|
|
Dark Regis Dobre: https://www.youtube.com/…
Wiem, znam te klimaty. Miałem na roku na matematyce takiego gościa, który szaleńczo lubił ryzyko (to ten, na którego murzyńscy doktoranci we Francji z nożami po akademiku codziennie polowali - już o tym pisałem). Dlatego poszliśmy po imprezie na miasto i weszliśmy na skrzyżowaniu przed Rotundą w tłum kibiców Legii. Rozmawialiśmy z nimi popijając wódkę z plastikowych kubków i ćmiąc papierochy. Określili nas jako "dziwni ludzie, ale w porządku" ;) To był początek lat 90-tych. Ja nigdy nie byłem nawet kibicem w życiu, a mój związek z tym sportem zaczął się od fakultetów WF na Politechnice, gdzie można było na pół roku załapać się na jakieś fajne zajęcia. Pokopałem piłkę na hali (była to ogólnie piłka - kosz, siatkówka, noga) i po pół roku zwiałem na zajęcia ze sportów walki.
Zresztą nie był to jakiś odosobniony wyskok w naszym środowisku, bo po prostu byliśmy takim zbuntowanym pokoleniem. Lubiliśmy chodzić na koncerty do Klubu Medyków na polach Mokotowskich niedaleko Żwirki i Wigury i potem zwiewać po krzakach przed pałami i zomowcami. Zakładaliśmy się, kto dłużej wytrzyma w spelunie z żulami i k..ami. Kiedyś szedłem z całym kałdunem cyganek, bo mi ukradły ostatnie 20 zeta i musiałem negocjować. Innym razem cyganki urwały mi kieszeń na dworcu Zachodnim i potem musiałem czekać, żeby odesłały mi dokumenty do akademika. Odesłały - szacun. Chodziliśmy do tajnego teatru na Starym Mieście, gdzie po zakończeniu sztuki zawsze była rozmowa kameralna z aktorami i degustacja wody z węża. Poszliśmy też na sztukę Witkacego "Narkotyki", gdzie kasjerka każdemu spisywała dane z DO, bo tak kazała milicja. Taki Adaś, z którym mieszkałem w akademiku, chodził po mieście i udawał Anglika, a najbardziej się bawiliśmy, gdy opowiadał jak grupa cwaniaków i cwaniaczek uradziła w knajpie, żeby go upić i okraść z funtów. Mieliśmy takie właśnie podejście do życia, więc trudno nas było zastraszyć ;)
A co do doceniania kibiców, to byłem chyba pierwszym człowiekiem w necie, który stwierdził, że wkurzenie kibiców przez ryżych spowoduje zastopowanie rozwoju bojówek Palikota. I tak było. Od tego momentu już nie włazili w ciemno po chamsku na scenę, gdzie przemawiał "pisowiec", tylko najpierw się rozglądali, czy gdzieś nie ma kibiców. |
|
|
michnikuremek Ci pogardzani "kibole" mają pomysły na politykę historyczną i robią to bardzo dobrze. Ostatni banner Legii zrobił więcej dla sprawy Polski niż stu ministrów Waszczykowskich. |
|
|
michnikuremek Sięgam pamięcią do mojej klasy ze szkoły średniej. W klasie było 30 osób - taka tematyka zainteresowałaby 2, może 3 osoby...... |
|
|
Dark Regis Brakuje nam kultury politycznej do prowadzenia wewnętrznej polityki historycznej. Potrafimy się rzucać gniewnie po usłyszeniu obelg z zagranicy, ale nikt nie wpadł na pomysł zrobienia uczciwego audytu u siebie w kraju. Dlatego ciągle będziemy rozgrywani przez agentury, które będą drzeć japę do J.K. pod jego domem "precz z komuną". |
|
|
paparazzi Byly kariery ale innych. http://www.bibula.com/?p… |
|
|
paparazzi I dlatego takie teksty powinny być czytane w szkole na lekcjach. System edukacji musi się zmienić. |
|
|
michnikuremek Rzeczywiście. Dopiero po wpisaniu w gugla "kpt. Juliusz Pobłocki" dowiadujemy się szczegółów na temat tej kreatury.....
Ciekawe co ta kanalia dziś robi (o ile jeszcze nie zdechła) ? Pewnie to dobrotliwy starszy pan mówiący wszystkim dzień dobry i cieszący sie doskonałą opinią u sąsiadów..... |
|
|
Dark Regis A ja mam niewygodne pytanie? Czy PIS wie, kto to jest kpt. Juliusz Pobłocki? Czy został choć pozbawiony emerytury? Ja już nie mówię, o prowadzeniu polityki historycznej, czyli zbieraniu materiałów o czerwonych ssynach i publikowaniu ich ku pamięci dla potomności, bo PIS nie ma zielonego pojęcia o takiej polityce. Gdyby nie terminacja ludzi, kompletnych amatorów, to i dziś prowadziłby politykę przeczekania i przemilczenia, zamiast wchodzenie w konflikty z byłą komuną. W wielkim skrócie, prawdziwym wrogiem byłby ten, co mówi o tym niewygodnym czasie, a nie ten, kto był rzeczywiście czerwonym ssynem.
Sam wrzuciłem to nazwisko w Google i co wyszło? "Juliusz Pobłocki, ksiądz (1835 - 1915)", "Juliusz Pobłocki (M.J. Minakowski, Genealogia potomków Sejmu Wielkiego", "Duszpasterz - animator życia społecznego - Artykuł - Niedziela.pl", "Pobłocki Piotr Juliusz - Fundacja Dzieciom 'Zdążyć z Pomocą'", "Proboszczowie parafii farnej od 1680 roku - wnmp chełmno", "Collegium Marianum w Pelplinie – Wikipedia, wolna encyklopedia". To jest w zarysie pierwsza strona. Informacja o kapitanie pojawia się gdzieś tam na kolejnych, a z powodu bardzo rzadkiego wyklikiwania wkrótce zniknie zupełnie z wyników wyszukiwania.
Proszę więc sobie wyobrazić, jaką dezinformacyjną papkę dostaje młody człowiek do zjedzenia i jakie sobie może wyrobić pogląd na te historyczne sprawy na podstawie samego "netu". To oczywiście nie jest przypadek. Zamilczanych celowo jest wiele innych nazwisk i wydarzeń, albo są przesłaniane przez postaci i wydarzenia historyczne wagi muszej. I to muchy o bardzo plebejskich łapach. Powstaje wrażenie, że jakiś wielki bandzior "Nowak" z UB w ogóle nie istniał wg sieci, ale za to wiadomo, że dziad gawędziarz "Nowak" z Koziej Wólki złowił być 200 lat temu rybę w rzece "Śmierdziuszce". Takie "fakty" wrzuca każda strona gminy, powiatu, czy Pipidówy. To jest ważne, a więc wyeksponowane w Googlach.
Czy ktoś z prawej strony chociaż wie jak to się dzieje i jaka lewacka bojówka czuwa nad pozycjonowaniem treści w Internecie? Bo czepianie się samych Googli i Fałszbuków z USA nie wystarczy za wyjaśnienie. Przynajmniej nie dla mnie. Inni miejscowi szatani są tu równie czynni. Nie tak dawno odkryto kodziarskiego kreta w randze sędziego, który jest nadzorcą polskiego wydania Wikipedii, a który bezceremonialnie zczyszczał materiały propolskie, antyniemieckie i niepoprawne politycznie. Nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że dziś już tylko ja pamiętam o tym fakcie. |
|
|
michnikuremek Czy którykolwiek z pobitych tam wtedy internowanych zrobił potem karierę w PRL-bis? Idę o zakład, że nie. Już wtedy przeprowadzono selekcję i ci "konstruktywni" siedzieli w innych ośrodkach.... |