Mapa sceny politycznej.

Mapa sceny politycznej ma coś wspólnego z poezją. O poezji Cyprian Kamil Norwid mówił, że to właśnie ona potrafi „odpowiednie dać rzeczy słowo”. W polityce jest podobnie. Jeśli jakieś zjawisko nieprecyzyjnie opiszesz – obraz jest zafałszowany, a opis niekompletny.

I tak przyzwyczailiśmy się do tego, że na scenie politycznej działa pewna ilość ugrupowań. Obecnie mamy w Sejmie PO, PiS, SLD i PSL. Wszyscy to wiedzą. Ale czy to cała prawda? Otóż nie!

W polityce mamy jeszcze kilka bardzo poważnych ugrupowań, które jakoś, oczywiście z przyrodzonej skromności, (czytaj w myśl zaleceń gości od PR) unikają niektórych korzyści wynikających z ich zaangażowania w walkę o władzę. Szefowie tych ugrupowań wyrzekają się korzyści takich jak otrzymywanie gratulacyjnych telegramów po wygranych wyborach, nie uczestniczą w międzynarodowych delegacjach, wyrzekają się ochrony oficerów BOR, zamiast za immunitetem wynikającym z zapisów ustawy skrywają się za immunitetem wynikającym ze stanu konta i ze współuwikłania Ważnych Osób w ich interesy… Krótko mówiąc pokora godna średniowiecznego mnicha z Zakonu Św. Benedykta.

Koalicje, które zawierają są jednak faktem. Myślę tu o takich ugrupowaniach politycznych ja na przykład: TVN, PROKOM, POLSAT, AGORA, AXEL-SPRINGER, WSI, PENTOR… i pewnie wiele innych.

Wobec tego stawiam wniosek, by sprawozdania finansowe tychże „grup” badać w myśl zapisów Ordynacji Wyborczej lub Ustawy o partiach politycznych. Tak będzie uczciwiej. (Słowo „uczciwość” nie występuje jako hasło w Wikipedii. To fakt dość interesujący, ale dający do myślenia. Skąd niby oni wszyscy mają wiedzieć o czym ja tu mówię?)

Oczywiście należało by pewnie ustalić, czy „grupy” te powinny być badane jako samodzielne podmioty polityczne, czy też ich budżety powinny być przypisane w częściach odpowiednich do stopnia poparcia udzielnego poszczególnym listom partiom te listy wystawiającym.

Było by z resztą paradne patrzeć jak na przykład partia od zwycięskiej listy będzie twierdzić, że do jej sprawozdania finansowego należy wpisać co najwyżej 19% budżetu „grupy” XXX, bo przecież „grupa” XXX bardziej popierała partię z trzecim wynikiem i to tej „trzeciej” partii należy przypisać 81%. A „grupa” XXX będzie twierdzić, że nic podobnego na partię „trzecią” przecież nawet nie spojrzeli. Popierali tylko partię „pierwszą”. (Uwaga na marginesie: Pragnę podkreślić, że pominięcie w rozważaniach partii „drugiej” i „czwartej” nie było przypadkowe. Partię „drugą” wszak poparło wiele „grup”, ale nawet gdyby budżety ich wszystkich wliczyć do sprawozdania finansowego partii „drugiej” nie wpłynęło by to istotnie na zwiększenie liczby opisującej wysokość budżetu kampanii. Jeśli zaś chodzi o partię „czwartą”, to sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana niż w wypadku trzech pozostałych i wymyka się opisowi werbalnemu. Partia „czwarta” prawdopodobnie ma związki z kosmitami.)W końcu i tak by się okazało, że w drodze konsensusu ustalono, że wszystkie budżety wszystkich „grup” zostaną doliczone do sprawozdania „Skrajnie Prawicowej Partii Populistycznej” (SPPP), która nie dość, że nie weszła do Sejmu, ale dodatkowo ponieważ żaden z jej członków i sympatyków nigdy nawet nie widział z bliska żadnego biznesmena, sprawozdanie finansowe SPPP będzie mogło być bezpiecznie i bez żalu odrzucone przez PKW.

PS. Dla czytelności opisu sceny politycznej (a w zasadzie, w tym wypadku, sceny apolitycznej) należałoby by jeszcze wspomnieć o ustawodawczej działalności Trybunału Konstytucyjnego. Niewątpliwie budżet TK powinien również być rozpatrywany w świetle Ustawy o partiach politycznych i Ordynacji wyborczych, ale szczegółowy podział budżetu TK pomiędzy sprawozdania poszczególnych partii i poszczególnych kampanii wyborczych wymaga osobnego opracowania z całą pewnością przekraczającego objętością ramy wpisu blogowego. O tym przy innej okazji.