https://ostatniakohorta…
Nigdy nie zrozumiemy swoich światów, choć prawie tak samo wyglądamy.
Nie będzie dla nas tym samym Piękno, a choć wzruszenia w sercu tak samo dźwięczą, powody ich inne. Nie, nie równie prawdziwe.
Jedna strona prawie stracona, ślepa, upadła; druga cierpiąca i trwa...Chyba nie będzie zrozumienia, bo jak ma być.
Patrzymy sobie w twarze przy spotkaniach, pewnie jesteśmy też szczerze mili dla siebie...A jednak jedni nie patrzą by widzieć, drudzy patrzą i nie potrafią przekazać...
To się nazywa chyba barierą kulturową i chyba coraz mniej nam wspólnego z Zachodem...
Właśnie dziś, jadąc samochodem przez deszczowe góry, słuchając piosenki, której oni nigdy nie zrozumieją, sam zrozumiałem tę wyrwę...
Nie wiem, czy tak zawsze było...? Może i tak. Gdy patrzę na nich, wiem że jesteśmy inni...
Jeden ćwiczy na siłowni przy Beyonce, a kto inny z wielką energią przy Gintrowskim...Taka to jest różnica, głęboka jak płytki Wałęsa...
Jadę samochodem za ciężarówką, która chlapie mi 'w twarz' błotem, przez mgłę na szczytach wzniesień i wydobywam z duszy tę kardynalną różnicę, która – nie będę kłamać – jest moim szczęściem, a ich nie obchodzi, jak nic, które jest niczym...
Po czym wchodzę wśród ludzi tryskając energią i chyba nawet optymizmem! Ja, który w nocy walczy z rozpaczą, a w dzień dzieli włos na milion części! Dziwne to wszystko no nie...?
Czym jest szczęście, czym nasza świadomość...? Po co i jak...?
Czy społeczeństwa uszczęśliwiane gremialnie i medialnie przy pomocy systemu i względnego dobrobytu, składają się ze szczęśliwych ludzi? Czy tylko z ludzi ujarzmionych, oduczonych nawyku myślenia...?
Czy lata cierpień i życiowych przejść pojedynczego człowieka, doświadczeń i trudów, nie tworzą w swej sumie narodu wartościowego, godnego i zdolnego do Wolności, Prawdy...?
Sorry za takie , może nieskładne coś wieczorem...Komu potrzeba i kto się zamyślić potrafi, polecam jedną z tych pieśni, co mi dziś w deszczowych górach towarzyszyły:
Patrzę na świat z nawyku
Więc to nie od narkotyków
Mam czerwone oczy doświadczalnych królików
Wstałem właśnie od stołu
Więc to nie z mozołu
Mam zaciśnięte wargi zgłodniałych Mongołów
Słucham nie słów lecz dźwięków
Więc nie z myśli fermentu
Mam odstające uszy naiwnych konfidentów
Wszędzie węszę bandytów
Więc nie dla kolorytu
Mam typowy cień nosa skrzywdzonych Semitów
Widzę kształt rzeczy w ich sensie istotnym
I to mnie czyni wielkim oraz jednokrotnym
W odróżnieniu od was, którzy, państwo wybaczą
Jesteście wierszem idioty odbitym na powielaczu
Dosyć sztywną mam szyję
I dlatego wciąż żyję
Że polityka dla mnie to w krysztale pomyje
Umysł mam twardy jak łokcie
Więc mnie za to nie kopcie
Że rewolucja dla mnie to czerwone paznokcie
Wrażliwym jest jak membrana
Zatem w wieczór i z rana
Trzęsę się jak śledziona z węgorza wyrwana
Zagłady świata się boję
Więc dla poprawy nastroju
Wrzeszczę jak dziecko w ciemnym zamknięte pokoju
Ja bardziej niż wy jeszcze krztuszę się i duszę
Ja częściej niż wy jeszcze żyć nie chcę a muszę
Ale tknąć się nikomu nie dam i dlatego
Gdy trzeba będzie sam odbiorę światu Witkacego
https://youtu.be/VyXsRzR…
Optymista1930
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2474
"chyba coraz mniej nam wspólnego z Zachodem"
Strata dla Zachodu, tylko żeby on o tym wiedział.
Nudzisz konfidencie...
Znów jesteś.Jak dobrze.