U podstaw każdego zdrowego państwa powinno leżeć prawo. Nie jako zbiór przepisów do egzekwowania „porządku”, ale jako fundament sprawiedliwości i ochrona każdego przed nadużyciem władzy. Tymczasem w Polsce prawo coraz częściej przypomina narzędzie represji albo pole minowe, po którym każdy z nas porusza się na własne ryzyko.
Bo czy prawo broni dziś człowieka, który zostanie bezprawnie potraktowany przez urząd? Czy zapewnia równowagę między tym, kto ma władzę (urzędnik, polityk, funkcjonariusz), a tym, kto jej podlega ? Czy człowiek może liczyć na szybki i sprawiedliwy proces, na rzetelne wyroki, na przejrzystość procedur? W teorii – tak. W praktyce – coraz częściej nie.
W dzisiejszej Polsce litera prawa zbyt często jest ponad jego duchem. Ustawy tworzone są pod potrzeby partii, a nie ludzi. Instytucje prawne, sądy, prokuratury, organy nadzoru, zamiast stać na straży konstytucyjnych praw, często służą do realizacji interesów grupy trzymającej władzę.
Oto przykład: człowiek przegrywa z urzędem, bo nie zna przepisów, nie ma dostępu do drogiego prawnika, nie rozumie skomplikowanej procedury. Urząd nie ponosi za to żadnej odpowiedzialności. Nawet jeśli decyzja była wadliwa, petent spędzi miesiące lub lata, próbując dochodzić swoich racji, jeśli w ogóle ma siłę i środki.
To nie jest przypadek. To system. System, w którym prawo nie pełni już funkcji ochronnej, tylko porządkową. Ma trzymać obywatela „za pysk”, a nie zapewniać mu bezpieczeństwo.
Dlatego w cyklu naprawy państwa dochodzimy teraz do punktu: reformy systemu prawnego, który dziś działa jak mechanizm samonapędzający się, sam się broniący, często sprzeczny z interesem pojedynczego człowieka.
Państwo prawa nie polega na tym, że prawo „obowiązuje wszystkich”. Polega na tym, że prawo chroni słabszego przed silniejszym. Jednostkę przed systemem. Obywatela przed państwem, jeśli państwo nadużywa władzy.
Bez tej zmiany każda inna reforma – instytucji, pieniądza, administracji – zostanie przez obecny system prawny zneutralizowana, wyhamowana lub sparaliżowana.
I tu tkwi sedno diagnozy: system nie boi się obywatela, bo obywatel nie może się skutecznie bronić.
To należy odwrócić.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 385