We wpisie z 27 sierpnia ub.r. (Szczyt w Mińsku. Jak Putin przeczołgał unijną dyplomację) wyraziłem przypuszczenie (nie będące chyba niczym odkrywczym), że od jakiegoś czasu o rzeczywistych celach Rosji informuje w imieniu Putina nie kto inny, ale właśnie niejaki Aleksander Zacharczenko (tytułowany "premierem Donieckiej Republiki"). Śledząc kolejne jego wypowiedzi można zauważyć, że właściwie mówi i pisze on wprost, przekazując właściwie czystą prawdę, w przystępnej formie, bez żadnego ściemniania. Jedyną wyraźniejszą, bardziej przemyślaną PR-owską sztuczką jest tutaj umiejętne stopniowanie napięcia (co świadczy, i zapewne ma pokazywać, że sam Zacharczenko nie jest autorem ani treści ani też formy tychże komunikatów a jedynie ich przekaźnikiem). Ostatnio Rosja ustami Zacharczenki przyznała się właściwie wprost do zbrodni na cywilach w Mariupolu (mój wpis na ten temat tutaj).
Dzisiaj Rosja poprzez pana Zacharczenkę wydała komunikat nieco bardziej zawoalowany. Na newsru.com chociażby przeczytać możemy m.in.: W ciągu dziesięciu dni zamierzamy przeprowadzić mobilizację, aby ostatecznie postawić pod bronią 100 tys. ludzi. (...) W pierwszym etapie będzie ogłoszony nabór ochotników. Jeśli ich siły wystarczą, całkowitej mobilizacji być może nie będziemy ogłaszać.
Czytaj: Rosja przerzuci w najbliższym czasie znaczne siły wojskowe na teren Ukrainy. Na tym etapie będą to znów "zielone ludki" bez stosownych oznaczeń.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4396
To, że władze ukraińskie zachowują się dziwacznie, to oczywista sprawa. Krym właściwie sobie odpuszczono, a zamiast organizować obronę przed rosyjskimi wojskami nowe władze zajmowały się kompletnymi idiotyzmami, (niekiedy mającymi znamiona działań samobójczych jak ustawa o języku).