Otrzymane komantarze

Do wpisu: Dyletanci nie umierają
Data Autor
jazgdyni
Bardzo lubiłem "Młodego technika". Zresztą on teraz bodajże wraca w nieco większym formacie. Futurystyka i futurologia.... hmmm... podobnie jak astronomia i astrologia. Wielu prognozuje całkiem uczciwie potencjalne mozliwości postępu w oparciu o rozwój nauki i techniki. Cóż... światem jednak rządzą pieniążki i międzynarodowe mafie zwane koncernami będą hamować postęp wszędzie tam, gdzie nie widzą odpowiedniego zysku. M.in. dlatego tak się męczymy coraz bardziej na drogach, idiotycznie coraz mocniejszych samochodach (1000 KM!!! samochód osobowy). Niestety, nauka ma mały wpływ na to, jak jej rezultaty będą wykorzystywane. Pozdrawiam
jazgdyni
Głupstwa pan mówi. Właśnie jak typowy polski akademik, albo klasyczny yntelektualysta. Prosi pan o moje argumenty i moją wykładnię tematu. Mnie się po prostu z panem dyskutowac nie chce, bo ja piszę i ja sam wybieram partnerów do dyskusji. Pańska arogancka postawa już na wstępie dyskwalifikuje pana. A na dodatek, przy kompletnej widocznie nieznajomości prawdziwego świata akademickiego i kryteriów wiarygodności, kompletnie się pan ośmieszył. Może pan coś postudiuje, a jak będzie pan gotowy, to proszę dać znać. Ps. Polskie tytuły profesorskie mnie nie straszą. Proszę podać listę międzynarodowych publikacji... a potem cytowań.
Z wymienionym przez Pana człowiekiem nie mam się co zmagać, bo nie on napisał i zamieścił powyższy pełen fantazji artykuł, lecz Pan. Jeśli nie umie Pan wziąć odpowiedzialności za treści, które Pan sam tu własnymi słowami umieszcza, nie umie Pan podać własnych argumentów, proszę się nie zasłaniać cudzym życiorysem i nie odsyłać mnie do człowieka, którego Pan nie jest ani prawomocnym agentem, ani innego rodzaju przedstawicielem, ani nie ma Pan prawa w jego imieniu się wypowiadać, bo on Pana do tego nie upoważnił. Proszę zachować elementarną uczciwość intelektualną i wypowiadać się we własnym imieniu, broniąc włanych myśli i słów.
@Pan z Gdyni Gdyby Pan choć trochę znał świat akademicki, a zwłaszcza zachodni "światek" akademicki, wiedziałby Pan jak wielu jest oszustów, naciągaczy, karierowiczów oraz ignorantów z tytułami doktorskimi i wszelkimi innymi, zatrudnianych jako profesorowie do badań wszelakich. Wiedziałby Pan również, że Pański argument "z życiorysu" jest nic nie wart, a uciekanie się do niego charakteryzuje współcześnie raczej uczniaka lub studenta "tego i owego", niż dojrzałego intelektualnie człowieka. To po pierwsze. Po drugie, Pan nie przedstawia żadnych uczciwych badań naukowych, ani nawet nie reklamuje ścisłego, racjonalnego myślenia, lecz tylko wyobrażenia i fantazje kolejnego już stopnia, przemielone przez umysły autorów tzw. popularnonaukowych pozycji. Nie pojmuje Pan również, że jakakolwiek fałszywa nauka (a taką jest np. paranaukowa spekulacja) dryfuje w stronę ezoteryki i w istocie się nią staje. Uczciwy człowiek/naukowiec szuka prawdy, aż znajdzie, a znalazłszy prawdę stara się ją zachować i przekazać innym. Oszust zaś szuka wszelkich sposobów na potwierdzenie swoich błędnych wyobrażeń o świecie (przez co mnoży swoje błędy) oraz wynajduje najrozmaitsze argumenty, aby móc skutecznie sprzedawać ludziom marzenia, np. o długowieczności.
Jakoś tak w połowie lat 60. udało mi się w kiosku Ruchu założyć teczkę, do której sprzedawca wkładał mi numer miesięcznika Młody Technik ("Młody" - nie znaczy, że dla dzieci). Ten świetny jak na tamte czasy periodyk, oprócz nowinek z całego świata publikował też artykuły wybiegające myślą w przód, gdzie światowe sławy snuły wizje przyszłości - oczywiście z "techniką" jako podmiotem. Do dzisiejszego dnia pamiętam, że w roku 1980, najpóźniej 1985 (wtedy było to za odległe 20, 25 lat) wszystkie na świecie nie tylko schody, ale i chodniki miały być ruchome. Najpóźniej natomiast do roku 1990 na wszystkie schorzenia wynalezione miały zostać specjalistyczne plastry. Nie było to czasopismo s-f, a prorokowali wtedy podobnie jak dziś luminarze nauki. Naukowiec to też zawód; z czegoś musi żyć, więc jeśli napisałby, że w wyjaśnieniu tajemnicy życia nie posunął się od 1000 lat zbytnio do przodu, to działałby irracjonalnie. Ani Pan, ani ja, ani 99,99...% populacji nie może mu powiedzieć sprawdzam. A tych kilkunastu, którzy by mogli, jadą z nim na tym samym przecież wózku. Pozdrawiam
dwa bardzo mocne akcenty "owych" dążeń"... pewien pan doktor...notabene z Niemiec...zajmujący się "plastynacją" ludzkich zwlok... jak pisałem wyżej..jestem ciężko;nieuleczalnie chory..dopiero po 2 latach walki o jakotakie tzw "samopoczucie"..zdecydowałem się na zgłoszenie sprzeciwu do POLTRANSPLANTU celem sprzeciwu do pobierania moich organow..po tzw "śmierci klinicznej"..co wg mnie jest paranoiczną;totalną schizofreniczna bzdurą bo...nie ma czegos takiego w medycynie jak "smierc kliniczna pnia mózgu"..wiec cala TRANSPLANTOLOGIA jest do bani..tzn uznanie tej dziedziny medycyny za szarlatanerię i zwykle barbarzyństwo w imie wyższych celów oparte o "robienie biznesu na sluzbie zdrowia"...a'propos...czy odważymy się kiedyś a całkowite moratorium na pobieranie jakichkolwiek narzadow od tzw 'żywych dawców"..czy odwazymy się kiedyś na napisanie podręczników do medycyny;hirurgi na nowo??ze już nie wspomnę o dzisiejszych lekarzach-chirurgach-transplantologach..jakie oni znajda miejsce w historii??
jazgdyni
@maniera oficera bardzo byłby wdzięczny by, zanim pan wyda swoje sądy nieco postudiował i zaznajomił się z problemem. Pan kompletnie nie rozumie pojęc - ezoteryka i paranauka. A tutaj, niech pan się z nim zmaga: Michio Kaku Academic career As part of the research program in 1975 and 1977 at the department of physics at The City College of The City University of New York, Kaku worked on research on quantum mechanics.[4][5] was a Visitor and Member (1973 and 1990) at the Institute for Advanced Study in Princeton[6] and New York University.[7] He currently holds the Henry Semat Chair and Professorship in theoretical physics at the City College of New York.[8] Kaku has had [over] more than 70 articles published in physics journals such as Physical Review, covering topics such as superstring theory, supergravity, supersymmetry, and hadronic physics.[9] In 1974, Kaku and Prof. Keiji Kikkawa of Osaka University co-authored the first papers describing string theory in a field form.[10][11] Kaku is the author of several textbooks on string theory and quantum field theory. http://en.wikipedia.org/… Paranauka???? Niech pan się zastanowi.
@Pan z Gdyni Oferuje Pan swoim czytelnikom elementy tzw. ezoteryki, w postaci paranaukowej spekulacji. Nie ma to nic wspólnego ani z uprawianiem zdrowej i zdyscyplinowanej nauki (której celem jest poznanie prawdy), ani też z pokornym przyjęciem Bożego Objawienia, wedle którego nieuchronna śmierć ciała oraz - co gorsza - śmierć duchowa (jako stan moralny) są konsekwencją upadku człowieka - pysznego sprzeniewierzenia się woli Stwórcy. Tak oto ludzie zajmujący się paranauką próbują wytworzyć złudzenie, że celem życia człowieka na ziemi jest nie poznanie prawdy i osiągnięcie zbawienia, lecz sztuczne wydłużanie życia, aż po iluzję sztucznie wygenerowanej "nieśmiertelności". Pseudonaukowcy ci próbują w ten sposób uzasadnić swoje, często nieetyczne, paranaukowe "badania", składające się w niemałej części ze spekulacji, choćby w postaci przepowiadania świetlanej przyszłości i przyszłych "naukowych osiągnięć". Zakrawa na ironię fakt, że umieszcza Pan te pseudonaukowe fantazje w czasie Świąt upamiętniających jedyne realne zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią, tak duchową, jak i cielesną. Przestrzegam Pana po raz kolejny przed schodzeniem w ciemną przepaść ezoterycznej paranauki, a zwłaszcza przed zachęcaniem do tego innych. Rozumiem, że u podstaw Pańskiego zainteresowania może leżeć naturalny lęk przed śmiercią. Proszę zrozumieć, że wiara w Zmartwychwstanie Chrystusa jest bardziej racjonalna (o tym mówi św. Paweł), niż wiara w miłe dla ucha obietnice oszustów.
witam. ja nie wiem czy chce takiego swiata.kiedyś.dla mnie strasznie daawno temu był film z B.Kobielą jak to kazda czesc jego ciala pochodzila od kogos innego.jakos tak przed swietami pewien wloski profesor-lekarz-neurochirurg zapowiada ze za kilka lat przeszczepi czyjąś glowe poddana dekapitacji do ciala innego człowieka.zle mi to pachnie.ba.smierdzi.podwojne 2 x baaa.nawet cuchnie irracjonalnie perwersyjnym dozeniem;ucieczka przed koncem konców.CO DO KTOREGO NIKT!!!NAWET W IMIE ROZWOJU NAUKI I tzw "WYZSZEJ WIEDZY I POZIOMU SWIADOMOSCI CZLOWIEKA NIE MA PRAWA ROSCIC SOBIE PRAWA do tego co i tak będzie musiało mieć miejsce.ja nie chce takiego zycia..kiedyś opisywanego w serii "Niesmiertelny" i kilku bliźniaczo-podobnych scenariuszowo-sequellach..o "ostatnim-pogodzonym ze sobą-jedynym sprawiedliwym" który miota się w złym swiecie i patrzy na jego bezduszność i na to jak bliscy odchodzą a on zostaje. p.s. osobista refleksja.pod koniec 13 roku miałem trepanacje czaszki.lezalem dość długo w jednym ze szpitali uniwersyteckich w Polsce..Widziałem bol;cierpienie i smierc z tak bliska jaki tylko można sobie wyobrazić..(od tego czasu szukam samych tylko prof.dr.hab.n.med. którzy mi odpowiedza..ile czasu zostało..i czy nie można byłoby wcześniej czegos więcej zrobić...całkowicie pogodzony zaznaczam..widziałem tez nienawiść;bol;cierpienie i smierc kiedyś wcześniej.zgloszony ochotniczo wg rozkazu.. (tez wydaje się ważne-zaznaczam)..w jednym z krajów arabskich gdzie teraz podobno jest jakas wojna..i WIEM JEDNO..niechce zyc nie wiadomo jak długo..bo zycie bez wizji końca jest naznaczone ciężarem niezrzucalnej z ramion swiadomosci pamięci tego co się widziało. wole inne spojrzenie..biedaczyna z Asyzu;św Augustyn;Hildegarda;nasz Wojciech;O.M.Kolbe;O.Pio..etc..etc..wszyscy ci przecudownie piekni duchowo mezczyzni i kobiety przez te wszystkie stulecia JEDYNE O CZYM MARZYLI to o jak najszybszym końcu-KOŃCÓW..i tak bardzo,bardzo pragnęli duchowej łacznosci z TYM od którego wyłącznie zależy ile nam czasu zostało.(zwłaszcza ze tylu z nich zostawilo nam przeslanie spisane swoim życiem lub tym co za swojego zycia zrobili lub zostawili w formie pisemnej-traktaty;refleksje;napomnienia.CALA TA BEZCENNA SPUSCIZNA TYCH KTORZY ODESZLI!!.etc.etc.etc.) a reszta to poza twardymi dowodami naukowymi..zwykle pierdoły..i celowe być może mieszanie ludziom w glowach tego co to "on sam chodzi w ciemnościach"..pozdrawiam
Do wpisu: Dobry smak
Data Autor
Krzysztof Pasierbiewicz
"Pan ma Jastarnię do ktorej peregrynuje. Ja ją mam na co dzień. Lecz też mam odległe ukochane miejsce - to Czorsztyn. Dla mnie Pieniny to nasz najbardziej urokliwy zakątek..." ------------------------------- Aż mi się nie chce wierzyć ile wspólnych myśli i odczuć nas łączy. Przez ponad 30 lat, każdego roku we wrześniu jeździłem ze studentami na praktyki terenowe w Pieniny. Mieszkaliśmy w pensjonacie "Granit" w Krościenku nad Dunajcem. Myślę, że nie będzie w tym zbytniej przesady, jak powiem, że w Pieninach znam każdy kamień, bo z Pienińskiego Parku Narodowego, jako geolodzy dostawaliśmy zezwolenie na chodzenie po pieninach poza szlakami turystycznymi. Musimy się tam kiedyś razem wybrać, panie Januszu. Pokażę Panu takie perełki przyrody, że aż dech zapiera. A jak już jesteśmy przy smakach, to pokażę Panu miejsca w Wąwozie Zaskale, gdzie we wrześniu są zawsze rydze, które można zbierać koszykami. Myślę, że oprócz dobrze zrobionej jagnięciny i węgorzy wędzonych w Jastarni na pudle jest także miejsce dla rydzów smażonych na blasze. Och! Aż mi pociekła ślinka. Zaraz siadamy z córką do śniadania. Będziemy o Panu myśleć. PS. W Krościenku jest także Oaza, którą zakładał Karol Wojtyła, a w Tylmanowej jest zrobiona przez górali Droga Krzyżowa, którą setki razy chodził nasz Święty. Trudno ją znaleźć, bo biegnie po stromych leśnych zboczach. Muszę tam Pana kiedyś zaprowadzić. To święte miejsce.
jazgdyni
Jest mi miło, że drugi rodak potrafi docenić wspaniałą baraninę z rusztu. Choć to 6 godzin pieczenia. Ale warto. Również radosnego Alleluja
jazgdyni
Niewątpliwie i my również pomyślimy, ba... pogadamy sobie o Panu, bo takich ludzi pozostało niewiele. Ci wszyscy malkontenci w koło żyć nie potrafią. Wszędzie szukają czegoś złego, czegoś brzydkiego, a nie widzą, że zapach wędzonego dymu na Helu pozostaje na całe życie. Pan ma Jastarnię do ktorej peregrynuje. Ja ją mam na co dzień. Lecz też mam odległe ukochane miejsce - to Czorsztyn. Dla mnie Pieniny to nasz najbardziej urokliwy zakątek. Smacznych Boskich darów życzę, już za chwilę na śniadaniu.
Zazdroszczę Panu tego barana na statku. Życie potrafi mieć swój smak. Prawdziwe życie. Wesołego Alelluja.
Krzysztof Pasierbiewicz
Drogi Panie Januszu, Jak już mówimy o smakach, to przypominam: "Do końca mych dni zapamiętam również jak dawniej w mojej ukochanej Jastarni gdy upał już nieco zelżał przed rybackimi domami na koślawych zydlach wystawiano tace mieniących się srebrem rolmopsów z gorczycą i pachnące jałowcem patery pełne przesypanych kryształami soli świeżo wędzonych fląder połyskujących w blasku gasnącego słońca miodową barwą jantaru   a pod wieczór     zaczynał się snuć po Półwyspie niezapomniany aromat „świętego dymu” starych kaszubskich wędzarni wabiący najwybredniejszych z wybrednych do owych zaczarowanych miejsc gdzie jak w cynamonowych sklepach na osmalonym, ręcznie kutym ruszcie zwisały ciężko ociekające ciepłym sokiem szkarłatno brunatne płaty szlachetnego łososia i grona opasłych węgorzy wędzonych z tajemną maestrią na czereśniowym drewnie owych nieziemskich cymesów o smaku który podlany kieliszeczkiem „czystej” przywracał wątpiącym pewność że życie potrafi być piękne...", koniec cytatu. Będziemy z córką myśleć ciepło o Panu i Pańskich bliskich przy świątecznym stole! Krzysztof Pasierbiewicz
jazgdyni
Uwaga a propos. Mimo dużej ilustracji wielkanockiej i życzeń, zastanawiam się, czy portal ten jest w dużej mierze odwiedzany przez katolików. Lub idąc głębiej - przez chrześcijan. Umieszczenie cytatu z Pism Świętych na czele, natychmiast dyskwalifikuje tekst. Mimo tego, wszystkim, co niecierpliwie oczekują na Zmartwychwstanie Pańskie życzę radosnego Alleluja! Pewien jestem, że ty ateisto i ty agnostyku, bedziesz jutro świętował i cieszył się z nami. Nawet towarzysze Miller i Kwaśniewski.
Do wpisu: UWAGA ! SZEŚĆ DNI POZOSTAŁO !
Data Autor
jazgdyni
Czy ja wiem? Mam odczucie, że sprawiedliwość, jak nie ludzka, to boska, w końcu Tuska dopadnie. Co to będzie zobaczymy. lecz nie zajmujmy sie sprzątaniem i śmieciami w te radosne święta
jego hiszpańską ekscelencję można sprowadzić do polski metodą opisywana przez W.Suworowa w "Akwarium"..tak jak zapakowano do samolotu pułkownika Krawcowa..(chyba nie będzie potrzebna pomoc detektywa Rutkowskiego).. a jeśli chodzi o tuska to jest już on CALKOWICIE NIEOSIAGALNY!!! przez jakikolwiek organ polskiego wymiaru sprawiedliwości..(ze względu na funkcje pełnioną obecnie-vide ostatnie negocjacje unijne a'propos grecji i to jaką mu role "ktoś" przypisal..i to ze wielu swiatowych "liderow" wprowadzilo go w arcana "swiatowej dypolomacji".i to ONI DO TEGO NIE DOPUSZCZA!!!.jaka ma role tam do spełnienia..z tych i z wielu innych wzgledow;tej całej wielowatkowosci..jest to niemożliwe.. a jego rola od teczkowej nocy z 92'roku az po spacerek po molo z pułkownikiem jest tu decydujaca..A ZDRADA STANU musi być mu przypisana calosciowo..tyle tylko ze to już teraz przerasta wymiar sprawiedliwości..a w razie procesu przed trybunalem???TO nie jest osobna historia..na przypadek jakiegokolwiek podsądnego trzeba patrzeć calosciowo..
jazgdyni
Radosnego Alleluja! Ja to właśnie traktuję jako test. Ile jest jeszcze we władzach Polski uczciwości? Po tym jak na wskroś uczciwego szefa CBA skazuje się na 3 lata ścisłego więzienia i 10 lat politycznego niebytu, to o jaką karę wystąpi prokurator w stosunku do Tuska i Arabskiego, jeżeli oczywiście w ogóle wystąpi i na ile lat skaże ich polski, niezawisły sędzia. Na najsurowsze kary? Nie rozważam tutaj zdrady stanu - to osobna historia. Pozdrawiam
Witam. Nie chcę być jak ten zajączek co to do białej gorączki doprowadził niedźwiedzia-właściciela leśnego sklepu spożywczego pytaniami o marchewkę..wszystko to co zostało uczynione w trakcie śledztwa;zostało uczynione wbrew jakimkolwiek normom etyczno-moralnym. całkowicie wbrew literze i duchu prawa. robione jest wszystko by nic nigdy,nigdzie nie wyszło.to jest tak perwersyjnie-prawniczo-emocjonalnie pogmatwane by zablokować jakakolwiek droge. ODPOWIEDZIALNOSC..etyczno-moralno-prawnie-karno-sadownicza..co będzie jeśli na mój gust tusk nigdy do kraju nie wróci? jeśli gdzieś w międzyczasie poprosi o azyl polityczny.. p.s. a'propos poczucia obywatelskosci..w mieście gdzie mieszkam..na 11 go listopada i 10.04 flaga trzepoczaca na moim balkonie była jedyną flagą w CAŁYM!!!! mieście...
Do wpisu: Wszyscy piszą książki
Data Autor
Uczestnictwo w zabawie stworzonej przez internet jest przede wszystkim formą samokształcenia. To niedostępna wcześniej możliwość wymiany myśli z kimś fizycznie odległym. Czy pisanie i wydawanie książek jest krokiem do przodu? Tak, gdy o komercji mowa. Blok ze swoimi krótkimi tekstami jest w swojej formie czymś niepowtarzalnym, ulotnym. "Jakość" tekstów wynika przede wszystkim z oryginalnej, nowej myśli. Sprawność pióra ma swoje znaczenie; ta rozwija się z czasem, spontanicznie, automatycznie. Polskie blogowisko cierpi na niedosyt blogerów będących fachowcami w swoje branży i nie będących jednocześnie zawodowymi pismakami ( dziennikarze i inni tacy " ludzie pióra" ), i z tego powodu polska blogosfera jest nudna. " Zawodowcy" zdarzają się wprawdzie wśród komentatorów, lecz jest to towarzystwo niezauważalne, z małą siłą przebicia. Wystarczy znajomość np języka angielskiego, aby uświadomić sobie, jak to jest w świecie. Rzutuje to przede wszystkim na tematykę. U nas gada się o politykach i tych wnuczusiach i synusiach najeźdźców ze wschodu, którzy lubią, gdy się o nich gada. Setki ważnych spraw jest przez blogerów nie dotykanych. Co do Maciejewskiego: Bzdury Pan opowiada. Jest to wprawdzie gość, co lubi warczeć i szczerzyć zęby, lecz Jego zasługa, to poletko badań, to podważanie historycznych interpretacji, to grzebanie w powiązaniach polityki i kapitału, to w końcu uświadomienie przeciętnemu Kowalskiemu, że i on może być historykiem. Wydawnictwo i sprzedawane książki są efektem solidnej roboty. Póki co, w Pańskich tekstach nie odkrywam nic oryginalnego i nie wróżę Panu kariery wydawcy. Czas robi swoje, practice makes perfect, tak więc proszę pisać jak najwięcej ku naszej ( mojej i innych) uciesze, bo Pana teksty do najgorszych nie należą. Pozdrawiam serdecznie. Wesołego Alelluja!
jazgdyni
Witaj Żadne "zboczenie" - po prostu my jesteśmy nauczeni dokonywania optymalnych wyborów. Marcina Brixena również czytam regularnie i ciągle mnie rozbawia. A na Michałkiewiczu się nieco zawiodłem. Wydaje mi się, że on coraz bardziej kieruje się fobiami a nie trzeźwym spojrzeniem. Radosnego Alleluja!
@Autor. Niemożliwe? a jednak MOŻLIWE! Przeszedłem identyczną "ścieżkę zdrowia" po Necie, poznawałem dokładnie tych samych blogerów i żeby było bardziej ciekawe to w tej samej kolejności. Ups! jest jednak malutka różnica i wcale się tego nie wstydzę, otóż pozostaję przy regularnym czytaniu red. St. Michalkiewicza i..... Marcina B. Brixena (Świat za pięć lat), jego widzenie bieżących wydarzeń przez pryzmat wielopokoleniowej rodziny Hiobowskich i klasę 3a jest niesamowite. a poprzestawiane sylaby w znanych nazwiskach to wręcz perełki. (np. Orzy-Jewsiak itp.) P.S. czy to "zboczenie" ludzi morza że podobnie myślą?
jazgdyni
Dziękuję za cenne uwagi. Błędy wynikają z mojej wrodzonej niechlujności. Nie z niewiedzy. Lecz będę się jeszcze bardziej starać. Tą naukę kreatywnego pisania podałem jako humorystyczny przykład amerykańskiego podejścia do pisarstwa. Jak wiadomo pucybut może tam zostać milionerem a analfabeta pisarzem noblistą. Pozdrawiam i radosnego Alleluja!
jazgdyni
Witaj i Wesołego Alleluja! Wiesz, że ja to dawno temu czytałem i nawet jeden blog tak nazwałem. Lecz już kompletnie nie pamiętam. Dzięki za przypomnienie. Serdecznie pozdrawiam
Do wpisu: UWAŻAJ ! –bankowi złodzieje znów cię okradają
Data Autor
Józef Skrzyszowski
Po pierwsze proszę nie nazywać mnie demagogiem. tylko dlatego, że mam inne zdanie. Pana mógłbym nazwać balcerowiczowskim demagogiem wyznającym zasadę "niewidzialnej ręki rynku". Nie jestem ekonomistą i bardziej opieram się na odczuciach, niż wiedzy ekonomicznej, ale wydaje mi się co najmniej niemoralne, że ktoś zarabia (w formie pensji) dziennie 5 razy więcej niż przeciętny pracownik w miesiąc. Odnośnie jawności dochodów, uważam, że nie jest to informacja z typu osobistych i wrażliwych i raczej powinna być powodem do dumy (bądź nie), niż do przemilczania bądź ukrywania. Takie ukrywanie sugeruje nieuczciwość. Uważam, że wyższość sektora prywatnego nad państwowym nie do końca jest prawdą, może w naszej polskiej rzeczywistości. Przykładem może być tu Lufthansa, koleje niemieckie, to działa. Pisze Pan "banki nikogo nie zmuszają, żeby zakładał u nich konto, albo u nich brał kredyt" ma Pan rację Policja do nikogo nie przychodzi i nie zmusza do brania kredytu. Tylko jak, przeciętny młody człowiek, może kupić mieszkanie. Moim zdaniem jest ZMUSZONY do wzięcia kredytu. Problem polega na nadmiernej "pazerności" banków i braku chęci dzielenia się z kredytobiorcą kosztami niesprzyjającej koniunktury (patrz FRANKOWICZE). Czy konkurencja tu wystarczy? Widać, że chyba nie. I ostatnie kwestia, odnośnie transferowania pieniędzy. Tu się z Panem zgadzam, każdy zarówno firma jak i osoba prywatna powinien móc wydawać zarobione przez siebie pieniądze gdzie chce i na co chce. Pod jednym warunkiem: opłacenia na równych prawach z innymi zobowiązań podatkowych. Z poważaniem JAMS