Otrzymane komantarze

Do wpisu: Wnioski Ezawa
Data Autor
danuta
Nie wiem, czy Pan sobie zdaje sprawę z tego, że właśnie dołączył Pan do armii, jako szeregowiec.  Pozdrawiam!
danuta
Porozumienie zawarte przez Ministerstwo Rolnictwa z rolnikami z zachodniopomorskiego właśnie się posypało. Strona rządowa  z nich po prostu zakpiła, więc w przyszłym tygodniu jadą traktorami na Warszawę. Armia zachodniopomorska liczy 200 ciągników. Nie proszą o wsparcie, i wcale im się nie dziwię, bo podczas poprzedniego protestu jakoś nikt się nie kwapił z pomocą. Jeśli przyjadą sami - to zaprotestują... i wrócą. Jeśli dołączą do nich w akcie solidarności rolnicy np. z mazowieckiego i łódzkiego (z całego kraju mile widziani!), to ten protest może być początkiem czegoś bardzo ważnego. Jeśli my prześpimy ten POCZĄTEK - to obudzą nas dopiero kremlowskie kuranty na Zamku Królewskim. Co możemy zrobić? ANIMOWAĆ SOLIDARNOŚĆ! Nie tę związkową, bo ona tylko od czasu do czasu wychyla się spod miotły, żeby pisnąć, że popiera i czym prędzej się schować - ale naszą, polską, międzyludzką, narodową.  Minimum:   zorganizować w Warszawie marsz poparcia dla rolników w dniu, w którym tu się zjawią. Trochę więcej: nie zważając na to, czy nas dużo czy mało, prowadzić ogólnopolską akcję przyłączania się do tego protestu, wykorzystywać wszystkie możliwości - od towarzyskich i rodzinnych po medialne Jeszcze trochę więcej: wymusić na strukturach Solidarności, pod groźbą wypisania się ze Związku (to ważne dla "struktur" - kasa!), CZYNNE poparcie dla rolników na ulicach Warszawy. Każdy może pójść do swojego przewodniczącego Komisji Zakładowej i pogadać na ten temat. Jeśli Komisje Zakładowe pozostaną pod miotłą, albo jeśli nie daj Boże zaczną konsultować się z dyrektorami - to znaczy, że czas tworzyć inny związek., bo ten już umarł. Każdy z nas może wesprzeć przybyłych swoją obecnością. Czas zacząć budować wspólnotę. Nie uda się zdobyć pozwolenia na manifestację, to IDŹMY WSZYSCY NA SPACER! I najważniejsze: politycy PiS, pomóżcie i chodźcie z nami!
Valdi
Ależ proszę Pana ! Nie każdy chce być czynnym politykiem. Natomiast każdy normalny człowiek lokuje swoje sympatie zgodnie z własną oceną sytuacji. Ma Pan ten komfort, że zajmował się Pan czynnie bardzo długo polityką i Sowdepią w szczególności. Ja zajmowałem się w tym czasie elektroniką i tylko trochę polityką. Manewr "Okrągłego stołu" zwiódł wielu ludzi, napewno również takich, którzy byli lepiej intelektualnie przygotowani niż ja. I tylko dzięki samodzielnemu przebrnięciu przez ileś tam książek, publikacji mam klarowny obraz sytuacji. Pewno coś zrobię aby dołożyć swoją cegiełkę do rozwalenia tego burdelu, ale to nie tacy ludzie jak ja powinni stać na czele ruchu który pogrzebie III RP. Tak więc może Pan na mnie liczyć, ale nie może Pan oczekiwać, że ja zastąpię Pana w kreowaniu koncepcji ruchu. To jest najnormalniejszy proces przyporządkowania ról w społeczeństwie.
Na naszych oczach taka wspólnota powstawała - i trwa. Redaktor naczelny Radia Maryja jest twórcą Rodziny Radia Maryja, składającej się z wierzących, agnostyków i poszukujących. Aby mógł być możliwy kompromis - między tymi postawami - zostało jasno określone stanowisko światopoglądowe ( wtórne wobec religijnej postawy otwartej). Proszę się przyjrzeć jak to było możliwe? Cały czas Redaktor Naczelny formułuje przeświadczenia, z którymi trudno się nie zgodzić np: _ "Kto myśli na rok do przodu sieje zboże, kto myśli na 20 lat wprzód -sadzi las, kto myśli o przyszłości wychowuje i kształci młodzież" - "Gdy Bóg jest na pierwszym miejscu - wszystko jest na swoim miejscu" Dlaczego dołączają niewierzący? - bo Redaktor i Redakcja określili jasno STANOWISKO ŚWIATOPOGLĄDOWE - reszta jest do dogadania, do dialogu, do kompromisu. Tylko ta redakcja ma osiągnięcia w wychowaniu, kształceniu i organizacji wspólnoty ( odbiorców, uczestników i organizatorów - komandosów) Dlatego należy ją - zdemontować. Kto wypełnia to "należy"? Czy można z nimi pertraktować? Jak długo? Kto nie jest elastyczny? ---- Brak dekomunizacji. - BETON nie będzie z nikim dialogował - uwłaszczył się przecież (np w mediach). Układać można się z wrogiem. Zaprzaństwu i kłamcom nie można ustępować pola. Bo to "komandosi" z sercem myszy.
a'la mlynarski' robmy swoje' ,a kto chce pogadac ma kupe mozliwosci.Kazdy ruch, nawet niezauwazalny przez medrkow , kontra lichocie wladzy jest wprost bezcenny--tak leca lawiny.Wiec koniec z wyszydzaniam normalnych,trzezwo i skutecznie dzialajacych tych cichszych.Oni sa nie mniej wazni ,jak niektorzy krzykacze czy im podobni, a stanowia o sile sprzeciwu. Strasznie leniwa umyslowo jest ta osoba, ktora nasmiewa sie niby ironicznie z nieznanych sobie ludzi, nie wiedzac o nich zgola nic, przykladajac don kalke swoich znajomych.Nie badz taka ŁOŁ.....
Józef Darski
relatywizmu od elastyczności, poddania się od gry politycznej. Gdyby Pan był Piłsudskim nigdy by Pan nie założył Legionów, bo przecież wspierały Austrię, czyli jednego z zaborców. Między Komoruskim i Donkiem, między Niemcami i Rosją musimy prowadzić grę, wykorzystywać każdą możliwość. Przeciwnik w jednej sprawie może być sojusznikiem w innej. Niestety nie zna Pan pojęcia sieciowości. Nie ma Pan szans we współczesnej polityce. A co z tym wszystkim ma do roboty judaizm? Panu też wszystko kojarzy się z żydami?
1. Czy gdzieś było zaznaczone, że jest to dyskusja dla naukowców lub o naukowym charakterze? To była propozycja do obywatelskiej dyskusji, dla każdego z 38 milionów ( teoretycznie, bo przecież niemowląt nie wezmą udziału, ale ich rodziców - tak), aby każdy mógł w prostych słowach wyrazić swój pogląd. 2. To właśnie poprzez takie nieskrepowane dyskusje z etapu "obserwowania i porównywania" jej uczestnicy wyjdą wzbogaceni o wiedzę i chęć do działania oraz rozumnego wybierania lidera. 3. Oddawanie pola "utalentowanym gadaczom czy pismaczykom", to brak wiary we własne siły, obywatelska apatia i rezygnacja ze swobód obywatelskich oraz zdobyczy jaką jest cyberprzestrzeń. 4. "Obrazi się"? A gdzie to wyczytałeś? Czytaj: "14. Przyczyną naszej klęski - klęski 38 milionów, jesteśmy "My" sami." Czy ja tutaj napisałem, że oprócz mnie? Dopóki, dopóty żyję czuje się częścią tej wspólnoty, na dobre i na złe. Moim zadaniem jest robić, to wszystko co tylko jest możliwe, aby wspólnota działała jako jeden byt. 5. Przykro mi, że obecnie "nie potrafisz i "nie chcesz", a potrzeba tak niewiele, aby to zmienić.
jest dziennikarz. Dziennikarz w Polsce ani nie przyłożył się do określenia pojęcia "naród" ani do przeniknięcia celów polityków. Dziennikarz w Polsce nie pracuje nad swoim światopoglądem i nie formułuje przeświadczeń światopoglądowych do akceptacji. Właściwie na ciemnocie żeruje ( jak politycy). Autorytarność w niczym mu się nie należy - bo dziennikarz to dyletant. Gdyby pełnił służbę jak należy - byłby pasem transmisyjnym między środowiskiem politycznym a narodem. Kształtowanie światopoglądu sprzyjałoby wykuwaniu wspólnoty. Komandos czuje wsparcie - nikt nie jest Robinsonem. Czym się zajmuje większość dziennikarzy ? - wizerunkiem. Swoim.
Teresa Bochwic
Nowa partia moze wyłącznie jeszcze bardziej podzielić elektorat i doprowadzi do niechybnej przegranej zarówno nowe (siebie samą) jaki stare partie.
Ma-Dey
..zgadzam sie z twoja opinia w zupełności.Ludzie wola poczytac a wnioski wyciągać samemu, bez stawiania stanowczych hipotez i tez, co jest przecież same w sobie ryzykowne.(ciekawym eksperymentam byłoby , jakbyśmy w takich dyskusjach brali udział "incognito") ps  :sam brałem udział w tamtej dyskusji, ale tez nie specjalnie oczekiwałem na to ze bedzie to jakis szerszy panel.
Coryllus
Bingo!
Ma-Dey
właściwie nic dodać wiecej, oprócz  tylko i wyłącznie : hola..hola...ale...ale..?!.Bo przecież te kompromisy, szukanie chwilowych....celowych sojuszy z wrogiem (aktualnym?), ta elastyczność (moralna również?), relatywizm : zły ale dobry,nieprzyjaciel ale sojusznik... etc..etc..,zmusza nas abyśmy odp. sobie  na pytanie : czy to w kraju  nad Wisła, relogią "państwową" jest  Judaizm,czy może jednak jeszcze Katolicyzm.(?) Puki co, jest jak jest,  i "Slawa Tiebie Gospodi...Amen".Pozdrawiam.
eska
Przecież to oczywista oczywistość :) Jest źle, a spora ilość ludzi to widzi, dlatego chce się ciut pocieszyć. Ot, tak - żeby nie czuć się osamotnionym w swoich spostrzeżeniach. Dlatego sobie ponarzekają, czasem się spotkają, coś tam poczytają i już jest lepiej :) Broń Boże żadnych poważnych ruchów! Ble, ble, ble - za to w ultra patriotycznym sosie i spatki. Strasznie leniwy umysłowo ten naród, ale cóż - jest jak jest. Trzeba dalej robić swoje i tyle.....
CzarnaLimuzyna
Żyjemy w ciężkich czasach- nazywam to epoką mózgu łupanego.Powinniśmy nawzajem mobilizować się do samokształcenia i dyskusji.To drugie przychodzi nam łatwiej i jest zbyt często tylko werbalizacją emocji. Czyli edukacja,,,edukacja ...edukacja... ;-) Pozdr.
Cat
proponuje aby jednym z podtematów na NB był blog tematyczny " Co dalej" ." Jak wygrać" zbliżony do pomysłu Pani Ewy Stankiewicz " Co robić" .Możnaby było na tym osobnym wątku zamieszczać nasze pomysły i propozycje . Brak czasu a czasem przeoczenie danego wpisu( spada ze strony głównej) powoduje to że niewiele osób się wypowiada. Jeśli zatem mają się kształcić" komandosi" to proponuje taki wątek na pasku NB . Pozdrawiam
wcale mnie nie dziwi brak zapalu do jeszcze jednej quasi naukowej dysputy ; ludzie obserwuja ,porownuja i dokonuja wyboru liderow,do ktorych im najblizej.Tylu mamy mniej lub bardziej utlentowanych gadaczy czy pismaczkow,ze nie ma co pchac sie na ich dzialki, w gruncie rzeczy medialne.Wybieramy wiec cichy pragmatyzm i dzialamy w kierunku wzmacniania tych liderow ,ktorzy sa nam faktycznie najblizsi.To w sumie prosta i nieglupia zasada.Obrazac sie na ludzi,ze nie kwapia sie do zainscenizowanych debat to niezbyt madre czy odkrywcze.
Józef Darski
większość najlepiej czułaby się w towarzystwie wzajemnej adoracji. Ludzie, którzy pojmują świat dychotomicznie: oni  - my, słuszni - niesłuszni, wszystko - nic, wspaniale - beznadziejnie, dobry - ząy, przyjaciel/sojusznik - wróg itp. nie są zdolni do dostzrzeżenia niuansów, do prowadzenia gry, wykorzystania słabości przeciwnika, przejściowych koniunkturalnych sojuszy itp., a więc nigdy niwe wygrają. Im się w głowie nie mieści, że wróg w pewnych sprawach może na jakimś etapie byś sojusznikiem i na odwrót. Nie są elastyczni, muszą zatem przegrać.
Do wpisu: Nie chcemy, nie możemy, nie potrafimy?
Data Autor
Zbigniew Gajek vel Janko Walski
Moim zdaniem było dokładnie przeciwnie. Cieszyli się, że Polska wyskoczyła z komunistycznego szamba i mogli po dobrej robocie powrócić do swoich zawodów i odrobić zaległości w zyciu rodzinnym. Mam wrażenie z różnych zgęstek typu Klubu Myśli Państwowej we Wrocławiu, że ci ludzie ponownie uaktywnili się po 2010 roku. Proces reaktywizacji rozpoczął się zresztą od pierwszych zawodów czyli od tego w jaki sposób zaczął działać Mazowiecki. Najpierw wąskim strumieniem, stopniowo powiększającym się z lokalnymi maksymami w latach 1993, 2001 i 2007. Rok 2010 nie pozostawił już nikogo kto knuł przeciwko czerwonemu obojętnym. Oczywiście możemy się spierać bo przekonanie swoje opieram tylko na własnych obserwacjach - nie istnieją badania na temat ewolucji postaw różnych środowisk, przynajmniej o niczym takim nie słyszałem, mimo że socjologów produkuje się na skalę masową. Nie wiemy nawet ile ludzi było zaangażowanych w knucie, na poszczególnych poziomach aktywności. Tak jakby ktoś tę ważną sferę wiedzy o nas samych wyciął cenzorskimi nożycami.
1. Co do Pańskiego pkt. 2 - To bardzo ciekawe spostrzeżenie, ale po "udanym" stalinowskim zniewoleniu wspartym obojętnością naszych "sojuszników" ( czytaj: radźcie sobie sami - bo my kręcimy lody z sowietami ) można taką postawę społeczeństwa zrozumieć jako postawę rozgoryczonych ludzi, którzy dostrzegli, iż są w matni. Tego procesu jednym zdaniem nie da się opisać, dlatego warto poświęcić mu odrębne wpisy - tak myślę. 2. Co do Pańskiego pkt. 3 - Ja upatruję w edukacji ( bardzo szeroko rozumianej ) warunku koniecznego i zasadniczego do zmian. Aby "nie potrafimy", "nie chcemy" zostało zamienione na "Potrafimy", "Chcemy". Dlatego, każda "nasza" gazeta, książka, film, spotkanie, rozmowa, wpis na portalu, plakat, etc. musi edukować, edukować, edukować - już teraz. Później będzie już albo za późno albo niezwykle trudno, bo zderzymy się z efektem: "tabula rasa". 3. Co do Pańskiego pkt. 4 - No właśnie, ale jak tę władzę przejąć skoro społ. głosuje zgoła odmiennie. Zatem wracamy do poprzedniego punktu - edukacja. 4. Co do Pańskiego pkt. 5 - Ok, rozumiem, żadnej jatki - pełna zgoda. Dziękuję za wpis cdn.
1. Tak, oczywiście znam to powiedzenie: "żeby móc, trzeba najpierw chcieć", ale to jednak posiadanie umiejętności jest zasadniczą kwestią, autor powiedzenia miał na myśli właśnie ludzi posiadających umiejętność wykonania jakiejś czynności lecz ograniczonych poprzez własne lenistwo. I o to właśnie lenistwo chodzi, gdy pytam: "nie chcemy? 2. Tak, zachęcam do poszukiwania odpowiedzi i stawiania kolejnych pytań, potrzebna jest nam otwarta i szczera dyskusja (czytaj: rozumny dialog). Dlatego bardzo dziękuję Ci za wyrażenie swojej opinii, zachęcam do dalszej szczerej dyskusji. Jeśli jest to możliwe, zachęcaj innych. Do dzieła! 3. Jest nam potrzebna burza mózgów. Polacy co stało się z naszą pomysłowością? Umiemy naprawiać, nieomal każdy sprzęt techniczny - nawet ten "nierozbieralny, jednorazowego użytku", a wymiękamy przy naprawie własnej Ojczyzny. Wiem, że to inna materia, ale jest nam potrzebna wiara we własne siły. Siły pojedynczej osoby, ale widzącej swoje miejsce w działaniach wspólnoty.
Marek Stefan Szmidt vel StefanDetko
co Pańskiej argumentacji dodaję - niewolnictwo kredytowe, w które popadła znaczna część Obywateli pozdrawiam serdecznie MStS PS. Jako "Cenzor" jest Pan Osobą dość łagodną  a wręcz tolerancyjną :-)
Ma-Dey
co do pierwszego pktu oraz także - co do drugiego : tu dygresja,  może nie jestem taki bystry i nie zrozumiełaem "tematu" właściwie od razu, no gdyby tak napisać że np "czy mając umiejetności i mozliwości  - nie chcemy..?", byłoby mi łatwiej odgadnąć myśl, a do tego doszło jeszcze to pytanie o "My" i stąd moje wątpliwości co do "zapodanego pytania".Teraz rozumiejąc sens , mówię zgoda.Dodatkowo (bez żadnego sarkazmu, naprawdę) zadam pytanie :  a co sadzisz o starym przysłowiu  "żeby móc, trzeba najpierw chcieć"..? Wyobraźnia podpowiada mi współczesna Polskę jako podobną do garnka z gotującą sie wciąż potrawą, gdzie oprócz zyczajowych t.j. wody i soli,  nawrzucano sporo też dobrych produktów, nawet smacznych kęsków, ale bez z góry zaplanowanego pomysłu (z róznych przyczyn) co z tego ma wyjść, (polski bigos..?) "pieprząc " przy tym bez umiaru! Trzeba nam "planu", nawet kiedy gotujemy kisiel, a co dopiero przy bardziej złozonych "przysmakach kulinarnych." Gdzie ten plan, dlaczego jest tam gdzie "niby  jest", albo   kto (powinien uzyskać prawo i ew. ma takie mozliwości ) żeby go wymysleć i przeprowadzić, "czy będziemy potrafili i chcieli..."?To dobre , aktualne pytanie-zastanaiwajmy sie więc.Pozdrawiam.
Zbigniew Gajek vel Janko Walski
Jest to jednak warunk konieczny, bez którgo nie ruszymy z miejsca. Pozwolę sobie krótko odpowiedzieć na Pani uwagi. (2) Totalne kłamstwo publicznego przekazu było przez liczącą się część społeczeństwa odrzucane tylko w punkcie startowym instalacji PRLu i w fazie końcowej po wyborze Papieża. Między tymi datami skutecznie urabiano ludzi mimo masowego słuchania RWE. Rządzącym dwójmyślenie nie przeszkadzało, przeciwnie, jako rodzaj samosponiewierania było istotnym elementem zniewolenia. (3) pełna zgoda, edukację również postrzegam jako kluczowy element odkłamywania, ale nie my układamy programy. Wzorem II RP powinniśmy potraktować tę kwestię jako priorytetową natychmiast po odzyskaniu niepodległości. (4) Biorąc pod uwagę powyższe gdzieś to zaklęte koło trzeba przeciąć by przejąć władzę i mieć wpływ na szkolnictwo.  Nie ma innej możliwości przecięcia niż poprzez wolne media. (5) Drobne niedopowiedzenie, mówiąc o odpowiedniku przewrotu majowego miałem na myśli skutek, a nie środki. Chodziło mi o wydarzenie, które wywołałoby wstrząs na nowo układający ludziom myśli w głowach, burzący różne dziwaczne konstrukcje powstałe wskutek 68 lat kłamstw. To musi być coś mocnego i prostego. Odwołanie do elementarnych zasad. Pozdrawiam, JW
nadludzkie mozliwosci; przy dogadywaniu sie byli przeciez inni ludowcy, rewizjonisci i troche osob normalnych---dzieki temu zamiast kiszczaka dostalismy mazowieckiego, ktory szybko zostal wyplukany nowym rzutem.Sam Kaczynski nie mogl zatrzymac magdalenki, ktorej jakoby nie bylo.
1. Pytanie moje jest przemyślane, bo odnosi się do tego czym mamy być. Mamy być wspólnotą jaką jest naród tworzący ojczyznę Polaków pod zorganizowaną postacią państwa - RP. Przemyślana jest także kolejność: Nie potrafimy czy nie chcemy? Aby cokolwiek wykonać, najpierw trzeba posiąść umiejętność wykonania tej rzeczy, dalej dopiero nasza chęć lub niechęć do działania decyduje o wykonaniu. 2. Zgadzam się, że część społ. coś potrafi, a część nie potrafi. Część społ. chce, a część nie chce. Problem jak dokonać tego, aby "nie" zminimalizować do śladowej ilości, niegroźnej dla trwałości wspólnoty. 3. Zgadzam się, że zbudujemy "wspólny dom" jeśli 38 milionów uwierzy ( będzie przekonane ), iż będzie on służył nam wszystkim - właśnie dlatego myślimy jak to zrobić, jak przekonać do pracy innych na rzecz takiej Polski. Jak to zrobić, aby był to plan realny. Aby 38 milionów widziało realną korzyść dla siebie, ale przez pryzmat wspólnoty. Jak zabezpieczyć taki plan przed działaniem oszustów i różnej maści cwaniaków. Dziękuję za wpis cdn.