|
|
Dark Regis Tak, to fascynujące. Zwłaszcza, że takie defekty realności udaje się potwierdzać za pomocą w miarę prostych eksperymentów. Ja jednak odwołuję się do nieco innej warstwy, czyli do teorii i modelowania. Właśnie staram się zrozumieć fakt "co tam właściwie jest nielogicznego?" i "co to znaczy nielogiczny?", albo inaczej dlaczego nasza standardowa logika jest niewystarczająca do zrozumienia świata. A może nawet bardziej filozoficznie, czy mamy do czynienia z jakąś formą logicyzmu wyższego poziomu. |
|
|
Ptr Choć jakby głębiej o tym pomyśleć trzeba brać pod uwagę wzrost natężenia barw niebieskich odbijanego przez atmosferę. |
|
|
Ptr To akurat jest banalnie proste. Kąt załamania światła np w pryzmacie jest zależny od długości fali. Czyli różne długości załamują się inaczej w atmosferze oświetlanej pod kątem. |
|
|
Admin Naszeblogi.pl Dzięki, mam nadzieję zapoznać się z tymi fascynującymi wykładami i zrozumieć chociaż to, dlaczego niebo jest niebieskie a gdy Słońce zachodzi - czerwone :) |
|
|
Admin Naszeblogi.pl I to jest właśnie problem. Później człowiek nie jest w stanie tego zrozumieć czy w ogóle przyjąć tego do wiadomości. Ale jak wprowadzić mechanikę kwantową do fizyki w gimnazjum, kiedy o prawdopodobieństwie chyba jeszcze nic nie ma wtedy na matmie.
Niemniej, takie uproszczenia negatywnie skutkują na próbę rozumienia zjawisk fizycznych i być może negatywnie na wcześniejsze zafascynowanie się tym działającym wbrew logice mikroświatem. |
|
|
Zbigniew Gajek vel Janko Walski "nie zarysowuje jakiejś konkretnej drogi przełamania paradygmatu" Wskazuje co jest przyczyną cofania się cywilizacji, powrotu do barbarzyństwa: odwrót od wartości, od konieczności stałej konfrontacji rzeczywistości z nimi, spospolitowanie się elit i tym samym zatracenie podstawy je stanowiącej - wymogu dążenie do prawdy i służenia wspólnocie, tego co było podstawą niesłychanego awansu cywilizacyjnego świata chrześcijańskiego wskutek szerzenia postaw szlachetnych. |
|
|
Ptr Nie nie, nie pomyliłem dwóch szczelin z dwoma polaryzatorami. Jeżeli chodzi o double slit chyba stanęło na tym ,że mamy udaną interferencję z cząstkami C60, co zwie się fueren zdaje się. To trochę inna sprawa niż trzy polaryzatory. Owszem, na trzech polaryzatorach złamane są nierówności Bella dla kątów drugiego polaryzatora np.22,5 deg. Klasycznie niby się zgadza, ale jest bardzo dziwne to ,że gdy dodajemy kolejne filtry pomiędzy dwa zewnętrzne, ilość światła przechodzącego zwiększa się w granicy do 50% przy tych 90 filtrach. To jest zrozumiałe przy interpretacji kwantowej, a klasycznie wbrew logice. To znaczy jest sprzeczne z lokalnym realizmem cząstek. To znaczy ,że nie mają one określonej realnie orientacji.
(Gdyby przejście fotonu przez polaryzator traktować jak proces mechaniczny realny przelatywania belek przez równoległe szczebelki ilość fotonów po drugiej stronie idealnego pojedynczego filtra równałaby się zero.) |
|
|
Anonymous Jego oko wychwyciło niuanse ówczesnego świata po przejściach, z punktu widzenia jego upadłej klasy.
Mnie zaskoczyło, że wiele się w gruncie rzeczy nie zmieniło. Patrząc z perspektywy mojego życia te przemiany miały miejsce w IIIRP. Jak się okazuje oceniałem błędnie.
Hiszpan jednak nie doceniał roli propagandy. Masy nie myślą indywidualnie, masy myślą zbiorowo. Część zarzutów do człowieka masowego odbieram jako niesłusznie przypisanych jego indywidualnym dążeniom. Moim zdaniem to wynik urobienia indywidualności na masę. |
|
|
Dark Regis Podam jeden przykład, który powiąże te wszystkie dziwne zagadnienia i obcobrzmiące słowa w całość, a potem możemy sobie porozmawiać o szczegółach. OK?
"Double-slit Interference and Temporal Topos", Goro Kato & Tsunefumi Tanaka: https://philpapers.org/r…
Jest tu napisane coś takiego: "Interferencja elektronu na podwójnej szczelinie jest tu ponownie badana z punktu widzenia toposów temporalnych. Topos temporalny (lub t-topos) jest pewną algebraiczną abstrakcyjną (kategoryjną) metodą z użyciem teorii snopów. Dany jest krótki wstęp do t-toposów. Gdy strukturalne podstawy dla opisu cząstek są oparte na t-toposie, wtedy dualizm cząstka-fala elektronu jest naturalną konsekwencją. Presnop powiązany z elektronem reprezentuje zarówno własności korpuskularne jak i falowe, w zależności od tego, czy obiekt w tym site (t-site) (czyli topologiczna kategoria w sensie Grothendiecka) jest określony (korpuskularny) lub nie (falowy). Pokazano, że lokalizacja elektronu dla jednej ze szczelin jest równoważna z wyborem pojedynczego obiektu w tym t-site oraz że elektron zachowuje się jak fala, gdy przechodzi przez obie szczeliny, ponieważ jest więcej niż jeden obiekt w tym t-site. Także dyfrakcja na pojedynczej szczelinie jest zinterpretowana jako rezultat możliwości faktoryzacji morfizmu pomiędzy dwoma obiektami na wiele różnych sposobów."
Witamy w piekle logik modalnych ;) |
|
|
Dark Regis No to wracamy w Kosmos ;)
Pamięta Pan może jak chciałem sobie tu kiedyś pogadać o tzw. toposach? Nie jest to zagadnienie specjalnie skomplikowane, w każdym razie nie rzuca na kolana, jednak pokazuje lub raczej obnaża wszelkie niedostatki polskiej nauki w zakresie najnowszych osiągnięć światowej czołówki. Widać to zresztą poprzez polską Wikipedię, którą można porównać z angielską - żenada. U nas jest groch z kapustą. Ostatnio zauważyłem, że coś się wreszcie zmienia, bo nawet na wydziale FUW jest wykład o toposach.
Ja zacząłem się tym interesować przypadkiem, gdy gdzieś w końcu lat 80-tych z nudów kupiłem ruskie tłumaczenie książki P.T.Johnstone'a "Topos Theory". Wtedy obracałem się na PW na matematyce stosowanej i z nikim nie dało się o niczym takim pogadać. Nawet w takim tworze dla mózgowców, jak koło naukowe u dr Peryta. Gdy koledzy żłopali piwo w akademiku, ja wymykałem się wieczorami do biblioteki PAN na ul. Śniadeckich. Chodziło mi o coś zupełnie innego, bardziej przyziemnego. W trakcie poszukiwań odpowiedzi na nurtujące mnie wtedy pytanie "co to jest tensor?" - czyli krzywizny, układy krzywoliniowe, koneksje i notacje Einsteina (indeksy górne i dolne) - znalazłem tam znacznie więcej materiału, niż mogłem na ów czas przyswoić. Na szczęście, również przypadkiem, znalazłem tam książkę, która była podstawowym wykładem teorii kategorii, czyli klasycznego Saundersa McLane'a. Ze skruchą muszę natomiast przyznać, że nie byłem jeszcze gotów na Grothendiecka.
To był przełom. Teoria kategorii wydała mi się na tyle obiecująca, że odstawiłem nawet na jakiś czas te tensory. Początkowe kroki robiłem prawie po omacku, bo przecież na drugim czy trzecim roku nie ma się kompletnie podstaw ani algebraicznych, ani topologicznych, ani z zakresu logiki, żeby zacząć badać związki strukturalne pomiędzy teoriami. Jednak już po kilku rozdziałach Semadeniego coś mi się tam zaczęło układać w pustakach. Za zdziwieniem stwierdziłem, że są nie tylko wektory i tensory, ale nawet twistory i że są one także związane z kategoriami. Oczywiście czym innym było wczesne olśnienie, a czym innym późniejsza wiedza.
Takie w skrócie były moje początki. Prawdę mówiąc wtedy w Warszawie byłem z tymi toposami dla środowiska czymś na kształt dzikusa w gaciach z trawy, który ożłopał się jakiej Ayahuaski i ma widzenia. Nawet rozmawiałem o tym z dr Sasinem, ale nikt nie traktował u nas tego zagadnienia poważnie jako części matematyki, tak samo jak ciężko przychodziło zrozumienie dla geometrii nieprzemiennej nawet wśród awangardy kosmologów (Sasin pracował wtedy z prof. Hellerem).
Tymczasem..... |
|
|
Dark Regis cd. parę minut mi zajęło znalezienie tego:
The Triple-Slit Quantum Experiment in the Causal Interpretation: https://www.youtube.com/…
Plus artykuł: https://www.researchgate…
https://services.cap.ca/… |
|
|
Dark Regis Myślę, że chodzi raczej o przejście przez 2 SZCZELINY (klasyczny przykład zjawiska z podręcznika dla liceum). Ale jeśli się mylę, czyli chodzi o zagadnienie ze studiów, to wyjaśnienie przejścia przez polaryzatory jest tu (prawo Malusa):
3 polaryzatory: https://www.youtube.com/…
90 polaryzatorów :) https://www.youtube.com/…
Albo wykład z facetem, który ma prawidłowo rozwiany włos na Einsteina: https://www.youtube.com/…
PS: Nie wiem co jest obecnie na lekcjach fizyki, ale nawet w Wikipedii jest to opisane za szczegółami.
https://en.wikipedia.org… |
|
|
Ptr Wyjaśnienie przejścia przez dwa też jest uproszczone, czyli -mam na myśli- nieprawdziwe. Ale na lekcję fizyki wystarczy, niestety. |
|
|
Admin Naszeblogi.pl Z dwoma to nie ma problemu. Gorzej z trzema. Ja tego nie rozumiem, ale może
>>>IMĆ Waszeć
by wytłumaczył |
|
|
Ptr Leonard Suskind twierdzi ,że nikt nie stworzył jeszcze właściwego opisu przejscia światła przez dwa czy trzy polaryzatory, ale prawidłowego opisu klasycznego. I chyba nic się nie zmienilo.
Wykłady Meissnera są ciekawe, ale dużo można jeszcze powiedzieć ponad to , co zostało powiedziane. A nie jest mówione specjalnie nic nowego.
Roger Penrose myślał ,że wymyśli więcej zanim skończy pisać książkę. Ale powiedział ,że nie wymyślił :). |
|
|
Ptr Z pewnością intelektualnie tekst jest znaczący. Na pewno jest krytyczny. Ale nie zarysowuje jakiejś konkretnej drogi przełamania paradygmatu. Intuicyjnie przeczuwam ,że dobre intencje ówczesne autora i tak przełożyłyby się dzisiaj na coś podobnego do dzisiejszej Europy zachodniej. Zresztą nie odbieram Panu racji.
Einstein , który miał mieć to całościowe spojrzenie miał w ręku dwie niespójne teorie, z których jedną odrzucił na podstawie niezgodności z drugą, swoją. Wyrzucił jedną do kosza jak upiorny koszmar, a fizycy zaczęli taki kabaret -" To było dziwactwo, kto takie dziwactwo zrozumie ? Nikt tego nie rozumie. To byłby koniec fizyki" Drzwi do całościowego spojrzenia stale były zamykane świadomie, nieświadomie, ale były zamykane. |
|
|
Zbigniew Gajek vel Janko Walski Odpowiedź do 30-10-2017 [12:26] - Ptr | (To są bardzo ambitne...)
Nie mogę się zgodzić, że "całość tego paradygmatu jest zanurzona w lewicowo...". To co mnie urzekło to to, że autor wychodzi poza ten paradygmat dominujący w ówczesnej dyskusji, która zresztą trwa do dzisiaj. Rozważa rozwój cywilizacji w oparciu o zupełnie inny niż elity-lud podział. Pisze, że elity są tak samo zdegenerowane jak lud, więcej stanowią groźne źródło infekcji człowiekiem masowym. Mało tego, wskazuje na samonapędzający się mechanizm wewnętrzny tego zjawiska wśród elit elit za jakich uważa fizyków. Einsteina chwali nie za wiekopomne odkrycia, o których cały świat początku wieku piał w zachwycie włącznie z paniami na balach, tylko za to że jest jednym z ostatnich, którzy patrzą na świat całościowo, a nie poprzez wąską specjalizację. Wskazuje też na fundamentalne znaczenie wartości dla rozwoju cywilizacji. Twierdzi, że bez nich cywilizacja nie rozwinęłaby się. Mało tego, odejście od wartości coraz mocniej dominującego człowieka masowego oznacza jego zdaniem regres, powrót do barbarzyństwa. Jego erupcje już w czasie pisania coraz silniej wstrząsały Rosją, piętnaście lat później Hiszpanią, Niemcami, Włochami. Dzisiaj w nowej formie dyktatury postmodernizmu. Jego zachwyty dotyczą liberalizmu zdefiniowanego przez niego jak zbiór pewnych wartości, a nie dzisiejszego liberalizmu europejskiego. Różnica między nimi jest taka jak między wolnością do (np. służby na rzecz innych), a wolnością od (np odpowiedzialności), która de facto jest zniewoleniem. |
|
|
Dark Regis Przy okazji, w sformułowaniu za pomocą oktonionów, słynne równania Maxwella są nie cztery, tylko jedno: DF+J=0. Szok!
http://xxx.lanl.gov/pdf/… |
|
|
Dark Regis Słyszał Pan może o takim zagadnieniu matematycznym jak uogólnienie liczb rzeczywistych w taki sposób, żeby zachować podstawowe działania, w tym dzielenie? Okazuje się, że istnieje tylko kilka dobrych konstrukcji, które do tego mają jeszcze porządną normę, jako podstawę do stworzenia porządnej funkcji odległości (metryki). Są to kolejno oprócz R, C, H i O.
C to liczby zespolone, które muszą istnieć, bo gdy szukamy zer wielomianów, to bez nich świat robi się niepełny w opisie i zbyt skomplikowany. C jest więc dla R algebraicznym domknięciem, czyli dorzucamy wszystkie te brakujące wśród liczb rzeczywistych zera wszystkich wielomianów, jak "pierwiastek z -1" itp. Powie Pan "w szkole średniej uczą, że pierwiastek z liczb ujemnych nie istnieje" - szkoła bzdurzy, żeby jakoś się wykręcić od odpowiedzi, którą potem i tak poznaje każdy student. Najprostszym modelem dla C jest zbiór reszt z dzielenia dowolnych wielomianów przez wielomian nierozkładalny (x^2+1). Szkoła po prostu zaprzestała uczenia arytmetyki modularnej na liczbach całkowitych i stąd brak odpowiednich horyzontów do wyłożenia tego prościutkiego zagadnienia w ogólniaku. Każdy łebski człowiek może bowiem sobie policzyć, że jak weźmie 101 i rozłoży sobie na sumę 34 i 67, to reszta z dzielenia 101 przez 5 (równa 1) będzie taka, jak suma (oczywiście też po odjęciu wszystkich pełnych piątek) reszt z dzielenia przez 5 dwóch liczb 34 i 67 (4+2=5+1, czyli 1). Tak właśnie to jest, że jak zaczniemy na głupiego Jasia odejmować piątki od wszystkich tych liczb, to i tak dojdziemy do tego samego wyniku. Zauważyli to już starożytni Chińczycy i stworzyli słynną zagadkę, która stała się podstawą do sformułowania ważnego Chińskiego Twierdzenia o Resztach w algebrze.
Reasumując, nie da się powiedzieć, że liczby zespolone są wyssane z brudnego palca jakiegoś profesora matematyki, bo również trzeba by było powiedzieć, że dzielenie z resztą 7:2 nie jest wykonalne (czyli wydawanie reszty w sklepie). Prawda, że to bezdenna bzdura?
Dalej mamy H czyli kwaterniony. One również nie są jakimś tam konceptem wyssanym z brudnej pięty innego profesora, bo po prostu opisują inny model obrotów w przestrzeni 3 wymiarowej i dlatego stasuje się je dziś od grafiki komputerowej po sterowanie ramion robotów marsjańskich. Zupełnie nieznane są za to liczby O (oktoniony), ale to z tego powodu, że nie każdy zajmuje się kosmologią albo złożonymi równaniami fizyki. Po prostu oktoniony służą do odzwierciedlenia w modelach zagadnień nieprzemiennych i jednocześnie niełącznych - słynna geometria nieprzemienna. To działa, ale trzeba trochę poczytać, trochę więcej niż 100 stron.
Co ma do tego Einstein? Nic. To już jest prehistoria nauki i rozmawiamy nie o Einsteinie, tylko o setkach innych teorii i eksperymentów. Einstein jest tylko jak świecidełko dla tubylców z dżungli, żeby można było sobie "intelektualnie" pogadać, że się z nim ktoś nie zgadza. No i co z tego. Równie dobrze można stać na torach TeŻeVe... |
|
|
Ptr Jasne, ale wspomniałem o powszechnym odbiorze, gdzie wszystko kręci się wokół Einsteina. Taki obraz ( ciekawie opowiedziany ) umieszczony bardzo na osi Re prezentuje Prof. K. Meissner. Skrupulatność na osi Re jest światem nauki. Tutaj stawiamy sobie pytanie Einsteinowskie : Jak to jest możliwe , że w ogóle cokolwiek daje się zrozumieć ?
Dziś wiemy ,że wielu prostych zjawisk, jakie można łatwo zrobić w domu, nie da się wyjaśnić licząc tylko na liczbach rzeczywistych. W zasadzie świata nie da się wyjaśnić bez osi Im. I gdybym chciał zabawiać publiczność możnaby powiedzieć ,że świat opisywany liczbami Re musiałby się skończyć natychmiast.
A więc wszelkiego chowu racjonaliści, odwołujący się do racjonalizmu w polityce, do przewidywalnych związków przyczynowo-skutkowych , które nie zadziałały : Coś jest za "horyzontem", coś jest obok, czego nie widać. Nie można zobaczyć cudu, ale prawdopodobnie będzie można stwierdzić jego istnienie. Zresztą już to stwierdzono w małej skali.
|
|
|
Ptr To są bardzo ambitne przemyślenia intelektualisty Ortegi y Gasseta z czasów ( XX wiek) , gdy postulowana przez niego (jako tzw. konieczność dziejowa) demokracja liberalna jeszcze w pełni nie rozwinęła się. A pomimo to były już zauważalne negatywne tendencje i zjawiska: oderwanie mas od głębszych wartości, nieodpowiedzialność rządzących, barbarzyństwo wyzierające w chęci dominacji argumentem siły , a nie siłą argumentu. Całość tego paradygmatu jest zanurzona w lewicowo - naukowym spojrzeniu, choćby autor chciał wyjść poza jego schemat, nie widać na to szans. Z dzisiejszej perspektywy widać ,że dzisiejsza demokracja liberalna zmaga się z tymi samymi problemami, które stały się obecnie jeszcze bardziej oczywiste i aktualne. W eseju filozofa widać silny rys wiary w postęp naukowy z wysunięciem Einsteina na czoło ożywczego trendu nauki. Ogólnie jest to mieszanka pochwały rozwoju społecznego ze wskazaniem na tzw. błędy i wypaczenia.
Moja opinia jest taka : Mamy w Europie rozwijający się powoli od kilku wieków nurt postępowo-naukowy , który nadaje kształt cywilizacji europejskiej właśnie tak jak to obecnie możemy zauważyć - mówi się o upadku. Wcześniej objawem ewidentnej choroby były totalitaryzmy. Jeszcze przedtem zaburzenia społeczne wynikające z rozwoju kapitalizmu.
Nie można się dziś dziwić , że dziś jest źle , gdy od długiego czasu budowało się na założeniach ideologicznych w dużej mierze utopijnych.
Do wątku Einsteina dodałbym jednak pytanie ? Czy można wierzyć w jeden konkretny paradygmat naukowy czy filozoficzny, nawet poparty częściowo sprawdzającymi się rezultatami.
Otóż moim zdaniem prawdopodobieństwo , że pewne odkrycia okażą się być nieprawdziwe, jednak jest znaczne. Wydaje mi się to ważne dlatego ,że na pewnych odkryciach naukowych, na takich fundamentach budowane są schematy ideologiczne, które dalej bywają szkieletem całej "budowli" społecznej.
Einstein wierzył w pewne założenia co do konstrukcji świata, a okazało się , że te założenia są obecnie negatywnie weryfikowane przez inne teorie i wyniki eksperymentalne. Mówiąc w skócie determinizm i materializm są pojęciami fałszywymi. Świat nie jest deterministycznym mechanizmem. Materia nie jest tym konkretem do jakego intuicyjnie jesteśmy przyzwyczajeni. W konsekwencji świadomość i duchowość nie jest tylko efektem ubocznym rozwoju materii.
Jednak zdaję sobie sprawę , że dzisiejsza nauka z trudnością będzie mogła przejść do nowych perspektyw. Tradycyjna fizyka koncentrująca się na Einsteinie będzie miała duże trudności ze zrozumieniem nowego paradygmatu. Tutaj proces przebicia się do świadomości powszechnej będzie trudny.
|
|
|
Zbigniew Gajek vel Janko Walski Musiał mieć dobre oko by dostrzec 100 lat temu to co dopiero dzisiaj wylazło w całej swojej potworności. |
|
|
Anonymous Dziękuję, że przybliża Pan esej z lat trzydziestych, tak bardzo aktualny po latach, jakby był pisany współcześnie.
Hiszpański arystokrata pominął w nim element kumulacji kapitału do I wojny światowej i przekształceń własnościowych w jej wyniku. Wówczas to jego środowisko oddało władzę nowej arystokracji - finansowej, która swoje panowanie systematycznie umacnia.
Zabawne, że Ayn Rand napisała w 1957r.powieść filozoficzną "Atlas zbuntowany", która opiewa trud nowej arystokracji - tytułowego Atlasa - dźwigającego odpowiedzialność za masy. |