Ilustracja filmowa: http://www.okon.art.pl/v…
Niedawno pisałem o Kanoniczej w Krakowie. Zaczarowanej uliczce u stóp Wawelskiego Wzgórza, gdzie wciąż słychać gwar średniowiecznego grodu. Dziś znów się przespacerowałem po tym urokliwym zaułku Królewskiego Miasta, lecz ku mojemu zdumieniu tym razem dane mi było usłyszeć wrzawę Jerozolimy ostatnich godzin życia Chrystusa.
Bowiem w Archidiecezjalnym Muzeum Kardynała Karola Wojtyły mieszczącym się przy Kanoniczej 21 obejrzałem wystawę prac artystycznych Krzysztofa Okonia pt. „Moja modlitwa”, człowieka renesansu, który w swej twórczości artystycznej dokonał nie lada wyczynu łącząc w harmonijną całość trzy dziedziny Sztuki: muzykę, malarstwo i rzeźbę.
Ten niezwykły Artysta słynie także z tego, że „dostał niegdyś buty od Ojca Świętego”, gdy w latach 60. ubiegłego wieku, jako polski student kształcący się w muzycznej „Accademia di Santa Cecilia” w Rzymie został przygarnięty przez tamtejszych polskich paulinów, gdzie spotkał młodego biskupa krakowskiego Karola Wojtyłę. Ów krajan wspomógł niepachnącego groszem polskiego żaka niewielką kwotą, za co nieopierzony jeszcze, a później sławny wiolonczelista kupił sobie eleganckie buty, by móc chodzić na koncerty w Rzymskiej Filharmonii.
Nie jestem krytykiem sztuki, więc nawet bym się nie ośmielił recenzować zwiedzonej wystawy. Ale wiem, że Sztuka jest wtedy dobra, gdy działa na wyobraźnię i trafia do serca. A eksponowane na wystawie obrazy i rzeźby przeniosły mnie, jak żywo do Jerozolimy czasu Króla Dawida i patrząc na eksponowane dzieła przypomniałem sobie słowa noblisty Isaaka Singera, że „sztuka powinna być być podana w możliwie prostej formie, bo gdy jest zbyt wydumana i wnikliwa jest nudna nawet, gdy jest dobra”, a także, że „cała sztuka zajmuje się emocjami, a kiedy zaczyna być zbyt intelektualna traci wszystko”.
Bo dobra sztuka powinna moim zdaniem skłaniać ku refleksji, wpływać pozytywnie na innych, do czego potrzebna jest wyobraźnia twórcy, jego malarska fantazja, dobroduszny stosunek do ludzi i prostota wyrazu odczuć Artysty. Lecz to, że sztuka jest wyrażona w sposób prosty wcale nie oznacza, że jest pozbawiona głębi, a nawet powiedziałbym wręcz odwrotnie.
I właśnie genialna „prostota” malarstwa i rzeźby Krzysztofa Okonia, jak mało, co ożywiły moją wyobraźnię i rozpaliły emocje.
Bowiem dla mnie wystawa prac Krzysztofa Okonia objawiła się jako zapisana farbami na szkle modlitwa dziękczynna i odkrywanie „wielkiej tajemnicy wiary”. Bo oglądane dzieła Artysty sprawiły, że poczułem się, jak katolik w owej magicznej chwili, kiedy ksiądz unosi w górę hostię w czasie podniesienia. Oglądanie tej wystawy było dla mnie, jak swoiste przeżywanie Eucharystii pozwalającej mi uczestniczyć w tym, co wydarzyło się dwa tysiące lat temu w Wieczerniku. Patrząc na obrazy i rzeźby Krzysztofa Okonia zobaczyłem Króla Dawida, stałem się świadkiem ostatniej wieczerzy, podziwiałem piękno ogrójca, a następnie przerażony, jak małe dziecko przypatrywałem się drodze krzyżowej, ukrzyżowaniu, serce mi pękało w czasie zdjęcia z krzyża, pieta rozdzierała duszę, a oczarowany pięknem Madonny przez cały czas słyszałem grające anioły.
A wszystko dzięki genialnej prostolinijności i zniewalającej szczerości Artysty.
Cały czas się zastanawiałem dlaczego Krzysztof Okoń maluje swoje obrazy na szkle. I chyba zrozumiałem czemu. Bowiem szkło jest równie szlachetnym, co kruchym materiałem. Więc myślę, że Artysta mówiący w swoich suitach na szkle o wartościach dla człowieka najważniejszych chce nas przestrzec, że wiara w te wartości jest krucha jak szkło, więc trzeba jej strzec, jak oka w głowie. Szczególnie w czasach, gdy współcześni faryzeusze, chcą nas tej wiary pozbawić.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
Więcej o Artyście:
http://www.okon.art.pl/w…;
Patrz także:
Kraków, moja miłość
http://salonowcy.salon24…
Jasna Góra, Duda Gracz i bezrozumne zacietrzewienie
http://salonowcy.salon24…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4315
------------------------
Zgodzę się, że troska o sytuację życiową tych ludzi powinna być wartością nadrzędną dla każdego katolika.
Natomiast opisywanie tych problemów powinno być obowiązkiem mediów prawicowych. A o tym faktycznie można dyskutować - patrz:
http://salonowcy.salon24…
Serdecznie pozdrawiam.
Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść:
„Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł.
A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast. Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: «Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc się wziął na niej chwast?» Odpowiedział im: «Nieprzyjazny człowiek to sprawił». Rzekli mu słudzy: «Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go?» A on im odrzekł: «Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza»”.
Wiem, co Pana boli, doskonale to rozumiem, ale moja notka dotyczy moich refleksji na temat malarstwa sakralnego i bardzo Pana proszę, by Pan nie "zachwaszczał" mojego blogu komentarzami nie na temat, bo to przeszkadza w niedzielnej refleksji.
Serdecznie pozdrawiam.
PS. W wolnej chwili proszę koniecznie przeczytać moją notkę pt. "Jasna Góra, Duda Gracz i bezrozumne zacietrzewienie" - patrz:
http://salonowcy.salon24…