|
|
Alina@Warszawa Ja zaś mogę się jeszcze bardziej dziwić, że mało osób dopuszcza możliwość tych żydowskich spisków do świadomości ... Tak jakby praktyka dziejów nie potwierdzała najbardziej oszołomskich teorii, wysnuwanych na podstawie dziwnych FAKTÓW Ot chociażby z ostatnich lat śmierć dra Dariusza Ratajczaka znalezionego w stanie rozkładu na parkingu opolskiego supermarketu i w tym samych czasie zatrzymano na naszej granicy agenta Mossadu, specjalistę od brudnej (najbrudniejszej!) roboty, wylatującego do siebie. Po krótkim zatrzymaniu został puszczony wolno, a sprawa śmierci słynnego Polaka została zapewne umorzona ... Ten Polak docierał do prawdy historycznej, która podważała liczbę żydowskich ofiar Hitlera, jednocześnie podwyższając liczbę zamordowanych Polaków. Do tej pory nie wiadomo jaka jest prawdziwa liczba zamordowanych Polaków w czasie II wś, bo wg roczników statystyczny przed- i po wojnie brakuje w Polsce 11 mln ludzi.
Polecam MEM z Hubertem Czerniakiem ...
https://dakowski.pl/kary…;
https://dakowski.pl/silv…; |
|
|
lala dziękuję za interesujące wspomnienia, wydaje się, że w pamięci bardzo wielu tamten czas pozostał doświadczeniem bardzo ważnym i trwałym,
co wywołuje zdumienie to trwałość wiary w żydowskie spiski (u2, Pani Alina) - doprawdy, okazuje się, że antysmeityzm pozostaje trwałym elementem polskiego doku kulturowego... |
|
|
Alina@Warszawa O tych beczkach z butaprenem dowiaduję się pierwszy raz w życiu. Czyli nie wszystko jest wszystkim wiadome. Tym bardziej, że tutejsza judokomuna opanowała sztukę oszustwa do perfekcji (albo perfidii - jak kto woli).
Z przekazów rodzinnych znam fakt jak to było w czasie tzw. "wydarzeń na Wybrzeżu" w 1970 roku ("Człowiek z marmuru"). Otóż tamtejsza telewizja gdańska przekazywała relacje ze stoczni niemalże na żywo, pokazywała co się dzieje, jak stoczniowcy strajkują i walczą. Ci, którzy to oglądali tvp w domach, byli przekonani, że taki sam przekaz idzie na całą Polskę.
Tymczasem nikt w dalszej Polsce nie miał pojęcia co się dzieje na Wybrzeżu, bo wszystkie inne nadajniki nadawały sygnał zupełnie inny spreparowany w Warszawie, bez słowa o zamieszkach w stoczniach.
Moja rodzina dowiedziała się o tym przypadkowo, kiedy dalsza kuzynka przyjechała na wakacje następnego roku (może po 2 albo 3, nie pamiętam), kiedy zagaiła o tych wydarzeniach, jak je oceniamy. Moi rodzice mocno zdziwili się o czym ona mówi, o jakich walkach, strajkach? Wówczas wyszło, że u nas nie było o tym ani słowa - kuzynka też dowiedziała się o tym przerażającym fakcie zatajenia wydarzeń w całej Polsce. Była to może nie głęboka, ale prowincja, owszem z telefonami, ale wówczas chyba jeszcze na korbkę i w co setnym domu. O internecie jeszcze nikomu się nie śniło, a program TV był tylko jeden ... i tylko jedna telewizja. Radio zaś to też tylko 1 program (no może 2 ale mało prawdopodobne).
Może dlatego Gierek i Jaruzelski doszli do władzy w 1970?
Dziś jest dużo trudniej zataić jakieś wiadomości, ale za to dużo łatwiej jest propagować masowe kłamstwa, łatwiej zniszczyć niewygodnych ludzi, skłonić ludzi do przyjmowania szkodliwych szczepionek... Dziwnym trafem nie ma w kodeksie karnym kary za kłamstwo publiczne. |
|
|
u2 Mea culpa
Z Suwałkami nieco bardziej związani byli jego rodzice
Weronika z Kunatów i Aleksander oraz młodszy brat Andrzej. Osiedlili się w
Suwałkach w 1926 roku, zamieszkali w kamienicy przy ul. Marii Konopnickiej 7
(wcześniej Ogrodowej 16, a obecnie ks. Kazimierza Hamerszmita 10. Na budynku
znajduje się tablica upamiętniająca pobyt Miłoszów, zaprojektowana przez rzeźbiarza
Jana Bohdana Chmielewskiego. Ojciec Czesława – Aleksander Miłosz był
kierownikiem powiatowego Zarządu Drogowego, szanowanym i wykształconym
człowiekiem, znał języki, odbył kilka podróży po świecie, pisał wiersze, uczestniczył w
wielu ważnych dla miasta inicjatywach społecznych. Natomiast Andrzej uczył się w
gimnazjum męskim im. K. Brzostowskiego. Nie jest znana dokładna data pierwszego
przyjazdu Czesława do naszego miasta. Wiadomo, że podczas nauki w Wilnie, zarówno
jako gimnazjalista, jak i student przyjeżdżał do rodziców wielokrotnie, o czym pisał w
listach do Jarosława Iwaszkiewicza. Spędzał też letnie dni w Krasnogrudzie. Powrócił
w 1989 roku i odtąd odwiedzał suwalską ziemię czterokrotnie. Zawsze zatrzymywał się
w klasztorze wigierskim.
https://soksuwalki.eu/
1981
29 V – Andrzej Miłosz przebywał w Suwałkach. Po spotkaniu w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej wpisał się do kroniki: „Miło mi było bawić w Suwałkach i rozmawiać z licznym gronem czytelników zainteresowanych twórczością mego brata, również jak ja związanego z Suwałkami, gdyż mieszkali tutaj nasi rodzice, zaś pod Sejnami, w majątku Krasnogruda – bliscy krewni mojej matki. (Ojciec matki pochodził z Krasnogrudy)”. Odwiedził także budynek, w którym uczęszczał do Gimnazjum Męskiego im. Karola Brzostowskiego, gdzie mieści się obecnie I Liceum Ogólnokształcące im. Marii Konopnickiej; do Złotej księgi…wpisał: „Wystrzegajcie się zakłamania i fałszu, brońcie w każdej sytuacji godności swojej i innych, bądźcie wierni prawdzie i sprawiedliwości. Te ideały wpojono mi tutaj, w tej szkole i w domu rodziców przy sąsiedniej ulicy; tych ideałów uczył mnie też zawsze swoim przykładem mój starszy brat Czesław”.
http://www.astn.pl/r2011/falty_milo.htm
PS. Czyli to jednak mi się pomyliło, za co najmocniej przepraszam. Wpisał się jego brat Andrzej, ale Czesiek wielokrotnie bywał w Suwałkach i w Krasnogrudzie przed 2WŚ. Tutaj mieszkała jego najbliższa rodzina, czyli ojciec, matka i młodszy brat. A słynny noblista wrócił do Bolanda dopiero w 1989 roku :-)
|
|
|
Teresa Bochwic Kto się wpisał? Nobel? Czesław Miłosz urodził się na Wileńszczyźnie w 1911 r., chodził do Gimnazjum im. Zygmunta Augusta w Wilnie, matura 1929, w Wilnie studiował na Uniwersytecie Stefana Batorego razem z moim Ojcem o dwa lata młodszym, przed samą wojną miał 28 lat. Może to ktoś z jego rodziny mieszkał w Suwałkach? |
|
|
Teresa Bochwic Kolejarze lubelscy w lipcu odkryli "beczki z butaprenem" jadące do Związku Radzieckiego, otworzyli je, a w środku była szynka. To znana sprawa.
Napisałam dwie książki o Solidarności, co prawda oświaty, ale sporo poświęciłam tam ogólnej sytuacji w kraju. Kto je zna?
Bary mleczne były bardzo różne, znałam i taki, co w poniedziałki tylko odgrzewał sobotnie dania i niestety już zwykle szkodziły. Jadałam zwykle w barach mimo posiadania kuchni, a w niedzielę u Mamy, bo dziecko jadało w przedszkolu i w szkole. Kiedy miałam to robić? Gotowanie to nic, ale zakupy! Pracowałam prawie zawsze na półtora etatu. |
|
|
u2 "Edward Gierek, I sekretarz PZPR i Piotr Jaroszewicz - premier PRL-u zostali internowani"
Jaruzel zrobił z nich kozłów ofiarnych strajków sierpniowych. Jest hipoteza, że strajki wywołała "esbecja" i podobne służby, aby wysadzić z siodła Gierka. Pierwsza próba była już w roku 1976. Co by nie pisać o tow. Gierku, to jednak nie był mośkiem, a tego mośki nigdy nie mogli ścierpieć, że ktoś inny niż oni mogą rządzić w Bolanda :-) |
|
|
Silentium Universi Po powstaniu NZS, gdy ogłosiliśmy możliwość zapisu do Zrzeszenia zrobiłem reklamę "Tylko z nami zwiedzisz za darmo tereny położone za kołem polarnym", ale nie precyzowałem, kto miałby nas wywozić... |
|
|
Ijontichy 1. Wielce Szanowny Panie!
Nie przypominam sobie,kiedy i gdzie przechodzilismy na Ty.Ja zawsze używam w stosunku do Pana wszelkich tytułów.
2.Nigdy w stosuniku do Nikogo nie użyłem obraźliwych słów,tym bardziej do Pani Teresy.
3.Nie Pan mnie będzie informował na temat genezy Solidarności...ani ludzi tam wsadzonych...byłem w Regonie Małopolska,a potem odgarowałem rok w więzieniu.
Jeżeli Pan faktycznie NIE WIE,to proszę sobie poczytac...np.:W ŁYSIAK "DOBRY" rozdziały XI i XII,A W PODSUMOWANIU "DÓŁ"
Aaaa! Jeżeli Pan uwierzył, ŻE ONI WEJDĄ....to faktycznie nie mamy o czym dyskutować.
Miłego dnia...
|
|
|
Admin Naszeblogi.pl @Ijon Przestań bredzić. Napisaleś obraźliwy komentarz wobec Autorki a członkom Solidarności naplułeś w twarz Moskwą, więc wyleciał. Są granice. Powyższy komentarz jest zresztą także obraźliwy wobec tego, dzięki któremu możesz podbudowywać swoje ego i chorą wyobraźnię, jaki to jesteś pokrzywdzony, jakie to wraże siły na tym portalu, jaka to tu cenzura.. |
|
|
Ijontichy Dzień dobry Pani.
Pamięta Pani kiedy "oficjalnie" zniesiono w PRL bis cenzurę? Chyba pod koniec lat 90 ubiegłego wieku.
Teraz doznałem deja vu...na STREFIE WOLNEGO SŁOWA u Jego Wysokości Sakiewicza...nastąpiła REAKTYWACJA....cenzury. BRAWO!
Zawsze tu była,ale nie taka...teraz gacie pałne strachu....
Mój komentarz z wczoraj....wyparował,że pojadę Orwellem....
Miłego dnia |
|
|
Alina@Warszawa Przy okazji tych kulinarnych wspomnień przypomniało mi się, że w czasie kiedy powstawała "Solidarność" ze sklepów znikło prawie wszystko. Wówczas nikt nad tym się nie zastanawiał, bo przekaz był oczywisty - to przez strajki i "Solidarność".
Tymczasem w tym samym czasie mieliśmy słynną Olimpiadę w Moskwie.
XXII Letnie Igrzyska Olimpijskie (oficjalnie Igrzyska XXII Olimpiady) rozgrywane były w Moskwie w dniach 19 lipca–3 sierpnia 1980.
Dopiero z perspektywy czasu można stwierdzić, że powstanie "Solidarności" i strajki prawdopodobnie posłużyły komuszej propagandzie do wciskania kitu Polakom, bo tak na prawdę cała żywność i większość materiałów budowlanych poszła za pół- albo darmo do Związku Radzieckiego.
Trzeba też pamiętać, że Edward Gierek, I sekretarz PZPR i Piotr Jaroszewicz - premier PRL-u zostali internowani w czasie stanu wojennego. Co się wówczas działo wśród "towarzyszy" nie wiemy do dziś.
Niestety nie mamy historyków, ani dziennikarzy, którzy analizowaliby tamte wydarzenia i ich związek osobowy i przyczynowo-skutkowy z tym co się dzieje dziś. |
|
|
u2 "przyznanie Czesławowi Miłoszowi literackiej Nagrody Nobla"
Co ciekawe pojawił się w Suwałkach już w roku 1983. Wpisał się do Złotej Księgi I LO na ul. Mickiewicza. Ukończył praktycznie tą samą szkołę przed 2WŚ. Wtedy to było Gimnazjum Męskie. Mieszkał w latach 1926-35 na obecnej ulicy Hamerszmita 10, poprzecznej do ul. Mickiewicza. Miał kilka kroków do szkoły. |
|
|
u2 "wstrzykiwanie Polakom preparatów RNA firm zachodnich"
Tak, tak. Zachodnie to dla was, wschodnich pachołków, zło wcielone, diabeł we własnej osobie :-) |
|
|
Alina@Warszawa Widzę, że jako warszawianka z własną kuchnią nie musiała Pani korzystać z barów mlecznych, więc nie bardzo Pani wie jak tam było. Ja z czasów studenckich pamiętam bar mleczny na Pl. Narutowicza i zupełnie nie zgadzam się z Pani oceną. Były tam najpyszniejsze naleśniki z serem i z rodzynkami, zawsze ze świeżego sera, nigdy kwaśnego, co wówczas było trudne do osiągnięcia, ale się im udawało. Jedzenie było przygotowywane na oczach klienta i nie pamiętam żadnych zakisłych zapachów. Babki uwijały się jak w ukropie przy olbrzymim trzonie kuchennym, bo tam zawsze była kolejka i mnóstwo głodnych studentów politechniki z pobliskich akademików. Tamtejsze kucharki niejako wyżywiły przyszłych inżynierów :)
W akademikach też nie karmili źle, jak na tamte czasy ciągłych deficytów.
Wówczas zastanawiałam się skąd oni biorą zaopatrzenie skoro w sklepach nie ma niczego?
Chociaż pamiętam jedną kolację, - dostaliśmy śledzia marynowanego z porcją dżemu na jednym talerzyku.... Tego nie zapomnę :) |
|
|
Zbyszek To był cudowny czas. Chyba nie doczekał się właściwego oddania, bez fałszywej tromtadracji, a jednocześnie ukazując historyczną wyjątkowość zrywu całego narodu zanurzonego w komunistycznym syfie. Dla nas, tu gdzie żyję, ten czas zaczął się w lecie, to było jeszcze przed sierpniem na Wybrzeżu. W lipcu stanęły dwa zakłady, z których każdy zatrudniał może i ponad 10 tysięcy robotników. Zrobiło się niebezpiecznie. Nie było festynów, kolorowych plakatów i zrywu. Były posępne obwieszczenia władzy na murach i pytanie: Co będzie dalej?
Tych ludzi było stać, na to by powiedzieć władzy: Nie. Ale był fenomen wspólnoty. Do ludzi teraz nie dociera wcale znaczenie słowa "Solidarność". To wielkie słowo. Unurzane potem w błocie przez funkcjonariuszy "Solidarności", jak choćby przez pana Śniadka wypisującego do władzy pana Morawieckiego apele, by wprowadzić obowiązkowe wstrzykiwanie Polakom preparatów RNA firm zachodnich.
Piękny to był czas. Czas, gdy Polak Polakowi był bratem. Dziś, ci co szczują Polaków na siebie, co odczłowieczają ich nawzajem w ich oczach, co generują agresję, nienawiść i pogardę, wypinają pierś do czucia się spadkobiercami Solidarności. Cóż za tragedia. A ludzie? Mają wszystko w d...e łącznie z Solidarnością.
Sprzedaliśmy się jako Polacy. Sprzedaliśmy się najpierw za ustawę o prywatyzacji i komercjalizacji przedsiębiorstw państwowych. Potem za drobne apanaże i emocjonalne gierki, czasem - to ci wyżej - za spore pieniądze i kariery. Zmarnowaliśmy i roztrwoniliśmy ten wielki zryw. Ale może kiedyś... kto wie... |