Żyły sobie kiedyś w dżungli,
dwie papużki nierozłączki,
które nawet podczas kłótni
trzymały się mocno za rączki.
Tatusiem jednej był Lissek,
drugiej Misiaczek zza Buga;
ta pierwsza więc była szefem,
a wice-szefem była ta druga.
Jakże zgrany to był zespół;
Ocipowicz był ich trenerem,
uczył jaki mają mieć makijaż,
we Wtorek, a jaki w Niedzielę,
Ryża uznała, że w złotej klatce
nie było miejsca dla nich obu,
wykopała więc łysą kumpelkę
i sama przyklejiła się do żłobu
Zaczęła zaraz wyprężać klatę,
i stroszyć pudrowane piórka,
pod wielki aplauz lemingów
i kumpli od gały z podwórka.
Łysa więc uznała że narazie,
jak gra ryża będzie tańczyć;
o jej zdrowie się dopytywała,
chciała jej Tolę poniańczyc.
Nic to jednakże jej nie pomogło,
gdyż ryża ją nadal ostro olewała
tak to biedaczkę mocno ubodło,
że ząb straciła, bardziej wyłysiała.
Zaś aby morał z tej bajki wyczytać,
musimy pojąć mentalność papużą;
dwa takie ryje do jednego koryta,
to dla każdej z nich o jeden za dużo!
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6474