ludzi zastanawiających się nad tym “CO WIDZĄ A CO SŁYSZĄ” i zaczynają wreszcie wyciągać wnioski. Czepia się mnie Pan o polskie służby cytując jedno zdanie, które wcześniej było poprzedzone wyjaśnieniem, że służby organizowane przez Pana Maciarewicza, a to zmienia całkiem kontekst wypowiedzi. A Pana ironia, “kiedy napiszę, że od dwudziestu lat mamy wreszcie polski rząd” była by może już niemożliwa gdyby obecnie rządzący nie brali udziału w tzw. “Nocnej zmianie”. Moje obserwowanie i zastanawianie się pozwala mi twierdzić, że przed każdymi ważnymi wyborami pojawiają się różne “ruchy obywatelskie” , wychodzenie i przechodzenie do różnych partii - a w efekcie z tego nic nie wynika. Mam więc prawo oceniać krytycznie takie inicjatywy. Konsolidacja wszystkich organizacji na rzecz jednego programu dla Polski powinna być umową - może to być wyśmiewana nazwa Front Jedności Narodu - bo tylko taka umowa może coś zmienić, pod warunkiem, że umawiające się strony będą miały zdolność honorową. Natomiast myli Pan pojęcie wspólnego działania i umowy przed wyborami i jej realizacją z “przymusową koalicja” z LPR i Samoobroną, bo to są całkiem “różne bajki”.
Domyślny avatar

Ludeczek

27.05.2011 04:33

Dodane przez Ciekawy w odpowiedzi na Szanowny Panie Ludeczek

Zbulwersowało mnie to że takich jak Pan, gotowych wsadzić wszystkich na siłe do jednego wora bo nie potrafią objąć swoim umysłem więcej poglądów, jest wielu. Dzięki temu selekcja która orientaja polityczna winna żyć a która paść jest dla mediów bardzo ułatwiona. To co Pan pisze o zamęcie przed wyborami jest kreowane właśnie głównie przez media i takich jak p,AŚ, znacznie mniej zaś przez powstające frakcje. Ludzie mają różne poglądy. Ta różność jest bogactwem z którego na drodze prostych rozmów i porozumień można wyznaczyć wspólną drogę. Warunkiem jest że musimy pozwolić najpierw na taki proces, a nie eliminować małe niewygodne mediom grupy z polityki poprzez tworzenie sztucznych limitów wyborczych. Nie po to w sejmie mamy 460 miejsc by dla jednej partii rezerwować co najmniej 13, z wyjątkiem oczywiście mniejszości narodowych. Parlament winien się składać przede wszystkim z posłów i senatorów a nie z partii. I to poseł winien decydować czy i gdzie chce należeć do jakiegoś ugrupowania, a nie partie decydować kogo podsunąć wyborcom na posła. Pisanie o konsolidacji bez wskazania kto by miał jej dokonać lub kto by miał decydować który program będzie tym jedynym jest zwykłą bzdurą. Konsolidacja to process, a nie abstrakcja,więc zawsze potrzebny jest na to czas.Śmiem twierdzić że Pańskie horyzonty polityczne są zbyt zawężone. Miałem kiedyś znajomego który miał przekonanie że tylko jeden system komputerowy powinien być lansowany bo wtedy nie trzeba by pisać rżonych programów często kiepsko współpracujących ze sobą. Pan ma właśnie tego rodzaju klapki na oczach. pozdrawiam Ludeczek
Domyślny avatar

Ciekawy

29.05.2011 10:27

Dodane przez Ludeczek w odpowiedzi na Może być i zgoda ale bez "frontu"

pana propozycja uczestnictwa wielu ruchów społecznych w wyborach jest nie na te czasy i nie na ten stan “ducha narodu” Idea by nie stawiać na partie a na człowieka , czyli obwody jedno mandatowe początkowo mi się podobał. Głosuj na człowieka ze swojego terenu, który ma pomysły, osiągnięcia , nie zmienia co chwilę poglądów, jest znany i transparentny w swoim terenie. Ale do tego potrzebny jest “Naród z duszą”. Niestety od 1939 r ta dusza jest systematycznie wycinana. By ją odbudować trzeba czasu a nasza Oświata z wprowadzanymi co chwilę innymi programami, ciągle obcinanymi godzinami historii i wypieraniem klasyki literatury polskiej jej nie odbuduje. Przykłady matactwa wyborczego w Wałbrzychu jeszcze bardziej od tego pomysłu odstraszają. Po roku 1989 mieliśmy już w Sejmie masę małych partii i co z tego wyszło, ano nic. Wprawdzie powstał rząd myślący o Polsce, o pogonieniu agentów, ale nastąpiła “nocna zmiana”, bo niektórzy mali dali się porwać chorej idei “zagrożenia wolności”, a tyczyło to tylko różnych agentów. Umocnienie się przemalowanego w nowe barwy starego systemu wymaga konsolidacji patriotycznej strony. Gdyby nowe ruchy społeczne powstawały wcześniej 2-3 lata przed wyborami, trudno by było je podejrzewać o złe zamiary. Cykl ich tworzenia zawsze powtarza się na około pół roku przed wyborami, każe to się zastanawiać dlaczego powstają. Ostatnie 20 lat mimo, że początkowo powstawały małe partie, które nic nie wniosły w rozwój kraju i naszego parlamentaryzmu, tylko odpowiednio sterowane doprowadziły, że “stare” wróciło w nowej formie. To że ludzie mają różne poglądy i widza tą samą sprawę z różnych stron jest rzeczą oczywistą. Ale nasza Ojczyzna jest w wielkiej potrzebie co świetnie ujął Pan. P. Grudek w swoim wpisie “Wojna siedmioletnia i strefa Euro” link do tego blogu: http://niezalezna.pl/108… Dlatego te czasy wymagają od osób odpowiedzialnych by jednak powstał wspólny front przed wyborami, pod warunkiem, że będą go tworzyć ludzie mający zdolność honorową, bo inaczej jest to bez sensu i lepiej wtedy głosować na jedną partię która ma w sowim programie najwięcej spraw dotyczących dalszych losów naszej Ojczyzny. A kiedy wyprowadzimy kraj na prostą, każda z umawiających się stron mogła by zająć się sprawami, które są dla niej najistotniejsze (po losie Ojczyzny), bo statek “Polska” już będzie płynął w odpowiednim kierunku i będzie go można przyozdabiać różnymi rzeczami, pod warunkiem, że realizowanie idee nie będą jego demontażem. Być może mam klapki na oczach, ale uważam, że patrzę w odpowiednim kierunku. Kiedyś klapki zakładano koniom ciągnącym wozy by nie rozglądały się na boki a szły wytyczoną trasa, a moją trasę wytycza troska o Ojczyznę i dlatego nie ma sensu skręcać na boki. I tym zdaniem kończę polemikę z Panem
Domyślny avatar

Ludeczek

29.05.2011 18:09

Dodane przez Ciekawy w odpowiedzi na Proszę Pana,

Proszę się nie obawiać. Nie będę próbował poszerzyć Pańskiego pola widzenia. Jak to Pan mówi postępowo: "To nie w te czasy." Cyk-cy-ryk, zakluk-zakluk :-)
Piotr Baczek

Piotr Bączek

13.06.2011 18:25

Dodane przez Ludeczek w odpowiedzi na Może być i zgoda ale bez "frontu"

Ale "Ciekawy" nie próbował wsadzić wszystkich do "jednego wora", bronił jedynie poglądów, które są bliskie i mi. Co w tym złego?
A Pan nagle wyskoczył z zerwaniem koalicji z LPR i Samoobroną, tak jakby to była koalicja marzeń i zdolna zmienić Polskę. Teraz już wiemy, że nie była koalicja z bajki.
Żyjemy w realnym kraju i realnie trzeba podejmować najważniejsze decyzję. Tymczasem Pan proponuję przeprowadzenie kolejnego eksperymentu, który może zakończyć się tak, jak wybór Henryka Stokłosy do Senatu RP. Polityka to nie programy komputerowe, ale realne życie normalnych ludzi.
Piotr Bączek
Piotr Baczek

Piotr Bączek

13.06.2011 18:15

Dodane przez Ciekawy w odpowiedzi na Szanowny Panie Ludeczek

Widocznie Panu Ludeczkowi przeszkadzają te służby, nie mówiąc już o samodzielności PiS-u i Pana Premiera Jarosława Kaczyńskiego
Pozdrawiam serdecznie
Piotr Bączek
Piotr Baczek

Piotr Bączek

13.06.2011 18:13

Dodane przez Ludeczek w odpowiedzi na Zawodowi "ujawniacze"

Bardzo interesująca teza - dezinformacja w czystym wydaniu - w tym Pana wpisie:
"Propagandziści i agenci wiedzą też doskonale, że o wiele trudniej im będzie tak trzymać rękę na pulsie jak i przekonać większość wyborców do poparcia tylko prezentowanych przez nich opcji politycznych. Nic dziwnego więc, że każdą inicjatywę walą po prostu w czambuł, bo to zagraża ustalonemu przez nich porządkowi. Bracia Kaczyńscy doskonale o tym wiedzieli i dlatego z takim żarem likwidowali oni właśnie nie PO, lecz LPR i Samoobronę"
Chciał Pan upiec dwie pieczenie na naraz - wprost podważyć wiarygodność AŚ, a pośredno również braci Kaczyńskich, a za co? Za wyjście z koalicji z LPR i Samoobroną!
Jestem ciekawy, czy z równą zajadłością krytykuje Pan mec. Romana Giertycha za to, żezostał pełnomocnikiem Radka Sikorskiego i podjął się jego reprezentowania w sporze z kilkoma redakcjami i portalami? Nie wspominam już o wielu ciepłych słowach byłego szefa LPR pod adresem szefa dyplomacji PO.
Proponuję również, żeby nie wypowiadał się Pan w sprawie logiki, gdyż to Pan nie grzeszy tym przymiotem, patrz:
http://niezalezna.pl/11926-obroncom-lazacego-lazarza
Pzdr
Piotr Bączek

Stronicowanie

  • Pierwsza strona
  • Poprzednia strona
  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Wszyscy 3
  • Wszyscy 4
  • Następna strona
  • Ostatnia strona
Piotr Bączek
Nazwa bloga:
Blog Piotra Bączka

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 35
Liczba wyświetleń: 296,370
Liczba komentarzy: 422

Ostatnie wpisy blogera

  • Smoleńska Miesięcznica i Rosjanie w „Bristolu”
  • Zamachy na Ukrainie, ostrzeżenia w Polsce
  • Dezinformacje Wikileaks a Smoleńsk

Moje ostatnie komentarze

  • A także to: "...powinny być pozbawione akcentów rewanżyzmu (...) powinny natomiast stworzyć wśród widzów odczucie zadośćuczynienia moralnego i politycznej satysfakcji..." Nadal aktualne.
  • Interesująca informacja, ale nie słyszałem o takiej grupie. pozdrawiam Piotr Bączek
  • Informowano o trzech zachowanych rejestracjach A. Drawicza przez UB i SB: 10 września 1953 r., 30 grudnia 1971 r.,  23 lipca 1976 r. (nr arch. 7638/1, nr mikrofilmu - 7638/1). za: http://darski.…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Kombinacja operacyjna „Łażący Łazarz”
  • Co łączy R. Sikorskiego z Tomaszem Turowskim?
  • Historyczna katastrofa Radka Sikorskiego. Krótka riposta

Ostatnio komentowane

  • Dalej, Nowy Ekran to agenturalny serwisik, sporo już na jego temat było, na szczęście udało się go rozpracować i właściwie sprawa jest zamknięta - nowy ekran zniknął, prawie nikt go już nie cytuje na "…
  • , Prowokacja i propaganda - jak dwie siostry - bez znaczenia, z którego przyjdą kierunku. Założę się, że zwiastunem planu, będzie solidny cybershot na duże serwery. Pozdrowienia dla Autora. Ps. Magia…
  • , Jajestem osoba bardza przewrazliwiona na punkcie bezwzglednej tak zwanej ekspansjionistycznej polityce putina wobes krajow oeciennych i biore pod uwage tkai wariant ze rosjanie beda chcieli raz na…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności