Rząd Tuska doprowadził do załamania dochodów budżetowych ...

Rząd Tuska doprowadził do załamania dochodów budżetowych i musi nowelizować budżet

1. Na stronach Kancelarii Premiera pojawił się wczoraj komunikat, że w agendzie obrad Rady Ministrów w najbliższy wtorek, znajdzie się jednak nowelizacja ustawy budżetowej na 2024 rok. Nie jest to zaskoczenie, pod koniec września kiedy rząd Tuska skierował do Sejmu projekt budżetu na 2025 rok, w jego uzasadnieniu można było znaleźć informację, że tegoroczne dochody budżetowe będą mniejsze od planowanych o  ok. 41 mld zł. W tej sytuacji zaskoczeniem są obecne prezentowane powody nowelizacji budżetu na 2024 rok, mianowicie finansowanie odbudowy terenów popowodziowych, a także konieczność przekazania samorządom na wydatki bieżące kwoty około 10 mld zł. Tak naprawdę to zasłona dymna, bowiem na finansowanie wydatków powodziowych rząd chce bowiem przeznaczyć w tym roku z budżetu zaledwie 2 mld zł, bo mimo upływu miesiąca od powodzi, nie wypłacono nawet wszystkim poszkodowanym, zasiłku w wysokości 10 tys zł, a pieniądze do 200 tys zł na obudowę domów, przekazano do tej pory zaledwie ok. 60 rodzin. Z kolei o tym, że trzeba wesprzeć samorządy dodatkowymi środkami wiedziano od początku roku, bo rząd Morawieckiego w roku 2022 i 2023, przekazał samorządom pod koniec każdego z nich, łączną kwotę aż 27 mld zł, w związku z mniejszymi wpływami z podatku PIT po jego obniżeniu w 2021 roku.
 
2. Zasadniczym powodem  nowelizacji budżetu na 2024 rok, tak naprawdę jest  doprowadzenie przez tą ekipę rządową do załamanie dochodów budżetowych, o czym piszą w swym liście adresowanym do premiera Tuska funkcjonariusze i pracownicy administracji skarbowej  zrzeszeni w związku zawodowym „Alternatywa”. Według zawartych w uzasadnieniu do budżetu na 2025 rok danych do wykonania  planu dochodów na 2024 rok, zabraknie około 28 mld zł dochodów podatkowych i ok. 13 mld zł dochodów niepodatkowych, co jest sytuacją trudno wytłumaczalną w sytuacji kiedy wzrost gospodarczy ma wynieść w tym roku około 3% PKB. Z zaprezentowanych w uzasadnieniu wyliczeń dochody z podatku VAT, będą niższe o blisko 17 mld zł (miały wynieść ponad 316 mld zł, wyniosą zdaniem resortu ok. 299 mld zł), dochody z podatku CIT będą niższe o blisko 9 mld zł (miały wynieść ponad 70 mld zł, wyniosą niewiele ponad 61 mld zł), wreszcie dochody z podatku PIT będą o 3 mld zł niższe niż planowane (miały wynieść ponad 109 mld zł, wyniosą niewiele ponad 106 mld zł). Niższe niż planowane, jak już wspomniałem, będą także dochody o charakterze niepodatkowym i to aż o 13 mld zł i wszystko wskazuje na to, że chodzi o niższe wpłaty dywidend przez spółki Skarbu Państwa, a także niższe niż planowane wpływy ze sprzedaży pozwoleń na emisję CO2 (minister wyjaśnia, że ze względu na spadek cen pozwoleń  na emisję CO2 na rynku europejskim, wpływy z tego tytułu będą niższe o ok. 8 mld zł od tych planowanych).
 
3. Minister finansów przyznaje się do niższych o 17 mld zł dochodów z VAT, mimo tego, że sam sztucznie podwyższył dochody z VAT przerzucając 12 mld zł z grudnia 2023 roku na styczeń 2024 roku, mechanizmem przyspieszonych zwrotów, przywrócił również 5% stawkę VAT na żywność, co  powinno zwiększyć dochody z VAT w 2024 roku o ok 12 mld zł. Jak już wspomniałem mamy wyraźnie wyższy niż w 2023 roku wzrost gospodarczy wtedy tylko 0,2% PKB, teraz ok 3% PKB, także płace rośną ciągle w tempie dwucyfrowym, co powinno zapewniać odpowiednie wzrosty wpływów z CIT i PIT. Niestety jak już zaznaczyłem wpływy z podatku CIT, mają być, nie wiedzieć czemu, niższe aż o 9 mld zł od planowanych, a wpływy z podatku PIT o ok. 3 mld zł od tych planowanych na rok 2024. Załamanie dochodów budżetowych może być niestety jeszcze głębsze, bo po podaniu wyników realizacji budżetu za 9 miesięcy tego roku, wychodzi, że to końca roku powinno wpłynąć ok 180 mld zł, czyli po 60 mld zł miesięcznie, a do tej pory wpływało po 50 mld zł miesięcznie, co oznaczałoby, że do wspomnianych brakujących 40 mld zł, może dojść kolejne 30 mld zł brakujących dochodów.
 
4. Jeżeli w tej sytuacji dochody budżetowe będą niższe niż planowano o co najmniej  41 mld zł, to konkluzja może być tylko jedna, wróciło  polityczne przyzwolenie rządzących na „prywatyzację” podatków, a mafie vatowskie, zaczynają znowu „hulać, jak wiatr na dzikich polach”, a więc te patologie, które towarzyszyły rządom Platformy w latach 2008-2015. Potwierdza to Krajowa Administracja Skarbowa, która w I półroczu tego roku wykryła ponad 140,5 tysiąca fikcyjnych faktur, a więc o ponad 100% więcej niż w I półroczu 2023 roku. Chodzi o faktury o łącznej wartości ponad 4,25 mld zł, a przecież trudno przypuszczać, że funkcjonariusze KAS wykryli wszystkie fałszywe faktury będące w obrocie gospodarczym w Polsce. Przy tej okazji przypomnijmy, że decyzją nowej większości koalicyjnej  zablokowano wprowadzenie systemu e-faktur, który miał obowiązywać od 1 lipca 2024 roku i przesunięto go o blisko 2 lata, co oznacza, że proces uszczelniania podatku VAT, został jednym ruchem  wstrzymany.
 
5. Przerażony tym przebiegiem wypadków minister Domański, już od kilku miesięcy  ogranicza wydatki budżetowe, co już bardzo wyraźnie widać w wykonaniu budżetu po 3 kwartałach, bowiem są one aż o 10 pkt procentowych niżej zaawansowane, niż upływ czasu. Wygląda na to, że minister będzie chciał w nowelizacji potwierdzić dotychczasowe  nieformalne blokady niektórych wydatków, ale zaproponuje także powiększenie deficytu budżetowego, który i tak został na ten rok zaplanowany w wysokości aż 184 mld zł. Wystarczyło zaledwie 10 miesięcy rządów ekipy Tuska i już teraz muszą się przyznać, że „piniędzy nie ma i nie będzie”.