Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Milei, BRICS i mit wielobiegunowej niewoli

Grzegorz GPS Świderski, 30.10.2025

Świat wciąż łu­dzi się, że upa­dek Za­cho­du ozna­cza na­ro­dzi­ny wol­no­ści. To błąd. Kie­dy sta­ry he­ge­mon słab­nie, na sce­nę nie wcho­dzi no­wa wol­no­ść – tyl­ko no­wy typ pa­no­wa­nia. I wła­śnie w tym miej­scu Ja­vier Mi­lei, li­ber­ta­ria­nin z pi­łą łań­cu­cho­wą w dło­ni, oka­zał się je­dy­nym przy­wód­cą, któ­ry zro­zu­miał, że an­ty­im­pe­ria­li­zm nie ozna­cza pro­ro­syj­sko­ści, a wie­lo­bie­gu­no­wo­ść nie ozna­cza plu­ra­li­zmu.

BRICS ja­ko mit „świa­ta rów­ny­ch”

  BRICS sprze­da­je się świa­tu ja­ko „an­ti­do­tum na do­mi­na­cję Za­cho­du”. Rze­ko­mo – bez in­ge­ren­cji, bez dyk­ta­tu, bez ide­olo­gii. W rze­czy­wi­sto­ści to pakt su­we­re­nów prze­ciw wol­no­ści jed­nost­ki. Nie łą­czy ich żad­na wspól­na idea – tyl­ko nie­chęć do świa­ta, w któ­rym oby­wa­tel ma wię­cej praw niż wład­ca.

  Ro­sja chce utrzy­mać swo­je im­pe­rium su­row­co­we. Chi­ny chcą kon­tro­lo­wać spo­łe­czeń­stwo przez kre­dyt i al­go­rytm. In­die gra­ją na dwa fron­ty, by za­cho­wać po­zy­cję po­śred­ni­ka. Bra­zy­lia i RPA zmie­nia­ją fron­ty jak cho­rą­giew­ka na wie­trze. To nie so­ju­sz przy­szło­ści – to klub re­sen­ty­men­tu wo­bec Za­cho­du, nie al­ter­na­ty­wa dla nie­go.

  Ich „świat wie­lo­bie­gu­no­wy” je­st jak sa­lon lu­ster: każ­dy ty­ran wi­dzi w dru­gim swo­je uspra­wie­dli­wie­nie.

Mit go­spo­dar­czy i fe­ty­sz liczb

  Pro­pa­gan­da BRICS lu­bi rzu­cać cy­fra­mi: PKB PPP, licz­ba pa­ten­tów, re­zer­wy zło­ta, ta­nia ener­gia. Ale PPP nie bu­du­je cy­wi­li­za­cji – mie­rzy tyl­ko, ile pie­ro­gów ku­pi­sz za ru­bla. Pa­ten­ty nie zna­czą nic, je­śli nie prze­kła­da­ją się na in­no­wa­cje. Ta­nia ener­gia nie je­st prze­wa­gą, je­śli sys­tem po­li­tycz­ny blo­ku­je wol­ny ry­nek.

  Za­chód upa­da nie dla­te­go, że ma droż­szy prąd, tyl­ko dla­te­go, że wsty­dzi się wła­sny­ch war­to­ści. BRICS ro­śnie nie dla­te­go, że je­st sil­ny, tyl­ko dla­te­go, że je­st po­zba­wio­ny skru­pu­łów.

Mi­lei a „wie­lo­bie­gu­no­wo­ść”

  Mi­lei ro­zu­mie, że świat nie po­trze­bu­je no­wej osi si­ły – po­trze­bu­je no­wej osi sen­su. Nie cho­dzi o to, kto do­mi­nu­je, ale we­dług ja­ki­ch za­sad. Bo wol­no­ść to nie kwe­stia geo­gra­fii, tyl­ko in­sty­tu­cji. Nie je­st waż­ne, czy sto­li­ca he­ge­mo­nii le­ży w Wa­szyng­to­nie, Mo­skwie czy Pe­ki­nie – waż­ne, czy oby­wa­tel mo­że tam mó­wić praw­dę bez stra­chu.

Dla­te­go Mi­lei od­rzu­ca BRICS.

  Bo wie, że to nie „so­ju­sz su­we­ren­ny­ch na­ro­dów”, tyl­ko so­ju­sz pań­stw, któ­re chcą być su­we­ren­ne wo­bec wła­sny­ch oby­wa­te­li. Dla li­ber­ta­ria­ni­na nie ma więk­sze­go bluź­nier­stwa niż pań­stwo, któ­re uży­wa sło­wa „wol­no­ść”, by uspra­wie­dli­wić kon­tro­lę.

Za­chód – cy­wi­li­za­cja sa­mo­kry­tycz­na

  Za­chód ma grze­chy, de­ka­den­cję i nad­miar po­praw­no­ści po­li­tycz­nej, ale ma też jed­ną ce­chę, któ­rej BRICS ni­gdy nie zro­zu­mie: zdol­no­ść do au­to­ko­rek­ty. To je­dy­na cy­wi­li­za­cja, któ­ra po­zwa­la swo­im wro­gom ją kry­ty­ko­wać i nie zsy­ła ich do ła­grów. To je­dy­ny ob­szar, gdzie moż­na pu­blicz­nie mó­wić „Za­chód upa­da” – i do­stać za to grant, a nie ku­lę w tył gło­wy.

  I wła­śnie dla­te­go, mi­mo wszyst­ki­ch ab­sur­dów, to Za­chód wciąż je­st osto­ją wol­no­ści – nie dla­te­go, że je­st mo­ral­nie czy­sty, tyl­ko dla­te­go, że mo­ral­no­ść u nas je­st jesz­cze uzna­wa­na, choć pod­wa­ża­na.

Cy­wi­li­za­cja łań­cu­cha i cy­wi­li­za­cja wol­no­ści

  Mi­lei wy­brał Za­chód nie dla­te­go, że ko­cha Ame­ry­kę, ale dla­te­go, że ro­zu­mie, gdzie ro­dzi się wol­no­ść. W Ame­ry­ce wol­no­ść je­st jesz­cze in­sty­tu­cją. W Ro­sji – zbrod­nią. W Chi­na­ch – błę­dem sys­te­mo­wym. W BRICS – pu­stym ha­słem w usta­ch biu­ro­kra­tów.

  Mi­lei zro­zu­miał, że nie moż­na wal­czyć z Le­wia­ta­nem, bu­du­jąc in­ne­go Le­wia­ta­na. Dla­te­go je­go pi­ła łań­cu­cho­wa nie tnie po li­nia­ch geo­po­li­tycz­ny­ch, le­cz po gra­ni­ca­ch men­tal­ny­ch: mię­dzy wol­no­ścią a ko­lek­ty­wi­zmem, mię­dzy czło­wie­kiem a ma­są.

  Świat na­praw­dę się zmie­nia. Ale zmia­na pa­ra­dyg­ma­tu nie po­le­ga na tym, że Pe­kin za­stą­pi Wa­szyng­ton. Praw­dzi­wa zmia­na po­le­ga na tym, że ktoś – choć­by je­den – od­mó­wi wy­bo­ru mię­dzy dwo­ma wer­sja­mi te­go sa­me­go eta­ty­zmu. Mi­lei to zro­bił. Nie sta­nął po stro­nie USA ani BRICS. Sta­nął po stro­nie czło­wie­ka, je­go wła­sno­ści i wol­no­ści.

  I dla­te­go wła­śnie je­go zwy­cię­stwo w Ar­gen­ty­nie to coś wię­cej niż lo­kal­ne wy­bo­ry. To po­czą­tek kontr­re­wo­lu­cji wol­no­ści prze­ciw wszyst­kim im­pe­riom – wschod­nim i za­chod­nim. Bo cy­wi­li­za­cja nie dzie­li się na Wschód i Za­chód. Dzie­li się na ty­ch, któ­rzy po­trze­bu­ją wła­dzy, i ty­ch, któ­rzy po­tra­fią się bez niej obyć.

Grzegorz GPS Świderski
https://t.me/KanalBlogeraGPS
https://Twitter.com/gps65

  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 275
mjk1

mjk1

30.10.2025 12:39

Panie Grzegorzu, Pański tekst inspiruje w obronie wolności jednostki, ale pozostawia wiele pytań. Czy upadek Zachodu nie wynika także ze strukturalnych problemów społecznych i ekonomicznych – nierówności, deindustrializacji czy atomizacji społeczeństwa? Pańska wizja koncentruje się na jednostce i instytucjach, ale jaką rolę w utrzymaniu wolności odgrywają wspólnoty i współpraca społeczeństw? Javier Milei jawi się jako symbol kontrrewolucji, ale czy jego radykalny libertarianizm jest praktycznie wykonalny w Argentynie? Pojęcie „nowej osi sensu” pozostaje metaforyczne – jakie konkretne instytucje lub mechanizmy mogłyby ją realizować? Jak zapewnić wolność jednostki bez ram społecznych, moralnego fundamentu i w świecie globalnych technologii? Doprecyzowanie tych kwestii pozwoliłoby zamienić inspirującą wizję w realną analizę możliwości ochrony wolności w XXI wieku.

Grzegorz GPS Świderski

Grzegorz GPS Świderski

30.10.2025 15:18

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na Panie Grzegorzu, Pański…

Dziękuję za trafne pytania – bo właśnie one dotykają tego, co dziś gubi Zachód: rozróżnienia między przyczyną a skutkiem wolności. Wolność nie rodzi się ze wspólnoty. To wspólnota rodzi się z wolności. Zachód nie upada dlatego, że jest zbyt indywidualistyczny. Upada dlatego, że zastąpił odpowiedzialność autonomii komfortem kolektywu. Nierówności, atomizacja, deindustrializacja – to objawy, nie przyczyny. Kiedy z rynku usuwa się mechanizmy odpowiedzialności (czyli ryzyko, zysk i stratę), w jego miejsce wchodzą iluzje redystrybucji, prawa bez obowiązków i wspólnoty bez więzi.

Grzegorz GPS Świderski

Grzegorz GPS Świderski

30.10.2025 15:31

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na Panie Grzegorzu, Pański…

Wolność jednostki nie jest sprzeczna z więzią społeczną. Przeciwnie – to jedyny grunt, na którym wspólnota może być autentyczna, a nie wymuszona. Współpraca ma wartość tylko wtedy, gdy jest dobrowolna. Solidarność przestaje być cnotą, gdy staje się obowiązkiem. Milei jest radykalny – ale nie w sensie utopijnym, tylko diagnostycznym. On mówi: „wróćmy do zasad fizyki ekonomicznej”. Nie dlatego, że w to wierzy jak w dogmat, tylko dlatego, że rozumie, iż każde społeczeństwo ma swoje granice entropii. Jeśli państwo subsydiuje chaos, chaos się reprodukuje. Jeśli pozwoli mu się umrzeć, społeczeństwo odbuduje się samo – nie przez przymus, lecz przez interes.

Grzegorz GPS Świderski

Grzegorz GPS Świderski

30.10.2025 16:28

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na Panie Grzegorzu, Pański…

Moralność? Oczywiście potrzebna – ale nie ta narzucona, tylko ta, która wyrasta z konsekwencji czynów. Prawo moralne to nic innego jak prawo ekonomiczne przeniesione w wymiar etyki: nie ma czynu bez kosztu. To właśnie jest fundament cywilizacji łacińskiej – połączenie wolności i odpowiedzialności.

Grzegorz GPS Świderski

Grzegorz GPS Świderski

30.10.2025 16:31

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na Panie Grzegorzu, Pański…

Globalna technologia? Tak, ona zmienia reguły gry, ale też daje wolności nowe narzędzia: blockchain, tokenizacja, zdecentralizowane własności, edukacja cyfrowa. To nie koniec wolności – to jej redefinicja w warunkach cyfrowej feudalizacji. Trzeba tylko, by wolność znów miała odwagę być systemem, a nie emocją.

Grzegorz GPS Świderski

Grzegorz GPS Świderski

30.10.2025 16:40

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na Panie Grzegorzu, Pański…

Milei jest tylko sygnałem – nie zbawcą. Nie zbuduje wolności sam, ale przywraca prawo do myślenia w kategoriach przyczyny i skutku, nie emocji i winy. Jego makiawelizm to pragmatyka w świecie chaosu, a jego libertarianizm to przypomnienie, że nie ma wspólnoty bez jednostki, tak jak nie ma ekonomii bez rachunku zysków i strat.

mjk1

mjk1

30.10.2025 19:10

Dodane przez Grzegorz GPS Ś… w odpowiedzi na Milei jest tylko sygnałem –…

Dziękuję za rozwinięcie pańskiej wizji wolności i podkreślenie, że Milei pełni funkcję sygnału, a nie zbawcy, oraz że autentyczna wspólnota wyrasta z wolności jednostki i odpowiedzialności. To ważna obserwacja, zwłaszcza w kontekście współczesnych dyskusji o indywidualizmie i solidarności.

Jednocześnie pozostaje wiele pytań praktycznych. Kryzys Zachodu i współczesnego kapitalizmu nie wynika wyłącznie z braku odpowiedzialności jednostek, lecz także ze strukturalnych problemów gospodarczych, takich jak nadprodukcja, inflacja, rosnące nierówności, niestabilność finansowa czy koncentracja kapitału w rękach wąskiej elity. Jak w tym kontekście pańska diagnoza przyczyn i skutków wolności przekłada się na realne mechanizmy przeciwdziałania tym problemom?

Projekt Mileia jawi się jako radykalny, diagnostyczny sygnał powrotu do „fizyki ekonomicznej”. Ale czy jego propozycje są praktycznie wykonalne w Argentynie, kraju z chroniczną inflacją, silnym sektorem państwowym, klientelizmem i wysokim poziomem ubóstwa? Czy jego radykalny libertarianizm daje realne narzędzia stabilizacji gospodarki i ochrony jednostki przed skutkami systemowych kryzysów? I znowu, jak przewiduje rozwiązać problemy nadprodukcji, nierówności czy finansowej niestabilności, które są dziś bolączką nie tylko Argentyny, lecz całego globalnego kapitalizmu?

Koncepcja „nowej osi sensu” jest inspirująca, ale pozostaje metaforyczna. Jakie konkretne instytucje, mechanizmy społeczne i narzędzia gospodarcze miałyby ją realizować, aby wolność jednostki mogła przetrwać w warunkach globalnej technologizacji, cyfrowej feudalizacji i rosnącej złożoności ekonomicznej? Czy technologie blockchain, tokenizacja czy edukacja cyfrowa rzeczywiście pozwolą przekształcić wolność w system, a nie w emocję, i staną się realnym mechanizmem niezależności, a nie źródłem nowych nierówności?

Podsumowując, pański wpis trafnie wskazuje fundamentalne znaczenie wolności i odpowiedzialności jednostki, ale pozostaje pytanie, jak te zasady można przekuć w realne rozwiązania wobec współczesnych problemów gospodarczych i społecznych – zarówno w skali Argentyny, jak i całego globalnego kapitalizmu, naszego nieszczęśliwego kraju nie wyłączając. Dopóki nie pojawią się konkretne mechanizmy i strategie, diagnoza pozostaje inspirującą, ale wciąż metaforyczną wizją wolności.

Grzegorz GPS Świderski

Grzegorz GPS Świderski

31.10.2025 12:38

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na Dziękuję za rozwinięcie…

Milei nie jest utopistą ani kaznodzieją wolności – jest ekonomistą, który stosuje w praktyce zasady szkoły austriackiej. Argentyna od dekad żyje z fałszywego pieniądza i deficytu. Szkoła austriacka mówi jasno: inflacja to ukryty podatek, który niszczy rachunek ekonomiczny. Dlatego Milei zaczyna od podstaw – stabilnego pieniądza, likwidacji deficytu i deregulacji. To warunki, bez których żadne reformy społeczne się nie utrzymają.

Nierówności i niestabilność finansowa nie są skutkiem wolnego rynku, lecz państwowej ingerencji w kredyt, stopy procentowe i własność. Milei nie chce znieść wspólnot, tylko usunąć system, który je uzależnił od państwa. Współpraca społeczna ma wartość tylko wtedy, gdy jest dobrowolna.

Jego polityka jest prosta:
– państwo przestaje drukować pieniądze,
– gospodarka wraca do uczciwego rachunku zysków i strat,
– rynek i społeczeństwo zaczynają odbudowę od podstaw.

Milei nie walczy o nowy system – walczy o to, by znów działały mechanizmy starego, sprawdzonego, wolnorynkowego kapitalizmu. By zrozumieć Milei, trzeba zrozumieć Misesa.

mjk1

mjk1

31.10.2025 17:38

Dodane przez Grzegorz GPS Ś… w odpowiedzi na Milei nie jest utopistą ani…

Zgadzam się z Panem w jednym zasadniczym punkcie: Javier Milei rzeczywiście jest jednym z niewielu współczesnych polityków, którzy myślą w kategoriach przyczyn, a nie objawów, i próbują sięgnąć do źródła problemu – czyli do sposobu, w jaki powstaje i krąży pieniądz. W tym sensie jego działania są godne podziwu.

Ale nie mogę zgodzić się z tezą, że „wystarczy” zastosować zasady szkoły austriackiej, by gospodarka sama się zbilansowała. Właśnie w tym miejscu teoria, nawet najbardziej logiczna, zderza się z twardą rzeczywistością.

W modelu czysto wolnorynkowym każde przedsiębiorstwo musi być rentowne – bo tylko w ten sposób może istnieć i przetrwać. A skoro musi być rentowne, to jego całkowite koszty (płace, surowce, podatki) są zawsze niższe niż łączna wartość sprzedanych dóbr. To oznacza, że w systemie rynkowym suma dochodów społeczeństwa jest zawsze mniejsza od sumy wartości wyprodukowanych towarów.

Inaczej mówiąc – pracownicy wszystkich przedsiębiorstw razem wzięci nie są w stanie wykupić tego, co sami wytworzyli, bo część wartości musi pozostać jako zysk.
Ten prosty, matematyczny fakt powoduje, że gospodarka kapitalistyczna nie może się sama bilansować.

Dopóki trwa ekspansja – kredyt, eksport, podbój nowych rynków – ten brak równowagi da się ukryć. Ale w pewnym momencie świat się zamyka, rynki są nasycone, a brak popytu ujawnia się w postaci kryzysu nadprodukcji.
I tu dochodzimy do paradoksu: wolny rynek jest sam w sobie genialnym mechanizmem organizującym wymianę, ale nie jest samowystarczalnym systemem finansowym.

To dlatego historia kapitalizmu to historia naprzemiennych cykli wzrostu i załamania.
To dlatego każda szkoła ekonomii – od klasycznej, przez keynesowską, po austriacką – w pewnym momencie musi zmierzyć się z tą samą barierą: pieniądz nie jest neutralny, lecz stanowi część struktury władzy i dystrybucji dochodu.

W tym sensie Milei może mieć rację, gdy mówi, że trzeba „usunąć państwo z gospodarki”, ale pomija fakt, że żadna gospodarka rynkowa nie utrzyma się bez mechanizmu kompensacji tego systemowego niedoboru pieniądza.
W XX wieku tę funkcję przejął właśnie bank centralny i budżet państwa – ze wszystkimi wypaczeniami, jakie to przyniosło.

Problem więc nie polega na tym, że interwencjonizm jest zły sam w sobie, tylko że zastąpił myślenie o równowadze społecznej i monetarnej myśleniem o politycznej doraźności.
Zamiast naprawiać źródło nierównowagi, kolejne rządy – nie tylko w Polsce – ratują się drukiem pieniądza i zadłużeniem, by nie dopuścić do załamania konsumpcji.

Dlatego potrzebna jest trzecia droga – nie między lewicą a prawicą, ani między socjalizmem a leseferyzmem, lecz między pustym pieniądzem długu a suwerennym pieniądzem produkcji.
Taki model pozwalałby zachować wolny rynek, ale jednocześnie gwarantował, że ilość pieniądza w obiegu odpowiada realnej wartości dóbr i usług, a nie kaprysowi banków komercyjnych czy decyzjom polityków.

I tu właśnie zaczyna się to, o czym piszę w cyklu o niezależnym pieniądzu i naprawie państwa.
Bo jeśli gospodarka ma się bilansować, to musi istnieć mechanizm równoważący różnicę między wartością produkcji a dochodem społecznym – nie poprzez kredyt, lecz poprzez emisję pieniądza, który ma pokrycie w realnej pracy i produkcji.

To nie jest powrót do socjalizmu, tylko przywrócenie sensu gospodarce rynkowej.
Bez tego, nawet najlepsze idee szkoły austriackiej – i najbardziej odważne reformy Mileia – skończą się tak jak wszystkie poprzednie: nowym kryzysem, nowym zadłużeniem i nowym rozczarowaniem.

Grzegorz GPS Świderski

Grzegorz GPS Świderski

31.10.2025 17:57

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na Zgadzam się z Panem w jednym…

Dziękuję za ten komentarz – to rzadko spotykane, by ktoś tak rzetelnie i grzecznie argumentował w duchu realnej ekonomii. Ale w kluczowym punkcie nie mogę się zgodzić: w kapitalizmie nie ma strukturalnego braku popytu. To mit wynikający z traktowania gospodarki jak równania statycznego, a nie procesu dynamicznego.

Twierdzenie, że „suma płac jest mniejsza od wartości produkcji, więc brakuje pieniędzy, by wykupić towary”, to błąd znany w ekonomii od stu lat – błąd tzw. paradoksu popytu efektywnego. Pieniądz nie znika po wypłacie. Zyski nie są „zabrane” z obiegu – są wydawane lub inwestowane, co z kolei tworzy popyt na dobra kapitałowe, usługi, pracę i surowce. To, że pracownik nie kupuje całego produktu, nie oznacza, że produkt nie znajduje nabywcy. Kupuje go przedsiębiorca, inwestor, inny konsument – rynek jest procesem rotacji pieniądza, nie statyczną tabelą.

Mises i Hayek właśnie to podkreślali: gospodarka to ciągła koordynacja między preferencjami czasowymi producentów i konsumentów. Kiedy ten mechanizm działa swobodnie, nie występuje „brak pieniądza”, bo jego ilość dostosowuje się do struktury produkcji przez stopy procentowe i inwestycje.

„Kryzys nadprodukcji” pojawia się tylko wtedy, gdy państwo zakłóca ten mechanizm – zaniżając stopy, sztucznie zwiększając kredyt i deformując sygnały rynkowe. Wtedy powstają błędne inwestycje, które wyglądają rentownie tylko dlatego, że pieniądz jest fałszywie tani. To nie rynek zawodzi, tylko fałszywy pieniądz.

Propozycja „suwerennego pieniądza” opartego na „realnej pracy” brzmi atrakcyjnie, ale prowadzi do starego błędu: pieniądz nie jest miarą pracy, tylko informacji. Jego funkcją nie jest bilansowanie rachunków narodowych, lecz komunikowanie preferencji jednostek. Wystarczy uczciwa konkurencja walut i swobodny rynek kapitałowy – wtedy ilość pieniądza w obiegu automatycznie odzwierciedla realną produkcję, bez potrzeby centralnego arbitra. Przypominam moją starą notkę: https://www.salon24.pl/u/gps65/631491,inflacja-deflacja-i-monopol-walutowy

mjk1

mjk1

31.10.2025 19:19

Dodane przez Grzegorz GPS Ś… w odpowiedzi na Dziękuję za ten komentarz –…

Również dziękuję za tę polemikę — widać, że jest oparta na solidnej znajomości teorii Misesa i Hayeka. Właśnie dlatego warto doprecyzować, w którym punkcie różnimy się w ocenie.

Zgadzam się, że gospodarka jest procesem dynamicznym, a nie statycznym równaniem. Jednak ta dynamika nie zmienia faktu, że w każdym momencie całkowity popyt efektywny jest mniejszy niż wartość produkcji, jeśli system opiera się wyłącznie na zasadzie prywatnej rentowności.

Dlaczego? Bo zysk, który w teorii „wraca do obiegu”, w praktyce nie musi w nim pozostać.
W idealnym modelu austriackim każdy zysk byłby reinwestowany lub wydany, tworząc nowy popyt.
Ale w realnej gospodarce kapitalistycznej znaczna część zysków jest akumulowana, spekulacyjnie zamrażana, transferowana do rajów podatkowych lub przeznaczana na wykup aktywów finansowych, które nie tworzą nowej produkcji.
To właśnie powoduje chroniczny deficyt popytu wobec podaży.

Inaczej mówiąc – nadwyżka produkcji nad funduszem płac i wydatków konsumpcyjnych nie bilansuje się automatycznie, bo część dochodu zostaje zmonetyzowana, ale nie spożytkowana w gospodarce realnej.
W efekcie powstaje spirala długu, która kompensuje tę nierównowagę poprzez kredyt i to właśnie kredyt, nie zysk, staje się głównym źródłem popytu.
Tu jest źródło współczesnych kryzysów kapitalizmu – nie w „fałszywym pieniądzu”, lecz w samym mechanizmie rozdziału dochodu w systemie, który wymaga zysku, ale nie gwarantuje jego równoważenia przez realne wydatki.

Dlatego uważam, że problem nie polega na samym banku centralnym, ale na konstrukcji pieniądza jako długu oraz na fakcie, że pieniądz nie jest tworzony w relacji do wartości pracy i produkcji, lecz w relacji do oczekiwanego zwrotu finansowego.
W takiej sytuacji żadne „dostosowanie przez stopy procentowe” nie przywróci równowagi, bo system od początku bazuje na niedoborze środków względem wartości produkcji.

Zgadzam się, że pieniądz jest informacją – ale informacją o czym?
Jeżeli ma informować o preferencjach, to tylko wtedy, gdy te preferencje mają pokrycie w realnych możliwościach nabywczych społeczeństwa.
A te możliwości nie są nieograniczone – bo wynikają z funduszu płac i dochodu, który w kapitalizmie zawsze stanowi tylko część wartości wytworzonej produkcji.

Dlatego właśnie potrzebna jest reforma pieniądza, która odtworzy równowagę między zdolnością gospodarki do tworzenia dóbr a ilością środków dostępnych do ich zakupu.
Nie chodzi o centralne sterowanie, lecz o przywrócenie logicznego bilansu między tym, co wytwarzamy, a tym, co możemy wykupić.

To jest fundament mojego cyklu o niezależnym pieniądzu:
nie kolejna teoria alternatywnej waluty, ale próba przywrócenia realnego ekwiwalentu między pracą, produkcją i pieniądzem.
Bez tego – każdy system, nawet najbardziej „wolny”, prędzej czy później musi zderzyć się z granicą własnej nierównowagi.

Grzegorz GPS Świderski

Grzegorz GPS Świderski

31.10.2025 21:54

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na Również dziękuję za tę…

Akumulacja zysków, spekulacyjne zamrożenie kapitału, rajdy podatkowe, czy rosnący dług — to wszystko nie jest efektem wolnego rynku, tylko jego zniszczenia przez interwencjonizm państwowy.

Mises wyjaśnił to już sto lat temu: gospodarka rynkowa ma własne mechanizmy równowagi, ale przestają one działać, gdy pieniądz przestaje być towarem. Kiedy państwo monopolizuje jego emisję, wprowadza przymus kursowy, bank centralny i politykę stóp procentowych — przestaje istnieć wolny rynek kapitału. To nie prywatni przedsiębiorcy, lecz państwowy system bankowy decyduje, kto ma dostęp do pieniądza, a kto nie.

Hayek pisał, że „największym źródłem kryzysów są błędne sygnały cenowe, wysyłane przez sztucznie manipulowany pieniądz”. Kredyt nie jest już wtedy naturalnym skutkiem oszczędności, lecz wynikiem decyzji biurokratów i bankierów centralnych. Gdyby pieniądz był rynkowy — oparty o dobrowolne umowy i pokrycie w realnych dobrach — to żaden „deficyt popytu” nie mógłby powstać, bo każda produkcja byłaby finansowana rzeczywistymi oszczędnościami, nie pustym długiem.

Rothbard ujął to brutalnie: „Nie istnieje coś takiego jak chroniczny brak popytu. Istnieje tylko nadmiar państwowego długu i fałszywego pieniądza.”

Mechanizm że zyski nie wracają do obiegu — nie jest efektem „kapitalizmu”, lecz socjalizmu finansowego. Bo gdyby rządy nie tworzyły systemów podatkowych, które karzą produkcję, a nagradzają spekulację, gdyby nie gwarantowały „zbyt dużych, by upaść” korporacji, gdyby nie chroniły monopoli koncesjami i licencjami, wtedy żaden kapitał nie mógłby się „zamrozić”. Kapitał, który nie pracuje, traci wartość. Tylko system fiskalno-finansowy zniekształcony przez państwo pozwala mu trwać sztucznie.

Nie jest też prawdą, że w kapitalizmie popyt jest zawsze niższy niż podaż. W zdrowej gospodarce rynkowej produkcja jest sama dla siebie źródłem popytu — to prawo Saya, którego żaden keynesizm nie obalił, tylko zakrzyczał. Ludzie produkują, by coś kupić. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy państwo wtrąca się w cenę pieniądza, czyli w stopę procentową — wtedy zniekształca relację między oszczędzaniem a inwestowaniem.

Kiedy bank centralny obniża stopy „by pobudzić gospodarkę”, to nie zwiększa realnego popytu, tylko tworzy fałszywy sygnał obfitości kapitału. Przedsiębiorcy inwestują w projekty, które w naturalnych warunkach nigdy by nie powstały. Tak rodzą się bańki spekulacyjne i „nierównowaga”. Ale to nie wolny rynek ją wytwarza — tylko przemoc fiskalna i kredytowa państwa.

Wolny rynek nie potrzebuje „równoważenia” — sam się równoważy. To państwo niszczy tę równowagę w imię jej przywracania.

Adam66

Adam66

30.10.2025 14:43

Trochę martwi jego (XM) czołobitność w stosunku do państewka położonego na Bliskim Wschodzie...

https://youtu.be/CHVRfYQ…

Grzegorz GPS Świderski

Grzegorz GPS Świderski

30.10.2025 17:03

Dodane przez Adam66 w odpowiedzi na Trochę martwi jego (XM)…

Milei jest libertarianinem makiawelistą. On nie jest ani amerykańskim klientem, ani syjonistycznym fanatykiem — jest cywilizacyjnym realistą. Otwarcie mówi, że jego sojusz z USA i Izraelem wynika z identyfikacji z cywilizacją Zachodu, a nie z interesu jakiegoś lobby.

W jego doktrynie nie ma mesjanizmu, jest cywilizacyjna kalkulacja: 
– gospodarka i własność prywatna → Stany Zjednoczone, 
– technologia i nauka → Izrael,
– kultura i duch → tradycja chrześcijańska.

To, że przeniósł ambasadę do Jerozolimy, to nie wyraz fanatyzmu, lecz symboliczny gest potwierdzający, że Argentyna odcina się od „globalnego Południa” i wpisuje w oś Zachodu. Dla państwa z historią peronizmu, socjalizmu i antyamerykańskich resentymentów – to rewolucja cywilizacyjna.

Popiera prawo Izraela do obrony – tak samo, jak popiera prawo Argentyny do obrony przed inflacją, korupcją i mafią polityczną. Nie jest teokratą, nie jest też antyislamistą – jest libertarianinem, który uznaje, że państwo ma chronić życie swoich obywateli, a nie bawić się w moralne niuanse cudzych konfliktów.

Milei to nie piesek Izraela, tylko pies stróżujący zachodniej cywilizacji, który szczeka, gdy inni już tylko merdają ogonem w stronę Moskwy, Pekinu albo ONZ-u.

Grzegorz GPS Świderski
Nazwa bloga:
Pupilla Libertatis
Zawód:
Informatyk
Miasto:
Warszawa

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 253
Liczba wyświetleń: 652,836
Liczba komentarzy: 4,555

Ostatnie wpisy blogera

  • Algorytmy psują młodych. Moderatorzy blogów psują starych
  • Kończy się epoka głupich algorytmów!
  • Szanta z prądem pod mieczem

Moje ostatnie komentarze

  • Czyli kto?
  • Współczesne Chiny można porównać z Niemcami, które też kiedyś stały się potęgą gospodarczą, a dziś upadają. Tam na początku Erhard zastosował model ordoliberalny: wolnorynkowy kapitalizm, ale ramowo…
  • Ja patrzę na to wszystko z punktu widzenia ASE, Ty z keynesowskiego — więc najpierw napiszę, gdzie się zgadzamy, potem wskażę elementy keynesowskie, a na końcu krótka krytyka.W czym pełna zgoda:…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Przekop nie dla żeglarzy!
  • Wojna dla opornych. W punktach
  • Komentarze na naszych blogach

Ostatnio komentowane

  • Grzegorz GPS Świderski, Czyli kto?
  • mada, Ten sam co za Tuskiem
  • Grzegorz GPS Świderski, Zawsze za każdym ktoś musi stać? Skąd taki wniosek? A kto stoi za Kaczyńskim? Jest całkowicie uzależniony od USA, czyli stoi za nim Trump, tak? A kto stoi za Trumpem?

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności