Otrzymane komantarze

Do wpisu: Nasi bohaterowie
Data Autor
Nie, spudłował Pan. Otóż bajki i plotki, jak z magla, to właśnie Coryllus. Na żadne zadane mu ostatnio RZECZOWE pytanie nie potrafi odpowiedzieć. Chyba, że za odpowiedź uznamy stek inwektyw. TVN zaś to kontynuacja PRL-u, na którego wydawnictwach opiera się, jak sam twierdzi, Maciejewski. Zakładając, rzecz jasna, że w ogóle na czymś się opiera.
Tęgi z Waści korylianin, język prawie jak u miszcza. Choć on znajdował więcej określeń. O prawdzie to można sobie nieco poczytać, nawet tu, pod paroma ostatnimi notkami. Widać tam również, kto pluje.
Coryllus -olej dziadów, zawsze będą Ci utrudniać tu życie,nie ma lekko. A ja w pracy mam dostęp do twojego bloga tylko przez niezależną (niepokorną?!), bo salon24 moja korporacja blokuje. I co ja biedny żuczek rano podczas rozruchowej kawy zrobię?! Na onet i WP nie będę wchodził, bo się brzydzę. Niezależna mnie nudzi - tylko Ty pozostajesz jak latarnia morska na brzegu morza idiotów.
GNOJE-to jedyne określenie pasujące do was- krytykujący tego bloga, ze strachu przed prawdą plujecie jadem. PRAWDA I TAK ZWYCIĘŻY.
A studentka to pewnie studiuje mniemanologię stosowaną? Trafiłem? Po co wam internet? Macie przecież TVN i całą prawdę cała dobę. Ale niee, trzeba przyjść i komuś naszczać pod płotem bo ma inne zdanie. "A ja w maglu słyszałam, że ten Coryllus to ma jakąś manię. - co pani powie, i co on z ta Manią robi? pewnie bez ślubu żyją? skaranie boskie z tymi ludźmi, dobrze, że my tu normalni. - a wie pani pomidory potaniały, narobiłam w słoiki i do przyszłego roku starczy - o widzisz kochanieńka, to jest temat do rozmowy poważny a nie jakieś bajki..."
popieram Twój apel. Pozdrawiam. A Trole (przez dwa ll) niech idą leczyć swoje kompleksy gdzie indziej. Kochani zamiast trollować zacznijcie tworzyć przynajmniej porównywalnego bloga. Mam tu na myśli Wesołego Przyjaciela Wanię. Uważam, że masz kolego potencjał i szkoda, abyś się marnował na pyskówkach. Wiem, że to jest bardziej wciągające niż rzetelna i systematyczna praca, bo sam jestem patentowanym leniem i na co dzień się z tym borykam. Ty Gabrielu się nie poddawaj. Spójrz ile osób czyta Twoje artykuły. Potrzebujemy takiego spojrzenia z boku na naszą rzeczywistość dawną i obecną. Pozdrawiam i do przeczytania :)
w imieniu trolli uprzejmie dziękuję za łaskawą pamięć. Pragnę jednak uwiadomić, że Jej troska jest zbyteczną, bowiem kółko wzajemnej adoracji i zachodzące w nim procesy stanowią przedmiot marzeń nie nasz, lecz niewymienionego w komentarzu blogera, co z łatwością można sprawdzić np. na Salonie24. Radość trollom natomiast sprawia przeciwstawianie się kłamstwu, pyszałkostwu i bufonadzie, tych zaś nie brak, nie tylko w Internecie.
meczennikowi strudzonemu...okaz mu serce, badz jak Amicis...
POdpowiada, ze juz osiagnela status OSWIECONYCH...
poświęcając na to swój cenny czas. I jakie długie komentarze! ................. To kolejne osiągnięcie Coryllusa: On ich zmusza do wysiłku. Elita ćwiczy.
na kim teraz będziecie się lansować? ja to aż się cieszę jak widzę was gnijących w swoich kółkach wzajemnej adoracji.
Narzucona przez Ciebie konwencja prowadzenia blogu bywa trudna do strawienia, a "dyskusje" trudno nazwać dyskusjami. Wyhodowałeś sobie grono ludzi, którzy pojawiają się tutaj, aby Ci dokopać. Odnoszę wrażenie, że lepiej się po tym czują, wobec czego Twoje teksty mają działanie terapeutyczne: poprawiają tym ludziom i samopoczucie, i samoocenę/ pewność siebie. O tyle sam sobie jesteś winien, o ile podejmujesz "dialog" ( pyskówkę) z wyżej wymienionymi. Nie można nie zauważyć, że Twoje spostrzeżenia/ zestawienia/ recenzje/ oceny etc, etc, należą do jednych z najbardziej oryginalnych w całej blogosferze i dlatego zachęcam Cię do pozostania TUTAJ. Czasem warto zatrzymać się i zadać sobie pytanie: Dlaczego? Po co? I ruszyć dalej może w tym samym, a może w innym kierunku. Pozdrowienia!
Wejdź na blog Maciejewskiego w salonie24, albo na blog jego partnera Osiejuka. Zobaczysz tam samych swoich, i to bicie piany, i te komentarze ociekające wazeliną. Dwaj "pisarze" z deficytami, internetowi maczo, wycinający niezgadzajacych sie z nimi komentatorów słowami: won, precz, kop w tłuste dupsko, kop w ryj. Tu, co najwyżej, może zwyzywać komentatorów od k...ew, ale zbanować już nie - stąd ta frustracja i ten dzisiejszy szantaż.
NASZ_HENRY
Przecież nie napisał krakusy, że odchodzi - @Coryllus niebawem POwróci ;-)
:)) Jak się pojawi Zdenek Blacha, to i ja po "Baśń..." sięgnę. A jeśli wystąpi razem z Fantomasem, to może i kupię...
Wprawdzie to już koniec balu, ale jeszcze do północy chwila. Czy mogę zadać pytanie? Od dłuższego czasu nurtowała mnie następująca kwestia: Skąd wzięła się Twoja fascynacja czasami opisanymi w Baśni(ach)? Niejasno, mgliście, coś na kształt pewności wyłaniało sie od dłuższego czasu. Ale po wpisie o Egonie Erwinie Kischu zdobyłam dużo więcej poszlak. Poszłam do źródeł źródła, do Biblioteki na Koszykowej i wyszło chyba bingo. Proszę tylko abyś potwierdził lub zaprzeczył. Tak lub nie. Cytat: "Legenda dodaje że Golem leży wciąż na strychu synagogi Starona i czeka na tego kto go ożywi, wkładając mu w usta tabliczkę z magicznym zaklęciem. Inna legenda twierdzi, że gliniana figura rozsypała się w proch i pył, co zapewne jest prawdą, skoro nie znalazł jej młodziutki Egon Erwin Kisch, który urodził sie na Starym Mieście w Pradze i wysłuchawszy legendy wyprawił się na poszukiwanie Golema na strych synagogi Starona. Młody Kisch wyrósł potem na najsłynniejszego na świecie dziennikarza, nazwanego "szalejącym reporterem" a relacje o swojej wyprawie na strych synagogi opisał w zbiorku reportaży zatytułowanych Jarmark sensacji. Historia o Golemie i rabinie Lowe przewija się przez karty wielu książek wspomnę wielkiego czeskiego pisarza Jireska albo Meyrinka." ... i chyba Gabriela Maciejewskiego. Do Golema jeszcze nie doszedłeś. Ale zastanawia mnie czy to zbieg okoliczności, że w powieści Pan samochodzik i tajemnica tajemnic jedną z ważniejszych historycznych postaci jest John Dee. Twoja fascynacja tym czarnoksiężnikiem w "Baśni jak niedźwiedź" aż bije po oczach. Znalazł się również Egon Erwin Kisch, nie dość że szalejący to jeszcze naczelny. Ten naczelny to chyba taka szczypta Coryllusowego pieprzu. Czy mój trop okazał się prawdziwy? Czekam na Pańską odpowiedź. Czekam również na nastepne tomy Baśni, bo brakuje mi magistra historii sztuki Marka Skwarka, Zdenka Blachy i Fantomasa. :)
Przeciez on absolutnie nie chce dyskutowac. Dyskutanci co i rusz podwazaja wiarygodnosc tych jego pozal sie Boze opowiastek. Co zagraza sprzedazy, a on tu biznes prowadzi, a nie jakiegos frajerskiego bloga. Przy okazji ulegajac swojej manii - grafomanii. A tu go wysmiewaja jako autora. Na s24 ma swoje kolko rozancowe takich samych porabancow, maniakow teorii spiskowych absolutnie wszedzie, od przedszkola do cmentarza, i starczy. Nikt im juz nie bedzie przeszkadzal w wypisywaniu idiotyzmow.
Wreszcie, ten jeden jedyny raz napisales cos z sensem! Gratuluje! I pamietaj Robaczku, zaden tam Coryllus czy tez Maciejewski... Coryllus Urbanus Vulgaris pasuje do ciebie najbardziej...
Było dokładnie odwrotnie. Można się o tym z łatwością przekonać, czytając wpisy na tym blogu, zwłaszcza pod notkami z kilku ostatnich dni. Co do usuniętych przez administrację komentarzy Coryllusa, to dziwić może co najwyżej, że w ogóle, choć na chwilę się pojawiły. Stek rynsztokowych inwektyw z odniesieniami do hm... kobiet publicznych, z którymi to autorowi kojarzył się dyskutant. Ale to szczegół. Szczegółem natomiast nie jest ustawiczne mijanie się autora z prawdą - i to w całej jego "twórczości". Przykład stanowić może dyskusja pod notką z 20.10.2013r.("Fatima, Jasna Góra i zabłocone buty ministra Skrzypka"). Na uwagę Ma-Dey'a o treści: "Sławomir Skrzypek nigdy nie był ministrem ani nawet pełniącym obowiązki czy też wice-ministrem", Maciejewski odpowiada tak: "A dla mnie Skrzypek był ministrem i co mi zrobisz małpo? Idź sobie popłacz w kąciku." To charakterystyczne. Natomiast na rzeczowe pytania - kiedy i w którym resorcie wymieniony był ministrem, albo kiedy i w której gazecie redaktorem naczelnym był Egon Erwin Kisch (w swej notce z 8.11.2013 r. Coryllus zawarł passus: "w czasach kiedy w Pradze redaktorem naczelnym najważniejszej gazety był Egon Erwin Kisch.") - odpowiedzi się nie doczekaliśmy. I znowu - choć takie zachowanie nieźle charakteryzuje autora - nie w tym istota problemu. A w czym? Otóż w tym, że takich "kwiatków" w jego twórczości, w notkach i książkach (zwłaszcza w "Baśniach...") są bezkresne łany. Jeżeli czytać to będzie ktoś zorientowany w temacie, pośmieje się albo zirytuje lub postuka w czoło. Tyle że zorientowani zawsze stanowią mniejszość. A pozostali - cóż, zostaną wprowadzeni w błąd. Często co do ważnych wydarzeń z historii Polski. Błąd ten potem - w dobrej wierze! - powtarzając, podważają albo i ośmieszają narrację tzw. obozu patriotycznego. I dlatego rację ma Józef Orzeł, twierdząc że Maciejewski jest szkodnikiem politycznym. Historycznym, niestety, też.
marsie
Jasne, wtedy pozostaną sami swoi i nikt w biciu piany nie będzie przeszkadzał!
jak nie będzie tych wszystkich " trolli", to z kim będzie Pan dyskutował? Trudno nazywać dyskusją bicie braw przez klakierów !!!
Acha. To znaczy, że to twoje słynne "zarządzanie przez konflikt" jest tylko wtedy gdy ty opluwasz innych? Ten kuriozalny, dzisiejszy komunikat, to taki zawoalowany szantaż: jesli szanowana administracja nie zdyscyplinuje komentatorów psujących mi interes, to sobie stąd pójdę. :-) Niestety, ty nigdzie nie pójdziesz - za dzień, dwa wkleisz następną notkę jak gdyby nigdy nic. Twój zyciowy partner (Osiejuk) trzasnął dwrzwiami na salonie24, a następnie wrócił jak niepyszny. Jesteś ciut cwańszy od swojego partnera-gnuśnego tłuścioszka, myślę więc że takiego marketingowego błędu nie popełnisz. Interes jest przecież najważniejszy.
za reklamę, a potem się żegnaj
Dużym uproszczeniem jest pogląd, że czytelnicy i komentatorzy (nawet ci złośliwi, albo tylko "mętni") dzielą się wyłącznie na troli i pochlebców. Wielu czytelników wcale nie komentuje. Pociecha: "...wszyscy miewamy gorsze dni, ale potem się budzimy i..."
Gabryś, przypominam - "Troll" piszemy przez dwa "l". Pobanowałoby się, jak kiedyś towarzysze z Mysiej, zapis na nazwisko, czy na nicka i już można dyskutować z samym sobą, eh... tęskno Ci... A co do dyskusji - to jak z tym Kischem? Kiedy i gdzie był rednaczem?