1. Niestety wszystko wskazuje na to, że już w najbliższych dniach dowiemy się, że stopa bezrobocia w styczniu zbliżyła się do 15%, a więc liczba bezrobotnych wzrośnie o blisko 150 tysięcy i zbliży się do 2,3 mln.
Zresztą brak oficjalnych danych resortu pracy dotyczących sytuacji na rynku pracy w styczniu w sytuacji kiedy upłynęło już kilka dni kolejnego miesiąca jest co najmniej zastanawiający.
Dane dotyczące przewidywanego poziomu bezrobocia w grudniu ministerstwo pracy ujawniło wtedy w końcowych dniach tego miesiąca, bazując na danych dostarczonych do resortu przez Wojewódzkie Urzędy Pracy. Ale wtedy bezrobocie wzrosło „tylko” o 0,4 pkt procentowego (stopa bezrobocia w listopadzie wyniosła 12,9%).
A więc już w końcowych dniach grudnia wiedzieliśmy ,że resort pracy przewiduje, że stopa bezrobocia wyniesie 13,3% i dopiero kilkanaście dni później GUS, podwyższył ten poziom o 0,1 pkt procentowego.
2. Gwałtowny przyrost liczby bezrobotnych w styczniu sygnalizuje prasa lokalna na podstawie rozmów z kierownikami Powiatowych Urzędów Pracy (PUP).
Media coraz częściej informują o wręcz szturmie bezrobotnych na urzędy pracy w styczniu tego roku. W szczególności piszą o tym gazety lokalne, które cytują dane z powiatowych urzędów pracy z całej Polski i w tych regionach gdzie bezrobocie do tej pory było wysokie ale i w tych gdzie było niższe.
Kierownicy Powiatowych PUP, przepytywani na tę okoliczność przez dziennikarzy, informują o wręcz 2-3 krotnym wzroście rejestracji bezrobotnych w stosunku do tego co było w grudniu 2012 roku.
To zjawisko przybrało takie rozmiary, że aby skrócić czas oczekiwania na rejestrację kierują oni do tego zajęcia po kilkunastu dodatkowych pracowników, zabierając ich z innych komórek organizacyjnych swoich urzędów.
3. Niestety proces gwałtownego wzrostu bezrobocia będzie kontynuowany także w lutym i marcu tego roku i nie da się tego wytłumaczyć tylko czynnikami sezonowymi.
Takie właśnie tłumaczenia prezentuje nie tylko minister Kosiniak-Kamysz ale także minister Rostowski, który od 3 lat wykorzystuje środki zgromadzone w Funduszu Pracy na finansowanie deficytu sektora finansów publicznych.
Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC), które co miesiąc publikuje wskaźniki wyprzedzające koniunktury poinformowało, że Wskaźnik Rynku Pracy (WRP) wzrósł w grudniu do 89,3 pkt (88,5 pkt w listopadzie) i był to 7 z kolei miesiąc wzrostu tego wskaźnika.
Zdaniem ekonomistów BIEC przyrosty bezrobocia w ostatnich miesiącach są blisko 2- krotnie wyższe od tego, który wynikałby tylko z czynników sezonowych.
4. Niestety tego rodzaju informacje są spychane możliwie jak najgłębiej, a rządzący jak ognia boją się jakichkolwiek debat w Sejmie dotyczących sytuacji na rynku pracy.
Minister Rostowski między innymi na moje wystąpienie w Sejmie, zwracające mu uwagę, że wiedział o pogarszającej się sytuacji w gospodarce, a w konsekwencji także na rynku pracy przynajmniej od wiosny poprzedniego roku i nic w tej sprawie nie zrobił, odpowiedział bardzo nerwowo, że on to pogorszenie także przewidział.
Tyle tylko, że nam wszystkim na nic jego przewidywania, wolelibyśmy, a w szczególności ci co tracą od paru miesięcy pracę, żeby minister także podejmował działania, które przynajmniej złagodzą dramatyczną wręcz sytuację na rynku pracy.
Zwłaszcza, że zarówno on jak i szef resortu pracy, dysponują pieniędzmi „znaczonymi”, w Funduszu Pracy, które mogą być przeznaczone tylko na 2 cele: wypłatę zasiłków dla osób bezrobotnych i finansowanie aktywnych form ograniczania bezrobocia.
Minister jednak od 3 lat finansuje nimi jeszcze jeden cel – deficyt sektora finansów publicznych, a to jest niezgodne nie tylko z ustawą regulująca funkcjonowanie funduszu ale także ze zdrowym rozsądkiem.
A przecież zarówno on jak i minister Kosiniak-Kamysz doskonale wiedzą, że dodatkowy 1 mld zł wydany na aktywne formy ograniczenia bezrobocia to udzielenie pomocy około 500 tys. bezrobotnym, przy czym wsparcie najbardziej efektywnych form tego ograniczania dałoby blisko 200 tysięcy stałych miejsc pracy.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2637
obowiazkowa nauke niemieckiego, merkel daje niezla kase..he.he...
Oni mają gdzieś Polaków! Rostowski za kilka dni wyjdzie i powie, że przewidział iż bezrobocie na koniec stycznia osiągnie 15%! Mało tego - powie, że w kolejnych miesiącach nadal będzie rosnąć. Jednak Rząd podjął starania o znalezienie miejsc pracy dla Polaków. Trwają rozmowy z Angelą Merkel i Davidem Cameronem. Jak te negocjacje wypalą to jest duże prawdopodobieństwo, że na koniec 2013 roku zostanie zrealizowany plan budżetowy tj. 13% zarejestrowanych bezrobotnych! BY ŻYŁO SIĘ LEPIEJ...
Mam 13letnią skode felicje, a POlactwo z góry (2 piętro)z wypasionym VW buszowało dziś w śmietniku 0 5.00 za puszkami..Przykry widok, uwierzcie.
Język rosyjski, którego się uczyłem na studiach w latach 70-tych zapewni mi wkrótce pracę na 100%...niemieckiego też się uczyłem. Stawiam na Rosjan
Związany jest z tym że w szarej strefie skończyła się definitywnie praca i to już na początku listopada.