Otrzymane komantarze

Do wpisu: Kolonoskopia
Data Autor
nonparel
Dobrze jest wyciąć z raka, dopóki jest małym polipem. Prosta endoskopia, w przyszłości może ograniczony zabieg operacyjny. Bez sztucznego odbytu, bez przerzutów, chemii i powolnego konania. Przesiewowe badania endoskopowe jelita grubego są bardzo popularne w rozwiniętych krajach europejskich. Jest to program bardzo kosztowny ale skoro w Polsce też są na to pieniądze - to czemu nie. Oczywiście przymusu nie ma. Tylko co ma zrobić pacjent, który chudnie i ma krew w stolcu? Idzie oczywiście do lekarza. A jeżeli lekarz jest sprytny, mówi tak: mogę skierować Pana na endoskopię, ale badanie będzie za 3 miesiące, to bez sensu. Mogę wypisać Panu kartę DILO, wtedy badanie będzie za jakieś dwa do trzech tygodni. Może Pan też iść do gabinetu prywatnego i zapłacić za badanie. Będzie do tygodnia. Ale jest lepsze rozwiązanie. Tu i tu wykonują badania przesiewowe. Idź Pan tam, powiedz, że mama i babcia miały raka, a Panu nic nie dolega. Broń Boże chlapnąć o tej krwi w kale - bo badania przesiewowe są tylko dla zdrowych. I będziesz Pan miał badanie za dwa dni za darmo. Tak na marginesie, u mnie działa to trochę inaczej. Dzwonię np. na radioterapię. Są tam empatyczni ludzie i mamy do siebie zaufanie nabyte w ciągu lat współpracy. - potrzebuję termin na głowę - na kiedy? - najlepiej na wczoraj - a kartę DILO ma? - nie - to niech przyjedzie jutro  
kmeehow
"Przecież lekarz "pierwszego stosunku" za to płaci!!!" Niestety, tego nie było.
kmeehow
Cenny dodatek. Dzięki.
kmeehow
Dziękuję.
Anonymous
Siedem kolonoskopii to już koneserstwo. "Takie przemilczenie stoi jednak w sprzeczności z procedurami medycznymi, które w tym czasie mogłyby być wykonane." - sedno. Dodam, że proceder procedur musi odbyć się zgodnie z reżimem.
Julian Report
Świetna literacka przypowieść.
Do wpisu: Klimat
Data Autor
kmeehow
Dziękuję i pozdrawiam. Tylko, z lustrem to bym uważał, bo można wpaść w nałóg.
HenrykH.
Witam.Wywiad świetny,teraz "wiemy" że się w grudniu ocipiało przez dinozaury .Piszę wiemy ,bo tez rozmawiam z lustrem :). Pozdrawiam  serdecznie.
Do wpisu: Caffe Greco
Data Autor
kmeehow
Są nauki ekonomiczne, rozbudowane algorytmy optymalizacji ludzkich działań, są naukowcy i mędrcy wiedzący z całą pewnością co się zdarzy i zdarzyć powinno w wyniku takiej czy innej akcji – i jest wyniesiony na szczyty władzy głupiec, błazen, lub gang przestępców, do których należy ostatnie słowo. Vide: “jeden próżny człowiek na szczycie podjął złą decyzję”. Dlaczego tak się dzieje? Nie usiłuję nawet w to wnikać, a zwolennikom czysto “naukowego” wyjaśniania każdej sprawy polecam wywiad z ikoną filozofii wszech czasów Mike Tyson, który w wywiadzie przed kolejną walką. zapytany czy nie boi się, bo przeciwnik ponoć ma dobry plan żeby zwyciężyć odpowiedział: “każdy ma plan, dopóki nie dostanie pięścią w gębę” Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.
mjk1
Drogi Jabe. Wiem jak musi Ci być przykro, kiedy zamiast odpowiedzi na konkretne pytania, wszyscy wylewają tu na Ciebie przysłowiowe kubły pomyj. Postaraj się jednak im wybaczyć. Tutejsi blogerzy i komentatorzy reprezentują bowiem dokładnie przekrój naszego społeczeństwa. Społeczeństwa, które w 99% jest tak fantastycznie odporne na wiedzę, że na proste pytania nie jest w stanie udzielić jakiejkolwiek odpowiedzi. Nie mnie oceniać, czy mam zaszczyt należeć do tego jednego procenta, ale na Twoje pytania odpowiedzieć potrafię i wypowiedzi te uzasadnić. Drogi Jabe, w warunkach gospodarki rynkowej nie tylko Mera Błonie nie poradziłaby sobie. W warunkach gospodarki rynkowej, żadne przedsiębiorstwo nie ma prawa sobie poradzić, a w miejsce upadłych przedsiębiorstw nie powstaną nowe, bo to się po prostu nie opłaca . Jak zapewne wiesz, każde przedsiębiorstwo, aby interes był opłacalny, musi być rentowne. Co to znaczy? Tylko tyle, że w rentownym przedsiębiorstwie koszty nie mogą być większe od przychodów. Cena zaś wyprodukowanych towarów, to nic innego jak suma wszystkich kosztów plus zysk przedsiębiorcy. Koszty pracy (wynagrodzenia pracowników), to zaledwie część kosztów. Co to oznacza w praktyce? Tylko tyle i aż tyle, że wszyscy pracownicy z właścicielem włącznie za zarobione pieniądze, nie są w stanie wykupić całej produkcji. Jeżeli cała produkcja nie zostanie sprzedana, to rachunek ekonomiczny przedsiębiorstwa nie zbilansuje się i firma upadnie. Dokładnie tak samo działa to w skali makro, czyli całej gospodarce. Jeżeli wszyscy pracownicy, wszystkich rentownych przedsiębiorstw w danej gospodarce, za zarobione pieniądze, nie są w stanie wykupić całej produkcji, to gospodarka nie zbilansuje się i prędzej czy później upadnie. Jednak to nie przedsiębiorstwa należy zmienić z rentownych na nierentowne, tylko niewydolny system gospodarczy w jakim przyszło im działać. Jeszcze nie tak dawno, wiedzę tę starano się przekazać naszemu społeczeństwu w każdej szkole, od podstawowej po wyższą uczelnię. Z jakim skutkiem można się przekonać, śledząc choćby dyskusje na tutejszym portalu. Pozdrawiam.          
jazgdyni
Witam na łamach! 13 lat przepracowałem u potężnego, norweskiego armatora, działającego na specyficznym, bardzo lukratywnym rynku, pnąc się do góry, aż, jak myślałem, zdobyłem status nietykalnego specjalisty. Tymczasem armator, gwałtownie się rozwijając, konkretnie jeden próżny człowiek na samym szczycie, zrobił kolosalny błąd biznesowy. Mając rozpoczęte duże inwestycje (6 nowoczesnych jednostek w budowie w koreańskich stoczniach i 2 w Chinach), zdecydował się wejść na giełdę. Przeliczył się - bardzo zły moment. Akcje by traciły, nie zyskały. Rezultat - brak pieniędzy, by ciągnąć inwestycje i groźba katastrofy. Efekt końcowy - wielki japoński, choć właściwie globalny armator, przejmuje 51% akcji mojego armatora. Niewiele czasu minęło i pojąłem, że nie dożyję spokojnej starości w tym miejscu pracy. Podesłano mi filipińskich asystentów bym ich wprowadzał w arkana zawodu. I uczciwie ich uczyłem. Nie miała sensu jakaś głupia dywersja, bo klamka już zapadła. Norweskie sentymenty przestały się liczyć, bo najważniejsze teraz były japońskie analizy kosztów. I dla Japów Kamiński był za drogi. Farewell amigo! Gdyby nie to, że jestem urodzonym freelancerem, to bym cierpiał. A tak, to mi jeszcze na lepsze wyszło. Pozdrawiam Ps.  Podoba mi się podane motto. Bo - A/ jestem neotomistą; B/ kiedyś nawet założyłem Klub Dyletantów (na wzór Society of Dilettanti), by właśnie nie rozwijać się wąsko w górę w oparciu o "jedną książkę" tylko eksplorować możliwie najszersze obszary.
Tomaszek
@Jabe  Co ci ten mentor za posta podrzucił .Gdzie ty żyjesz . Samorzutnie to powstały te , co miały pozwolenie na samorzutność , a te co upadły nie upadły ot tak sobie same .. Pieprzysz jak Balcerowicz z Lewandowskim , co im Rycho Petru po wódkę chodził bo wybitnym chciał być jak oni . Czyżby i tobie przyniósł ?
Dark Regis
Maxilampus, gdyby tam był rzeczywiście jakiś kapitalizm, to podobnie pozbywano by się tysięcy urzędasów po zrobieniu np. jakiegoś spisu narodowego, albo wymieniano by prawników jak rękawiczki. Tymczasem kasty są tam nietykalne tak samo jak w socjalizmie. Urzędnikom nie płaci się za to, że wykonują jakąś użyteczną i cenną dla innych pracę, ale za to, że są psio wierni i oddani panu. To reszta ma ekonomiczny przymus pracy, żeby panom nie zabrakło "chętnych" do wynoszenia po nich GWien, których sami nie raczą posprzątać. Ot i cała analiza ekonomiczna "kapitalizmu" ;)
Jabe
Zastanawiał się Pan kiedyś, jak takie niewystawianie na działanie rynku miałoby być realizowane w praktyce?
kmeehow
Imć Waszeć, czytasz Pan moje myśli. Dziękuję za komentarz.
Jabe
Zwracam uwagę, że rachunki ekonomiczne przeprowadza się w strukturach planowych. Nie wiadomo, czy w warunkach wolnego rynku Mera Błonie by się ostała, bo wiele czynników mogłoby na to wpłynąć, nie tylko politycznych. Nie ma zresztą specjalnego znaczenia, czy przetrwa ten czy ów zakład. O zdrowiu gospodarki przesądza, czy samorzutnie powstają nowe przedsiębiorstwa w miejsce upadłych, czy też trzeba do tego dopłacać.
Dark Regis
Po pierwsze nie matematyka, tylko najnormalniejszy szwindel. Bo gdyby to była matematyka, to np. Mera Błonie by się ostała i dziś konkurowałaby z HP, nie mówiąc już o Klusce, którego biznes potraktowano niemal jak "Iran-Contras" choć ten ostatni jakoś nie wzbudził specjalnych emocji wśród wyznawców "wolnego-rynku" i "liberalnej-demokracji" (trochę poszumiano i tyle). Różnica pomiędzy matematyką, a zastosowanym "rachunkiem ekonomicznym" jest mniej więcej taka, jak pomiędzy faktami historycznymi, a hagadą. Jaśko ma rację, teraz każdy powinien dokonać takiego osobistego katharsis i powiedzieć sobie w oczy "byłem idiotą i dałem się zrobić jak dziecko", a potem zacząć konkretnie myśleć jak wygrać tę wojnę, a nie jak zachować oplutą twarz.
kmeehow
 Znam wiele takich przypadków. pozdrawiam
kmeehow
Zgadzam się. Nie tylko intrygujący, ale czasem konieczny.
Tomaszek
@Jabe Ty to nawet bardzo rynkowe posty piszesz. I pewnie rentowne , bo jakoś się trzymasz . A amortyzację komputera to w koszty puszczasz ? Czy piszesz na powierzonym przez mentora ?
megalampus
..."jak sie im przypomni ,ze to byt ksztaltuje swiadomosc,to zaraz brak pokory ,z lebka im paruje " Przypomnial mi pan moja pierwsza prace w Canadzie i moment jak posmakowalem bruku po 6 m-cach pracy od 6.00 AM -20.00 PM 6-7 dni w tygodniu..Tylko w czwartek ( pay day) pracowalismy do 17.00 aby moc zdeponowac czek w babku..ktore byly otwarte do 18.00 Wachalo ze mna bruk jednoczesnie ponad 60 ludzi..Firma dostala duzy kontrakt z US i krotki termin na realizacje..zatrudnila i zwolnila zgodnie z potrzebami..ja za bardzo nie cierpoalem..nie mialem rodziny..ale byli wsrod wyrzuconych ojcowie rodzin..widzialem lzy w ich oczch..takie to bylo moje pierwsze spotkanie z Kapitalizmem..
Jabe
Intrygujący też jest pomysł niewystawiania nierentownych zakładów na działanie rynku.
kmeehow
Licentia poetica, ale myślę, że wiadomo o co chodzi. pozdrawiam
Jabe
Zaciekawił mnie horror wolnorynkowego mechanizmu wrogiego przejęcia.
Do wpisu: Rozmowa z cieniem
Data Autor
kmeehow
"Dość powszechną zabawą była gra w kiczki. Polegała ona na wybiciu kiczki z dołka, a następnie, gdy kiczka była w powietrzu podbicie jej na jak największą odległość. Kto dalej wyrzucił kiczkę ten wygrywał. Do tej gry potrzebne były: kiczka (kawałek grubszego kija o długości ok.12 -15 cm), pałka do podbijania (wykonana też z kija o długości ok.60 – 80 cm) i dołek w ziemi. Wygrzebywaliśmy podłużny ,niegłęboki rowek, o długości ok.15 cm i na jednym jego końcu wbijaliśmy coś twardego (np. kamień, szczapę z drewna lub kawałek blachy), po to aby wykonać coś w rodzaju progu. Kiczkę wkładało się pochyło w dołku ,jednym końcem na progu tak aby wystawała. W ten wystający koniec uderzaliśmy pałką i kiczka wyskakiwała w górę. Wówczas należało trafić w nią pałką i odbić jak najdalej. Do gry wystarczało dwóch graczy, ale mogło być i więcej." /za regiopedia.pl/ pozdrowienia