WOJCIECH KILAR - CZEGO NIE PRZECZYTAMY W GŁÓWNYCH MEDIACH

W relacjach mediów głównego nurtu na temat zmarłego Wojciecha Kilara zdominowały informacje na temat jego dokonań jako światowej sławy kompozytora. Informacji zawartych w tym felietonie nie znajdziemy w żadnym artykule wspominającym mistrza. Większość to cytaty bardzo psujące nastrój przeciwnikom IV RP.

„Dobrze, że ono jest. Lamenty, jakoby było nieszczęściem naszego Kościoła, są co najmniej niesprawiedliwe. Tylko tam słyszę słowa, które przemawiały do mnie w dzieciństwie. Myślę, że nie mogłoby być większego nieszczęścia niż zlikwidowanie tego radia. (…) Radio Maryja jest dla mnie – ostatnią być może Izajaszową ścieżką wśród chaszczy.”
Nasz Dziennik.pl, 10 lipca 2009

„Dzięki Radiu Maryja pamięta się w Polsce, że istnieje Kościół, że był Chrystus, że Bóg istnieje, że jest religia, że jest Dekalog, osiem błogosławieństw, że to jest ważne.”
Nasz Dziennik.pl, 10 lipca 2009

- Gdzie Pan poznał swoją przyszłą żonę?
- Moją żonę Barbarę Pomianowską poznałem w gmachu obecnej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wtedy na parterze mieściło się Liceum Muzyczne, a na piętrze - Akademia. Basia miała wówczas 18 lat i była w klasie maturalnej, a ja byłem już na roku dyplomowym Akademii Muzycznej, miałem 22 lata. Pewnego dnia szedłem korytarzem na parterze, nagle na zakręcie schodów mignęła mi sylwetka Basi i natychmiast zniknęła. Coś mnie w tej sylwetce zafascynowało i można powiedzieć, że była to miłość od pierwszego wejrzenia. To prawdziwe zrządzenie Bożej Opatrzności porównuję do pioruna, jak w „Ojcu Chrzestnym”… Tak sobie czasem myślę, że była to sprawa kilku sekund lub minut, bo gdybym wtedy tam nie przechodził, to może Basia nigdy by mi nie wpadła w oko. Bardzo jestem Bogu wdzięczny za ten szczególny moment, mający wpływ na całe moje późniejsze życie, które mogłoby potoczyć się w zupełnie innym kierunku, gdybym poznał osobę o innej wizji życia. (…)

- W 1996 r. ufundowali Państwo trzy dzwony dla swojego parafialnego kościoła pw. Najświętszych Imion Jezusa i Maryi w Katowicach-Brynowie. Jeden z nich nosi imię Barbara. Inskrypcja na nim brzmi: „Głos mój budzi serca i sumienia wiernych, żeby z odwagą dawali świadectwo Ewangelii”.
- Moja żona taka właśnie była. Swoją codzienną postawą i przykładem takiej wprost promieniującej świętości - nie boję się użyć tego słowa - nawracała wszystkich wokół, ale przede wszystkim mnie. Zawsze byłem człowiekiem wierzącym, lecz przez wiele lat byłem „katolikiem, ale…”. Szczęśliwie zostałem obdarzony jednym z darów Ducha Świętego, a mianowicie bojaźnią Bożą. Zawsze czułem, że Ktoś na mnie patrzy i zawsze bałem się tego Oka, natomiast moja wiara była bardziej kontemplacyjna. Słodycz płynącą ze wspólnoty i dyscypliny - jeśli chodzi o sakramenty - zawdzięczam właśnie żonie, która sama chodziła na niedzielne Msze św. i obserwowała ten mój „katolicyzm, ale…”. Później chodziliśmy już razem i to było cudowne. Muszę podkreślić, że żona, która zawsze była wierną córką Kościoła, nigdy nie robiła mi żadnych uwag, wymówek czy też pouczeń, a miałem przecież wiele wad. Swoją niesłychaną i rzadko spotykaną łagodnością, dobrocią oraz osobistym przykładem oddziaływała na wszystkie dziedziny mojego życia. Cechowała ją także wzruszająca ufność i całkowity brak podejrzliwości. Nie wstydzę się do tego przyznać, że to właśnie dzięki żonie przestałem pić alkohol; w tej chwili nie wezmę do ust nawet nadziewanej nim czekoladki.(..)

Jakie największe wspólnie z żoną przeżyte wspomnienie podtrzymuje Pana na duchu?
- Jest to niewątpliwie - jak już wiele razy wspominałem - nasz wspólny pobyt w Watykanie w grudniu 2001 r., gdzie Ojciec Święty Jan Paweł II wysłuchał mojej „Missa pro Pace”, potem bardzo pięknie przemawiał i jeszcze napisał do mnie prywatny list z własnoręcznym podpisem, skreślonym drżącą już ręką. Gratulował mi raz jeszcze. W tym liście jest wiele takich słów, które dla mnie, katolika, są największą i najcenniejszą nagrodą. Po śmierci Papieża i mojej żony jeszcze mocniej jestem zobowiązany do bycia człowiekiem, do dania z siebie wszystkiego najlepszego, do nieustannej troski o to, by moje życie i muzyka były szlachetne i dobre.

Niedziela Ogólnopolska 52/2009 , str. 16-17

Rozmowa Joanny Lichockiej z Wojciechem Kilarem „Rzeczpospolita” 22.09.2007
Jestem z zaścianka
Gdy zacząłem słyszeć o "moherowych beretach" uświadomiłem sobie, że ja jestem właśnie z takiego domu, że moja babcia, gdyby dzisiaj żyła to byłaby słuchaczką Radia Maryja. Ja też go słucham, ale ona pewnie byłaby taką babcią-słuchaczką od rana do wieczora. Jej zawdzięczam najważniejsze sprawy w życiu. Używając wielkich słów - patriotyzm, wiarę, szacunek dla innego człowieka.

- Rz? Gdy rozmawialiśmy ponad rok temu był pan pełen optymizmu. Mówił pan, że ważne rzeczy nam się zdarzyły. Teraz chyba trudno to powtórzyć?
- Wojciech Kilar? Oczywiście, że można i nawet to wrażenie się wzmocniło. Mimo, że wszyscy bez względu na poglądy mówią, że jest obrzydliwie w polityce. Mimo, że ciągle boli rozbicie tej antykomunistycznej koalicji, że nie doszło do koalicji PO-PiS. I mimo, że rządziła koalicja, która nie mogła się podobać i chyba można ją było zerwać wcześniej. Spodziewałem się nawet, że Jarosław Kaczyński wybierze takie polskie rozwiązanie? "polec i z honorem lec". Ale mam do niego zaufanie i choć nie jestem politykiem, jestem prostym kompozytorem, to wydaje się, że dobrze wybrał termin na wybory. (…)

- Zatem opowiedzenie się po stronie Jarosława Kaczyńskiego nie miało żadnych skutków? Pytam dlatego, że emocje polityczne dzielą wiele środowisk.
- Nie wiem oczywiście, ilu osób pomyślało o mnie nie najlepiej "bo Kilar popiera Kaczyńskich". Być może nie było ani jednego takiego przypadku. Znam pozytywne reakcje i te raczej były dla mnie zaskoczeniem. Wiele osób podchodziło do mnie na ulicy i mówiło, że dziękują za to, co mówiłem. (…) To co robią Kaczyńscy, jeśli już mamy nawiązywać do zwierząt, czego nie lubię, bo świat zwierząt wydaje mi się lepiej zorganizowany, przypomina mi raczej pracę bobrów. Piękne to, przeurocze zwierzęta, ale wywołują swymi działaniami wiele zamieszania w przyrodzie. W tym wypadku jednak wykonują dobrą pracę, bo podgryzają drzewo, które jest spróchniałe, zgniłe, przerośnięte jakimiś pasożytami. I robią to po to, by - przepraszam za patos - odsłonić zdrowe głębokie korzenie. Ja w istnienie tych korzeni wierzę. Patriotyzmu, chrześcijańskiej tradycji, niepodległości i tego, co tak się w słowach nadużywa, solidarności. Kaczyńscy też w to wierzą i to jest mi szalenie bliskie. (…)

- To bliskie temu powinno być pana spojrzenie na Okrągły Stół i przełom 1989 roku. Ale to właśnie PiS odrzuca tamtą koncepcję Polski, jako Polski Rywina.
- Nie podoba mi się to określenie. Nie chcę bronić tutaj znakomitego producenta, którego nikt z nas nie rozumie, dlaczego zrobił to, co zrobił, ale zamiast Polski Rywina, trzeba mówić na przykład Polska Kwaśniewskiego. To byłoby sprawiedliwsze. Kraj takiego "swojego chłopa" poklepującego innych rubasznie po ramieniu i powtarzającego "wybierzmy przyszłość". W 1989 roku rozmawiałem z pewnym wybitnym kompozytorem - "coś się nam namnożyło tych świętych Pawłów", tych nawróconych. Chętnie ich do pierwszej ławki dawaliśmy, bo Ewangelia mówi, że więcej radości jest z jednego nawróconego... Ale ta nawała "świętych Pawłów", którzy nie mieli, jak wnet oświadczyli, nic wspólnego z żadnym komunizmem, z żadną podległością Związkowi Radzieckiemu, a to wszystko było "obrzydliwe" i oni byli zawsze "przeciw", była dla mnie zadziwiająca. Niesie to, prócz fałszu w życiu publicznym, między innymi takie konsekwencje, może niesprawiedliwe, że przerzuca na następne pokolenie brzemię nierozliczonej winy. To pozostaje. Pamięta się o tym, mimo zmieniających się nazw? kiedyś SdRP, potem SLD, teraz LiD. I dla mnie widok Jana Lityńskiego u boku Aleksandra Kwaśniewskiego jest dużo mniej estetyczny niż był widok Leppera i Giertycha u boku Jarosława Kaczyńskiego. Póki nie nastąpi rzeczywiste zerwanie z dziedzictwem PZPR, PPR i KPP, to ciągle będę w nich widział postkomunistów.

- Jednak być może Lid będzie trzecią siłą i nie można wykluczyć, że będzie tworzył po wyborach koalicję z PO. Coraz więcej polityków Platformy, także tych z piękną kartą opozycyjną mówią, że po koalicji PiS z Samoobroną nie ma żadnych moralnych przeszkód by taką koalicję zawrzeć.
- W pierwszej chwili chciałem na to powiedzieć? no to krzyżyk na drogę. Ale nie powiem, nie chcę być niegrzeczny. Zwłaszcza, że i tak mamy nasilenie agresji, jakiej chyba nie pamiętam. Dla mnie potwierdza to tylko, że Kaczyńscy mają rację. Ta agresja w mediach wynika ze strachu. Przed tym, że Kaczyńscy zwracają się do ludu, że mówią o solidarności, że z "moherowymi beretami" się zadają. To co się dzieje, świadczy o tym, że Kaczyńscy faktycznie chcą coś w Polsce zmienić.

- A nie że są groźni dla Polski? Że to jest najgorszy rząd po 89 roku?
- Dla mnie to jest rząd najlepszy i najbardziej wiarygodny. Bo powołujący się na naszą tradycję narodową, nasz charakter i tożsamość. To widać na forum międzynarodowym. Kaczyńscy potrafią wystąpić przeciw poprawności politycznej, którą tak dobitnie kiedyś zdefiniował były prezydent Francji Jaques Chirac w słynnej wypowiedzi "niech Polacy cicho siedzą". Dlaczego mamy cicho siedzieć? Mamy prawie 40 milionów obywateli i jesteśmy w gruncie rzeczy krajem zachodnim. Znam przywary moich rodaków - ta kłótliwość sięgająca korzeniami czasów saskich, wiem, że to nie jest łatwy naród, Polacy. Ale jeśli poprawni w świecie są muzułmanie, protestanci, to my też, z naszym katolicyzmem, zasługujemy na szacunek. Mamy prawo żądać go dla naszego pojmowania Boga, dla naszych tradycji świeckich, dla naszej historii i przodków. To pierwszy rząd, który tak wyraźnie artykułuje nasze interesy na forum Unii. Ostatnio zablokowaliśmy wprowadzenie dnia przeciw karze śmierci i ze zdumieniem zobaczyłem, że było to coś złego. Nie rozumiem dlaczego nie mamy tego poddawać pod dyskusję i nie wyrażać swej opinii.

- "Rządzi PiS, a Polakom wstyd" - takie jest hasło na bilbordach Platformy.
- A skąd oni wiedzą, że Polakom wstyd? Wszystkim? Zobaczymy jak będą wybory, jakoś dwa lata temu nie było im wstyd zagłosować na Kaczyńskich. Jeśli wierzyć ostatnim sondażom, to chyba tak nie jest. I że dla wielu osób słowa Polska coś jeszcze znaczy.

- Czemu łączy pan patriotyzm z PiS, a nie z PO?
- Głosowałem na koalicję PO-PiS. Nikomu nie odmawiam miana patrioty, ale myślę że to PiS przejawił determinację w działaniu, nawet kosztem tego, że potem jacyś publicyści mówią o "falandyzacji prawa" czy naginaniu reguł. Ja to rozumiem. Widzę, że Jarosław Kaczyński chce prawdziwej rewolucji, prawdziwej dekomunizacji, wyjścia z postkomunizmu. Tego PO pewnie też chce, ale jakoś nie starczyło jej determinacji, by to realizować. Natomiast u wielu polityków, także PO widzę dużo pychy i pogardy dla kogoś, kto ma inne poglądy. Trudno mi to zrozumieć, ja tego nie mam, nie czuję pogardy dla zwolenników lewicy czy Platformy. (…)

- Mówi pan o "Szkle kontaktowym"!
- No tak. Są też audycje w radio, gdzie z takim właśnie nieco histerycznym rozbawieniem komentowane są wydarzenia. I mam stale poczucie, jak tego słucham, że to jest podszyte jakimś strachem. Ci panowie, którzy się nawzajem podniecają, przebijają się w drwinie, uśmieszkach. Może się świetnie bawią, ale tam jest strach.

- Boją się o stan polskiej demokracji. O to, że mamy państwo autorytarne. Że policja jest polityczna i używana do walki z opozycją.
- Najbardziej boją się, że tracą swoją pozycję. Coś się ruszyło takiego, że świat ułożony po 89 roku, z elitami, które się nimi samozwańczo określiły i potem mianowały kolejne "autorytety" został naruszony. W tym świecie jest wielu ludzi, których ja znam, którzy niekiedy są mi bardzo bliscy, zatem trudno mi o tym mówić ostro, ale rzeczywiście zrobiło się dla dotychczasowych elit niebezpieczne. Okazuje się coraz dobitniej, że nie cała inteligencja myśli o sobie "wykształciuchy".

- Ale też znaczna część inteligencji Kaczyńskich odrzuca. Bunt lustracyjny był chyba największym tego manifestem.
- Nie mówiłbym w tym wypadku o inteligencji. Trzeba powiedzieć coś, czego się głośno raczej nie mówi, bo to sprawa delikatna. Bardzo wiele zależy od tego jak się było wychowanym, jakich się miało rodziców, w jakim się środowisku obracało. Mówimy o elitach, więc dopowiedzmy, że te nasze elity w dużej części wyszły z domów komunistycznych, albo są inteligencją z gwałtownego awansu społecznego w PRL. Że etos inteligencji, ten opisany w "Rodowodach niepokornych" Bogdana Cywińskiego jest im daleki nie dlatego, że go odrzucają i się z nim nie zgadzają, tylko w nim nie wyrośli po prostu. (…)

- Te wybory mają być najważniejsze od 89 roku. Tak mówi politycy tacy jak Cimoszewicz, Hall, Kutz.
- Okaże się, czy idziemy własną drogą, zgodną z naszą tożsamością, czy będziemy dalej grzęznąć w koleinach, a politycy europejscy będą mówić, żeby Polacy siedzieli cicho. Być może ja ze swoimi poglądami przegram, ale mam przeczucie, że chyba jednak tym razem nie. I mam nadzieję, że PiS zrobi wszystko, aby powstała koalicja z PO. Tego samego oczekuję od Platformy. Trudno mi wyobrazić sobie, że Platforma mogłaby zdecydować się na koalicje z lewicą, która w moich ale przecież nie tylko moich oczach ciągle nie pozbyła się dziedzictwa "sługusów Moskwy". (…)

- Spokój i łagodny język to chyba ostatnia rzecz jakiej teraz można się spodziewać po Jarosławie Kaczyńskim. Ostatnio wytoczył wojnę oligarchii.
- Chciałoby się do tego trochę więcej dowodów. Biorę gazetę, jeden dzień, drugi, trzeci i tych dowodów na różne tezy nie znajduję. Być może to jest potworna trudność zdobycie dowodów na pewne rzeczy albo to jest zupełnie niemożliwe, ale jakieś dowody PiS musi pokazać. Myślę, że ludzie na to czekają.

- Powiedział pan kiedyś, że potrzebne jest Polakom leczenie dusz.
- Niezrozumiały jest dla mnie podział jaki się dokonał na elity z jej autorytetami, swoimi telewizjami i sejmami i oderwany od nich szary tłum ludzi, traktowanych, bez względu na ich poglądy, tak pogardliwie jak właśnie pogardliwe jest określenie "moherowe berety". Tak jakby świat elit politycznych, medialnych, biznesowych należał do zupełnie innego narodu. Marzy mi się więc leczenie dusz w duchu "Kazania na Górze". To przesłanie miłości i solidarności, te osiem błogosławieństw, każdy polityk powinien czytać sobie codziennie przed snem.



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika gość z drogi

06-01-2014 [20:41] - gość z drogi | Link:

ś.p Wojciecha Kilara...wiernego Polsce,Kościołowi i Katowicom
Dzisiaj już śpi na naszym katowickim cmentarzu otulony naszymi modlitwami i wspomnieniami...nie zabraknie Mu ani kwiatów,ani zniczy...
Niech katowickie drzewa pochylą się nad Jego grobem z miłością i niech ptaki śpiewają MU najpiękniejsze pieśni...
serdeczne pozdrowienia ...

Obrazek użytkownika fritz

06-01-2014 [21:27] - fritz | Link:

I rownie wazny.