Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Powieść „Klechda Krakowska „
Wysłane przez Marek Mojsiewicz w 21-04-2014 [17:43]
Nowa powieść „Pas Kuipera” jest już dostępna na http://paskuipera.pl/index.html
Życzę miłej lektury
Marek Mojsiewicz
Marek Mojsiewicz „Klechda Krakowska „ Rozdział pierwszy „ Dobre złego początki „
Rozdziały 1„ Dobre złego początki „ 2 Na końcu którego będzie o bogini Kali „ 3 „Nie należy nerwosolu pić na oko 4 „ O rzeźbie Niosącego Światło 5 „Impreza u Starskiego „
6 „Tych filmów już się oglądać nie da „ 7 „ Mutant „ 8 „ Anne Vanderbilt „ 9 „ Fenotyp rozszerzony. Lamborghini „ 10. „ Spisek w służbach specjalnych „ 11.„ Marzenia ministra o łapówkach „ 12. „ Niemierz i kontakt z cybernetyką „ 13„ Piękna kobieta zawsze należy do silniejszego „ 14 ” Z ogoloną głowa, przykuty do Jej rydwanu „
„ Rozdział pierwszy „ Dobre złego początki „
Był późny , upalny letni wieczór. Grażyna schodziła powoli po schodach w dół pubu . Gwar ,i delikatny odgłos stawianych kufli przeplatał się z cichą muzyką , W nozdrza uderzał namacalny smak starego Krakowa , wiekowe , ceglane mury składów kupieckich emanowały , tworzyły wręcz odurzający klimat . Smużka zapachu korzennego miodu , ulubionego alkoholu Grażyny mile ją połaskotała . Zmurszałe, nadgryzione czasem mury tętniły teraz życiem . Nadgryzione to złe słowo . Patyna czasu zdawała się otulać znajdujących się tam ludzi , Półmrok panujący w starej kupieckiej piwnicy , cienie rzucane przez umieszczone na stolikach świece komponowały , igrały wyobraźnią obserwatora . W centrum znajdował się bar z wysokimi niezbyt wygodnymi krzesłami przy którym rozsiadło się kilku pracowników korporacji . Łuki filarów tworzyły kilka mniejszych sfer wypełnionych prostymi dębowymi stołami i ławami . Główną klientelę lokalu stanowili jednak studenci rozsianych wokoło collegiów Jagiellonki i hałaśliwi turyści .Grażyna lubiła ubierać się , stroić , traktowała to jako rodzaj sztuki , sprawiało jej przyjemność , gdy jej umysł kreował z tych wszystkich ubrań , butów , fryzur i makijażu coś nieuchwytnego , coś co czyniło jej już i tak niezwykła zjawiskową urodę niedopowiedzianym dziełem czarownicy. . Dzisiaj wyszukaną elegancje zastąpiła krótką agresywną sukienką .Mroczniejszy makijaż wyostrzył jej klasyczne rysy . Schodząc po kamiennych , wyżłobionych czasem schodach przechwytywała ukradkowe, a czasem natarczywe spojrzenia znajdujących się tam mężczyzn. Jej uwagę przykuł idealnie zbudowany , umięśniony , wysportowany mężczyzna za barem . Siedział w towarzystwie dwóch innych kolegów . Był wysoki , przystojny , o pociągłej twarzy , z wyraźnie zarysowanymi kościami policzkowymi . Z kieszeni powieszonej na krześle marynarki wystawał zmięty krawat , pewnie przyszli po pracy prosto z jakiegoś biura, jakich masa była rozsiana wokół Plant . Czuła jak powoli przesuwa swoje spojrzenie po jej ciele . Zaczął od nóg i powoli posuwał się w górę ,aż w końcu dotarł do jej twarzy . Pociągał ją. Zalotnie odwzajemniła mu spojrzenie . Lekko się uśmiechnęła w jego stronę. Cieszyła się że akurat dzisiaj włożyła straszliwie wysokie obcasy , które podkreślały długość jej nóg . Schodziła powoli ,ciesząc się wrażeniem jakie na nim zrobiła . Zresztą nie tylko na nim. Większość mężczyzn , którzy dostrzegli jej wejście dosłownie pożerała ją wzrokiem
Ruch machającej do niej ręki odwrócił jej uwagę od przystojniaka . Dorota , koleżanka z uczelni wskazywała jej miejsce gdzie siedziała razem z kilkoma osobami , dwoma młodymi mężczyznami i jedną dziewczyną . Zaskoczyło to Grażynę , nie spodziewała się tutaj spotkać nikogo znajomego
Grażyna umówiła się tutaj z promotorem jej pracy doktorskiej profesorem Karolem Starskim Przystojny czterdziestoparolatek , erudyta , uwielbiany przez studentów , a zwłaszcza przez studentki .Jego wykłady cieszyły się bardzo dużą popularnością . Cykl swoich wykładów , które zatytułował „ Kult pełnego życia” oparł na etyce Singera , utylitarysty , twórcy koncepcji jakości życia jako dającej się określić wartości . Jego wykłady otworzyły przed nią nowe horyzonty Nie tylko jej , ale wielu innym studentom pozwoliło znaleźć etykę , zasady ,które miały być stelażem ich całego życia . Takie pojęcia jak wolność , swoboda , ekspresja , samorealizacja ,samokreacja , cieszeniem się życiem , przyjemność , tolerancja przeplatały jego wypowiedzi , konstytuowały jego poglądy .Z pełnym entuzjazmem słuchała, a raczej chłonęła to co mówił. Kiedy zgodził się być promotorem jej pracy była dumna , czuła się wyróżniona . Koleżanki jej zazdrościły , wiedziała ,że wiele podkochiwało się w nim . Najinteligentniejszy , uwielbiany profesor będzie osobiście czuwał nad początkami jej kariery naukowej. Miała już wykupione wakacje , i chciała uzgodnić parę szczegółów związanych z jej praca doktorska jeszcze przed wyjazdem , aby mieć to z głowy , a ponieważ profesor Starski , nie miał absolutnie ani chwili czasu , a przynajmniej tak twierdził , ubłagała go telefonicznie , tak że w końcu zgodził się poświecić dzisiaj parę minut dla niej . Podał jej nazwę tego pubu i godzinę . Przy okazji umówiła się tutaj ze swoim chłopakiem , synem i dziedzicem starej rodziny kamieniczników , którzy posiadali kilka pięknych kamienic w centrum Krakowa . Wartych prawdziwą fortunę .
Pomyślała ,że istniej słaba możliwość ,że wymówka braku czasu mogła być pretekstem do spotkania się z nią poza uczelnią w bardziej swobodnej atmosferze . W bocznych nawach panował lekki półmrok , zapalone świece zapraszały do świata towarzyskiej gry , konwersacji , plotek , flirtu .
Po drodze do stołu przy którym siedzieli znajomi minęła przystojniaka , pomimo słabego oświetlenia widać było mocną opaleniznę , efekt wakacji lub solarium . Przechodząc musnęła go swoimi nogami . Miała ochotę pod jakimś pretekstem zatrzymać się koło niego i rozpocząć rozmowę , ale Dorota stała przy ławie i ciągle machała , zamówiła tylko kufel grzanego miodu . Trójniaka z ekstra szczypta przypraw . Uwielbiała miód z silnym ,ostrym odcieniem cynamonu . Dorota przesunęła się na ławie , aby zrobić miejsce Grażynie .
Znajomi Doroty ,którzy siedzieli przy jej ławie to studentka , student i młody doktorant Przy stoliku obok siedział znany jej z widzenia asystent profesora Starskiego , Romek Stawowy . Lubiła go . Przy jego stole , odwrócony do niej plecami siedział jakiś facet kolo czterdziestki z przydługimi rozczochranymi włosami w niewyprasowanej , jakby psu z gardła wyjętej koszuli .Filar odcinał przestrzeń pomiędzy dwoma stołami , ale prowadzoną obok rozmowę słychać było doskonale. Mówił coś o jakieś książce .Romek dostrzegł ją i dosłownie przykuł swój wzrok do Grażyny ,co nie uszło uwagi rozczochrańca , odwrócił się w jej kierunku i nie zatrzymując na niej wzroku odwrócił się i chciał wrócić do rozmowy. Popatrzył na swojego rozmówce i uśmiechnął się z politowaniem . Romek na dłużej skoncentrował się na sylwetce dziewczyny , z czego nieznajomy skorzystał i wychylił kieliszek wódki , po czym zaczął go przepijać kuflem piwa . Podtatusiały , z widoczna oponą obżarstwa wokół brzucha . Nie wiedziała dlaczego , ale ten brak jego zainteresowania ją ukuł . Nie przywykła do tego ze strony mężczyzn , chociaż miała wątpliwości czy tego okularnika można było do nich zaliczyć . Pedał pomyślała .Szybko się za to skarciła w myślach za użycie czegoś tak nieeleganckiego , niepoprawnego .
Co tu robisz - spytała się jej Dorota.
- Umówiłam się tutaj z profesorem - odpowiedziała Grażyna , a później ma wpaść mój chłopak Sebastian .w tym momencie Stawowy , który w końcu przerwał niezręczny już przegląd jej sylwetki podjął na nowo przerwana konwersacje .
- Łysiak to dobry polski pisarz .Najbardziej podobał mi się cykl Najlepszego i jego wywiady rzeki .
- Czy ja wiem - odpowiedział okularnik . Łysiak jest nie tylko dobrym pisarzem .To bez cienia wątpliwości najlepszy polski żyjący pisarz i jeden z najlepszych w naszej historii . Za swoje wczesne zbiory esejów na przykład „ MW „ powinien być nominowany do nagrody Nobla , o ile ta lewacka , ideologiczna nagroda jeszcze coś znaczy . Polecam ci Romku – tu zwrócił się do Stawowego „Cenę . Ten dramat zrobił na mnie wrażenie Może trochę zbyt chropowaty , niedoprecyzowany,. .Ludzka podłość , strach , kurczowe trzymanie się podłego życia i niemiecki Mefistofeles ,doktor Mengele robiący eksperymenty na ludzkim sumieniu , dokonujący wiwisekcji polskiej duszy . Chociaż ludzkie kurewstwo – tu zrobił dygresję - najlepiej opisał Orwell w” Rok 1984 „ kiedy bohater niczym ostatnia prostytutka sprzedaje swoja duszę Systemowi , Wielkiemu Bratu . Już nie pamiętam imienia głównego bohatera, ale fragment w którym rozpaczliwie próbując ocalić swoje szmatławe życie wydaje swoją ukochaną, na śmierć , ba chce aby to jej głowę zamiast jego wsadzić do klatki z głodnym,i szczurami .
Czytałem Stawowy wtrącił - Gdyby to trochę przerobić mógłby z niego powstać niezły kinowy thriller .
- Zasady, sumienie – zaczął mówić okularnik - , i ich przelicznik na wartość ludzkiego życia . Tak swojego jako i cudzego. Korwin Mikke , powiedział mądrą i słuszną rzecz . W odróżnieniu od lewaków , prawdziwy mężczyzna nie może najwyżej cenić swojego życia .Zawsze muszą istnieć jakie s takie właśnie rzeczy , takie wartości jak honor , rodzina, ojczyzna , które są warte samopoświęcenia , sakralizacji .W kontekście sztuka ta byłaby wiwisekcja natury człowieka. Ale lewactwo nigdy jej nie puści ani na sceny teatrów , ani na ekrany . Lewactwo wyznaje religię niewolników, a tam na honor, czy zasady , nie mówiąc już o rodzinie nie ma miejsca .
Grażyna nienawidziła Łysiaka . Był wrogiem publicznym numer jeden na jej wydziale . Zaczęła go czytać z musu dopiero wtedy , gdy na uczelni , na jej seminarium gender wskazano go jako współczesną zakłamana Panią Dulską , która jest anachronizmem , skamieniałością . Darzono go szczerą , silną i głęboką nienawiścią w całym środowisku genderystów w jakim od jakiegoś czasu obracała . Podkreślano szkody jaki czynił utrwalając setkom tysięcy swoich czytelników stereotypy katolicko narodowe .Wtedy zaczęła czytać jego książki , z obowiązku . Nie zaskoczyła ją jego nieukrywana pogarda dla kobiet jaką emanowały jego książki
- Przecież to prymitywny literat , którego przerosła rzeczywistość – wtrąciła głośno - Wychyliła się zza filara, aby lepiej widzieć Romka Stawowego i jego rozmówcę .Okulary przekrzywione , rozczochrane , od miesięcy nie strzeżone włosy , byle jak koszula, i byle jakie spodnie. Do tego był źle ogolony, mimo słabego światła widział niedogolone miejsca na jego brodzie i policzkach Co ten człowiek o wyglądzie brudnego włóczęgi tu robi. - szybko zadała sobie w duchu pytanie .
- Łysiak to jedna wielka teoria spiskowa i żałosny antyfeminista – dodała .
- Włodziu - . Lekko wypity Stawowy wtrącił się i zwrócił się do swojego rozmówcy - przedstawiam ci Grażynkę , naszą wybitną doktorantkę . Pisze pracę pod tytułem „ Opresyjne społeczeństwo. Studium ram prawnych kultury i edukacji , a procentowy udział osób homoseksualnych w społeczeństwie „ czy jakoś tak . Tytuł brzmi w każdym razie imponująco .
Włodek , bo jak już wiemy tak się nazywał rozmówca Darka podniósł się z ławy ukłonił się w stronę Grażyny i zbywając słowa współbiesiadnika oświadczył . - Idę kupić po jeszcze jednej wódce- Po czym oddalił się w stronę baru zbywając przy okazji agresję Grażyny . Na chwile zatrzymał się i rzucił w powietrze.
- To że Łysiak ocenia kobiety bardziej jako samice niż szlachetne matki i żony to musi być związane z jakąś trauma , która któraś z tych pięknych istot mu zafundowała . Polecam fragment z jednej z jego książek , niestety nie pamiętam tytułu w którym opisuje jak dziewczyna za nic nie chciała pójść do łóżka ze swoim chłopakiem ,który zresztą cały czas chciał się z nią ożenić. Wszystko się zmieniło po jej powrocie z jakiegoś dwutygodniowego szkolenia . Nagle nabrała ją dzika ochota na seksu .Chłopak był na szczęście na tyle kumaty ,że go to zaniepokoiło . I odmówił pójścia z nią do łóżka . Po trzech miesiącach było już widać ciąże , której ta porządna , nieprzystępna dziewica nabawiała się z pierwszym lepszym na wyjeździe
- Widocznie spotkała prawdziwego mężczyznę na tym wyjedzie . Bo ten jej chłopak to chyba był zwykły dupek - zadrwiła Grażyna. Wyglądała ślicznie w tej swojej irytacji . Oczy jej iskrzyły , w
zęby połyskiwały w tym grymasie
Władek stojąc już w swojej drodze po kolejną dawkę wody życia podniósł kufel i wypił mały łyk piwa . – Problem nie jest w tym -wrócił do tematu - że ona znalazła sobie prawdziwego mężczyznę , ale na tym jakim podłym , żałosnym jakim godnym pogardy stworzeniem się stała. - Tutaj na chwilę przerwał i celowo popatrzył na Grażynę. - Z prawdziwym mężczyzną, który najprawdopodobniej potraktował ja jak dziwkę , a być może nawet był miłością jej życia zrobiła dziecko , ale aby zapewnić sobie opiekę dla dziecka i siebie samej gotowa była na oszukanie biednego chłopaka , gotowa była na seks z nim nie z miłości ale taki brudny , interesowny .Ten jej prawdziwy mężczyzna nie tylko potraktował ja jak dziwkę. On z niej dziwkę zrobił . Władek tym razem wypił kieliszek wódki . Nie zwrócił uwagi że był to kieliszek Stawowego . Pustym szkłem lekko uderzył w drewno ławy i dodał -
- kobiety są istotami tak delikatnymi i pięknym , jak obrazy Boscha . Po czym wstał i aby nie kontynuować dyskusji skierował się w stronę baru po nowy ładunek alkoholu
Grażyna bez trudu zorientował się ze z niej drwi . Znała Boscha . Jego obrazy to ohydny świat śmierci , grzechu , piekła i ludzkiego brudu .
- Kto to jest – syknęła do Stawowego – to jakiś tryglodyta -.Co on tutaj z tobą robi ?
- Jest stróżem nocnym – Zobaczył zdziwione spojrzenie Grażyny – Naprawdę. Włodek pracuje jako stróż na jakiejś budowie. Przepraszam cię Grażynko, ale muszę do toalety – tyle się dowiedziała na razie w temacie rozczochrańca od Romka
Patrzyła jak niski okularnik ociężałym krokiem kierował się w stronę baru . Skorzystała z okazji i zwróciła swoje spojrzenie w stronę przystojnego mężczyzny , który przykuł jej uwagę , kiedy wchodziła do piwnicy.
Cały czas siedział tam ze swoimi kumplami z pracy Patrzył na nią . Ich oczy się spotkały , po czym jego wzrok przesunął się na jej piersi , potem nogi , a raczej na prawie całkowicie odkryte uda. Przeszły ją ciarki . Poczuła prawie fizyczną przyjemność . Uśmiechnęła się do niego zachęcająco . Mimowolnie.
Ciężkie klapnięcie na ławie wracającego z czterem kieliszkami wódki Włodka oderwało Grażynę od jakże przyjemnej gry .
- Mocium panie - zwrócił się Włodek do Romka śmiesznym zwrotem z Zemsty Fredry, który lubił używać w czasie picia , który stał się jego pijackim nawykiem , podnosząc kieliszek w jego stronę .- Oczywiście to tylko w celach zdrowotnych , uśmiechnął się przewrotnie wychylając śliwowicę .
Grażyna czuła instynktownie ,że ten obdartus ją ignorował . Rozzłoszczona zwróciła się do niego . -Rzeczywistości nie da się zakłamać . Nic na to nie poradzisz .Był starszy od niej i grzeczność wymagała , aby zwrócić się na pan ,ale chciała wszystkim pokazać ,że on na taka formułą nie zasługuję . Do tego to drobny pijaczek.- Pomyślała o Włodku Grażyna. Podniosła w górę swój ceramiczny kubek z grzanym miodem i aby go sprowokować wygłosiła coś coś w rodzaju niezgrabnego ,złośliwego toastu
- Za rzeczywistość i za tych wszystkich , którzy muszą się do niej dostosować
Dorota uderzyła ją lekko łokciem i syknęła .-Uważaj. Nie prowokuj go , bo staje się wtedy wyjątkowo wredny - . co jeszcze bardziej rozjuszyło Grażynę .
- Łysiak i jego świat podzieli los mamutów . Po prosty w nowej rzeczywistości zdechnie -dodała Grażyna . Jak powiedział mądrze słynny redaktor , czas działa na korzyść mojego świata. Lewica przejęła szkoły. To my wychowamy wasze dzieci , i to one pogrzebią wasz świat .Na zawsze
Włodek odwrócił wzrok do niej . Uśmiechnął się do niej . Ale było coś złowieszczego w tym uśmiechu .
-Piszesz pracę o represyjnej kulturze – zwrócił się do niej , jak rozumiem , represyjnej polskiej chrześcijańskiej , katolickiej kulturze . Która tłumi homoseksualną ekspresje , ba nie dopuszcza do tego , by ludzie ciszyli parzyli się jak zwierzęta, włazili na wszystko co się rusza . No nie wszystko, bo w Niemczech zabronili robienia sobie dobrze ze zwierzętami .Chociaż wasz guru Singer uważa ,że zoofilia jest w zasadzie cool . Ale wracając do twojej pracy doktorskiej . Jestem pewny, że znasz wyniki ostatnich badań genetyki homoseksualizmu . Naukowcy odkryli gen homoseksualizmu u myszy. Badania naukowe dotyczące procentowego udziału osób homoseksualnych w populacji wykazy że jest on stały , czyli niezależny od kontekstu religijnego , czy kulturowego . Te fakty możesz sprawdzić . Znasz z pewnością badania profesora Regnerusa z Teksasu , który zbadał co się dzieje z dziećmi wychowywanymi przez homoseksualistów . Zaburzenia umysłowe, społeczne , seksualne . No nie , przecież wzmożony promiskuityzm , jakim charakteryzowały się dzieci wychowywane w takich warunkach to nie żadne zaburzenie .Przynajmniej według waszych kryteriów . Oczywiście jest pewien ciekawy aspekt twojej pracy – kontynuował -.O czym chyba nawet sama nie zdajesz sobie sprawy . Chodzi o prawo jako czynnik wpływający na strukturę puli genetycznej społeczeństwa i na związane z tym socjobiologiczne zachowanie społeczeństwa jako całości . Taki mega dobór krewniaczy . - Wypił duszkiem połowę kufla piwa
Grażyna rzeczywiście nie wiedział o czym on mówi .O doborze krewniaczym słyszał z teorii ewolucji ,ale o reszcie nie miała pojęcia .Wydawało się jej że znalazła jednak słaby punkt jego wywodu i ucieszona powiedziała
-Sam sobie przeczysz. Człowiek i jego zachowanie jest wytworem kultury. Zmieniając prawo zmieniamy kulturę, a to oznacza ,że możemy poprzez wychowanie zmienić preferencje seksualne – zorientował się że coś przeoczyła w tym co powiedział i że jej słowa są gdzieś pozbawione logiki .
- Gdyby tak było jak mówisz ,że od tego czy kultura i prawo jest represyjne, obojętne, czy afirmacyjne zależałyby proporcje homoseksualistów do heteroseksualistów , to w Iranie nie byłoby ich prawie wcale,a w takiej Francji stanowiliby już prawie pięćdziesiąt procent . A ponieważ tak nie jest i homoseksualiści wszędzie stanowią mniej więcej taki sam odsetek populacji to oznacza ,że homoseksualizm jest uwarunkowany genetycznie . Spojrzał jej w oczy i zapytał się. - Zdajesz sobie sprawę co to oznacza ? -uśmiechnął się cierpko
Grażyna chciała coś odpowiedzieć ale wnioski wpływające z tego co powiedział ja zamurowały . Jeśli ten obdartus ma rację to jej cała prac doktorska nadaje się na śmietnik . Grażyna miał kołowrotek myśli .Dwa lata przygotowań do doktoratu wyrzucone w błoto .To niemożliwe . Drań musi się mylić. A jeśli nie . Jeśli to on , a nie naukowcy z jej instytutu ma rację. Ledwo to sobie uświadomiła usłyszała śmiech Romka i reszt towarzystwa siedzącego koło niej
- Nic się nie przejmuj – odezwał się Romek , już konkretnie wstawiony – ludzie pisali prace doktorskie z marksizmu leninizmu, to ty możesz napisać swoją z nowego marksizmu genderyzmu
tym razem wszyscy wybuchnęli gromkim śmiechem . Jedynie Dorota nie dołączyła do tego chóru.
- A nie mówiłam – szepnęła do Grażyny z wyrzutem – żebyś się nie odzywała .Odpuść , nie znasz go . To może być tylko początek. Wyjdziesz ledwo żywa z walki z nim .To wyjątkowo wredna bestia .
Grażyna wstała od ławy i poszła w stronę toalet. Po drodze przechodziła koło baru , gdzie siedział jej przystojniaczek ,jak nazywała go w myślach . Jeszcze zanim doszła do baru ich spojrzenia się spotkały . Długie spojrzenia
- Cześć- zagadnął ja pierwszy
- Część- odpowiedziała - podeszła tak blisko do niego ,że prawie się o niego oparła . Przesunął się ramieniem w jej kierunku ocierając się o je biust .Nie cofnęła się .Jego dotyk sprawił jej przyjemność
- Może wyjdziemy gdzieś na zewnątrz na papierosa – Zapytał się jej cicho
- Chętnie- Grażyna nie paliła – Ale chciała pobyć z nim sam na sam – daj mi dziesięć minut – muszę jeszcze chwile posiedzieć ze znajomymi .
Poszła do łazienki . Wracając do swojej ławy wymieniła jeszcze raz spojrzenie z nieznajomym . Chciała z nim wyjść na zewnątrz , a nie znała nawet jego imienia . Nie mogła się doczekać kiedy wyjdzie z nim na zewnątrz.
Wróciła do znajomych i usiadła .Krótka spódniczka odsłoniła prawie całe uda. Nie starała się przykryć ich dłońmi, ani torebka , co w takiej sytuacji zwykła robić .Chciała tym sprowokować okularnika .Chciał zobaczyć jak się ślini widząc jej majtki . Chciała zobaczyć jak jego wzrok robi się obleśny. Odwrócił się do niej ,ale zatrzymał się tylko na jej twarzy, nie zjechał swoim wzrokiem w dół , ku jej niewiarygodnie długich , zgrabnych , całkowicie odsłoniętych nóg
- i co -zapytała agresywnie.- Jesteś taki staroświecki , bo żadna kobieta nie chce z tobą być . Pozujesz na takiego , którego nie interesują kobiety . Ale prawda jest taka ,że to odtrącenie przez kobiety , klęska na tym polu zrobiło z ciebie abnegata . Dzikiego i agresywnego
Popatrzył na nią . Przeszły ją ciarki , powieki do połowy przykrywały jego źrenice , patrząc w jego oczy zobaczyła ze są bezdenne . Oczy człowieka , który z nikim i niczym się nie liczy. .Patrzył na nią nie jak mężczyzna na piękną zmysłową kobietę ,, której powinien pożądać i rozpaczać ,że jest poza jego zasięgiem , ale obcy myśliwy patrzy na swoja ofiarę Wzdrygnęła się z irracjonalnego strachu.
- Podoba ci się ten samiec siedzący za barem -zwrócił się do niej . Ma pociągła twarz, ostre rysy. Pewnie zastanawiasz się w tej chwili żeby przedzwonić do swojego chłopaka i powiedzieć mu , aby spotkał się z tobą jutro. Mogłabyś wtedy dosiąść się do tego mężczyzny i rozpocząć odwieczną grę samicy w rui .
- Widać było ,że z jakiegoś powodu przerwał zdanie . Odwrócił się do Maćka i powiedział – Co powiesz na korelację pomiędzy stopa bezrobocia , a stopniem kontroli nad gospodarką prze koncerny w krajach uprzemysłowionych – Włodek podniósł kieliszek do ust , ale ten był już pusty . W gruncie rzeczy nie oczekiwał odpowiedzi na to pytanie ze strony doktora Romana Stawskiego . Nudził się przy nim . Stawski był typowym wytworem szkolnictwa wyższego . Inteligentny, ale bez tego czegoś co czyni człowieka naukowcem . Bez tej żądzy wiedzy , pragnienia odkrycie czegoś nowego, wyważenia drzwi , zburzenia istniejących murów poznania . Ale chciał zakończyć konfrontacje z Grażyną . Miał umysł introwertyka , i prawie obsesyjny mechanizm autoanalizy. W trakcie zadawania pytania Mackowi jakaś część jego umysł zaczęła analizować powód , dla którego się pohamował i odpuścił tej dziewczynie . Czy dlatego ,że była niewiarygodnie wręcz piękna, perfekcyjnie zbudowana i ubrana z niesamowitym gustem . Uśmiechnął się do swoich myśli . To nie to .Widział w niej tylko ładne opakowanie o marnej umysłowej zawartości . Co jeszcze mógł w tej niedouczonej dziewczynie dostrzec jego umysł , z czego jego świadomość nie zdaje sobie z tego sprawy . Ciekawe – pomyślał .
Dorota widząc jak Grażyna zacisk usta po raz drugi uderzyła lekko Grażynę
- .Proszę cię zwróciła się do niej . Odpuść , daj sobie spokój . To naprawdę prawdziwa bestia . Nie ma przyjaciół , bo wszyscy się go boją . Jego zdolności do niszczenia ludzkich wyobrażeń o sobie
Grażyna popatrzyła na nią ze zdziwieniem
- O co chodzi – zapytała
- Podobno odziedziczył to po matce – powiedziała Dorota – Gdy ktoś wyprowadzi go z równowagi to w pewnym momencie traci kontrolę nad sobą. A wtedy ludziom po prostu wyrywa serca na żywo , jak kapłani Azteków. Jeśli masz jaką słabość z której sobie nawet nie zdajesz sprawy , jeśli zbudowałaś sobie jakiś swój fałszywy wizerunek , to on to z ciebie wyrwie i zniszczy . Krążą o tym prawdziwe legendy
Grażyna odepchnęła gwałtownie rękę Doroty . Miał rację , miała zamiar przedzwonić do Sebastiana i przełożyć spotkanie .Miała taki nieczytelny zamiar po spotkaniu się z profesorem na konwersacje z podniecającym ja nieznajomym . Skąd ten lump o tym wiedział . Widział pewnie jak patrzyła na nieznajomego .Ze złości krew jej uderzyła do głowy .
- Jestem wolnym człowiekiem – zwróciła się do rozczochrańca – co w tym złego ,że miałabym ochotę po prostu porozmawiać z kimś miłym , dobrze ubranym , o przyjemnej aparycji . Takim właśnie jak ten sympatyczny facet przy barze . - A co miałabym za przyjemność w spędzeniu czasu z kimś takim jak ty . Popatrz się na siebie . Do tego wóda i mentalność przegranego menela – uśmiechnęła się. To powinno go zaboleć . Zedrzeć te pewność siebie z jego twarzy .
- Jestem lumpem -ze śmiechem jej odpowiedział – W każdym razie usilnie nad zostaniem prawdziwym lumpem pracuję. Kupiłem już nawet na zadupiu chatę drewnianą .Bez prądu , ze studnią , żelazną kozą w środku i dwoma hektarami lasu na około i stawem . Ryby będę miał swoje, drewno na opał też .Jest tam mały sad owocowy. Będę miał własne wino i bimber , bo aparaturę destylacyjną już umieściłem na strychu . Do tego wychodek na zewnątrz. Do bycia lumpem i alkoholikiem też trzeba się moja panno przygotować.
Wszyscy zaczęli się śmiać .Grażyna nie wiedziała , czy po prostu kpi z niej , czy mówi prawdę. .
- Chciałbym dodać coś w kwestii Łysiaka i kobiet – ponownie zwrócił się do Grażyny - Nie wiem czy wiesz ale masz dzisiaj szczyt , owulujesz . Gdyby nie szminka , widziałbyś ze masz bardziej czerwone usta , jesteś ubrana bardziej wyzywająco niż za zwyczaj , już masz prawie rozłożone nogi , szukasz faceta o dużej ilości testosteronu , a tacy maja podłużne twarze o silnych kościach policzkowych . Jesteś gotowa na większe ryzyko , stąd więcej pijesz . Twoja jak to nazwałaś rozmowa z tym silnym buchającym wręcz testosteronem facetem przy barze skończyłaby się w toalecie , albo gdzieś niedaleki w jakiejś bramie obskurnej kamienicy . Najpierw zrobiłabyś mu laskę, a potem kilka minut szybkiego, byle jakiego seksu . No na co czekasz -ciągnął dalej - idź do niego i pod byle pretekstem gdzie , gdzie będzie ci mógł szybko ściągnąć majtki . A jutro zaczniesz szukać frajera o bardziej pełnym obliczu , który mógłby się zaopiekować tobą i twoim bękartem .
Grażyna się skuliła w sobie , dłońmi przykrzyła uda . Zbyszek siedzący plecami do ściany i przez to mający widok na salę wybuchnął śmiechem
- Faktycznie – zaczął – widziałem jak tego gościa przy barze przycisnęłaś biustem go lady i jak prawie na niego weszłaś-.
Reszta towarzystwa przyłączyła się do jego śmiechu . Grażyna nigdy w życiu nie czuła się tak upokorzona . Była całą czerwona ze wstydu Jutro plotki się rozniosą i będzie długo pośmiewiskiem na całej uczelni .
W tym momencie zobaczyła profesora Starskiego jak schodził w dół po schodach . Był spóźniony dobre 30 minut. Po jego szybkim kroku widać było że wie o tym i że stara się choć parę sekund nadrobić .Ucieszyła się . Ten wieczór był dla niej wyjątkowo parszywy , dobrze że przynajmniej przed wyjazdem załatwi sprawę swojego doktoratu . Szybko wstała i podbiegła do niego
Dzień dobry – zwróciła się do niego . Byliśmy umówieni w sprawie mojej pracy
Zatrzymał się zaskoczony i spojrzał na nią . Wyciągnął do niej rękę na przywitanie Wiem, wiem – odpowiedział nerwowo .- Ale bardzo przepraszam . Mam bardzo ważne spotkanie i jestem już spóźniony . Tak ,że dzisiaj nie znajdę dla Pani czasu . Ale za to obiecuje ,że spotkamy się , kiedy , tylko pani zechce . . Widać był ,że chce jak najszybciej zakończyć z nią rozmowę . Grażyna , kiedy to dostrzegła najpierw była tym zaskoczona, a potem ogarnęła ją fala wściekłości .
Dusząc ja w sobie zwróciła się do profesora - Nie znajdzie pan chociaż 20 minut .Jutro wyjeżdżam ze swoim chłopakiem na wakacje. Przecież specjalnie tutaj przyszłam .- można było bez trudy wyczuć w jej głosie wyrzut .
Ruszył w stronę baru pociągając ja za sobą .
- Jeszcze raz chcę panią przeprosić – powiedział - i powtórzyć że jest mi bardzo przykro , ale dzisiaj to niemożliwe .
Słychać było taką złość w jego głosie i zdeterminowanie , aby pozbyć się Grażyny ,że ta doszła do wniosku ,że lepiej zrezygnować ,że nie warto ryzykować jakiejś ostrzejszej wymiany zdań , w końcu to jej promotor Nie ma sensu mu się narażać . Miał ochotę pójść stad gdzieś , ale za jakąś godzinę jej chłopak miał się tu pojawić . Tyle wytrzyma pomyślała
Byli już przy barze . Profesor musiał być tutaj stałym żeby nie rzec szanowanym bywalcem jeśli do takiego miejsca można by było to słowo odnieść , bo barman natychmiast zostawił pozostałych klientów i przeszedł do miejsce przy ladzie , gdzie stał Starski
-Panie Maćku Starski zwrócił się do barmana . Jestem spóźniony . Nie za dużo wypił ?
Panie profesorze - barman odpowiedział.- z tego co widzę jest w porządku .
- W takim razie to co zwykle . Chleb ze smalcem , Pół litra siedemdziesięcio procentowej śliwowicy i na początek dwa piwa .Już się robi panie profesorze odpowiedział Maciek. Starski ruszył w głąb sali rozglądając się wokoło .
Nagle Grażyna poczuła,że ktoś ją obejmuje. To był ten facet , z którym chciała wyjść na zewnątrz .
- Wychodzimy ? – pewnym siebie głosem zapytał . Nie było to jednak pytanie , a raczej komenda . Obejmował ramieniem jej talię , a jego dłoń zjechał na jej pośladek. -Gdzie się pchasz z tym łapami – gwałtownie odepchnęła jego ramie – Spadaj – powiedziała nawet na niego nie patrząc . Był całkowicie zaskoczony . Zamarł z rozdziawionymi ustami Przecież - próbował odezwać się niezgrabnie. Przestań bełkotać – Grażyna przerwała mu gniewnie- I nie patrz na mnie tymi swoimi oczyma wieśniaka . Ślinisz się jak zwierzę, Obetrzyj se usta – rzuciła mu chusteczkę znajdująca się na blacie baru – bo wyglądasz teraz jak jakiś daun . Odwróciła się i ruszyła za Starskim w głąb sali. Usłyszała za sobą gromki śmiech kompanów nieznajomego . Będą teraz cały wieczór darli z niego łacha
Grażyna za ciekawością rozglądnęła się wokoło , szukając z kim tak ważnym ma się spotkać jej promotor . Nikogo takiego nie znalazła , nie była tym znowu aż tak zdziwiona, gdyż w tym półmroku trudno było wszystko ogarnąć .W końcu wystarczyło poczekać i zobaczyć do kogo Starski się przysiądzie . Patrzyła jak profesor kieruje się w głąb sali . Po chwili zobaczyła jak Romek Starski , w końcu asystent profesora gwałtownie wstaje od stołu i roześmiany macha w kierunku Starskiego . Grażyn lubiła Romka , ale nigdy go nie ceniła jako naukowca . Był dla niej zbyt mało błyskotliwy , pomimo tego ,że już od paru lat pracował na uczelni nie posiadł oszałamiającej wiedzy . Tym bardziej był zaskoczona ,że aż do tego stopnia Stawskiemu zależy na spotkaniu ze swoim asystentem ,. Co więcej ,że sam stawia mu wódkę i jedzenie .
Michał wyszedł za swojej ławy , grzecznie przywitał się z profesorem i ku zaskoczeniu Grażyny poszedł dosiąść się do stolika przy którym siedziała Dorota wraz ze swoimi znajomymi . O co chodzi pomyślała . Zza pleców odchodzącego Michała zobaczyła podnoszącego się zza ławy Władka ,z wyciągniętą na przywitanie ręką. Starski uścisnął ja mówiąc przy tym – Przepraszam za spóźnienie .Ja … -Nie tłumacz się przerwał mu Władek .- Masz szminkę na kołnierzyku -
Starski się roześmiał . - Ty draniu – tam nie ma żadnej szminki .
- Ale kto ci przy twoim spóźnieniu teraz uwierzy – Włodek znowu mu przerwał cały czas się uśmiechając
Słychać było cichy śmiech od strony stolika , przy którym siedzieli studenci . Jeszcze zanim profesor zdążył usiąść naprzeciw obdartusa barman już rozłożył przed nimi kieliszki ,talerz z pajdami chleba i smalec domowej roboty w ceramicznej misce. Maciek otworzył karafkę bez żadnej etykiety i polał im w kieliszki .- Życzę smacznego panom . Co jakiś czas przyjdę do stolika , aby upewnić się ,że niczego rzeczywiście niezbędnego do rozmowy panom nie brakuje. . Powiedział to w taki sposób że wszyscy trzej się roześmiali .
Jeszcze zanim barman odszedł Włodek pierwszy podniósł kieliszek i powiedział do niego – Za twoja troskliwość Maćku i za to by tego nigdy nie brakło – po czym wolno wlał sobie do ust mocny alkohol i przymykając oczy najpierw przepłukał nim usta, a potem pozwolił gęstej , lepkiej i piekielnie mocnej śliwowicy spłynąć w dół przełyku . Włodek uwielbiał ten sądecki bimber , bo trzeba tutaj dodać , że Maciek specjalnie dla nich załatwiał domowej roboty śliwowice . Stąd nielegalny trunek Michał podawał im w karafce, a nie w butelce .
W Grażynie aż się zagotowało. Ze złości i gniewu aż osłabła .Oparła się na ceglanej kolumnie , popierającej sklepienie piwnicy . Pieprzony brudas pomyślał . To było to arcyważne spotkanie i to był ten wyjątkowo ważny człowiek , dla którego Starski nie miał dla niej czasu . Nie miał czasu bo spóźnił się na picie i bał się że ten będzie już pijany .
Wróciła do stolika .Romek grzecznie się przesunął robiąc jej miejsce . Zauważyła ,że wszyscy przycichli i zwrócili swoje twarze w kierunku stolika profesora .
O co chodzi ? -spytała Michała podbródkiem wskazując w ta samą stronę .
- Poczekaj chwile , a sama się przekonasz – Odpowiedział jej cicho .
Starski również wychylił swój kieliszek . Rozglądnął się za przepitką na stolę , podniósł kufel piwa i wypił mały łyk .
- Rzeczpospolita poprosiła mnie – zaczął Starski , abym napisał artykuł na temat fundamentów aksjologicznych prawa . Chce wyjść z założenia że prawo w Polsce powinno opierać się Karcie Praw Człowieka ONZ . I że te prawa można wywieść rozumowo. Cały artykuł chcę oprzeć antynomii istnienia Boga i wywodzącego się z tej tezy prawa religijnego i właśnie Karty, prawa , którego źródłem jest rozum ludzki - Starski zrobił pauzę , czekając co Władek na to odpowie
Istnienie Boga, prawa naturalnego ,i prawo stanowione , które tworzy się opierając się na rozumie ludzkim nie jest antynomią – zaczął Włodek - Oba prawa przeplatają się ze sobą i mają wspólną , aksjologię . Oczywiście mówimy o normalnym społeczeństwie i normalnej władzy. Tam , gdzie nie ma Boga , tam bogiem staje się człowiek . Hitler, Stalin, Kim Dzong Il , Czyngis Chan . Oni wszyscy uznali że Boga nie ma . I oni wszyscy stali się bogami na Ziemi .Oni stanowili prawo i oni ustalali co jest dobrem , a co złem . Uznali się za objawioną prawdę Masowe niewyobrażalne mordy i gwałty na całych narodach , Sprowadzenie ludzi do roli niewolników. Podłość , nikczemność i zdrada została podniesiona do roli cnoty . - przerwał na chwile . Prawo musi być oparte na wartościach ,na niezbywalnych prawach każdej istoty ludzkiej wywodzących się z religii , z jej filozofii .W naszym kraju podstawą prawa powinna być etyka katolicka . Zresztą aksjologia katolicka jest w swej istocie niezwykle wyrafinowaną filozofią ,twierdze nawet ze jest największym dokonaniem gatunku ludzkiego.
- Wcale nie- Starski zaoponował – wojny religijne, prześladowania religijne- przerwał bo zorientował się ,że wszystkie te wojny na tle religijnym z całym ich okrucieństwem , to były kampanie miłości w porównaniu z wojnami i prześladowaniami ateistycznymi – zmienił kierunek argumentacji - Wystarczy rozum, aby stworzyć prawo , na którym zbuduje się szczęśliwe społeczeństwo . Prawo każdego do szczęścia, równość , prawo do pracy , do opieki społecznej
To wszystko brednie – wtrącił Włodek – żadne społeczeństwo nie przetrwa bez prawa , którego źródło będzie znajdowało się w innym miejscu niż ośrodek władzy,a co więcej kiedy ten ośrodek będzie przez ten fakt silenie ograniczony – Fukuyama takie systemy polityczne , w których źródło aksjologiczne praw stanowionych przez ośrodek polityczny jest pochodzenia religijnego i nie może być zmieniane nazwał państwem prawa. Tak się dzieje w państwach chrześcijańskich, muzułmańskich , hinduistycznych . To co proponujesz to nie podstawy państwa prawa , ale państwa totalitarnego , którego teoretyczne fundamenty stworzył Platon
- Religia nie powinna być źródłem prawa – zaczął bronić się Starski – Państwo powinno być a religijne , neutralne w stosunku do religii . Prawa stanowione w takim państwie powinny opierać się na rozumie.
- Pozytywizm prawny Kelsena – odezwał się Włodek – każde prawo jest dobre byle było ustanowione zgodnie z procedurami legislacyjnymi .- kanclerz pierwszego cesarza Chin Qin Shi Huanga , Li Si wprowadził prawdziwy terror pozytywizmu prawnego . Hitler też rządził zgodnie z legalnie ustanowionym prawem. Ustawy Norymberskie były prawem jak najbardziej legalnym . Ludzie władzy są obłąkani . Jeśli nie będzie im nałożone wędzidło prawa naturalnego, czyli de facto fundamenty etyczne mające swoje źródło w prawie boskim , to siłą rzeczy zbudują system totalitarny, a ludzi zrobią niewolnikami . Nie wiemy , co jest tak naprawdę dobre dla nas i społeczeństwa w którym żyjemy . W pewnym sensie błądzimy we mgle i idziemy w niej w nieznane . Dlatego tak potrzebna jest prawo , zasady oparte na trwającej tysiąclecia ewolucji doktryny katolickiej . Ludzie są omylni , a najbardziej niebezpieczni są ci ,którzy uważają że są nieomylni . Ci , którzy chcą zbudować raj na ziemi w końcu budują piekło , czego najlepszym przykładem Hitler, Stalin, dynastia Kimów w Korei Północnej , a teraz genderyści i ludzie spod znaku politycznej poprawności .To wszystko ateistyczni zbrodniarze , bogowie lewicy .
- Wszędzie są ludzie , którzy tworzą zło – odezwał się Starski – prawa religijne to wojny religijne , dyskryminowanie ludzi innych religii , ucisk kobiet, klasy społeczne , czy jak w Indiach kasty .- Dopiero co w Nigerii czternastoletnia muzułmańska dziewczynka zmuszona do małżeństwa z ponad pięćdziesięcioletnim mężczyzną otruła go i 10 osób z jego rodziny potrawą zmieszaną z trutką na szczury. To religijne niewolnictwo. Przecież noc poślubna była dla niej zwykłym gwałtem . Prawo musi gwarantować ludziom wolność i szczęście . Ludzie maja prawo do szczęścia , do miłości .
- Powinno mu się jaja obciąć i przybić do drzwi tej sypialni – odezwał się Władek – tak dla przykładu - Mówimy o wolności wrócił do ostatnich słów Starskiego - Zacznijmy od tego ,że człowiek jest „ zwierzęciem społecznym „ . Kiedyś w wiezieniach stworzono cele jednoosobowe ,do których dostarczano jedzenie. Więźniowie nie mogli się ze sobą kontaktować . Ludzie zaczęli wpadać w obłęd, zaczęli wariować . Nie możemy żyć bez innych ludzi, nie możemy żyć , istnieć poza społeczeństwem.. I z ten fundamentalny faktu konstytuuje naszą wolność , wolność istoty ludzkiej . Nasza wolność nie może się realizować tylko wtedy , kiedy koło nas są inni ludzie. A to oznacza że żyjemy w swego rodzaju wiezieniu .Nie możemy z niego uciec , bo nie możemy poza nim żyć. Nawet jeśli doświadczymy przemocy ze strony silniejszego to nie możemy nigdzie uciec. Najlepszym przykładem są stada szympansów z rządzącymi nimi szajkami na czele których stoi samiec alfa i makakami japońskimi, których stada wytworzyły kasty. W Japonii w zimie w ciepłych mogą kąpać się tylko członkowie wyższej kasty . Samce kasty wyższej odganiają gorszych członków swojego stada. Bardzo często małe małpie dzieci z kasty niższej umierają z zimna podczas gdy dosłownie w zasięgu ręki parują gorące wody .
Weźmy prostą z pozoru sprawę .Do jakiego stopnia wolny człowiek może samo ograniczać sobie wolność. Czy może wyrzec się swojej wolności i zostać czyimś niewolnikiem . To pytanie implikuje kolejne .Jaka jest granica władzy jednego człowieka nad drugim. Czy można spełnić czyjeś życzenie , kogoś kto dobrowolnie chce być niewolnikiem i zostać jego panem . To sąpytania dotyczące praw niezbywalnych . Ze swojej istoty są to prawa boskie, a nie ludzkie .
Grażyna liczyła ,że Starski , najinteligentniejszy wykładowca na jej wydziale bez trudu zrobi pośmiewisko z tego obdartusa . Z wypiekami na twarzy obserwowała przebieg dyskusji . Wydawało się że prosty temat, a rozrastał się w dyskusji błyskawicznie .Na podparcie swoich tez Starski i Władek sięgali po filozofię ,socjologie , psychologię, socjobiologię, teorię genetyki .
W pewnym momencie dyskusji uświadomiła sobie ,że Władek uzyskuje przewagę. Misternie w abstrakcyjnej przestrzeni rozkładał tezy Starskiego , uzgodnione z nim fakty i opinie .Słuchała i niczym synesteta widziała architekturę fascynującej żywej abstrakcji jaką budował Władek . Idee pulsowały , przemieszczały się w przestrzeni tańcząc w takt coraz bardziej skomplikowanego rytmu , myśli rozrastały się niczym niezwykle drzewa , których gałęzie i korony splatały się logiczne wzory . Samą Grażynę zaskoczyła jej forma percepcji słyszanej dyskusji . Zastanawiała się dlaczego Starski tego nie widzi i nie wymyka się z pułapki jaką wokół niego budował rozmówca . Tak wielbiony przez wszystkich studentów , w tym przez nią profesor nie miał szansy w intelektualnym pojedynku ze zwykłym alkoholikiem . Kiedy to do niej dotarło poczuła nagle pustkę , Ikona wiedzy i, błyskotliwości i ostrości umysłowej jaka był dla niej Starski rozsypała się w pył . Po godzinie zażartej miejscami dyskusji wszystko zbliżało się do finału . Starski popełnił kolejny błąd i wystarczyło teraz zamknąć pułapkę i rozgromić na oczach wszystkich profesora . Nawet takie zakończenie sprawiłoby jej jednak przyjemność , ciszyłaby się z ukarania Starskiego , tak jakby on był winien tego wszystkiego, co jej się przytrafiło tego cholernego wieczoru .
Wydawało się jej że Władek zada ostateczne pchnięcie Starskiemu , kiedy nagle odwrócił się w kierunku ich stolika , jej oczy spotkały się z jego , zobaczyła jak się uśmiechnął .
- Porozmawiajmy raczej o prawach własności w kosmosie .- Władek gwałtownie zmienił temat Chińczycy lokalizują już złoża na Księżycu . Jak myślisz Karolu na jakiej podstawie prawnej będą powstawały i funkcjonowały tam kopalnie .
Dlaczego go nie dobił ? – pomyślała Grażyna . Znowu ze mnie zadrwił . Pewnie celowo . - zaczęła już wpadać w paranoję
Po chwili wciągnęła ją rozmowa , a raczej wykład Władki, bo miał rzeczywiście dużo większą wiedzę i przemyślenia na ten temat niż profesor . Była zaskoczona, jak to z pozoru błahe zagadnienie było rozległe i jakie implikacje będzie za sobą pociągać .
Władek wstał od stołu i ruszył w stronę toalety . To samo zrobił profesor Stawski . Grażyna odpowiadała na jakieś banalne pytanie Karola , wtem zobaczyła jak tamci obaj rozmawiają z je chłopakiem .Musiał akurat wejść i natknął się na nich .
Wstała i ruszyła w ich stronę .
-Przedstawiam ci chłopaka naszej ślicznej Grażynki . - Podchmielony Starski zwrócił się do Władka .
Michał podał rękę Władkowi .
- Jak tam twoje nowe auto – zapytał się Starski Sebastiana – słyszałem ,że to cacko
- Najnowsza eska - Michał ucieszył się i zaczął z wypiekami na twarzy wymieniać osiągi i gadżety jakie posiadało . Skończywszy temat samochodu zaczął drobiazgowo opowiadać co i w jakiej knajpie jadł , co kupił na rodzinnego grilla i jak to smakowało . Na koniec zaczął opowiadać szczegółowo jak czekał w serwisie na przegląd i jak tam wymieniano mu olej . Grażyna sama się sobie dziwiła, dlaczego nie podeszłą i nie przerwała tej rozmowy . Widziała jak od początku rozmową z Sebastianem Władek był nią znudzony, ale próbowała podtrzymać rozmowę . Słuchała z coraz większą złością .Na Sebastiana . Bo nawet byle łazęga wyraźnie robi z niego półgłówka Widziała ,że Włodek robi to niechcący, bo widać było że żywi do Sebastiana sympatie . Po prostu starając się dopasować do jego poziomu intelektualnego robi to tak nieudolnie,że ułomności jej chłopaka było jeszcze wyraźniej widać , wymuszone dialogi okularnika tylko wyolbrzymiały prostotę umysłowa chłopaka Grażyny , a ten nawet się nie orientuje ,że stał się obiektem politowania ze strony uczestniczącego w rozmowie Starskiego , który nawet tego nie próbował ukryć A przy okazji pośmiewiskiem i obiektem politowania staje się ona W końcu Władek , a po chwili nawet Starski zaczął szukać pretekstu , aby gdzieś od jej chłopka uciec .
- Niezły ten twój volkswagen – Władek przerwał mu i zaczął szukać sposobu na ewakuacje siebie i Starskiego spod powodzi kulinarno gadżetowych sensacji – zaczął się rozglądać i w końcu znalazł to czego szukał – O, jest tutaj twoja dziewczyna – Pomachał do Grażyny Grażyna podeszła do nich
-Pani.. zaciął się trochę szukając bezskutecznie w pamięci jej imienia- Proszę panią,- użył w końcu formy , która nie wymagała użycia imienia – Ma pani bardzo interesującego chłopaka - - Musiał sobie pozwolić na kolejna złośliwość w stosunku do niej - tutaj trochę się zawiesił , alkohol robił swoje. - Idealnie do siebie pasujecie
Poczuła się , jakby dostała w twarz . Dopiero co zrobił z niego idiotę , właściwie nie zrobił , wyciągnął tą jego cechę na wierzch , a teraz mówi ,że do siebie pasują. Przygłupi ,ale przystojny Michał i ona, śliczna idiotka. Tak ją widział .
- To my wam nie przeszkadzamy – powiedział Władek w imieniu swoim i Starskiego - Do widzenia - i odeszli szybkim krokiem , uciekają jak najszybciej w stronę swojego stołu .
-Kochanie .Przepraszam za spóźnienie – Michał zwrócił się do Grażyny – Chodź odwiozę cię
do domu. Jutro w południ lecimy na Seszele.- Objął ją czule .
Grażyna pozwoliła się mu wyprowadzić na zewnątrz . Podeszli dwie przecznice na parking do jego samochodu .Otworzył szarmancko jej drzwi .
- To koniec . Słyszysz mnie to już koniec. Zrywam z tobą. - Nagle powiedziała - Chłopak był w szoku
- O co ci chodzi ? - zapytał zaskoczony - .
- On nawet nie wiedział że eska to mercedes a, nie volkswagen – powiedziała
-Że co ?– Michał kompletnie nie rozumiał o czym ona mówi
- Już o dawna o tym myślałam . Zaprosiłam Cię dzisiaj , aby ci o tym powiedzieć. Jedź sam na wczasy . - odwróciła się i zamierzała odejść.
Michał gwałtownie chwycił ją za ramię .- Jesteś wypita i zmęczona . Jutro wszystko wróci do normy . Wsiadaj do samochodu .
-Nic do żadnej normy nie wróci – gwałtownie odpowiedziała – Nie widzisz ,że do siebie nie pasujemy . Że nie mamy o czym ze sobą rozmawiać. Że ja się nudzę w towarzystwie twoich przyjaciół , a towarzystwie moich wstydzę się za ciebie , za twój brak wiedzy , błyskotliwości , za..... - zorientował się że się zagalopował i że go rani . - Nie chciałam -rzuciła .
Nie zatrzymywał jej .Skierowała się do pubu, aby zabrać zostawioną tam kurteczkę . Kiedy dotarła do stolik Starski i Włodek kończyli już drugą karafkę .Obaj byli dobrze wstawieni .
Starski ucieszył się na jej widok i prawie do niej podbiegł . Czekała tylko na jakąś głupią gadkę , jakikolwiek pretekst , aby go skląć, aby odreagować .
- pani Grażynko .Tylko w pani moja nadzieja . Waldek jest pijany i ktoś musi go odwieźć do domu. Wysłałbym go samego taksówka, ale pewnie ucieknie z niej pić dalej . Parę miesięcy temu zasnął gdzieś w rowie i musiałem go później wyciągać z izby wytrzeźwień.
- Pan z nim pił , pan go odwiezie – odpowiedziała obcesowa
- Za chwilę będzie tutaj moja żona , aby zataszczyć mnie do samochodu zanim śliwowica całkiem mnie zetnie. W zamian może na mnie pani liczyć na pełną pomoc przy pisaniu i obronie pani pracy . - Przy ostatnich słowach język plątał mu się coraz bardziej , a on sam prawie że osunął a się na ławę .
W nie lepszej kondycji był z koszulą poplamioną śliwowicą i Bóg sam wie czym jeszcze Władek . - Takiego wała -pomyślała sobie Grażyna - . Rynsztok to najlepsze miejsce dla niego.
Wychodziła już z pubu , gdy natknęła się an wchodzącą żonę profesora .
Cześć Grażynko –zawołała do niej - mój Karolek dzwonił ,że próbuje cię znaleźć , abyś zabrała Władka do domu .
Grażyna poczuła się głupio - Cieszę się że się zgodziłaś – ciągnęła dalej Starska . Sama mam ogromny dług wdzięczności wobec niego. Tu masz pieniądze na taksówkę. Tylko go odwieź pod sam dom, bo inaczej może z niej uciec . A gdzie leży ten mój miłośnik wódeczki?-
Grażyna była zaskoczona życzliwością i humorem w jaki ta zapytała się o swojego zapitego męża .
Wróciła z Krystyną , bo tak miała na imię żona Starskiego do pubu i zaprowadziła ją do ławki , na której o dziwo nasi lewo widzący na oczy bohaterowie opróżniali trzecią już karafkę . Co nie przeszkadzało im dalej rozwijać dyskusję na zupełnie oderwane tematy
- Ja jestem ateistą – powiedział Starski-byłem i jestem z tego dumny . Rozum, rozum – trochę już mu się mieszał język – wystarcza, aby być człowiekiem .
- A ja jestem katolikiem – zaczął Waldek – Bycie katolikiem sprawia mi intelektualną przyjemność I rodzaj dumny .Chociaż chyba bez wzajemności, bo kościół nie ma powodów do dumy ze mnie . A wiesz kiedy jestem najbardziej zadowolony z tego ,że jestem katolikiem. - Wypił cały kieliszek - kiedy leżę pijany , ubłocony i obrzygany gdzieś w rowie . Bo wiem że jest to złe . Nie żeby leżenie w rowie samo w sobie było złe , szczególnie w lecie . Nikomu nic złego nie robię , ale wiem że jest to po prostu złe . Takie małe zło , bo krzywdzę tylko siebie To właśnie ta zdolność do odróżnienie dobra od zła jest tym co tak naprawdę różni ludzi od zwierząt .- zastanowił się chwile, nawet chwile dłużej , bo była to chwila pijacka – Bo tylko kiedy wiemy czym jest dobro możemy powstrzymać zło , obronić siebie i innych przed krzywda . Uchronić siebie przed krzywdzeniem innych . - znowu zrobił pauzę, po czym kontynuował głośne rozmyślania .- Taki stary bydlak patrzy na 13 letnią dziewczynkę i podnieca to go . I uważa ,że seks z nią byłby dla niej czymś dobrym . Dlaczego tak myśli , dlaczego jest do tego zdolny Bo sam jest bogiem w świecie bez Boga - Władek wziął karafkę i nalał sobie do wychylonego przed chwila kieliszka , chciał nalać Starskiemu, ale ten nie miał ciągle pełny . Władek wychylił , rozlał palący płyn po całych ustach – Tak . Po prostu lubię być katolikiem - mówił w zadumie – Po prostu lubię nim być – powtórzył
- A tego skurwysyna – Władek podniósł głos - , tego który w telewizji zaproponował, aby zmienić tak prawo , aby zboczone bydlaki mogły bezkarnie uprawiać seks , a faktycznie gwałcić trzynastoletnie dzieci , to powinno się – tu przerwał - Tak . To najlepszy przykład zbydlęcenia człowieka . - i dodał - A pani redaktor z obłudnym , wyreżyserowanym uśmiechem pytała się go , czy Polacy już do tego dojrzeli . To tak jakby zapytała, czy Polacy są już wystarczająco zezwierzęceni -zakończył i znowu sięgnął po karafkę
Grażyna była ateistką , poczuła się tak jakby ją osobiści atakował . Już miała coś powiedzieć , ale Starska jej przeszkodziła
-Maciek .Chodź no tutaj na chwile – profesorowa zawołała barmana . Grażyna była pewna ,że barman dostanie solidny opieprz , a tu ku jej zaskoczeniu usłyszała - Przynieś jeszcze trzy duże kieliszki, tylko takie większe.
Maciek błyskawicznie przyniósł trzy mini literatki . Krystyna pozostałą zawartość karafki rozlała na pięć części .
- Maciek ,. a ty gdzie idziesz – Krystyna zwróciła się śmiejąc do barmana .Upiłeś ich , to teraz pomóż ta karafkę skończyć, bo inaczej ich od tego stołu nie odciągniemy .- Po czym jedną z literatek wręczyła Grażynie- Wypij i idziemy - .
Cała czwórka wyszła z pubu i skierowała się w stronę postoju taksówek . Na zewnątrz była przyjemna., ciepłą wiosenna noc . Pomimo późnej pory ogródki na Rynku tętniły wciąż życiem . Świece lub słabe światło lamp rozświetlały twarze rozmawiających i żartujących krakowian, żaków i turystów . Rynek letnią nocą to najpiękniejsze, najbardziej urokliwe i ciepło nastrajające miejsce w Polsce . Szli wzdłuż Rynku kierując się na postój na Małym Rynku .Krystyna i jej mąż szli przodem . Władek i Grażyna zostawali trochę w tyle.
Popatrzyła na Władka i przeraziła się , co by znajomi pomyśleli , gdyby ich razem zobaczyli . On , niski , rozczochrany , źle ogolony w pomiętej , taniej koszuli i dziurawych na jednej nogawce spodniach .Nie wspominając o starych rozczłapanych , startych an podeszwach butach . Obraz nędzy i rozpaczy . Ona , wysoka , piękna dziewczyna , świetnie ubrana . - Brrr – otrząsnęła się mimo woli .
- Nie masz dziewczyny ? - zapytała raczej retorycznie
- Ludzie tacy jak ja maja bardzo wysokie wymagania – odpowiedział Władek – Ale te które by mi odpowiadały maja jeszcze wyższe .
Grażyna czuła drwinę z samego siebie . Autoironię .
- Przecież nie musisz mieć dziewczyny takiej jak – zaczęła złośliwie – przydałaby ci się jakaś prosta dziewczyna , która by ci wyprasowała koszule i zacerowała spodnie , a wieczorem wysłuchiwała twojego pijackiego pretensjonalnego bełkotu . Grażyna celowo go obrażała , odgrywając się chociaż tak za to wszystko zło co jej tego wieczoru wyrządził .
- Dlaczego myślisz ,że taka ślicznotka jak ty by mi odpowiadała , była spełnieniem moich marzeń .. - odpowiedział – Myślisz prostymi , prymitywnymi kategoriami , atawistycznymi . Zgrabny tyłek , duży biust , nota bene świetnie je eksponujesz , figura 90-60-90 i już jesteś zachwycona jak wartościową dziewczyną jesteś . Ilość spoconych na twój widok facetów ma świadczyć o twojej wartości . Załóżmy , co jest absolutnie niemożliwe , ale załóżmy ,że byś na mnie poleciała . Z góry zakładasz ,że taki obdartus jak ja nie przepuści takiej okazji , czym prędzej poleci z tobą do łóżka . Musiałbym być gównianym facetem , a z pewnością myślisz że właśnie takim facetem jestem , który idzie do burdelu i ma niezwykłą satysfakcję że odbył tam stosunek seksualny z jakąś ładna dziewczyną.
Nie potrzebuję budzić się rano koło słodkiej laleczki ,słabej i jałowej umysłowo , która będzie mnie nudziła . Powoli jego słowa stawały się coraz bardziej niezborne- Nie martw się . Nawet jakbyś chciała , to bym ciebie nie przeleciał . Nie przyniosłoby to mi prawdziwej satysfakcji. Zostałoby jedynie poczucie niesmaku Jesteś u miła ,bardzo ładna , ale to mi po prostu nie wystarcza. – ledwo dokończył .
Grażyna nie wierzyła swoim uszom . Był pijany , mówił co rzeczywiście myśli . On naprawdę uważał ja za niewartą siebie. Poczucie wyższości jakie Grażyna żywiła do niego z powodu swoje urody prysło . Przespanie się z nią porównał do seksu z prostytutką . Tego już było Grażynie za dużo . Fala prawdziwej nienawiści ja zalała . Gdyby tylko mogła to podniosłaby najbliższy kamień i waliła go po tej głowie ,aby mózg się rozprysnął . Zamachnęła się ręka , aby go uderzyć w twarz . Zobaczyła jego złośliwy uśmiech i dotknęła jego włosów . Udała ,że coś tam znalazła , i że to coś rzuca na ziemię.
- Miałeś jaki liść we włosach- powiedziała .- nienawidziła go tak bardzo ,że nie pozwoliła sobie na to aby uderzając go chociaż trochę ta nienawiść stępić.
- No to trzymajcie się – powiedziała Starska do niej pakując swojego podpitego męża na tylne siedzenie samochodu – na wszelki wypadek masz tu na kartce jego adres . Jeszcze raz dziękuje ,że się Władkiem zaopiekujesz – dodała wsiadając do taksówki .
Władek sam , choć chwiejnie wsiadł do następnej taksówki , Grażyna wsiadła obok niego . Starszy już taksówkarz zapytał się dokąd chcą jechać .
- Podgwiezdna 4 – zakomenderował Władek .
- Proszę się zatrzymać przy najbliższym monopolowym – powiedziała Grażyna do kierowcy
- Muszę się napić – powiedziała tym razem do Włodka .
Taksówkarz zatrzymał się przy małych delikatesach. Grażyna wysiadła , po chwili wróciła z butelka wódki , pepsi i dwoma ceramicznymi kubkami . Wsiadła i otworzyła butelkę .
Kierowca widząc co chce zrobić zaprotestował
-W samochodzie się nie pije – powiedział
Grażyna była na to przygotowana i rzuciła na przednie siedzenie trzymany w ręce banknot 200 złotowy .
-To tylko napiwek powiedziała – Po dojechaniu na miejsce zapłacę za licznik .
Kierowca odwrócił się bez słowa . Grażyna nalała po pełnym kubku wódki .
- Napijesz się ze mną ?- zwróciła się do Władka – Miałam cholerny dzień .
Władka nie trzeba było namawiać. Wziął pełny kubek, częściowo rozlewając zawartość.
- Do dna- powiedziała Grażyna uderzając swoim kubkiem w jego-
Władek duszkiem wypił całość. Grażyna lekko tylko zamoczyła usta. Pieprzony alkoholik pomyślała . Samochód szybko zdążał do celu . Grażyna uważnie patrzyła na Władka , który szybko po wypiciu potężnej dawki alkoholu tracił kontakt z rzeczywistością . Na coś wyraźni czekała . W końcu zasnął . Jak ja go teraz zataszczę zmartwiała się Grażyna . Prawie już dojeżdżali do domu Władka .
- Proszę się zatrzymać – zakomenderowała kierowcy – proszę nas zawieść pod inny adres .
- Jesteśmy już prawie na miejscu – odpowiedział taksówkarz
Grażyna zignorowała słowa kierowcy i podała mu nowy adres . Adres jej domu . Popatrzyła przy tym z zimną nienawiścią na uśpionego alkoholem Władka .
koniec pierwszego rozdziału
Klechda Krakowska Rozdział drugi „ Na końcu którego będzie o bogini Kali „
Pracuje nad dalszą częścią tej opowieści . Niestety mogę poświęcić temu tylko trochę swojego czasu, tak że nie wiem , kiedy ukończę dalsze rozdziały. Powodem Proza życia , czyli praca na chleb . Aby tym z państwa , których ta historia zainteresowała ułatwić życie utworzyłem stronę na Facebooku , dzięki polubieniu której otrzymacie drodzy czytelnicy natychmiastowe powiadomienie o publikacji kolejnych rozdziałów . Facebook „ Klechda Krakowska „
Pozdrawiam wszystkich, którzy przez te kilkanaście stron przebrnęli
Marek Mojsiewicz