|
|
A do drzewa 23 mb od miejsca stuknięcia w CC. |
|
|
Józef Skrzyszowski Kilka uwag:
1. Proszę fachowców podejrzewających jakieś szalone prędkości o obejrzenie zdjęć crash testów
(obecnie wykonuje się je przy prędkości 64 km/h)
2. Opancerzenie samochodu nie dotyczy stref zgniotu, które to mają swoje zadanie i jak widać ze zdjęć
swoje zrobiły.
3. Po to są samochody uprzywilejowane by mogły się poruszać omijając niektóre przepisy ruchu drogowego
Inna sprawa, że o ile samochody pogotowia, straży, oznakowane radiowozy wyglądają jak dyskoteki,
oraz używają porządnych sygnałów o tyle samochody BOR mają poukrywane światełka nisko za "grillami"
i są mało widoczne (we wstecznych lusterkach czy z boku)
4. Wypadki chodzą po ludziach.
z poważaniem JAMS |
|
|
Jan Kalemba Co tu liczyć? - rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń poinformował, że to seicento uderzyło w limuzynę pani premier. |
|
|
jazgdyni Głupoty gadasz. Obliczałeś kiedyś CPA i TCPA? Nie? No pewnie! Nawet przy 40 km/h walnąłby w drzewo, tylko zderzenie nie byłoby tak mocne. |
|
|
Mind Service Masz rację, że prędkość samochodu z PBK musiała być dużo większa, ja obstawiam, że było to ok. 70-80 km/h. Więcej nie, bo to była wąska droga osiedlowa, z jednym pasem w każdą stronę, z rondem, na dodatek zakorkowana. Gdyby kierowca-borowik hamował przy prędkości 50 km/h to zatrzymał by się po dwóch metrach, a nie na drzewie. Wg mnie nie tylko nie hamował, ale i jechał z dużo większą prędkością, dlatego takie obrażenia u osób, którzy tam jechali. Poważne obrażenia, co widać po PBK, która jechała na tylnym siedzeniu - nikogo przecież nie trzymają tyle czasu w szpitalu bez powodu. |
|
|
jazgdyni Ma bardzo dobre hamulce. Lecz droga hamowania to czas reakcji plus czas zadziałania mechanizmów, oraz droga przebyta na zablokowanych kołach (te czarne smugi, które widzimy na asfalcie). Tu z grubsza i tylko na podstawie wiedzy telewizyjnej szacuję, że od momentu zaobserwowania zagrożenia przez kierowcę BORu do momentu impaktu auto miało 30-40 metrów. |
|
|
jazgdyni Gdyby się nie zgadzały, to nigdy by nie powstała bomba atomowa, a ludzie wylądowali na księżycu.
Ale rozumiem niechęć do nauk ścisłych. To takie q**wa konkretne i przyziemne. I kantować się nie da. |
|
|
jazgdyni Bardzo słuszna uwaga!
Wg. tego algorytmu powinniśmy się zastanowić, czy tragedia Casy nie była próbą generalną przed Tragedią Smoleńską.
Mam nadzieję, że mózgowcy Prezesa od spraw bezpieczeństwa wyobrażają sobie taki scenariusz.
Pozdrawiam |
|
|
eska Dokładnie tak jest!
Jak się w końcu zdarzy tragedia, to wszyscy będą wiedzieli, że winien BOR - do tego to zmierza, a ludziska łykają jak gęsi kluseczki. |
|
|
Dark Regis Niekoniecznie. Natomiast ten środek zostanie, a w zasadzie jest już używany do wytworzenia w społeczeństwie stanu zaimpregnowania na ewentualny zamach na członka rządu. Ten sam algorytm mieliśmy szansę oglądać przed zamachem smoleńskim. Z całą pewnością ta "opozycja" ma na usługach całą machinę propagandowo-psychologiczno-socjologiczną do wytwarzania efektu Matrixa. Kiedyś zastanawialiśmy się jak jeden człowiek doradzający Tuskowi, mógł tak perfekcyjnie wyczuwać miejsca, napięcia, momenty i narracje. Chodzi oczywiście o Igora Ostachowicza. Teraz chyba już ludzie nie maja złudzeń, że doradca był tylko osobistym trenerem i pasem transmisyjnym dla poleceń wydawanych gdzie indziej. Jeden człowiek może z Leppera zrobić męża stanu, ale nie da rady utrzymać w głupawce całego społeczeństwa. |
|
|
Celarent odpowiedzią na takie 'wąpliwości" niech będzie moje doświadczenie: samochód skręcający w lewo z drogi głównej na parking (aby zaparkować musiał wytracić prędkość do bliskiej zeru), został uderzony przez inny, który dojechał do "kolumny" przytrzymanej przez skręcającego i nie bacząc na manewr parkowania "zerwał" swoje auto i ruszył chcąc kolumnę wyminąć. Siłą rzeczy wjechał z impetem w MÓJ SAMOCHÓD.
To zdarzenie miało miejsce w VI 2010 roku. Z samochodu nie było czego zbierać, prędkość sprawcy tego wypadku była poniżej 40km/godz. Mąż, który wówczas był kierowcą był połamany, wręcz potrzaskany, kilka tygodni siedział na wózku inwalidzkim. To pokazuje, że niekoniecznie prędkość odbiera życie i zdrowie. Nasze auto nie było również maluchem czy trabantem. "Mój" sprawca podobny jest tylko do pańskich insynuacji tylko w tym, jeździł jak chciał. Pani Premier nie siedzi na wózku pewnie dlatego, że siedziała z tyłu i jej auto jednak to nie jest zwykła osobówka. Nie jest dobrze siać zamęt na podstawie własnej podejrzliwości wobec świata. Nie jest idealny, ale nie każdy jest "be". Ja więc w 50km/h jestem w stanie uwierzyć i bardziej martwię się zdrowiem Premier, bo w to trudno mi uwierzyć. Mogło być bardzo (!) źle. |
|
|
Jan Kalemba A co, w tym nowym Audi A8 nie ma hamulców?
50 km/h to 13,88 m/sek. |
|
|
jazgdyni Drogi Panie,
"wiem co mówię". Otóż nie jestem pewien. Zderzenie z twardym obiektem przy prędkości 50 km/h to jest zrzucenie samochodu dziobem w dół na glebę z czwartego piętra. Proszę sobie wsiąść i spróbować. Dodatkowo, gdy masa auta nie jest zwyczajowe 1,5 tony, tylko dwa razy więcej. Trzeba było na lekcjach fizyki bardziej uważać i starać się zrozumieć, co to jest pęd, jego moment, energia itd. I wtedy obliczać efekty, przy różnych prędkościach jazdy.
Ps. Dodam, że typowy czas reakcji (nie efektu) to 0,2 s. Przy 50 m/s to jest 14 metrów, by w końcu nacisnąć pedał hamulca, albo skręcić kierownicą. |