Otrzymane komantarze

Do wpisu: Stary kelner
Data Autor
Krzysztof Pasierbiewicz
"Perły i Dyzma" - ta, to w trzech słowach można streścić to, co napisałem. Sedecznie pozdrawiam, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Nieprawdaż??? Pozdrawiam bardzo serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Całkowicie się z Panią zgadzam Pani Kseno. Przy okazji wszystkiego, co najlepsze życzę, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Smutne??? Ja bym raczej powiedział "żałosne". Serdecznie pozdrawiam, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Witam!!! Sami znajomi dzisiaj piszą komentarze. Cieszę się, że Ci Marku tekst smakował. Pozdrawiam serdecznie i wszystkiego najlepszego zyczę, Krzysztof
Krzysztof Pasierbiewicz
Z ogdromną radością witam swojego Ucznia!!! Jakże mi miło Pana gościć na blogu!!! A ja, niezależnie od działań Świętego Ducha piszę w tym celu książki, w których staram się przekazać młodym tę prawdziwą hierarchię wartości. Taka jest właśnie moja ostatnia powieść pt. "Magia namiętności" - patrz: http://www.portal.arcana… Serdecznie Pana pozdrawiam i wszystkiego najlepszego życzę, Krzysztof Pasierbiewicz
Lech Konrad Powichrowski
Drogi Panie Krzysztofie, Jak zwykle historia trafiona w sedno, o czym drudzy czytelnicy nie watpia. Pytanie tylko, na ile mozemy swym dzieciom przekazac najwazniejsza prawde o zyciu dotyczaca umiejetnosci odrozniania prawdziwej wartosci od pozloty. Moze powinnismy sie zdac w tym na dzialalnosc Sw. Ducha i w tym samym momencie radowac sie historia starego kelnera. Panski uczen
Pani Jolanto. Cos tu u P.Profesora za slodko. Pan Jozef jakby przerysowany nie z tego Krakowa .... Bajeczny swiat "komuny" ? , albo cos pomylilem . Pozdrawiam Pania serdecznie i zycze wesolych i zdrowych. Boguslaw Henryk Kaczorowski
Krzysiu , podoba mi sie to co piszesz , wszystko sie zmienia tak szybko , pozdrawiam cie goraco wraz z Kasia , Marek
Smutne, po prostu smutne.
xena2012
to już nie towarzystwo jak dawniej bywało.a towarzycho.
wprost od WORCELLA.
No tak, no tak, a mówiono: Nie rzucać pereł przed wieprze. No tak, no tak, ech jak ten Dyzma się sklonował. Pozdrawiam uniżenie Pana, Panie Krzysztofie
Bardzo smutne to co Pan napisał. Niestety prawdziwe.Ja dorzucę kilka słów z własnego podwórka. Rok temu po Bożym Narodzeniu u nas w miejscowej prasie ukazał się artykuł na temat organizacji spotkań opłatkowych w miejscowych restauracjach. Były wywiady z obsługą tych lokali oraz z organizatorami spotkań. Po pierwsze nie można już nazywać tradycyjne "spotkania opłatkowe" lecz imprezy integracyjne.Znaczna część organizatorów nie życzy sobie "opłatka" bo może to obrażać uczucia niewierzących lub innej wiary. Choinkę najlepiej też postawić na uboczu, w kącie aby nie raziła. Był taki przypadek,lokal mający choinkę "na stałe" musiał ją zasłonić.Oczywiście nie ma miejsca na śpiewanie kolęd. Zamiast ryb podawana jest golonka (w innych okolicznościach to smaczne danie). Ale wódka leje się strumieniem. Zamiast kolęd często biesiadnicy śpiewają "Góralu czy ci nie zal"(też piękna) .W skrócie przedstawiłem treść obszernego artykułu. Panie Krzysztofie, takie imprezy nie tylko odbywają się w Krakowie. Niestety!! A swoją drogą bardzo żal jest mi pana Józefa. Proszę Go pozdrowić. Ja symbolicznie z Panami dzielę się opłatkiem. Bardzo serdecznie pozdrawiam, bolesław.
było pięknie... Nie całkiem. Muszę dodać trochę dziegciu... W tej wigilii zabrakło pustych miejsc dla: - wyrzuconych ze studiów w marcu 68 - tych co nie dostali asystentury (choć wcześniej była pewna) - tych, co w kompaniach karnych, w woju - mieli za sobą pracę w kamieniołomach i żadnych szans - tych niepokornych absolwentów, których ulokowano na placówkach mało intratnych i z dala od "towarzystwa" Dodałabym jeszcze rzecz gorzką - ale nie będę legend niszczyć. Też mam sentyment do czasów młodości. My też mieliśmy Wigilie - spotkania daleko od miasta, w małym wiejskim domku kolegi. Kelner nie był potrzebny - byli nasi trubadurzy. Pozdrawiam.
Ryszard Kapuściński
Panie Krzysztofie, nic dodać, nic ująć. Ja się już od dawna nie spotykam. Jakoś to przeżyłem. Pozdrawiam świątecznie.
Panie Profesorze niestety to wspólnota zdrajców,zbrodniarzy i złodzei. Przykre ....by nie wspomnieć słów paprykarza - "i jak tu żyć"...... Kraków już nie ten................................................
Do wpisu: Salon podwawelskiego Krakówka
Data Autor
Pani Jolanto, jeśli wolno się tak do Pani zwrócić?, bezdroża są także na utartych traktach... Życzę Pani dobrej nocy, bo wyłączam się już, "spadam" od komputera.
w takim razie,mój lekarz nie ma za grosz poczucia humoru i - drań - nie stawia pytań Demencji. W ogóle nie ma kontaktu z mocami meta-medycznymi, jest ścisły. Toteż wychodząc od niego mruczę sobie pod nosem: Lekarzu lecz się sam,ja się nie dam. Pozdrawiam ścisłych bo światło od nich pobieram ( za pośrednictwem Tauronu-złodzieja). Ale nie mogę im darować - że gwiazdy zamienili w kamienie. Bo przecież mrugają. A kamienie mrugają? Niech Pan coś z tym zrobi - metafizycznie i aby żartu nie gubić na utartych traktach umysłowych. Bezdroża - obiecują więcej.
Światło, jeszcze światło-- odpowiedziała demencja :). (Mam nadzieję, że wybaczy mi Pani ten żart?)
miłości i szacunku nigdy za wiele - owszem, lubię autora , wnosi coś osobliwego na te stronę. I błędy mi nie przeszkadzają." Wypijmy za błędy..." - obyśmy tylko takie popełniali. Jeśli zaś chodzi o wykształcenie - to o uniwersytetach zapomniałam tak to dawno było, a i domu już nie ma coby po łapach dawał - zaś KSZTAŁCENIE ustawiczne od ludzi pobieram dzień za dniem i ciągl-em niedouczona. "Wiem, że nic nie wiem" dewiza mędrców. Ale... znam drogę i źródła. Za tom wdzięczna niepomiernie ścisłym i nieumysłowym ( Einstein nie mówił do 6. roku życia, a odkrycia przychodziły "na nieświadomości") Może za dużo umysłu a za mało więzi z NIEWIADOMYM. - Tak babcia Jola sobie rozważa ( wstecz) jak by to było, gdyby mniej kształconego umysłu a instynktu i "wolności OD znanego" posmakowała. Pozdrawiam ścisłych - wykazywałam takie same predyspozycje matematyczno -fizyczne jak filo - macko, filareckie. Serce dyktowało (sympatie do lektury Hellera zostały). Pozdrawiam z miejsca- gdzie świadomość sprawdza: demencja to już, czy ciągle światło.
@Joanna Pawelec-- Rozumiem, że chciała Pani powiedzieć Autorowi coś miłego, ale z twierdzenia, że wszyscy malarze-plastycy piszą nieortograficznie NIE WYNIKA, że ktoś, kto pisze w ten sposób jest(ma uzdolnienia)malarzem. Twierdzenie odwrotne do twierdzenia prawdziwego niekoniecznie jest prawdziwe. Na marginesie, znam malarzy piszących ortograficznie. Generalnie wykształcenie humanistyczne czy techniczne nie ma wiele "do rzeczy"- wykształcenie i zamiłowanie do nauki oraz zdobywania wiedzy wynosi się z domu, a nie ze szkół i uczelni (w każdym razie nie z obecnych uczelni). Najlepszymi humanistami zaś -jak pokazuje praktyka- są ci, którzy mają wykształcony, ścisły umysł.
ja też nie wiedziałam jaka jest poprawna pisownia tych wyrazów i używam ( lecz b.rzadko) zwrotu 'niemniej jednak' bez zastanowienia.Mądra i uzasadniona krytyka jest bardzo cenną rzeczą.
Krzysztof Pasierbiewicz
Tragedia? Raczej komedio-dramat. Pozdrawiam serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Powiedział bym Panu, co mecenas Wenda miał na myśli, ale boję się, że stracę resztki Przyjaciół. Pozdrawiam serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz