Oto jest pytanie. A tu know-how* Niemców z ostatniego stulecia. Krótkie, poboczne cytaty z pewnej książki** o przedwojennej, niemieckiej V kolumnie.
- „W 1932 r. Hitler przeprowadził szereg rozmów z doktorem Hermannem Rauchningiem, jednym z ówczesnych przywódców hitlerowców gdańskich[…] Zapewne jako kanclerz III Rzeszy ( od 1933 r,. B.L.) byłby już bardziej dyskretny [...]
„Poleciłem swym najzdolniejszym ludziom – wyjawił Rauschningowi – sporządzenie kartoteki wszystkich wpływowych osobistości […], zawierającej wszystkie potrzebne mi dane: czy taki i taki przyjmuje pieniądze? Jaką inna drogą można go kupić? Dumny czy nie? Jakie są jego skłonności erotyczne? Jaki typ kobiet najbardziej mu odpowiada? […] Może ukrywa on coś ze swojej przeszłości?… Tą drogą prowadzę bieżącą politykę zdobywania ludzi, zmuszam do pracy dla mnie, zapewniam sobie wpływy i ingerencje w każdym dowolnym kraju […] Potrzebne mi sukcesy polityczne uzyskuję za pomocą systematycznej korupcji klas rządzących […]
W potocznym, przeszłym rozumieniu, V kolumna to była ludność pochodzenia niemieckiego, na usługach niemieckich, zamieszkująca obszar i posiadająca obywatelstwo państwa, wobec którego Niemcy miały plany zbrojnej agresji. Pomagająca w realizacji celów niemieckiego państwa. Ale forma agresji nie musi być zbrojna, więc wtedy i V kolumna nie musiała by być pochodzenia niemieckiego, chociaż takie korzenie wskazane, bo dają szansę na pozycję lokalnego "firrera", człowieka "godnego zaufania", odpowiednika "gauleitera" czasu wojny. Z konieczności i wymogów sytuacyjnych , historycznego etapu, agresja może być medialna, gospodarcza i polityczna, ale prowadząca do zaplanowanego przez niemiecką klasę polityczną, założonego celu. Czyli np. podporządkowanie sobie gospodarcze, ekonomiczne i polityczne sąsiada. Zaprzęgnięcie go do pracy i wręcz działania na rzecz hegemona.
Wskazane jest jednak, by historycznie lub z przekonania, członkowie V kolumny, jak "przykładowo" w Polsce, mając obywatelstwo polskie, mieli osłabioną identyfikację z polskością. Zewnętrznie, wskazane by było także, aby negując polską kulturę, tradycję, pamięć historyczną i polskie interesy narodowe, V kolumna identyfikowała się z „Europą” i kontrolowaną przez Niemcy, także poprzez V kolumny w innych krajach, konstrukcją gospodarczo-polityczną, zwaną "Unią Europejską".
Więc nasuwa się pytanie: Czy w Europie, w Parlamencie Europejskim, i w końcu w Polsce istnieje współczesna, niemiecka V kolumna? Bo jak wiadomo pozostały np. elementy prawa niemieckiego, wprowadzone w czasach hitlerowskich i istniejące do teraz.
I jeszcze taka fraza. Co nam to przypomina i w jakim kraju, skąd to know-how?
-„Jeśli nasi […] myślą – mówił do Rauchninga , że można prowadzić politykę tak, jak uczciwy i cnotliwy kupiec prowadzi swe interesy, szanując tradycję i wytworne maniery, to jest ich sprawa. Ja prowadzę politykę gwałtu, wykorzystując wszystkie środki, nie troszcząc się o moralność i poczucie honoru… W polityce nie uznaję żadnych praw...[…]”
* Wikipedia : (z ang. „wiedzieć jak”) – oznacza pakiet nieopatentowanych informacji praktycznych, wynikających z doświadczenia i przeprowadzonych testów, o niejawnym, (zazn. B.L.) istotnym i określonym charakterze
**„V kolumna”, J. Mikulska-Bernaś, F. Bernaś, (wyd. 1987). Ponieważ książka wyszła jeszcze w czasach komunistycznych, nie ma w niej informacji o bardzo ważnej części tej przedwojennej filozofii i know-how Hitlera, ówczesnego reprezentanta niemieckiej klasy politycznej mocarstwowych Niemiec, czyli o współpracy z Rosją.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2523
Piąta kolumna to Lidle, Aldi, Obi i Castoramy, montownie samochodów i fabryki niemieckich silników. Biedronka też. To tylko zaplecze zresztą...
Bo realna piąta kolumna to 9/10 importowanych samochódow niemieckich czyli świadomość, że dobre musi być niemieckie.
Kolega czym jeździ? A koledzy Kolegi?
Jak pisałem wielokrotnie, wzrok PiSowców nie sięga poza Niemcy. Dlatego nie widzą tego co jest za nimi. Mają ludzie ten swój zaściankowy grajdołek ograniczony złymi (jest któryś dobry?) sąsiadami i ot cały ich świat.
W Polsce działają jakieś dziesiątki tysięcy różnych fundacji instytutów ngosów w wiekszosci finansowanych z zagranicy. I wspólnie z donatorami sponsorującymi różne szkolenia, stypendia, staże itditd. Ilu agentów wpływu można przez trzydzieści pięć lat wyszkolić i zainstalować? Więc ten burdel w Polsce może dziwić?
Taki to naród...