Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Obywatelstwo a narodowość. Integracja islamskich nachodźców
Wysłane przez Sir Winston w 14-11-2015 [17:00]
Poprawniacy podskoczyli z oburzenia i zdumienia? Jak to, mieć – na przykład – niemiecki paszport, nie znaczy być Niemcem? Ano właśnie nie. Gdyby Aniela Merkelowa przez chwilę się nad tym zastanowiła... hm... zły przykład: Niemcy, kraj powstały dopiero w 1871 r., zjednoczony pod pruskim butem, ma akurat głównie obywatelstwo, ale jako naród są w powijakach; tak więc Aniela może tego raczej nie rozumieć.
Półtora stulecia to w dziejach narodu czas relatywnie krótki.
Półtora wieku nie zniszczyło Narodu Polskiego. Nie warto nawet wspominać, tym bardziej, że to temat na dłuższy wywód, że w 0,7 stulecia nie zmajstrowano nic szczególnie izraelskiego. Czas to rzecz względna, ale jedno jest pewne: Narody powstają w okresach, które liczą się w dziesiątkach pokoleń.
Wróćmy jednak do naszych baranów: Kto jest Polakiem, a kto ma tylko polski paszport; kto jest Anglikiem, a kto – jedynie poddanym Jej Królewskiej Mości? No i Francuzem, nie zapominajmy o jakże popularnych od wczoraj Francuzach!
Przypomina mi się historia z domniemaną identyfikacją po latach Kuby Rozpruwacza: podano, że ustalono, jakoby był Polakiem. Chwilę potem okazało się, że polskim Żydem, który wyemigrował na Wyspę. Bardzo interesująca i jakże znamienna różnica: Czy po przeprowadzce do Londynu pan ów nie stał się przypadkiem – zgodnie z lewą filozofią narodowości paszportowej – brytyjskim Żydem? Dlaczego okoliczność przeszła zamieszkiwania w Polsce miałaby dominować nad aktualną (w czasie rozpruwania) okolicznością mieszkania w Wielkiej Brytanii? I czy w ogóle taka okoliczność ma jakiekolwiek znaczenie, skoro u rzeczonego pana w najlepszym wypadku zmieniały się przymiotniki, a z narodowości na stałe był Żydem? Bardzo jestem ciekaw wyjaśnień ewentualnych (przypadkowych?) lewych czytelników tego blogu: jakiej narodowości był ów domniemany Kuba Rozpruwacz, kiedy rozpruwał i w ogóle?
Nie ograniczajmy się jednak do jednego przypadku. Narodowość, jeśli wbrew życzeniu lewizny ma w ogóle istnieć jako kategoria, wiąże się z patriotyzmem, naturalnie także konsekwentnie podgryzanym przez lewych ludzi. Już to ci on jest, już to go nie ma, a kiedy jest, to szlachetniejszą rzeczą ma być taki nowoczesny, określany raczej behawioralnie niż definiowany, a objawia się ma podobno postawami obywatelskimi (ach, ta nieszczęsna Rewolucja Francuska...!), takimi jak płacenie podatków czy sprzątanie po swoim psie. W dawnym porządku byłaby po zwykła praworządność, ale nie wnikajmy w to w tej chwili, wiemy wszak, że lewość nie tworzy, lecz przenicowuje, a więc w przypadku kategorii pojęciowych – miesza i zaciera pojęcia.
Patriotyzm nowoczesny charakteryzować ma osoby należące – jak rozumiem paszportowo – do danego narodu... zaraz, zaraz... na jego terytorium...? Czy kiedy płacę podatek dochodowy (także) w Wielkiej Brytanii lub Niemczech, to staję się również brytyjskim lub niemieckim patriotą? A kiedy sprzątam po Azorku, przejeżdżąc przez UE aż po jej kraniec, przez 8 tzw. państw/krajów członkowskich? A niemiecki ambasador w Warszawie, drepczący z woreczkiem za swoim czworonogiem? Polskim patriotą jest?
Czy też ten nowoczesny to jest taki patriotyzm wszechstronno-w-ogólny?
Bzdura? Tak. Bzdura.
Żeby Państwu jeszcze trochę skomplikować repliki, przypomnę zabawną wypowiedź Nelly Rokity, z połowy lutego 2015 r., uczynioną na tle możliwego (jej zdaniem) kandydowania Jana Marii na prezydenta Tymkraju: „mój mąż byłby świetnym szefem rządu! Ma w sobie ogromny patriotyzm narodowy”. Boki zrywać... Nie dość, że jest ci on ogromny, to jeszcze narodowy! Lecz wbrew pozorom nie mamy w tej wypowiedzi do czynienia z pleonazmem. Pan Rokita, podobnie, jak i jego urocza małżonka, Nelly, jest bowiem przedstawicielem nacji, o której wspominałem, pisząc o Kubie rozpruwaczu. Nie bez kozery można więc co najmniej domyślać się, że i Kuba Rozpruwacz dysponował dwoma, a nawet trzema patriotyzmami (pokonując w ten sposób amerykańskich neokonów)? Czy wszystkie one były, używając terminologii Nelly Rokity „narodowe”?
Gdyby mnie kto pytał, to powiedziałbym: Nie, narodowe były tylko dwa, za to z możliwością nieogranicznego dodawania dalszych. Ale dopiero ten trzeci, a logicznie – pierwszy, a w dawnym porządku ten jedyny – był naprawdę.
Pojawia się przy tym oczywiście kwestia neokońskiej dualnej wzgl. wielokrotnej lojalności, ale to przecież miraż, nie dylemat; wątpiącym proponuję spotkanie z Rokitą Janem Marią np. w filmie Nocna Zmiana. Nie, żeby z tego wynikało, wobec kogo / czego on jest lojalny, ale wynika, wobec czego nie jest: Polski (wobec kogo zaś jest lojalny możemy się zastanawiać wyłącznie z ciekawości). Oczywiście to było dwie dekady temu. Dziś to kompletnie inna historia. Prawda?
Wobec kogo i czego są lojalni – tacy na przykład – francuscy muzułmanie, w szczególności ci, którzy należą do bezprzykładnie obfitej tegorocznej fali nachodźców, zawezwanych przez Anielę Merkelową? Z całą pewnością podmiotem ich lojalności nie są ani Francuzi, ani ich rewolucyjnie oświecona laicka republika, skoro do nich – fakt, że wystawiających się jak kaczki – nachodźcy strzelają i obrzucają ich granatami. Można by przyjąć, że rzecz się ma identycznie z całością muzułmańskich nachodźców w każdym kraju, w którym się ulokowali: nie utożsamiają się z narodem i państwem żywicielem, gardzą samą jego istotą.
Na przemieściach Paryża wznoszono wczoraj okrzyki radości i wywijano flagami, na przykład algierskimi. Podczas poprzedniej rabacji nachodźców, która wyniosła (jakże niesłusznie) na prezydencki urząd Sarkozy’ego, podpalano samochody i atakowano interweniującą straż pożarną; nie dla podtrzymania ognia, lecz jako ramię znienawidzonego francuskiego państwa. I teraz najważniejsza informacja: Rabacja była dziełem 3. pokolenia nachodźców, którzy mimo francuskiego obywatelstwa wciąż jakoś nie zostali Francuzami, wciąż nie mogą pokochać Republiki, a przy tym nie są już Algierczykami, Marokańczykami itd. i w większości nigdy tam nawet nie byli. Łączy ich jedno: islam. No i – niestety – francuski paszport, nie poparty jednak rzeczywistą francuską narodowością.
To nie są jakieś wyjątkowe dane, indywidualny przypadek, z którego nie można wyciągać wniosków. Wskaźnik bez mała 100% utrzymywania się z zasiłków, powszechnej gettoizacji z wyboru, szczególnej skłonności do nieprzestrzegania prawa – powtarzają się wszędzie, gdzie pojawiają się muzułmańscy nachodźcy.
Do żadnej narodowości nie można się po prostu zapisać. Nawet gdyby się chciało, a co dopiero, kiedy się nie chce.
Jeśli więc mielibyśmy udzielać komukolwiek azylu, to zgodnie z jego istotą muszą to być ludzie prześladowani, a muzułmanów nie sposób za takich uznać. Wyłącznie ich ofiary, prześladowani bestialsko chrześcijanie mogą otrzymać azyl w moim kraju. Przyjmowanie katów doprowadziłoby do rozwinięcia ich katowskiego rzemiosła tym razem u nas.
Francuzom już to wykazano, ale czy są w stanie to zobaczyć? A nawet gdyby tak, to czy są w stanie się ratować, dziś, przy tak wielkim stopniu przeżarcia Francji przez islamskich nachodźców?
Moim zdaniem, wątpliwości nie ma: Francja (i szereg innych krajów UE) umiera na śmiertelną chorobę, nie chce się poddać terapii, a nawet nie chce usłyszeć diagnozy.
Śmierć Republiki z ręki paszportowych Francuzów to pytanie nie o „czy”, lecz już tylko o „kiedy”.
Komentarze
14-11-2015 [20:22] - Francik | Link: Co do Kuby Rozpruwacza - w
Co do Kuby Rozpruwacza - w XIX w. państwo polskie nie istniało, więc jeśli już to mógł on być rosyjskim Żydem.
14-11-2015 [20:44] - Sir Winston | Link: Trudno jednak Anglikom mówić
Trudno jednak Anglikom mówić dziś o żydowskim Rosjaninie / rosyjskim Żydzie z Warszawy. Oczywiście rosyjska narodowość nie została poruszona. To akurat - słusznie.
15-11-2015 [23:07] - 3rdOf9 | Link: Fajny tekst, dobre
Fajny tekst, dobre spostrzeżenie na temat narodowości (dla nas może oczywiste, ale w dzisiejszych czasach na pewno warte wyartykułowania) a diagnoza nie tylko trafna, ale i ciekawie przedstawiona.
17-11-2015 [00:03] - Sir Winston | Link: "Przyznać narodowość" mogą
"Przyznać narodowość" mogą próbować komuś tylko ludzie sami nie posiadający narodowości. Dla Polaka - jak Pan pisze - jest to oczywiste. Inaczej jednak jest z ludnością krajów "nowoczesnych" w znaczeniu sterowalnych i pozbawionych tożsamości. Niekoniecznie trzeba na ich poszukiwanie udać się za granicę. Niestety, wystarczy włączyć polskojęzyczny kanał telewizyjny lub poczytać którąś z gazet, których tytułów nie potrzebuję Panu wymieniać. Mam zresztą nadzieję, że ta bliska okazja obserwacji zaprzańców wkrótce się znacznie oddali.
Dziękuję za miłe słowa i zapraszam ponownie :-)