Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Kto uratuje ten świat?

Ryszard Surmacz, 04.10.2015

(część większej całości)
 
Część I Geopolityka i strategia Od kilkuset lat Polska nie może przezwyciężyć trzech najważniejszych czynników: 1. krzyżowego totalitarnego uzależnienia od Rosji i Niemiec (przejściowo Austrii), 2. obojętności lub interesowności Zachodu, 3. braku znaczących sojuszników w ramach własnej cywilizacji.

Odpowiedź na pytanie dlaczego tak się dzieje dał Norman Davies zauważając, że Polska w swoich dziejach stworzyła „prawie cywilizację”. I tu angielski historyk dotknął sedna. Przekładając to na język polityczny zapis ten należałoby rozumieć bardzo prosto: 1. nie należymy do klubu i nigdy należeć nie będziemy, bo nikogo nie kolonizowaliśmy, 2. skoro nie kolonizowaliśmy, to nie mamy wspólnych czynów i myśli. I koniec. Natomiast w praktyce wygląda to jeszcze gorzej: kiedy Zachód mieczem podbijał kolonie, my tworzyliśmy swoją „prawie cywilizację” w oparciu o miłość (patrz dokument Unii Lubelskiej). Dysonans tych dwóch przestrzeni okazał się tak duży, że wyszliśmy na pożytecznych (lub niebezpiecznych) idiotów – bo w inny sposób poszerzaliśmy cywilizację, a oni na pragmatyków – bo pomogli wykończyć naszą i utrzymali swoją. I w taki oto sposób znaleźliśmy się pomiędzy Niemcami a Rosją, a wiec podobnymi do siebie dwoma państwami, którym przeszkadzaliśmy swoim istnieniem. Niechcący, przy okazji rozmyliśmy też granicę cywilizacyjną.

Rzecz jednak w tym, że większość współczesnych Polaków nie rozumie o co mają pretensje do nas sąsiedzi, bo nie zna dzieła swoich przodków. Nie rozumie, że Polska okresu jagiellońskiego wniosła bardzo istotny wkład w kulturę europejską, a okres zaborów państwom zaborczym wystawił moralny rachunek, którego nie mogą ani zaakceptować, ani nawet zrozumieć. Zostaliśmy bowiem ukarani za odmienność i śmiałość koncepcji, która jest podstawą tejże samej cywilizacji łacińskiej. I tak pozostało, bo państwom kolonizującym, kolonialne zyski jeszcze dziś przysłaniają właściwe prognozy rozwojowe.

A tymczasem dziś niemal z każdej strony słyszymy o naszej nieadekwatności kulturowej, emocjonalnej, czy intelektualnej. Tej postawie chciałbym przeciwstawić wypowiedz prof. Anny Pawełczyńskiej:
„Międzywojenne państwo wzbogacało się dzięki upowszechniającym się postawom obywatelskim. Wojna i okupacja przerwały ten proces, ale nie zaprzepaściły efektów dwudziestoletniej działalności wspólnotowej. Przerwana została struktura organizacyjna, pozostały natomiast utrwalone w ludzkiej pamięci wartości. Te wartości z realizowanych jawnie i w sposób zorganizowany, w okresie wojny i okupacji, przybrały postać indywidualnej busoli, która zaczęła kierować każdym ukształtowanym człowiekiem. Ta busola okazała się wystarczającym mechanizmem, który bez działania czynników zwierzchnych był w stanie uruchomić indywidualną i grupową inicjatywę” (R. Surmacz, Przeszłość dla przyszłości. Rozmowy o Polsce z prof. Anna Pawełczyńską, Polihymnia Lublin 2015, s. 47).

I już w 1939 r. największym wrogiem okazała się właśnie ta busola, która była elementem naszej „prawie cywilizacji”. To ona była przedmiotem głównego ataku Niemiec i Rosji. Dlatego głównie inteligencja w pierwszej kolejności musiała ginąć w Oświęcimiach i Katyniach, a po zakończeniu II wojny w komunistycznych więzieniach. Z dzisiejszego punktu wodzenia dostrzegamy, że było to mordowanie całej wspólnej cywilizacji przy pomocy drugiej, obcej cywilizacji. Ale mimo wszystko ta busola żyła jeszcze długo – dotąd, dopóki żyło świadome pokolenie II RP. I dlatego, współczesna Polska, chcąc odzyskać pozycję na arenie międzynarodowej, musi po harcersku wrócić do miejsca, w którym się rozeszliśmy.

I teraz pytanie czym jest geopolityka? Jest dziedziną, której studiowanie daje najbardziej klarowny obraz każdej sytuacji politycznej. Strategia natomiast jest praktycznym działaniem i odpowiedzią na zaistniałe geopolityczne uwarunkowania w skali poszczególnych państw lub, jak dziś, zgodnie z ostrzeżeniem Samuela Hantingtona, cywilizacji. Ale zarówno geopolityka, jak i adekwatna do niej strategia wymagają odpowiedniego wykształcenia, odpowiedniej świadomości i odpowiednich środków. Przy czym warto zauważyć, że pieniądze przeznaczone na działanie, bez wiedzy i świadomości, są zwykle marnowane, nawet przy największych chęciach.

Przedwojenny wicepremier i minister gospodarki Eugeniusz Kwiatkowski, którego wcześniej na tym portalu cytowałem, o stosunkach polsko-niemieckich za czasów piastowskich pisze:
„Jedynie Polska mogła zaszczepić nową kulturę i nową wiarę [chrześcijańską – R.S.] za zgodą […]. Krzyżacy musieli to uczynić mieczem […] i na walce musieli oprzeć swe bezwzględne prawa zdobywcy” („Dysproporcje…”, Kraków 1932, s. 27).
Wojciech Wasiutyński, którego również tu wcześniej cytowałem, idzie dalej i zauważa, że:
ktokolwiek spojrzy na ten odrębny obszar na mapie [Europę Środkową – R.S.], widzi, że tylko dwa czynniki są dość silne, aby mogły go zorganizować – Niemcy i Polska (Dzieła zebrane, Gdańsk 1999, t. 1, s. 34).
Od siebie dodam,
że kto panuje nad ziemiami odzyskanymi, ten panuje nas Polską; kto panuje nad Polską, ten panuje nad całą Europa Środkowo-Wschodnią (R. Surmacz, Geopolityka, Lublin 2008, s. 109). Okazuje się, że myśli te nie tracą na aktualności, ponieważ Victor Orbàn będąc dwukrotnie w Warszawie przypomniał nam obowiązek tego przewodnictwa. Konkluzja jest więc prosta, co służy Niemcom, nie służy Europie, a szczególnie Europie Środkowo-Wschodniej.

I teraz powstaje problem, jak przełamać (a może nie warto) ten odwieczny berliński mur, to hermetyczne, niczym nie uzasadnione poczucie wyższości? Szukając przyczyn takiego stanu powinniśmy cofnąć się do 1492 r. i odkrycia Ameryki przez Kolumba. To w tamtym symbolicznym czasie narodził się kulturowy gen, który zainfekował dzieje Europy Zachodniej. Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego, potem Cesarstwo Niemieckie, z racji swego położenia, w nim nie uczestniczyło, ale obydwa zawsze bardzo chciały nadrobić ten stracony czas. Pogoń za nim przełożyła się na to, co stało się w II wojnie. Dziś, gdy przyszedł czas refleksji i okres coraz bardziej wypłukiwanego poczucia winy, warto zastanowić się nad istotą tego zjawiska.

Porównując niemieckie ambicje z centralnym położeniem ich państwa musimy zauważyć, że swoje usytuowanie geograficzne ma niewygodne dla każdego, nie wyłączając samych Niemiec. Geopolityka w takim samym stopniu ciąży im, jak i nam Polakom, choć kierunki są diametralnie różne. Niemcy za każdym razem muszą przebijać się przez opór sąsiadów, a wielowiekowe geopolityczne doświadczenie skierowało ich ku mitycznemu wręcz Wschodowi – a więc w przestrzeń, którą trzeba zdobyć. Ale każda ekspansja musi mieć swoje podstawy i zaplecze. Podstawą jest pruskie „über alles”, a zapleczem gospodarka. Chcąc zrealizować swój zamiar Niemcy w dzisiejszej sytuacji – także muszą niemal jednocześnie podporządkować sobie całą Europę i, przy pomocy gospodarki, zdobyć tyle pieniędzy, aby mogli utrzymać swoją hegemonię na kontynencie. Bez gospodarki i światowego eksportu tak samo nie ma Niemiec, jak bez surowców Rosji.

Utrzymanie niemieckiej hegemonii w Europie ściśle wiąże się z zapewnieniem własnemu społeczeństwu kastowości i spokojnego bytu, a także odpowiedniej ilości rąk do pracy. „Über alles” wymaga dużego koła zamachowego i nowego mitu, najlepiej na miarę amerykańskiego, którym będzie można zarządzać. Ale, jak wykazali Kwiatkowski i Wasiutyński naturalna wersja niemieckiej ekspansji na terenie Europy Środkowo-Wschodniej ma charakter nienaturalny, ponieważ nie może być utrzymana bez użycia siły. A podporządkowanie tego terenu jest niezbędne dla jakiejkolwiek niemieckiej ekspansji na zewnątrz. Niemcy mają od wieków ten sam problem: być albo ponad wszystkich, albo równoprawnym partnerem Europy – dziś UE.

Na równość się jednak nie zanosi, choć słychać rozsądne głosy z wewnątrz. Ale kwestia mitu nie należy już do geopolityki, lecz strategii. Za element wykonawczy można uznać ostatni „incydent”, w którym niemiecka policja przed kontrolnym wejściem do meczetu zdjęła buty. Na marginesie można tylko dodać, że jak raz zdjęła buty, będzie musiała ściągać zawsze – a na to w przyszłości zgody już nie będzie, na pewno.
Z tego też względu nasze pretensje do Zachodu są bezprzedmiotowe. Pozostaliśmy więc sami ze swoim dziełem i czekamy, aż ktoś z zewnątrz podejmie inicjatywę kontynuacji. Pytanie podstawowe, czy jesteśmy na nią przygotowani?

***
Grzegorz Dobiecki w radiowej Jedynce (31.08.15, ok. godz. 18.) zauważył, że Niemcy zamierzają zawłaszczyć polską ideę solidarności (wcześniej dodałem, że amerykańską również). Rozwijając wątek warto dodać, że niemiecka polityka historyczna już zabrała nam symbole naszej wolności i powojenny pozytywny wkład w cywilizację zachodnią, a podrzuciła „polskie obozy koncentracyjne”. Oczywiście mit amerykański jest dla Niemców nieosiągalny. Ale w tym celu kanclerz Merkel najpierw ogłosiła, że przyjmie każdego uchodźcę. Gdy echo rozległo się po Afryce i Azji a uchodźcy, z jej portretem na piersiach i słowem „Mutter” na ustach, ruszyli w kierunku Niemiec, to granice się zamknęły. I w jednej chwili cała koncepcja legła w gruzach, bo oczywiście Niemcy nie są w stanie spełnić tych oczekiwań i obietnic, jakie wyartykułowali. I teraz czas pokaże, czy gniew uchodźców obróci się przeciwko Niemcom (Azjaci są bardzo czuli na punkcie niespełnianych obietnic), czy też uciekinierzy pozostaną wbici w obozy na terenie państw pośrednich i tam zaczną wyrażać swoje niezadowolenie, którym naturalnie można centralnie kierować. Ale niezadowolenie jest jak ptak, nie ma granic, i nie można wykluczyć, że wkrótce przeniesie się do nowej Mekki, bo społeczeństwo niemieckie, jak również pozostałych krajów zachodnich, nie jest przygotowane na żadną redukcję wygód, przywilejów i spokoju. Ono w coraz większym stopniu zaczyna odcinać się do polityki własnych rządów przechodząc do opozycji.

Skala zjawiska emigrantów/uchodźców w Europie zaczyna budzić zdumienie. Wiele gazetowych tytułów i audycji telewizyjnych alarmuje i przestrzega, ale jeszcze więcej lekceważy problem. Ba, obserwujemy wysyp tzw. pożytecznych idiotów, którzy w samym środku  kapitalizmu głoszą szczytne ideały humanitaryzmu, jakby nie wiedzieli, że ta walka została przegrana już w 1492 r. i obecna gra toczy się o socjal, a więc dotacje z ich kieszeni. Oczywiście działalność tego typu jest bardzo potrzebne, tak samo jak potrzebny jest rozwój struktur broniących ludzi i samego człowieczeństwa, ale musi ona mieć zdroworozsądkowy fundament.

Można jednak doszukać się jednego logicznego wytłumaczenia spinającego to wszystko. Jest nim myślenie kategoriami PKB. Ekonomiści twierdzą, że niemieckie zyski czerpane z UE skończyły się, a hegemonia domaga się grubych kwot pieniężnych. Niemcy nie mają wyboru, muszą zwiększyć obrót, produkcję i eksport. Gospodarka niemiecka potrzebuje więc rąk do pracy, ale kto jak kto, ich ekonomiści potrafią liczyć, i już zapewne porachowali swoje zyski. Policzyli ile kont bankowych założą uchodźcy i jaki będzie średni ich stan, oszacowano ilość domniemanych pożyczek i w ten sposób napompowali swoją bańkę finansową. Ale jak to często bywa w kapitalizmie, zysk tak potrafi przysłonił oczy, że ludzie, moralność (mimo szczytnych haseł), zasady cywilizacyjne przestają się liczyć, i wówczas do głosu dochodzą groźby i w konsekwencji dyktat. Ale upadek wizerunkowy Volkswagena i społeczny opór zadecydują, że klęska urodzaju, jaka okazali się uchodźcy, pokrzyżuje kolejne, chyba tym razem nie tylko niemieckie, plany.

Wracając do geopolityki – swoim stosunkiem do emigrantów/uchodźców Niemcy i cała UE odkryły swoją słabość w pełni. Giełda może tego nie zauważyć, ale zareagują inne cywilizacje, inne narody i państwa. Struktura, która nie posiada ani spójnego społeczeństwa, ani spójnego rządu, ani nawet armii, zachowała się w sposób typowo imperialny. Zysk postawiła ponad bezpieczeństwo ludzi, państw i cywilizacji. Od tej pory wiadomo, że odsłonił się kolejny obszar do zdobycia. I jeżeli Niemcy i Francja w porę nie zrozumieją, że jedyną receptą na przezwyciężenie kryzysu jest porzucenie myślenia kategoriami kolonialnymi czy postkolonialnymi i zredukowanie swoich ambicji do poziomu równoprawności i solidarności, to zniszczą cała UE, a siebie w pierwszej kolejności wystawią na cel. Powód – jest co brać.

I teraz apel do Polaków: trzeba mieć świadomość, że obecna walka idzie o nowy podział świata – taki sam, jak w XV, XVIII/XIX i XX w. Wówczas wykorzystywano najpierw konie, potem armaty, a na końcu lotnictwo. Dziś, jak miecz Damoklesa, wisi nad nami bomba atomowa. Skończył się już więc kolejny fin de siécle, a więc czas pięknych fryzur, pustego gadania i czas lemingów. Historia bierze w swoje ręce zadanie prostowania stworzonych przez człowieka utopii i anomalii.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 2736
Domyślny avatar

Ewa G

05.10.2015 22:12

Ale czy to się przypadkiem nie wymknęło Niemcom spod kontroli? To chyba zaczęło żyć własnym życiem... Tylko kogo ten smok pożre?
Ryszard Surmacz
Nazwa bloga:
blog Ryszarda Surmacza
Zawód:
ciekawy wszystkiego
Miasto:
Lublin/ziemie zachodnie

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 357
Liczba wyświetleń: 1,704,807
Liczba komentarzy: 4,664

Ostatnie wpisy blogera

  • Dziewiąta rocznica śmierci prof. Anny Pawełczyńskiej
  • Admin
  • ​Do Admina

Moje ostatnie komentarze

  • @jazgdyni Miałem kolegę, który podczas burzy i sztucznych ogni zamykał się z psem w szafie. Raz przydarzyło mu się przysnąć i żona wpadła w panikę. Zadzwoniła na policję, a ten zaspany wyłazi z psem…
  • @ Jan W PRL bano się wyśmiania. Dziś do wyśmiania jest tyle tematów (np. ufo, reinkarnacja, astrologia itd), że nie ma się czym przejmować, chyba, że wypowiada się bzdury. Na poprawianiu konstruktora…
  • @Autorka W jednej ze swoich książek wydanej w 2006 r. zamieściłem następująca sentencję: Polska to taki kraj, w którym Bóg rozdaje talenty, a obca przemoc odbiera za nie życie. Tym wszystkim…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Inżynier czy humanista?
  • Disco polo czy reformy
  • O Śląskiej duszy

Ostatnio komentowane

  • Teresa Bochwic, Miło mi, dziękuję za uznanie.
  • Bogdan Lipowicz Skaut, ..." Koordynację tej racji stanu prowadziły urzędy państwowe umieszczone w polskiej stolicy...". Tamta stolica zniknęła, na jej gruzach "sowieckie" zrobiły urzędy "państwowe" z ducha sowieckie,…
  • u2, Ciekawy jest artykuł o prof. Pawełczyńskiej w Wiki. Trudno mi się z cytowanym fragmentem nie zgodzić. Hasła liberalizmu zostały wykorzystane przez komuszków do utrzymania władzy. Co prawda plan…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności