Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Polityka Wielkiej Brytanii
Wysłane przez Coryllus w 01-08-2013 [09:12]
Mamy dziś rocznicę powstania i pierwszy dzień sprzedaży nowej książki Zychowicza. Książki, która eksploatuje wszystkie ograne od dawna zarzuty przeciwko Powstaniu i jeszcze chce przy tym uchodzić za nowatorską. Podobnie jak jej autor, który moim zdaniem realizuje jakieś gotowe scenariusze. Mam nadzieję, że czyni to jedynie w imię obłędu zwanego przez profesora Zybertowicza „pracą organiczną”, a nie w jakieś inne imię, którego nie znamy.
Tak się składa, że co bystrzejsi obserwatorzy i analitycy, kiedy zaczynają mówić o Powstaniu, przywołują nazwisko Retingera i domagają się wyjaśnienia jego roli w tamtych wydarzeniach. To oczywiście jest wołanie na puszczy, a już niedługo dojdzie do tego, że Retinger stanie się bohaterem jakichś skeczy kabaretowych szydzących z Powstania, a jeśli sprawy potoczą się gorzej, zostanie mianowany patronem dnia walki z totalitaryzmem w UE, zamiast Pileckiego. Przecież mu się należy, bo jak to czasem piszą blogerzy w salonie, jest jednym z ojców założycieli Unii. Moim zdaniem w Retingerze nie ma żadnej tajemnicy, wszystko tam jest czytelne i jasne, tylko my jak te głupki domagamy się, by ktoś nam tę sprawę wyjaśniał nadal, w rzeczywistości zaś chodzi o to, by ktoś mądrzejszy, jakiś profesor, potwierdził nasze najczarniejsze obawy. Nikt ich nie potwierdzi, bo nie ma w tym ani interesu, ani ku temu chęci. Sami musimy się z tym zmierzyć i sami borykać się z tą niepewnością, bo dla wielu ludzi to ciągle jest niepewność. No więc dla mnie jest inaczej i ja niniejszym sprawę Retingera zamykam.
Tak jak to kiedyś pisałem nasze niezrozumienie polityki bierze się stąd, że my na wydarzenia polityczne patrzymy tak jak na szachownicę, a to wcale nie jest szachownica, to nie jest płaskie proszę Państwa. To ma piwnice i wieże, mury i fosę, ze sześć kondygnacji i różne wykusze. To jest wielki, stary zamek, po którym my poruszamy się na poziomie ziemi. Do piwnic nas nie wpuszczają, a o tym żeby wejść choćby na pierwsze piętro także nie może być mowy.
Porzućmy metafory i powiedzmy to wprost: patrząc na wydarzenia polityczne widzimy państwa i rządy, a nie widzimy organizacji innego rodzaju, równie silnych i wpływowych. Widzimy je czasem, ale widok ten nie daje nam do myślenia, albo daje za mało. Oto wczoraj pojawiła się w TVN informacja, że Bank Anglii przejął złoto Czechosłowacji i upłynniał je przed wojną i w trakcie jej trwania, dzieląc się przy tym zyskami z Rzeszą. Urzędnicy tego banku czynili to jak twierdzi autor notatki, bez wiedzy rządu. I to jest moim zdaniem najważniejsze: bank Anglii działa bez wiedzy rządu Wielkiej Brytanii. Czy ktoś jest w stanie w takie rzeczy uwierzyć? Jeśli założymy, że bank Anglii, jest w rzeczywistości rządem Wielkiej Brytanii, a panowie nazywający siebie dla żartu wprost rządem, są jedynie klubem dżentelmenów bez stałego zajęcia, to oczywiście, możemy w to uwierzyć. Inaczej mowy nie ma. Jeśli bank Anglii ma jakiś plan dotyczący złota pochodzącego z obcych królestw to rząd Wielkiej Brytanii pobiera prowizję od tego złota i kłamie tylko, że nic nie wie, ponieważ musi zachować pozory. Sytuacja rozwijała się więc następująco: Niemcy zrabowali złoto Czechom, a następnie przekazali je do Anglii, po to, by tamtejsi specjaliści sprzedali je z zyskiem i pobrali dla siebie prowizję - dla siebie oraz swojego rządu. I teraz musimy zadać ważne pytanie: komu Bank Anglii sprzedał to złoto. Oto linki jeśli ktoś mi nie wierzy:
http://www.tvn24.pl/sensacyjne...
http://www.money.pl/archiwum/w...
No więc komu oni je sprzedali? Ponoć transakcje dokonywane były w Londynie, w Belgii, oraz w Holandii? Ja nie wiem komu, ale przypuszczam, że na pewno nie Francuzom. Sprzedaż złota rozpoczęła się w marcu roku pamiętnego, o którym my śpiewamy w piosenkach. Czy to nie jest czasem ten miesiąc, kiedy to minister Beck wygłosił swoje słynne przemówienie? Czy to nie jest czasem ten moment kiedy Wielka Brytania udziela nam gwarancji bezpieczeństwa?
Jeśli tak, to mamy odpowiedź na większość nurtujących nas pytań, a ponieważ naszą pasją jest pisanie historii alternatywnej, puśćmy teraz to co grafomani nazywają „wodzami fantazji”. Prowizja od tej sprzedaży musiała być nie byle jaka i na pewno nie wyrażała się jedynie w ilości cyfr opatrzonych symbolem funta na końcu. Takimi aktywami się w polityce nie obraca. Niemcy dostali czeskie złoto, czeski przemysł dostali już wcześniej i z tym zestawem mogli przygotowywać się do wojny z Polską, a także do innej wojny dla Banku Anglii o wiele ważniejszej - do wojny z Francją. Uważni widzowie programów emitowanych w Discovery Channel zauważyli pewnie kiedyś, jak lektor omawiając kwestie wojny we Francji powiedział nagle, że Churchill zaproponował Francuzom utworzenie wspólnego rządu i wspólnego państwa. I na to Petaine zareagował od razu podpisując układ z Hitlerem i tworząc coś co nosiło szyderczą nazwę „wolnej Francji”. Wolał bowiem stary Petaine, by pół kraju było pod okupacją złodziei, niż sytuację, w której cały kraj stałby się własnością złodziei, oszustów i kolonialnych zbrodniarzy. To ostatnie nie jest wcale przesadą, jeśli przypomnimy sobie różne amerykańskie kampanie literacko prasowe przestrzegające świat przed zbrodniczym brytyjskim kolonializmem. No i jeszcze Bank Anglii, nie zapominajmy o nim. Bank Anglii wtoczyłby się do Francji niczym cyrk na kółkach i rozpocząłby tam swoje ekstrawaganckie działania.
Postawmy teraz ważne pytanie: czy w roku 1939, w roku wojny z Polską, rząd Wielkiej Brytanii nie wiedział o możliwości wybuchu wojny na zachodzie? Oczywiście, że wiedział, już od 1938 roku wiedział, bo w Monachium sprzedano Czechów za pokój właśnie. Potem zaś okazało się, że Czesi mają trochę złota, którym jak raz można pohandlować i spróbować coś na tym ugrać we Francji. Nie udało się i rozpoczął się wtedy mozolny proceder budowania fałszywego sojuszu pomiędzy dwoma królestwami położonymi po obu stronach kanału La Manche.
Ponieważ nasz kolega Grudeq napisał ostatnio bardzo ciekawy tekst o Powstaniu Warszawskim, a pod tym tekstem rozpoczęła się bardzo ciekawa dyskusja, ja chciałbym się teraz do tej dyskusji odnieść. Oto nasz kolega Rolex tak rozwiewa wątpliwości dotyczące polskiego złota w Wielkiej Brytanii w taki, dość przyznam ekstrawagancki sposób:
Służę dokładniejszymi danymi; tu kilku faktów w ramach komentarza. Zwrot finansowania nakładów badz pokrycie kosztow prowadzenia wojny/walki jest priorytetem kazdego niezawislego rzadu. Dzięki finansowaniu odrozniamy aliantow od najemnikow.
Chwalic Boga nasza walke w obozie sprzymierzonych sfinansowalismy sobie sami na mocy porozumien pomiędzy rzadem brytyjskim I rzadem polskim na uchodztwie, a to dzięki odwadze, przytomnosci umyslow I zapobiegliwosci decydentow Banku Polskiego I wojskowych konwojentow.
W odroznieniu od nas Brytyjczycy musieli zaciagnac dlugi I splacac je przed dlugie lata. Pozyczki, nisko oprocentowane: 0-2% zostaly ostatecznie splacone przez rzad brytyjski 29/12/2006 I zamkniete ostatnia rata w kwocie £42.5 mil. Po tej dacie rzad brytyjski mogl podziękować za wojenne i powojenne wsparcie rzad ow USA I Knady.
Reszta polskiego zlota została zwrocona komunistom (I o to można by mieć pretensje, gdyby Mikolajczyk nie dał się wrobic w uwiarygodnienie rzadu w W-wie) w 1946 (416 funtow) badź/lub (według innych źródeł) w 1947 przy okazji potrzebu gen. Zeligowskiego (770 funtow zlota).
Do 1956 złoto zostało w Polsce najprawdopodobniej rozkradzione I wywiezione (literatura skapa, widac temat z gatunku drazliwych).
Placenie za wojny z wlasnych środków jest przywilejem stanu rycerskiego. Pludrom trzeba placic.
Ja nie chcę tu jakoś specjalnie szydzić z Rolexa, ale to jest dość kuriozalne postawienie sprawy, zważywszy na ten news dotyczący złota Czechów. Oto rząd Wielkiej Brytanii przeprowadza po wojnie tę samą operację co przed wojną, tyle, że złoto czeskie zastąpione jest złotem polskim, a Rzesza, Związkiem Radzieckim. I na to wchodzi Rolex i mówi, że dać się obrabować to przywilej stanu rycerskiego. I powiem wam, że ja się z Rolexem zgadzam. Tak właśnie i w całej rozciągłości się z nim zgadzam. Ponieważ tak się składa, że piszę ten zapowiadany od dawna amerykański tom „Baśni jak niedźwiedź” i w czasie lektury różnych mądrych książek dotyczących wczesnej kolonizacji dokładnie widać po co bankom potrzebny jest stan rycerski. Po to, by montować wielopiętrowe prowokacje, po to, by go zadłużać, potem okradać, by szantażować co głupszymi przedstawicielami stanu rycerskiego mądrych królów, lub deprawować głupich królów i wysyłać ich na wojnę ze mądrzejszymi przedstawicielami stanu rycerskiego. Najważniejsze pytanie zaś brzmi: po co bankom potrzebny jest zubożały stan rycerski? Otóż po to, by go zapędzić do niewolniczej pracy za grosze w odległych i wrogich krajach. I o tym akurat Rolex powinien wiedzieć dokładnie, albowiem właśnie się w takiej sytuacji znajduje. Nie musi co prawda rąbać lasu w Wirginii, nie musi uprawiać kamienistej ziemi na Azorach, uczy jedynie religii, gdzieś tam pod Londynem, ale to jest to samo przełożenie. Mamy zubożony przez banki kraj i jego stan rycerski, który zmuszony jest do emigracji. Nic się nie zmieniło. Tylko propaganda działa dziś subtelniej niż dawniej. W końcu napisali w tej notce o czeskim złocie, że rząd nic nie wiedział. Wcześniej pisało się o przeniewierstwach Londynu i takich tam hecach, dodając zawsze na koniec sakramentalne zdanie: u progu epoki nowożytnej Anglia liczyła się do państw drugorzędnych.
Nie zmyślam, naprawdę, tak piszą w książkach: do państw drugorzędnych. Ja Was tu teraz będę torturował taką nudnawą dość wyliczanką. Mamy oto takie wypadki: podbój Ceuty, Azorów, Wysp Kanaryjskich, handel z Islandią, penetracja brzegów Ameryki Północnej, a wcześniej wyprawa na Litwę, na koniec zaś podbój i kolonizacja Moskwy zwana Opryczniną. W tych wszystkich przedsięwzięciach zaangażowane są pieniądze Anglii. Są to poważne pieniądze oraz poważne ilości angielskich żołnierzy. Anglia konkuruje z Hanzą, która jest w XV wieku właścicielką Danii, Norwegii i Szwecji. Królowie są jedynie dekoracją. Żeby pokonać Hanzę Anglia musi pozbawić ją siły, tę Hanza czerpie z handlu z Nowogrodem Wielkim. Wyobraźmy więc sobie sytuację w taki sposób: mamy olbrzymią, ciężką oponę, napompowaną aktywami i rozłożoną wokół Bałtyku. Wentyl do tego ustrojstwa jest na wschodzie i nazywa się Nowogród Wielki. Trzeba go wyrwać, a wtedy powietrze zejdzie i opona oklapnie. Ku temu celowi Anglia zmierza konsekwentnie od czasów Henryka VII. I w końcu cel ten osiąga za Elżbiety I. Produkuje się przy tym w Anglii całe tony pism o dzielnych żeglarzach, którzy sami z siebie, bez porozumienia z rządem, a często wbrew niemu pływali po dalekich morzach i odkrywali nowe lądy. To są bardzo uwodzicielskie projekcje ale całkowicie nieprawdziwe. Od końca XIV wieku Anglia współpracuje intensywnie z Portugalią i uczestniczy we wszystkich portugalskich zyskach z zamorskich wypraw. Anglicy są osadnikami na Azorach i Wyspach Kanaryjskich. Król Henryk V wraz z bankierami z Londynu wykłada kasę na zdobycie Ceuty, która jest portem przeładunkowym dla złota wydobywanego na Saharze. Złoto to jest w Anglii bardzo potrzebne, bo ma ona wielkie plany, prawie tak samo wielkie jak te z roku 1939 i 1945. I na to przychodzą historycy i piszą: u progu epoki nowożytnej Anglia liczyła się do państw drugorzędnych.
Wymieńmy więc inne państwa i zastanówmy się, które liczyły się do państw pierwszorzędnych. Oto zlepiona z dwóch królestw Hiszpania, oto podporządkowana Anglii Portugalia, oto rozwalona na ćwierci i ledwo się z upadku podnosząca Francja. Wreszcie cesarstwo, w którego stolicy rezyduje pod koniec XV wieku król Węgier Maciej Korwin. I jeszcze Rzym, Flandria, księstwa Rzeszy, Polska, Państwo Zakonne, Litwa, Moskwa i kraj najważniejszy – złotonośne Węgry. Nie zapominajmy o Czechach najważniejszym środkowoeuropejskim współpracowniku Anglii. Czy ktoś mógłby mi wyjaśnić, które z tych państw było ważniejsze od Anglii u progu epoki nowożytnej? A raczej która z tych organizacji jest ważniejsza niż rezydujące w Londynie, Bristolu, Yorku, Hull i innych miastach kompanie banki? Ja znam odpowiedź na to pytanie i ona jest prosta. Ważniejsze są tylko dwie organizacje: banki medycejskie i weneckie. Jeśli mielibyśmy jakieś dokładniejsze informacje o bankach żydowskich oraz południowo niemieckich moglibyśmy jeszcze je dorzucić do tej wyliczanki. Można oczywiście wspomnieć Fuggerów, ale wspominałem ich tyle razy, że nie już mi się nie chce.
Wracajmy jednak do współczesności. Mamy oto kolejny komentarz Rolexa pod tekstem kolegi Grudqa:
Tam nie było dam, byly siły zbrojne. I chec rzadu polskiego, by Polski zolnierz brał udzial w wojenie na froncie zachodnim. Więc zaproponowal ludzi bez wyposażenia, ale z funduszami koniecznymi na wyposazenie i wyszkolenie. Warto pamietac, że walka w slusznej sprawie (a pomijajac glebokie historiozoficzne dyskusje walka z Hitlerem była walka w slusznej sprawie, bo była walka z barbarzyncami) to obowiazek ale i przywilej.
Kultura rycerska (kultura zachodniej Europy) wymaga przybycia z koniem, zbroja, bronia I - najlepiej - pocztem.
Amerykanie walczyli za swoje, Kanadyjczycy, ANZAC i my za swoje, Brytyjczycy i ich posilki kolonialne za pozyczone (ale musieli oddac).
Rosjanie walczyli za pozyczone, ale odmowili splaty dlugow, co nie dziwi, bo nie naleza do kultury zachodu (nie ma pojecia honoru - to nie obelga, ale fakt).
Bardzo dobrze, że też walczylismy za swoje, inaczej jak nalezaloby się nas traktowac?
Było powazne panstwo (choc pod okupacja), był powazny rzad, to był I skarb, bo tylko powazny ludzie maja pieniadze. I mielismy.
To Azjata Jaruzelski rozlozyl rece I powiedział, że nie może spłacic dlugow, kolejni Azjaci negocjowali umorzenie.
Takie to moje, przyznaje - dosc staroswieckie - rozumienie ekonomii czasow wojny.
Nie prawda jest, że 'ktos komuś coś potracal'. Byly srodki I była umowa o przeznaczeniu tych środków na PSZ.
Nawet Wasc nie wiesz, jaki to dar od historii dla emigranta, że jak powazny narod mielismy I ludzi I kase.
W armiach alianckich byli też najemnicy, ale oni nie maja pomnikow wdziecznosci. Najemnik odbiera zaplate w gotowce/wyposazeniu/jedzeniu/uzbrojeniu I żadnej wdziecznosci ani chwaly nie ma prawda oczekiwac
Tak się składa, że historię piszą zwycięzcy. Tak się składa, że niedługo nikt jej nie będzie pisał, bo dla niewolników nie ma potrzeby pisania historii. Pisze nam tu kolega Rolex, że walka z Hitlerem była walką z barbarzyńcami i jako taka przynosi nam chwałę, bez względu na okoliczności jakie tej walce towarzyszyły. Tak odczytuję jego wypowiedź. A co z interesami, które robi się z barbarzyńcami? One też przynoszą chwałę? Ja powoli tracę cierpliwość do idealistów proszę szanownej wycieczki. Tak po prostu nie można. Nie można bo nie przetrwamy jako naród, no chyba, że ktoś ma zamiar awansować na Niemca, albo na Anglika, albo służyć w KGB. Stary Petaine dobrze wiedział kto jest głupim, a kto sprytnym barbarzyńcą i dokonał wyboru, za który zwycięzcy, którzy napisali później naszą historię postawili go przed sądem. On się jednak tego sądu nie przestraszył, bo wiedział, że ma rację. My jednak jesteśmy w o wiele gorszej sytuacji niż Petaine. Nam się nie proponuje sądu tylko doły w lasku katyńskim albo śmierdzące miejskie kanały. Może więc wreszcie oprzytomniejmy i zacznijmy myśleć o sobie. Nie o cywilizacji zachodniej, nie o stanie rycerskim, nie o najemnikach i standardach prowadzenia wojny, ale o sobie. Tak zwyczajnie. No i może jeszcze o naszych dzieciach.
Od dziś wspominamy znów Powstanie Warszawskie, zaplanowałem na sierpień wielką wakacyjną promocję. Jak pamiętacie I tom „Baśni jak niedźwiedź” zawiera 63 rozdziały, tyle ile dni, w wersji znanej i akceptowanej przez większość, trwało Powstanie. W sierpniu więc tom I Baśni oraz Audiobook kosztować będą po 25 złotych za egzemplarz plus koszta wysyłki. Promocja dotyczy tylko strony www.coryllus.pl Na mieście książki i płyta kosztują tyle co wcześniej, ale tak jak nadmieniłem, promocja trwa tylko miesiąc.
Jeśli ktoś poczuł po przeczytaniu powyższego przemożną ochotę zakupienia naszych książek, zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do księgarni www.multibook.pl. Do księgarnihttp://www.ksiazkiprzyherbacie... do księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie i do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy.
Komentarze
01-08-2013 [09:32] - NASZ_HENRY | Link: Gdzie się dwóch bije to ...
i dlatego II wojnę światową wygrali amerykanie i ich banki albo odwrotnie Banki z NY i USA i ci trzeci, sami wiecie kto ;-)
01-08-2013 [11:21] - bravor | Link: No tak
Tylko że Polska nie miała innej drogi, nie miała wyboru. Gdyby leżała tam gdzie Hiszpania to można by dywagować, czy poszłaby drogą hiszpańksą, angielską, albo jeszcze jakąś swoją. Inna droga dla Polski, w tym naszym położeniu geopolitycznycznym to podporządkowanie, któremuś z zaborców. Polska była kiedyś wielka, ale naszym przodkom brakło wyobraźni i nie umieli utrzymać swojego stanu posiadania.
Na dobrą sprawę, Angole czy Fancuzi też nie potrafili utrzymać swojego stanu poziadania. Dlatego można przyjąć założenie, że Polacy nie mogli utrzymać swojego stanu posiadania, bo taka jest natura rzeczy.
01-08-2013 [11:28] - Coryllus | Link: bravor
Jesteś pewien, że chodzi o wyobraźnię i naturę rzeczy? Ja mam pewne wątpliwości.
01-08-2013 [12:03] - bravor | Link: Zawsze mam wątpliwości
to są stare dzieje, co siedziało w umysłąch szlachty XVII-wiecznej? jakie oni mieli swoje uwarunkowania? Nie chcę się specjalnie rozwodzić, można tylko zauważyć, że tamtej Polski nie było stać na podjęcie rywalizacji z sąsiadami. Np. budowa kilku galeonów wyczerpowała kasę państwa, albo utrzymanie kilku pułków piechoty wybranieckiej, albo budowa jakiejś twierdzy granicznej była ponad stan. Kamieniec dopiero Turcy rozbudowali tak, że był w tym czasie nie do zdobycia. O czym tu mówić.
01-08-2013 [19:21] - Coryllus | Link: bravor
Kochanowskiego było stać na galeon, ale go nie zbudował, ani nie kupił. Może niech się pan zastanowi dlaczego? Panu się zdaje, że ludzi zarządzających folwarkami można za pomocą czarodziejskiego pstryknięcia przerobić na armatorów? Dziwny pan jest.
01-08-2013 [23:32] - bravor | Link: nadajemy na innych falach,
dlatego sobie nie podyskutujemy o galeonie Kochanowskiego? Wolne żarty. Nawet Gdańska nie było stać na kilka okrętów wojennych, Gdańska mającego zaplecze w Rzeczpospolitej. Kogga Gdańska miała 10 armat, te jakieś Rusałki co ze Szwedami walczyły miały ze 20 armat, hiszpańskie galeony miały 200 armat, po 100 z każdej burty.
Pan oczywiście przecenia potęgę angielskich banków w XVI, XVII wieku, natomiast w tym czasie rosła potęga Anglii oparta na państwowej grabieży, zewnętrznej i wewnętrznej, piraci i rozbójnicy byli honorowani jak bohaterowie, a wydziedziczone pospólstwo było wysyłane do kolonii jako element przestępczy. To się nazywa koncentracja kapitału...
02-08-2013 [07:33] - Coryllus | Link: bravor
Możesz mi zdradzić po co Gdańsk miałby inwestować we flotę wojenną i gdzie miałaby ona parkować? Ja pamiętasz kaperska flota Zygmunta Augusta została zlikwidowana przez Duńczyków w sposób prosty i bezczelny, przypłynęli, spalili a ludzi porwali. Czy ty w ogóle rozumiesz co to jest polityka morska?
02-08-2013 [14:57] - bravor | Link: Czy w ogóle zrozumiałeś co napisałem?
Wątpie, żyj w swoim dziwnym świecie.
Ostatnie pytanie, po co Duńczykom potrzebna była flota, Szwedom? Nie oczekuje odpowiedzi, natomiast oczekuję pytania, po co Polsce potrzebna była piechota.\?
01-08-2013 [14:43] - dogard | Link: PROF.ANDRZEJ NOWAK z UJ
SPOKOJNIE LECZ WYRAZNIE POSADOWIL TEGO HISTORYCZKA na wlasciwym miejscu, tam gdzie laduja hucpiarscy grafomanii--na smietniku ramot..
01-08-2013 [15:28] - boson | Link: A co w szczegolnosci pan ma
A co w szczegolnosci pan ma na mysli? Jakas wypowiedz prof. Nowaka? Ja pamietam cos zgola innego...
01-08-2013 [20:36] - dogard | Link: @boson,15,28--nie mozesz pamietac
pozytywnej opinii bo jej nie bylo.Normalnie zrugal milosnika historyka alternatywnego za wypociny poddanstwa niemiaszkom...czytaj dokladniej.Nawet w GPC BYLA NOTKA.
01-08-2013 [21:36] - boson | Link: Nieporozumienie - ja
Nieporozumienie - ja zakladalem, ze to o Coryllusie...