|
|
Jabe Kulczyk nie zwiększa popytu, ani na rogaliki i miód (bo nie żyje), ani też na niemieckie pralki. Za życia mógłby jednak zwiększać popyt na pałace, przy których jest masę roboty. Dzielni polscy bydowlańcy zarobiliby przy tym na rogaliki i miód, a i pewnie coś by się (ich własnym) dzieciakom dostało. Oczywiście Kulczyk (gdyby żył) mógłby sobie kupić wyspę karaibską (gdyby go było stać), dokładnie tak samo jak ci zwykli ludzie niemieckie pralki.
Popyt jest transferowany z jednego miejsca w inne, ale go przez to nie przybywa. Nie wiem, jak można tego nie rozumieć. |
|
|
Imć Waszeć 1) Kulczyk nie zwiększa popytu na dobra takie jak rogaliki i miód. To dzieje się wtedy, gdy rodzina z 500+ może sobie pozwolić na to, zamiast w kółko tylko chleb z margaryną. Czy to nie jest pobudzanie popytu? Kulczyk co najwyżej nie kupi sobie pancernego samochodu do wożenia psa i nie kupią tego też normalni ludzie. Ale Kulczyk jest jeden, a ludzi są miliony, stąd zapotrzebowanie na stylowe taksówki dla psów jest żadne, a na miód ogromne.
2) To co Pan tu pisze kłóci się z kolejnym akapitem. Jeśli zapisy księgowe nie są dowolne (czyli liczba pieniądza), to bank nie może sobie go zwyczajnie emitować. Może co najwyżej kontrolować ilość konkretnego brzęczącego pieniądza w obrocie i jak trzeba, to zamienić część zapisów księgowych w monety albo odwrotnie.
Na marginesie, wpadłem już kiedyś na pomysł z "zapisami" i monetami bitymi przy okazji wymyślania systemu ekonomicznego dla gry MMO. Zauważyłem przy tym, że monety staną się wtedy bardziej pożądane, czyli o większej wartości, gdyż "zapisów" nie będzie można przenosić z miejsca w miejsce bez pośrednictwa np. banku. Już nie mówiąc o banicji. Ta różnica w wartości byłaby nagrodą za zdobycie prawa do emisji własnych monet. Czyli dochodziłaby jeszcze sprawa prestiżu, która także podnosiłaby trochę wartość monet. To jest ten sam mechanizm jak w grze MtGO, tyle, że tam handluje się kartami. W oficjalnym sklepie karty mają tę samą wartość w zależności od rzadkości. Ale już w obrocie pomiędzy graczami liczą się walory karty w grze - odpowiednik prestiżu.
3) Owszem, mogę sobie założyć taką firmę i to dzisiaj. Co do wklepywania sum i wypłacalności, to nie jest już takie proste, ale po przekonaniu odpowiednich ludzi też jest możliwe. Można tego dokonać w aplikacji "Second Life". Kiedyś tym się bawiłem, miałem własną ziemię i firmę. Grałem na miejscowej giełdzie zdobywając akcje zarejestrowanych firm z SL, mogłem też przejąć nad nimi kontrolę i być CEO. Niektóre z notowanych na giełdzie firm, to były rzeczywiste firmy w realu, np. specjalizujące się w tworzeniu skryptów w LSL (Linden Script Language) do różnych celów: od autom. wywalania intruzów z posesji, do combat systems, czyli całego środowiska skryptów, grafik, animacji i obiektów, dzięki którym można było zamienić kawałek SL (Grid) w grę podobną do strzelanek lub RPG, albo w salę wykładową jakiejś uczelni. |
|
|
Jabe Nie pisałem, że strata, tylko że 500+ nie pobudza popytu, a gdyby pobudzał, to niekoniecznie wewnętrzny. Ja w każdym razie nie znam przesłanek do takich wniosków. Środków pieniężnych od tego nie przybywa, tylko zmieniają miejsce. Nie ma powodu sądzić, że ci którym odebrano pieniądze na 500+ trzymaliby je w skarpetach.
Jeśli brakuje pieniądza, to się go zwyczajnie emituje. Czy jest go za mało? Wątpię. Niektórym wygodnie tak myśleć. W każdym razie 500+ nie ma nic do tego. Nawiasem mówiąc, władza stara się, żeby możliwie dużo transakcji szło przez banki.
Skoro już o bankach, pozwolę sobie zwrócić uwagę, że zapisy księgowe nie są dowolne, bo inaczej mógłby Pan założyć Imć Waszeć Bank Gold, wklepać sobie do Excela dowolne sumy i twierdzić, że jest wypłacalny. Te zapisy mają mieć uzasadnienie, by były wiarygodne. Uważam tę sprawę za dygresję ledwie. |
|
|
Anonymous Mamy zgodność w ocenie sytuacji. Problem, że polskie służby nie wypełniają swojej funkcji tylko próbują sił w gospodarce. Swój interes przedstawiają jako obronę polskiej racji stanu. Biznesowy zgiełk jest robiony przez absolwentów kursów darcia łacha i power pointa. Te wielkie firmy gospodarować mogą przy aktywnej pomocy państwa rugującej innych polskich przedsiębiorców. Na koniec okazuje się, że to nie była ochrona polskiego kapitału wielkiego formatu, tylko zwalczanie konkurencji i skubanie podatnika.
Dlatego im bardziej wolny rynek tym mniejsza możliwość gry służb. Im więcej dotacji, regulacji, koncesji, tym większe szanse na bezkosztowe inwestycje służb w opanowanie rynku. |
|
|
Imć Waszeć Czy przez BND to się dopiero okaże, kiedy tym okresem wreszcie zajmą się prawdziwie polskie służby. Na razie wiemy tyle, że ojciec Kulczyka sprzedawał w Polsce pastę BHP, wszedł w transport, był dilerem Volkswagena. Z łatwością wszedł wtedy na rynek niemiecki. Znalazłem taki cytat: "KWMO w Bydgoszczy zainteresowała się Henrykiem Kulczykiem w 1961 roku z racji kontaktów z rodziną licznie przebywającą w NRF i prowadzenia tam interesów." Tymczasem z innego źródła wynika, że Henryk był po prostu rezydentem peerelowskich służb. Ze wspomnianej dobrotliwości Niemców może wynikać, że nie tylko:
http://natemat.pl/109021…
Podobnie syn, zaczynał z Berlinie zachodnim u boku ojca, m.in. reprezentował w Polsce koncern Kruppa:
http://manager.money.pl/…
To nie tylko oni flirtowali z niemieckimi koncernami, które dziś okazują się być specyficznie niemiecką rezydenturą BND. Podobnie było z innymi:
http://blogpublika.com/2…
Pamięta Pan może taki epizod z lat 80-tych, jak w całej Polsce powstawały wypożyczalnie kaset wideo z filmami? Ja pamiętam. Wtedy widziałem głównie filmy VHS na nośnikach BASF (Badische Anilin- und Soda-Fabrik), a zwróciłem na to uwagę, bo ta sama firma produkowała kasety do magnetofonu i dyskietki komputerowe, których używałem. To było na długo przed tym, jak w kablówkach pojawiła się telewizja RTL ze swoimi wesołymi programami ;) |
|
|
Anonymous Szefowie wielkich firm polskich, których Pan wspomina, potrafią się rozwijać tylko kosztem walki gospodarczej z Polakami na gruncie chamskiego zamordyzmu ustawowo-fiskalnego. Na wolnym rynku nie mogliby rozwijać działań, do których zostali wyznaczeni, a czy przez BND czy kogo innego to osobna sprawa. Są za krótcy na wielkich, mogą przywalić średniakom, aby doić maluczkich. |
|
|
Imć Waszeć Zgadzam się, że pieniądze przepływają z miejsca w miejsce, ale nie zgadzam się z konkluzją, że jest to tylko czysta strata. Tu nie o to chodzi.
Słyszał Pan zapewne o dzielnych reformatorach z różnych krajów świata, którzy postanowili coś naprawić odciągając pieniądze z rynku. Np. w Indiach i Rosji użyto demonetyzacji do walki z korupcją. Efekty w obu przypadkach są straszliwe.
W Polsce również mamy do czynienia z brakiem środków pieniężnych w obrocie, choć każdy inaczej to tłumaczy. Ja widziałem takie zjawisko na wschodzie kraju, kiedy za ziemniaki płaciło się samochodem, wymieniało świnię na rower. I to całkiem niedawno, a nie zaraz po wojnie, jak w filmie o Pawlakach i Kargulach.
Pieniądz jest wprowadzony do obrotu po to właśnie, żeby był używany w zastępstwie towarów wymienianych barterem. Pieniądz ma krążyć i wielokrotnie zmieniać adres kieszeni, a nie tylko na trasie bank-prekariusz-bank (mokry sen Balcerowiczów), jak to dzieje się u nas współcześnie. Im częściej dana złotówka bierze udział w transakcjach, tym mniej fizycznych złotówek potrzeba, a w efekcie finalnym do wskaźników ekonomicznych i tak bierze się obroty.
Wyznawcom starożytnej ekonomii socjalizmo-kapitalizmu wciska się do głów, że w państwie istnieje jakaś konkretna górka blaszanych złotówek (albo złota) i zmiany wielkości tej górki wpływają jakoś na inflację. Ale to bzdura. My nigdy nie zobaczymy tej górki i wszystko rozegra się w zaciszu banku. Jak zechce, to dodrukuje pieniądza, jak zechce to zezłomuje. Tam jest tylko zapis księgowy i po prostu ma nie wyjść w księgach więcej niż ustalona z góry liczba N, bo inaczej wkurzy się jakiś cerber w "ONZ" ;) |
|
|
Imć Waszeć Oczywiście, że tak. Te wymienione nazwy "socjalizm", "liberalizm", "kapitalizm", "demokracja", to są tylko składniki, które dokłada się do gara, zgodnie z podanym przepisem, w efekcie otrzymując ustrój polityczny/gospodarczy. W angielskiej Wiki jest to pokazane perfekcyjnie. Mamy atrybuty ustroju, podzielona ne: 1) kto podejmuje decyzje: arystokratyczne, despotyczne, monarchiczne, pejoratywne; 2) kto wybiera: autorytarne, demokratyczne, oligarchiczne, anarchizujące; 3) ze względu na rozkład: republikańskie, federalistyczne, z przesuniętym środkiem ciężkości ku jakiejś grupie; 4) oraz ze względu na inne aspekty. Dopiero po opisaniu tych wszystkich wektorów i określeniu ich długości, mamy jakieś podstawy do stwierdzenia, że nasz ustrój jest taki i taki. Kapitalizm i socjalizm to są takie durne etykietki, które się nakleja na wszystkim jak leci, ale całkiem bez ładu i składu. Podział Left-Right jest tylko jednym z punktów widzenia politycznego spektrum, podobnie jak podział produktów AGD ze względu na klasę energooszczędności lub kolor obudowy:
https://en.wikipedia.org…
https://en.wikipedia.org…
https://en.wikipedia.org…
Pojęcie "niewidzialnej ręki rynku" zostało użyte przez Adama Smitha jako metafora w czasach ekonomicznej starożytności (1776). Wtedy uważano, że wszelkie systemy potrafią się same dostroić do warunków. Czysty mechanicyzm, który przeszedł w determinizm i materializm. Właśnie dlatego Adam Smith widział ekonomię jako maszynę, a do maszyny trzeba było wtedy sypać węgiel, żeby utrzymać jakiś cykl Carnota :). Tymczasem dziś wiemy, że tak nie jest i że większość modeli mających takie silne własności sprzężenia zwrotnego jak gospodarka, mają raczej tendencje do rozregulowywania się i implozji niż do optymalizacji i poszukiwania globalnego punktu równowagi w formie stacjonarnego cyklu.
Ja mam dobry przykład w matematyce: przypadkowe błądzenie, czyli taki ruch Browna po kracie. W wymiarach 1 i 2 zawsze mamy jakieś prawdopodobieństwo powrotu do wybranego stanu. W wymiarach od 3 w górę możemy nie wrócić już nigdy. Gdybyśmy oparli na tym model alokacji kapitału, to koniunktura przy wymiarze 3 nigdy by nie zawitała do sektora, w którym właśnie zainwestowaliśmy pieniądze. To nawet nie ruletka, ale przerżnięcie zamrożonego kapitału z prawdopodobieństwem bliskim 1. |
|
|
Jabe To się Pan ze mną zgadza czy się nie zgadza? Jeśli nie, proszę o wyjaśnienie swojego stanowiska. Załatwiwszy tę sprawę możemy porozmawiać o tym, co Pana wkurza. |
|
|
Imć Waszeć W tym rejonie świata niewidzialna ręka rynku ma skrót BND albo pochodny. Zamiast odwoływać się do praw zachowania gatunku, proszę sobie odtworzyć film o niemieckiej mgle patentowej. Nowy start gospodarki a la Adam Słodowy już u nas nie jest możliwe. To jest jak szarpanie się z wirem wielkości Niemiec. Celowe rozdrabnianie polskiej gospodarki i przesuwanie jej w kierunku sektora usług oraz produkcji śmieci, zostało już wykryte i opisane na konferencji szefów firm polskich. |
|
|
Imć Waszeć Proszę mi wybaczyć tę uwagę, ale zwyczajnie wkurzają mnie argumenty typu "fakjuto" zamiast normalnych "de facto". To najlepiej nic nie robić, żeby wszyscy musieli zwiewać przed ryżym liberalizmem do Niemiec czerebat' burakie? Chyba dobrze, że zwiększa się siłę nabywczą zwykłych Polaków, a nie napycha kabzy tylko różnym Kulczykom, żeby sobie kupili kolejną posiadłość na jakichś Hawajach? Myśli Pan, że na utrzymanie poziomu istotności światowych wędrówek oligarchów państwo nie musi zaciągać chwilówek? No to skąd na to bierze? Ich mobilność bierze się z drenowania Polski, która musi następnie się zadłużać, żeby w oczach ludzi wyglądać jak państwo, a nie jak tani burdel. To właśnie na to ryżelcy gwizdnęli nam rezerwę demograficzną, emerytury i OFE. Takie właśnie efekty finalne dała gospodarcza stymulacja wg liberałów z KLD. |
|
|
Jabe 500+ jest przepompownią pieniędzy. Jeśli rząd nie bierze na to chwilówek, pobudzają popyt w jednym miejscu kosztem innego. Na przykład może być tak, że zwiększając zapotrzebowanie na pralki (dobre, niemieckie), zmniejsza się rynek budowlańcom (dobrym, polskim). Taka to życiodajna stymulacja. |
|
|
Janusz Morski MarekItaki
-- „Mimo upływu roku brak jakiejkolwiek wizji państwa”
Tak jak napisałem - Ten proces/ uwalniania się od wpływów sowietyzmu, tworzenia się systemowej koncepcji państwa na miarę potrzeb/ to nie jest kwestia jednego roku czy dwóch.
- „Ewentualna dyskusja społeczna wymaga wyzwolenia się od polityczno-poprawnej propagandy poprzez uściślenie pojęć."
Jak najbardziej – już bez słowa ewentualna a konieczna –
Właśnie tą pozostałością sowietyzmu jest oczekiwanie, że państwo wszystko załatwi za obywatela. Z tego tak łatwo nie jest się uwolnić. /homosowietikus/
Terapia szokowa już była przerabiana. Miała ona ogromne wsparcie, ale była przeciwko Polakom. Teraz naprawianie państwa nie cieszy się poparciem tych samych sił.
- „Ta rzekomo państwowa oznacza w rzeczywistości własność korporacyjną i bankową, bo to korporacje i banki są głównym partnerem układu trzymającego władzę:”
Polska jest uwikłana w bardzo konkretne uwarunkowania polityczne a teraz już w geopolityczne. Brexit jak się okazuje nie jest łatwą operacją nawet dla Anglii. Wszystkie działania muszą być skorelowane. Nie możemy popełniać błędów przeszłości. Zobaczymy co Trump będzie robił z korporacjami Teraz chce je zaprząc do dyszla Ameryki.
- „Konieczny jest powrót do odpowiedzialności i aktywności przez przywrócenie wolności, a do tego niezbędna jest własność prywatna.”
Postulat słuszny – W momencie uwłaszczania się nomenklatury. Mówiło się wtedy – ważne żeby powstała średnia warstwa.
Rezultaty powstania tej warstwy mamy przed oczami – piękna, egoistyczna oligarchia.
Własność prywatna tak, ale we właściwych rękach./ wiedza o zarządzaniu, cel posiadania – tylko zysk ? to jest teraz ważna kwestia/ To jest długi proces. Niewidzialna ręka ? Ta ręka ma bardzo konkretny wygląd i zamiar.
- „Przywrócenie normalności w pojęciu cywilizacji, z której Polska i Europa czerpały siłę to zamiar na kilka pokoleń.”
I to jest niestety sedno sprawy. |
|
|
Anonymous Wolny rynek, kapitał prywatny ale i państwowy, konkurencja, deregulacja i decentralizacja, które popierasz nie stoją w sprzeczności z niewidzialną ręką rynku a na jej mechanizmie się opierają.
Niewidzialna ręka rynku nie jest utopią, ani celem samym w sobie, jest efektem naturalnych skłonności człowieka. Najogólniej wynikających z prawa zachowania życia i prawa zachowania gatunku.
Te skłonności mają też inne przejawy, jak dążenie do celu z pogwałceniem prawa naturalnego chroniącego przed działaniami kosztem cudzej krzywdy. Takim działaniem jest kradzież, ale też dążenie do monopolu.
Nie twierdzę dlatego, że niewidzialna ręka rynku będzie działać w próżni. Będzie działać w państwie prawa.
Wolność wymaga nakładów na jej obronę. Dlatego wolność bez własności jest fizycznie stanem niestabilnym. Wolność oparta na własności i odpowiedzialności wypływa z zasad chrześcijaństwa. Nie stoi w opozycji do wartości i podmiotowości człowieka. To wszelkie tzw. "nauki społeczne", które wywodzą się z marksizmu, a które przeniknęły też do katolicyzmu, czynią nas przedmiotami działań państwa socjalnego.
Manipulacją jest zatem dowód niezgodności wyżej opisanego liberalizmu z "naukami społecznymi" występującymi pod fałszywą flagą katolicyzmu. Ta metoda jest zastosowana w polityce i propagandzie gdzie prowadzona jest ustawiona walka polityczna między lewicowym chrześcijaństwem i lewicowym liberalizmem.
Konkluzja stwarza wrażenie, że liberalizm (oparty na wartościach katolickich i patriotycznych) nie prowadzi do sprawiedliwego państwa, z czym się nie mogę zgodzić. |
|
|
Mind Service "Wolny rynek, kapitał prywatny ale i państwowy, konkurencja, deregulacja i decentralizacja - jak najbardziej... oznaczają liberalizm. Jesteś liberałem nic o tym nie wiedząc." - nie jestem. Chodzi o te proporcje, o których wspomniałeś. Prawdziwy liberalizm (wg mnie oczywiście) przejawia się w oczekiwaniu, że wszystko ureguluje "niewidzialna ręka rynku", a to jest właśnie utopia.
Co do "państwa opiekuńczego", ochrony najsłabszych, sprawiedliwości społecznej, zasady pomocniczości, itd., to wynika to z personalizmu chrześcijańskiego i katolickiej nauki społecznej, która nie tyle dba o własność i wolność osoby co jej wartość i podmiotowość.
Trzeba pamiętać, że personalizm chrześcijański wyrósł na gruncie krytyki gospodarki kapitalistycznej, cywilizacji burżuazyjnej i wartości mieszczańskich, które opierały się prymacie posiadania, a nie na samej osobie ludzkiej. W tych warunkach stanowił swojego rodzaju protest przeciw poświęcaniu jednostki w imię takich wartości jak naród bądź klasa społeczna, a także przeciw zyskowi rozumianemu jako najwyższa wartość. Więc w tym punkcie nie da się pogodzić katolickiej nauki społecznej z założeniami liberalizmu w gospodarce i społeczeństwie.
Tak więc przeciwieństwem socjalizmu nie musi być liberalizm, a nawet libertarianizm, tylko ...sprawiedliwe państwo... |
|
|
Anonymous Przeciwieństwem socjalizmu są zasady cywilizacji łacińskiej, której liberalizm w sensie konserwatywnym, a nie lewicowym, jest częścią nieodłączną bo oznacza wolność, własność i odpowiedzialność, która bez Boga i ojczyzny byłaby niczym.
Za mojego życia nie spotkałem się z liberalizmem jako formą bytu państwa albo zasadą gospodarczą. Chyba bym słyszał gdyby się gdzieś przejawił.
Żyjemy w czasach dominacji cywilizacji socjalistycznej. Minęło sto lat odkąd Prusy w imię interesu socjalizmu światowego rozpętały I wojnę światową by obalić wcześniejszy ład.
Nie chodzi aby wszystko było prywatne, ale by prywatność nie była marginesem. Celem bytu państwa jest człowiek a nie państwo dla państwa.
Czym jest 100% liberalizm? To jak ciało doskonale czarne?
Nie znam Ayn Rand ale nie ma monopolu na liberalizm.
Możliwe, że homo sapiens został już ubezwłasnowolniony skutecznie i wolność nie żyje. Czym niby się skompromitował?
GPS ma prawo do własnych poglądów. Z wieloma się zgadzam.
Możliwe, że PiS zaprzedał duszę dla idei wolności Polski.
Zasiłki mają wiele zalet, tylko nikt nie widzi wad, których jest więcej. Pobudzają popyt jak u alkoholika. Państwo ma dochód z akcyzy i podatku a wartością dodaną jest chwilowa ulga. Kaca i utraconych korzyści z wydania pieniędzy na inny cel się nie liczy.
Nie oczekuję od różnych Morawieckich, że będą jak Kasparow i Korcznoj, i będą przewidywać na wiele ruchów do przodu na kilku szachownicach. Problem, że im się wydaje, że są.
Wolny rynek, kapitał prywatny ale i państwowy, konkurencja, deregulacja i decentralizacja - jak najbardziej... oznaczają liberalizm. Jesteś liberałem nic o tym nie wiedząc.
Społeczeństwo obywatelskie nie musi wynikać z prywatyzacji wszystkiego - nie może z braku wolności, własności, odpowiedzialności. Emerytury i renty państwowe nie muszą oznaczać szastania. Upaństwowienie zmartwień ma sens - na pewnym poziomie bogactwa (bo jesteśmy dzięki dorobkowi pokoleń bogaczami) wtedy gdy przynosi korzyść obywatelowi a nie darcie łacha z niego. Wspólnota przynosi człowiekowi korzyść ale indywidualizm również. Granica jest określona przez sprawność tych mechanizmów i wynika z istoty ludzkiej. Socjalizm to rzekomy idealizm wbrew stworzeniu.
(poprawiałem literówki) |
|
|
Mind Service No tak, tylko że przeciwieństwem socjalizmu jest liberalizm (gospodarczy oczywiście), który pokazał swoją wredną mordę w ostatnich latach i ludzie głosowali głównie przeciwko temu. To prawda, że PiS jest partią socjalistyczną i to głównie ludziom się podoba. - To po pierwsze. Po drugie tak się dziwnie składa, że najbogatsze państwa to są państwa socjalistyczne, a nie liberalne. I wcale nie o to chodzi, żeby wszystko było prywatne. Zresztą liberalizm to utopia i w 100% nie występuje nigdzie na świecie. Zaś jej główna ideolog Ayn Rand (powieściopisarka, która uważa się za filozofa, ale nią nie jest) to pomylona wariatka, która plecie takie bzdury, że trzeba by prostować wręcz każde jej zdanie. Tak wiec liberalizm już się przeżył i wystarczająco skompromitował. I nie są w stanie tego przykryć libertarianie, którzy propagują "liberalizm z ludzką twarzą", podpierając się nawet chrześcijaństwem. Na NB i innych blogach czasami się odzywa GPS, który jest przedstawicielem tego kierunku, jednak nie znajduje żadnego zrozumienia dla swych poronionych koncepcji - o czym to świadczy?
PiS więc musi realizować rozwiązania socjalne w gospodarce, jak chce się utrzymać przy władzy. Zresztą zasiłki np. 500+ nie są wcale takie złe, bo pobudzają popyt wewnętrzny i rozwój gospodarki; tylko trzeba stosować to mądrze i z umiarem. Ja Morawieckiemu przyznaję rację. Wolny rynek, kapitał prywatny ale i państwowy, konkurencja, deregulacja i decentralizacja - jak najbardziej, i ja to popieram, ale to wcale nie musi oznaczać dominującego liberalizmu.
Społeczeństwo obywatelskie, świadomość bycia gospodarzem we własnym kraju wcale nie musi wynikać z prywatyzacji wszystkiego co się rusza, likwidacji wszelkich zasiłków i hasła "martw się o siebie sam".
/odpowiadałem na poprzedni, ten dłuższy komentarz, który był się zniknął, więc zamieszczam tutaj.../ |
|
|
Jabe Ważne żeby przeciętny człowiek rozumiał prawo. Dziś, gdy pojawia się spór, każda strona wyciąga z kapelusza tuzin ekspertów, którzy głoszą akurat im wygodne prawdy objawione. Dlatego prostota powinna być jednym z celów, nie tylko przy pisaniu konstytucji zresztą.
Temat przymuszania PiS-u przemilczę. |
|
|
Anonymous c.d.
Mimo upływu roku brak jakiejkolwiek wizji państwa innej niż socjalna, etatystyczna i oligarchiczna. Te grupy są preferowane finansowo kosztem większości społeczeństwa. W nich jest ostoja władz. Ten układ nie jest zdolny do reformy, ani nawet do dyskusji o sprawach zasadniczych bo uwikłany jest w sprawy koryta. To uwikłanie przykrywa hipokryzją: powoływaniem się na biednych, kalekich i dzieci i starców z pobudek propagandy lewicowej.
Pod wpływem tej propagandy społeczeństwo jest zdezorientowane a z powodu narastania kosztów życia (pod wpływem machiny regulacji, podatków i zaciskającej się pętli długu) nie jest zdolne do wybiegania myślą w realnej perspektywie dłuższej niż od pierwszego do pierwszego.
Ewentualna dyskusja społeczna wymaga wyzwolenia się od polityczno-poprawnej propagandy poprzez uściślenie pojęć. Bez tego niemożliwe jest odcedzenie zasadniczych wartości naszej cywilizacji od cywilizacji socjalistycznej.
Jesteśmy w sytuacji gdy państwo zajmuje się wszystkimi przejawami życia co prowadzi do ubezwłasnowolnienia, a to z kolei rodzi wspomnianą przez Pana bierność.
Konieczny jest powrót do odpowiedzialności i aktywności przez przywrócenie wolności, a do tego niezbędna jest własność prywatna a nie państwowa. Ta rzekomo państwowa oznacza w rzeczywistości własność korporacyjną i bankową, bo to korporacje i banki są głównym partnerem układu trzymającego władzę: partii i służb, etatowców, zaprzyjaźnionych z władzą spółdzielców zoo i proletariatu socjalnego. Większość, która jest płatnikiem, jest zepchnięta poza margines polityczny. Dlatego nie robi się bilansu, nie upraszcza się struktury wydatków. Zamiast tego mamy dosypywanie do piramidy finansowej ZUS i reszty długu publicznego oraz nakręcanie koniunktury.
To są kolejne szklane domy, które buduje kolejna zmiana lewicy. Efektem jest wykorzystanie dążeń Polaków do suwerenności aby umacniać zasady wrogiej cywilizacji. |
|
|
Anonymous Uwikłanie sowieckie uległo transformacji na uwikłanie w socjalizm unijno-pruski. I konsekwencje widać we wszystkich przejawach życia. Przywrócenie normalności w pojęciu cywilizacji, z której Polska i Europa czerpały siłę to zamiar na kilka pokoleń.
Niestety od roku jesteśmy świadkami jak PiS w ramach zmiany kontynuuje politykę swoich przeciwników politycznych z PO/PSLu. Nie ma nawet złudzeń, że robi to bezwiednie, ponieważ jest pełna konsekwencja działań pogrążających nas w socjalizm z ludzką twarzą, którego kompromitacja w Europie Zachodniej osiągnęła pełnię gdy sprowadzono na socjal watahy terrorystycznej tłuszczy. |
|
|
Janusz Morski Jabe
tym zdaniem - „W dodatku władza sama wymaga leczenia.”
opisałeś całkowicie kim jesteś.
No i czekaj – może pojawi się wymarzony trybun l u d o w y.
Pomarzyć każdy może. |
|
|
Mind Service "Na Naszych Blogach właściwie nikogo to nie interesuje" - I to jest dla mnie przerażające. Ludzie zajmują się bzdurami zamiast kwestiami fundamentalnymi. Najwięcej komentarzy pojawia się pod notkami zupełnie nic nie wnoszącymi; mnie już nie chce się zabierać głosu ani prostować bzdur jakie niektórzy tu wypisują. Co do przyszłej konstytucji to wg mnie musi być bardzo krótka, rzeczowa i jednoznaczna, czyli nie dająca pretekstu do dowolnej interpretacji. Z tego względu projekt konstytucji PiS z 2010-go roku nie nadaje się do poważnej dyskusji. Nadzieję za to pokładam w różnych inicjatywach obywatelskich. Warto jednak było by zainicjować dyskusję aby zmobilizować obywateli do refleksji nad kształtem przyszłego prawa i ustroju Rzeczypospolitej. To mogło by przymusić niejako PiS do rozpoczęcia poważnej debaty publicznej i prac w tej kwestii. Wg mnie nie ma na co czekać. |
|
|
Jabe Proszę się tu rozglądnąć. Na Naszych Blogach właściwie nikogo to nie interesuje. To są sprawy właścicieli Polski i nic tubylcom do tego. Podstawowym tematem jest, co dziś porabia pan Petru & Co.
2/3 jest jak najbardziej konieczne. Jednak już sama dyskusja na temat przebudowy mogłaby być ważnym krokiem w tym kierunku.
Co do konkretnego wyglądu przyszłej konstytucji, skłaniam się ku modelowi amerykańskiemu, bo jest prosty i się sprawdził. To powinna być ustawa rządowa. Ma regulować funkcjonowanie mechanizmu państwowego. Bez obiecanek cacanek, bez lania wody i pustych deklaracji. Plus preambuła z invocatio dei i gwarancje praw obywatelskich. |
|
|
Jabe Czyli ten przedmiot ma być przemodelowany przez władzę. Skoro jego udział ma być bierny, to jak to pogodzić z postulatem świadomego włączenia się? A może świadoma część społeczeństwa („Wolność to uświadomiona konieczność”) ma pod dyktando władzy uświadamiać resztę? OK, przełknąwszy zakalcowaty paternalizm, pytam, jak to może się udać, skoro władza nie daje wytycznych? A może sam pomysł, że oświecenie ma iść z góry, jest nietrafiony? Ja tak właśnie sądzę.
A Paweł Kukiz mówił o paru konkretnych sprawach. To po Pańskiej stronie są hałdy ogólników i frazesów, z których niczego ulepić się nie da. Jeśli nie znajdzie się jakiś trybun ludowy, który zatęchłe wody ruszy, to zajmą się nami obcy. Na elity liczyć nie można, bo się ich metodami administracyjnymi nie stworzy. W dodatku władza sama wymaga leczenia. Wszystko tam trzyma się na jednym człowieku, a reszta ma tyle świadomości, żeby się ledwie połapać w jego oczekiwaniach. |
|
|
Janusz Morski Jabe
Ten obcy system wcale nie był i nie jest mglisty.
- „Tylko, że akurat ze strony PiS-u nie było propozycji, ani zmiany konstytucji, ani próby wyjścia za mury pisowskiej twierdzy, że tak powiem. Owszem, była mowa, że konstytucję trzeba zmienić, ale na jaką, nie wiadomo”.
Te dwa zdania pomijają fundamentalną zasadę – mierz siły na zamiary.
Paweł Kukiz być może wie, że trzeba coś mówić. Ale od mówienia do czynu czasami długa droga. Dlatego pojawiło się w moim tekście – „ Przed nami długa droga wyzwalania się z tych różnych ciągle obecnych sowieckich pozostałości.
Polacy muszą osiągnąć świadomość – Jak ta Polska ma być. Ten proces to nie jest kwestia jednego roku czy dwóch. Polaków trzeba przekonać do włączenia się, ale świadomego.
Wtedy to świadome włączenie - będzie siłą nie słabością.
- „Obecnie społeczeństwo jest zaledwie przedmiotem działań państwa. Proszę nie mieć oczekiwań wobec przedmiotów.
Dziecko dla rodziców jest przedmiotem troski. Ale potem to się zmienia prawda ?
A nawet – jak to ostatnio trafnie ujął Jarosław Kaczyński – niektórzy wymagają specjalnej troski…
A co nam innego nie pozostaje jak nadzieja – na świecie wieją wichry zmian…. |