Eko - lobbyści

Eko – lobbyści

 

Przyroda to najpiękniejszy dar jako został nam dany. Umiejętne z niej korzystanie, czerpanie z ogromu jej bogactwa, zanurzanie się w jej skarbach to coś wspaniałego. Uwielbiam czyste powietrze, dobrą wodę, bogatą roślinność. Gdy do tego jeszcze zadbać o zdrową, maksymalnie pozbawianą sztucznej ingerencji żywność to życie jest naprawdę przyjemne.

Problem tkwi w tym, że największymi szkodnikami w przyrodzie są tzw. ekolodzy. Nie przez przypadek piszę tzw. ekolodzy, ponieważ z prawdziwą ekologią rozumianą jako troska o naturalne środowisko, ta zbieranina naiwnych i sterowanych przez różne lobby aktywistów nie ma nic wspólnego.

Różnej maści tzw. ekolodzy zwalczają np. myśliwych czy wędkarzy ponieważ ich zdaniem zabijają zwierzęta niszcząc tym samym przyrodę. Osobiście na myśliwego się nie nadaję, nie dlatego żebym miał za miękkie serce dla zwierzaków, po prostu mnie to zupełnie nie bawi żeby biegać po lesie ze strzelbą za jakimiś królikami czy dzikami. Jak już ktoś ma taką pasję to proszę bardzo. Ja z przyjemnością mogę zająć się konsumpcją upolowanego zwierzaka. Podobnie jest z rybami i wędkarstwem (tego w odróżnieniu od myślistwa próbowałem), ale także nie zaraziłem się pasją wędkowania. Zwalczani przez tzw. ekologów myśliwi i wędkarze (nie mylić ze zwykłymi kłusownikami) to ludzi kochający las i wodę, którzy robią ogromnie wiele dobrego i dzięki nim zarówno w jeziorach jak i rzekach, a także w lasach ciągle mamy obfitość ssaków, ptaków i ryb, które cieszą nas zarówno gdy sobie spokojnie żyją, jak i od czas gdy mogą nas uraczyć swoim urokiem na stole.

To co robią ekolodzy zwalczając myśliwych czy wędkarzy to nic jednak, czy w zasadzie niewinne igraszki i podchody niczym w harcerstwie w porównaniu ze stratami, jakie z ich powodu mogą nas czekać w związku z cała histerią jaką rozpętali, a dotyczącą emisji CO2. Nadmienię, że jestem zwolennikiem kontroli emisji zarówno dwutlenku węgla jak i innych substancji jeśli szkodzą przyrodzie, a zwłaszcza człowiekowi. Sam jako parlamentarzysta angażowałem się i angażuję w przedsięwzięcia, które chronią ludzi przez bezmyślnością czy niekiedy głupotą i chciwości lokalnych domorosłych biznesmenów, którzy łamiąc przepisy i naginając prawo narażają życie czy zdrowie swoich sąsiadów. Bezmyślnie, a niekiedy rozmyślnie, zlokalizowane i fatalnie zabezpieczone zakłady produkujące substancje szkodliwe powinny być ściśle kontrolowane i przywoływane z cała bezwzględnością do porządku.

Wszelkie jednak tego typu działania nie mają nic wspólnego z tzw. ekologią i ekologami, którzy w walce z tzw. „globalnym ociepleniem” postanowiła doprowadzić do redukcji emisji CO2. Człowiek w procesie oddychania i swojej działalności (fabryki, samochody itd.) wytwarza niespełna 5% dwutlenku węgla emitowanego do atmosfery. Cała reszta czyli ponad 95% to produkcja całej przyrody na którą nie mamy wpływu. Twierdzenie, że grozi nam efekt cieplarniany, który jest rezultatem tego, że kopcą kominy czy samochody jest nieprawdziwy. Przyroda w swojej wspaniałej i nieodgadnionej do końca wielkości przeżywa raz okresu ocieplenia, a raz schłodzenia klimatu. Mamy za sobą prawdziwą epokę lodowcową (plejstocen) i okresu ogromnych upałów (np. u schyłku epoki starożytnej), które pustoszyły znaczne połacie ziemi. W XX w. wyszliśmy z tzw. małej epoki lodowcowej, która po okresie optimum klimatycznego występującego w średniowieczu, wywierała ogromny wpływ na klimat na ziemi przez ok. 600 lat. W połowie tej epoki zimy były tak srogie, że do Szwecji z Polski jeździło się saniami po skutym lodem Bałtyku. Teraz mamy okres ocieplenia klimatu, które będzie trwało wiele lat, także już po naszej śmierci. Możemy idąc za wołaniem ekolobbystów zredukować wytwarzany przez nas dwutlenek węgla do zera (nawet jakbyśmy przestali oddychać) i tak to nic nie da. Obecnie żyjemy w okresie ocieplania się klimatu i nic tego, na szczęście zresztą, nie zmieni. Takie są prawa przyrody, która jest potężniejsza i na szczęście mądrzejsza (bo nie wymyślona przez nas) od człowieka.

Cieszmy się przyrodą i mądrze z niej korzystajmy. Nie śmiećmy, zwalczajmy szkodników, którzy zatruwają nasze otoczenie czy kłusowników pustoszących lasy. Nie popadajmy jednak w paranoję. Budujmy zapory czy regulujmy rzeki jeśli jest taka potrzeba; dbajmy o równowagę w przyrodzie i troszczmy się o nią, ale nie zastępujmy Pana Boga bo na szczęście wymyślił to wszystko mądrzej od nas. A przede wszystkim myślmy bo to naprawdę nie boli i nie ulegajmy głupiej propagandzie nawet jeśli jest podszyta dobrymi intencjami, bo nimi jak wiadomo piekło jest wybrukowana.