Otrzymane komantarze

Do wpisu: O co chodzi w Mechanice Kwantowej - super skrót
Data Autor
spike
Kiedyś Albert Einstein powiedział : "wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy, ponieważ wiedza jest ograniczona. Wyobraźnia bez wiedzy może stworzyć rzeczy piękne. Wiedza bez wyobraźni najwyżej doskonałe." Można to zauważyć w poziomie polskiej nauki, za dużo tam ludzi bez wyobraźni, dlatego polska nauka tak słabo się rozwija, ludzie z wiedzą i wyobraźnią, często są szykanowani, wielu z nich emigruje i po czasie dowiadujemy się o sukcesie polskiego naukowca, bo tam zostało to docenione. Dlatego na zachodzie nauka szybciej się rozwija, tacy ludzie szybciej znajdują zainteresowanie i wsparcie. Takim współczesnym przykładem chyba jest Musk, choć wielu nazywa go mylnie geniuszem, a właściwie to on niczego nie wymyślił, on głównie stworzył warunki dla ludzi z "wiedzą i wyobraźnią", owoce widzimy.
Jabe
Pan Janusz Alfa Heterodyna znów nie zdołał się powstrzymać.
jazgdyni
@Zbyszek_S Moje myślenie. Już lata temu stwierdziłem, że gdziekolwiek (może być we Wszechświecie, wokół nas, lub chmurze prawdopodobieństw) istnieje 4-wymiarowa przestrzeń, energia przemiennie z masą i odrębny byt INFORMACJA. Dwa cytaty z Biblii były zastanawiające - z Ewangelii św. Jana: - na początku było słowo... Czyli słowo - informacja stworzyła wszystko. Nas, ludzi, też tworzy informacja. Bo tym jest kod DNA. Pozdrawiam
jazgdyni
CD Dorzucę jeszcze jedno, co potwornie od lat 20 ub. wieku wkurza wszystkich kwantowców. Ze zdziwieniem zauważyli w trakcie przeróźnych badań, że sam fakt obserwacji, przyglądania się, a nawet triki, jak słynny kot Schroedingera, ma wpływ na wynik. Powiedzmy, jak takiego elektrona, czy jakiegoś kwanta zostawiamy w spokoju, nie interesujemy się nim, to robi on co zechce, a my nie mamy pojęcia co robi. Lecz gdy tylko spojrzymy, to zachowuje się grzecznie. Czyli już dawno, w czasach feudalnych nasi przodkowie wiedzieli, że pańskie oko konia tuczy. W dziale fizyki - mechanika kwantowa, wkraczamy na obszary dziewicze, gdzie rzeczywistość nie zachowuje się zgodnie z tym, co sami widzimy, słyszymy, czy nawet wyobrażamy. Trzeba wymyślac do tego mnóstwo nowości, a uczciwi fizycy atomowi mówią, że potrzeba dziesięcioleci, by w pełni, naprawdę zrozumieć mechanikę kwantową. A i tak to może być wszystko nieprawdą. Podobnie jak dawniej było z naszym systemem słonecznym wg. Ptolemeusza, gdy nagle przyszedł Kopernik i stwierdził, że to wszystko lipa i ściema.  
jazgdyni
Kiepsko panowie wam idzie to wyjaśnianie mechaniki kwantowej, i jak zwróciłem uwagę - funkcji falowej i takie tam z najnowszej naukowej magii. Wspięliście się już na takie wyżyny swojej wiedzy, że już nie potraficie się zrozumiale komunikować z prostym człowiekiem ze standardowym wykształceniem. Wiem, wiem - to jest nie każdego, bo jest to wiedza tajemna i taka ma pozostać. Tesla nie był zarozumialcem, ale był geniuszem. Do dzisiaj niedocenionym, choć najtęższe głowy nie potrafią rozszyfrować jego najgłębszych pomysłów. Otóż ten fenomenalny Serb, który nie potrafił się poruszać w kapitalistycznej dżungli Ameryki, gdzie taki bubek - Thomas Alfa Edison regularnie go okradał, za co został amerykańskim bohaterem (a nie jakimś serbski imigrant), kiedyś powiedział coś takiego (mniej więcej) - Jeżeli chcecie poznać sekrety wszechświata, to musicie myśleć w kategoriach energii, częstotliwości i wibracji. Zrozumiałe. Wszystko drga i wibruje nieustannie. Nam tylko się wydaje, że są chwile spokoju. A jak drga, to zazwyczaj z pewną częstotliwością. Nasze serca biją w rytmie od 50 do 100 uderzeń na minutę. Powiedzmy - średnio 60x/min. Czyli raz na sekundę. A to jest dokładnie częstotliwość 1go Hertza. Bo Hz jest jednostką częstotliwości wszystkich drgań. Takie częstotliwości jak od 20 Hz do 20 000 Hz słyszymy naszymi uszami. Czyli już mamy jeden parametr drgań i wibracji. Światło to też drgania. podobnie jak fale radiowe, mikrofale i megabajty (giga, tera,,,) na sekundę. Same wibracje dookoła. Popatrzmy na dźwięk - jak się oddalamy, to słyszymy coraz ciszej. Aż w końcu przestajemy słyszeć cokolwiek. ten obszar, gdzie dany dźwięk słyszymy, to jego pole falowe. Obszar, przestrzeń, gdzie konkretne drgania mają wpływ i dają się zauważyć. Najlepiej to pojmujemy, jak sobie patrzymy na grawitację. Satelity krążą po konkretnych orbitach; Księżyc nie ucieka w kosmos, bo wszystko to znajduje się w polu grawitacyjnym Ziemi. Kiedyś, na fizyce uczyliśmy się, że właśnie w atomie elektrony też sobie krążą po swoich orbitach, bo jądro też wytwarza grawitację, powodującą nieustanny ruch dookoła środka z protonami i neuronami. Dzisiaj wiemy, że to tak nie jest (mniej więcej). Istotne jest też zrozumienie prostego faktu, że jakakolwiek wibracja, jakiekolwiek drganie powoduje w swoim polu fale. A wszelakie fale daje się opisać jakąś matematyczną funkcją. Właśnie funkcją falową. Tak jak prąd elektryczny dostarczany do naszych domów drga (albo inaczej faluje) z częstotliwością 50 Hz, a opisująca funkcja falowa to sinusoida. Chyba proste. Gdy fizycy jądrowi zaczęli kopać głębiej, przez te wszystkie kwarki aż do kwantów, to nagle  badania zaczęły im się pieprzyć. Zaczęli coraz bardziej kombinować, wymyślać nowe równania, nowe wzory matematyczne i mnóstwo przeróżnych rzeczy, byleby sie tylko wszystko spinało. Przynajmniej na papierze. A jak gdzieś akurat się nie spinało, to pośpiesznie, z uśmiechem mówili, że to jest osobliwość. CD
Zbyszek
"bo realnie cząstka nie może istnieć w wielu miejscach na raz. Nie ma tam jednej trajektorii" Tak. Ale kluczowa tu jest FORMA ISTNIENIA. Bo "cząstka" nie istnieje w wielu miejscach na raz jeśli "istnieje w postaci funkcji falowej", a więc jedynie "potencjalnie" jeszcze PRZED eksperymentem postrzegania. I jednocześnie "istnieje potencjalnie" w wielu miejscach na raz przed jej spostrzeżeniem, co przecież sprawdzamy doświadczalnie, badając przechodzenie pojedynczych elektronów przez podwójną szczelinę. Elektrony, które przechodzą przez podwójną szczelinę w postaci "istnienia potencjalnego", a więc nie obserwowanego - opisanego jedynie Funkcją Falową, przechodzą przez DWIE SZCZELINY NA RAZ! I mamy na to dowód w postaci prążków interferencyjnych jakie się tworzą na ekranie za tymi dwoma szczelinami. Jeśli jednak przed przejściem przez dwie szczeliny, będziemy obserwować, PRZEZ KTÓRĄ szczelinę elektron przechodzi (lub przez którą nie przechodzi), to poprzez prosty akt obserwacji/detekcji zmieniamy sposób istnienia elektronu z "potencjalnego" na "rzeczywisty" i prążki na ekranie za dwoma szczelinami - ZNIKAJĄ. Skutek przejścia elektronu przez ekran z dwiema szczelinami jest różny, w zależności od tego, w jakiej formie istnienia on przez szczeliny tego ekranu przechodzi. Co ciekawe, pojedynczy elektron, niezależnie od tego czy był obserwowany czy nie, może uderzyć w ekran rejestrujący punkt kontaktu, w dowolnym miejscu. Jednak już suma tych elektronów nie ma takiej możliwości i albo tworzy prążki interferencyjne albo nie, w zależności od tego czy prowadzimy detekcję na szczelinach. Z tego by wynikało, że istnieje INFORMACJA o strumieniu elektronów, nawet jeśli są wysyłane dyskretnie, to jest pojedynczo i oddzielnie, co jakiś określony czas w kierunku tych dwóch szczelin. Ta INFORMACJA jest "twarda" i "niewzruszalna" i "reaguje" na nasze obserwacje pojedynczych elektronów. To znów sugeruje, że rzeczywistość przez nas doświadczana i postrzegana, jest w swojej naturze, SPÓJNYM ZBIOREM INFORMACYJNYM. Nie jest materią. Nie jest energią. Jest INFORMACJĄ, którą interpretujemy i postrzegamy, i odbieramy w nam właściwy sposób.
marsie
Nie da się i nie powinien zachodzić – czyli PiS wygra? Pozdrówka!
Imć Waszeć
Może ja pomogę zrozumieć mechanikę kwantową ;) Skojarzenie z czystym rachunkiem prawdopodobieństwa jest błędne, bo cząstka nie jest rozmyta w przestrzeni w dowolny sposób, tak samo jak jej stany kwantowe nie są dowolnie rozmyte. Podobnie z puntu widzenia matematyki nie można mieszać dwóch różnych pojęć, którymi są rozkład prawdopodobieństwa i gęstość prawdopodobieństwa. Po prostu są różne funkcje całkowalne i takie, które nie są całkowalne, czyli takie gdzie gęstość w powyższym rozumieniu nie ma większego sensu. Gęstość to jest to coś, co stoi obok całkowanej funkcji i gołej miary w wyrażeniu opisywanym całką. Gęstość jest po prostu własnością miary, względem której się coś całkuje. Widać też tu wyraźnie określony rodzaj symetrii przestrzennej, przez co nabiera sensu użycie liczb zespolonych - chodzi o obroty wyrażane w formie e do potęgi będącej liczbą zespoloną (albo funkcją zespoloną). Jako ilustrację polecam film pokazujący "wygląd" rozwiązań funkcji falowej: https://www.youtube.com/… Sprawa druga, to jak zostały policzone te dziwne kształty. Program do liczenia funkcji falowej jest dostępny na GitHubie (w języku Python): https://github.com/quant… Dalej. Liczenie równania Schrödingera i potencjałów dla cząstek elementarnych lub małych atomów to jedna sprawa, zaś dla cząstek złożonych z wielu atomów kompletnie inna. Tu jest zajawka chemii kwantowej: https://chem.libretexts… Przykładowo: 10: Bonding in Polyatomic Molecules 10.5: The pi-Electron Approximation of Conjugation To też warto obejrzeć: https://winter.group.she…
Edeldreda z Ely
Byłoby na pewno z pożytkiem dla nas (choć znamy się na wszystkim), gdyby Stary Inżynier podjął się od czasu do czasu, tu na NB publikacji znanych sobie zagadnień.  Urozmaiciłoby to nasz trust 😊
Ptr
Einstein się wkurzył, bo myślał , że FF przenosi informację szybciej od światła.  Bohr zauważył szansę na uprawdopodobnienie swojego modelu atomu, w którym elektron spadał natychmiast na jądro. Był prawdziwym naukowcem. Schroedinger wyśmiewał swoje ustalenia, choć wyprowadzić takie równanie zmiennej zespolonej wymaga jakiejś wybitnej przytomności matematycznej. Tor przejścia elektronu w odpowiednim ośrodku jest widoczny ,ale to dlatego,że FF doświadcza ciągłego kolapsu na torze , tym samym nie może przejść w stan nielokalny.    
Ptr
Mam nadzieję ,że pokrywanie się miejsc zerowych pól elektrycznego i magnetycznego w fali e-m jest w porządku,bo nie zastanawiałem się, ale chyba dziwne to. 
u2
Napisał to stary inżynier - jeden z lepszych w Polsce i dość znany w świecie.   Pan Buraczewski to na pewno taki stary i uznany nie tylko w Polsce inżynier. A ty rozsądek musisz się jeszcze ujawnić, aby tobie składać honory. PS. Piszę otwarcie, nie znam się na wszystkim, ale wiem że przyszłość można przewidzieć i to wykładam na NB, aby dotarło do decydentów nie tylko w Polsce :-)
Edeldreda z Ely
Jako wywołana do tablicy rzeczona humanistka poczułam się wystarczająco sprowokowana przez Pana Janusza, by się wypowiedzieć 😁 Był rok 1926 i problemy tzw. "Atom-mistyki", jak zgryźliwie nazywali nową gałąź nauki fizycy doświadczalni, nabrzmiewały... Na jesieni tego roku Schrodinger przybył na zaproszenie Bohra do Kopenhagi, by dyskutować na temat mechaniki kwantowej oraz falowej. Rozmowom przysłuchiwał się Werner Heisenberg. Rozmowy były tak intensywne, że Schrodinger się rozchorował, w chorobie doglądała go Pani Bohrowa, a Niels Bohr nadal męczył biedaka, siadając na rogu łóżka i zagajając dyskusję. Po wyjeździe rekonwalescenta Bohr z Heisenbergiem kontynuowali rozważania, aż Bohr się zmęczył główkowaniem i w lutym 1927 roku pojechał na narty do Norwegii, zostawiając Wernera samego. No i stało się - w samotności narodził się pomysł,  zainspirowany wczesniejszą rozmową z Einsteinem... Koncept dotyczył tzw. toru przejścia elektronu w komorze mgłowej... Heisenberg zakwestionował pojęcie toru, zastępując je ciągiem niedokładnie określonych położeń elektronu. Czyli wprowadził konieczność pewnej  nieoznaczoności... Założenie  tejże wytyczyło w nauce  (już tym razem zupełnie realne) nowe tory 😉
Roz Sądek
Nie istnieją takie słowa, którymi mógłbym opisać szczęście jakiego doznaję zakładając parę lat temu konto na NB. Ludziska, przecież Wy się na wszystkim znacie. Jesteście trustem mózgów przez duże T i M. Poza tym nic z tego nie rozumiem, tzn. domyślam się tylko, że przez ostatnie 100 lat paręset (tysięcy?), albo i więcej utytułowanych gości pobierało i pobiera z tej nauki niezłe apanaże. No ale to nie ma nic do rzeczy. Napisał to stary inżynier - jeden z lepszych w Polsce i dość znany w świecie.  
u2
Jednak pojedyncza cząstka może wybrać jakiś krańcowo małoprawdopodobny obszar. Czyli kolapsuje gdzie chce.  Bo nie wiadomo co to jest ta cząsteczka. Model probabilistyczny określa tylko prawdopodobieństwo, a nie 100-procentową pewność, gdzie cząsteczka się znajduje. PS. Maxwell odkrył teoretycznie istnienie fal elektromagnetycznych, zanim odkryto je praktycznie. Założył, że muszą się rozchodzić w jakimś ośrodku, nazwał ten ośrodek eter. Nie wykryto eteru, co wskazuje na bardziej złożoną rzeczywistość niż wynika z równań. Fale się rozchodzą, dzięki temu tworzy się nowe sposoby transmisji i utrwalania sygnałów.  Ale co to jest ta fala elektromagnetyczna to nikt tak naprawdę nie wie. Rozmawiamy przez internet dzieki tzw. Ethernetowi, choć tak naprawdę nikt nie wie, jaka jest natura rozchodzenia się fal elektromagnetycznych.
Ptr
W ogólności zgadzam się z Pana tokiem rozumowania. Gdzieś po drodze mamy wpisaną w działanie materii nieokreśloność, przypadkowość lub coś co przypomina akt stworzenia.  Einstein twierdził, że tego nie może być, ale to jest. W każdym razie możemy to rozważać.  Z tym,że przejście bytu ( cząstki ) do stanu potecjalności ( FF ) i z powrotem do realności to są tylko słowa.  FF nie jest teoretyczną funkcją obliczającą ,gdzie jest realna cząstka,bo realnie cząstka nie może istnieć w wielu miejscach na raz. Nie ma tam jednej trajektorii.
Zbyszek
Funkcja Falowa (FF) "upraszczając" opisuje PRAWDOPODOBIEŃSTWO ISTNIENIA. Nie jest ona tożsama z istnieniem. Byt "w stanie" funkcji falowej NIE ISTNIEJE w naszym tego słowa rozumieniu. On istnieje jedynie POTENCJALNIE. On MOŻE zaistnieć. Co zatem jest potrzebne, aby "cząstka"/byt/foton/elektron mający formę Funkcji Falowej - ZAISTNIAŁ? Otóż potrzebna jest... - OBSERWACJA. To właśnie OBSERWACJA dokonuje redukcji Funkcji Falowej, można powiedzieć - wywołuje do ISTNIENIA dany byt, w naszym rozumieniu tego słowa. To znaczy do ISTNIENIA, w sposób przez nas weryfikowalny za pomocą dostępnych nam zmysłów i narzędzi obserwacyjnych. Rodzi się więc pytanie: Czy gdyby nie istniał żaden OBSERWATOR, to doszłoby kiedykolwiek do "redukcji" Funkcji Falowej, do zamiany tylko potencjału zaistnienia na faktyczne zaistnienie? Jest to pytanie otwarte, ale sugeruje ono, jak i to co wyżej, że OBSERWACJA jest aktem tworzenia. Że istnieje tylko to, CO JEST POSTRZEGANE. Oczywiście w prymitywny nieco sposób zaoponujemy, bo mogę nie być świadom cegły spadającej z góry, ale to nie zmieni tego, że ona istnieje i mnie może zabić. To samo może nastąpić, gdy wylecimy  kosmolotem gdzieś za Układ Słoneczny i trafi nas w głowę, przez nikogo nigdy wcześniej, także przez nas, nie widziany meteoryt. Wiemy podświadomie i świadomie, że świat istnieje naprawdę, to znaczy, że go swoim postrzeganiem nie stwarzamy. Jednak doświadczenia fizyczne mówią co innego. Stwarzamy świat swoim postrzeganiem. Właśnie poprzez kolaps funkcji falowej. Warto tu nawiązać, do bardzo charakterystycznej postawy małych dzieci. Pisałem o tym, w swojej książce. Zresztą ta postawa jest właściwa i nam w wieku  dojrzałym. Czego zatem chce, może najbardziej dziecko i czego chce człowiek? Otóż chcą być SPOSTRZEGANI. Dziecko nieustannie mówi "Ale popatrz" i coś tam robi. Człowiek też ma głód tego, by go inni dostrzegali. Tak jakby gdzieś w mrokach naszej świadomości istniała informacja, że aby postrzeganie skutkuje istnieniem. Co więc z rzeczami, których nie postrzegamy, a jednak istnieją? Być może postrzega je inna świadomość. Teologia powie - Bóg. Jej wyjaśnienie, że Bóg myśli nas i cały świat, i to jest naszym istnieniem, jest wbrew pozorom dość spójne z nauką. Bo już Max Planc zwracał uwagę, że tak naprawdę nie mamy do czynienia z materią. Że chodzi o energię lub ściślej o informację. Eksperyment, postrzeganie, jest uzyskaniem informacji o rzeczywistości. Wówczas, jeśli rzeczywistość jest informacją, nie ma znaczenia odległość, bo to tylko informacja.  
Ptr
Do tego rodzaju dywagacji konieczny jest przekaz werbalny i wideo. Na razie popełniłem tekst. Bo miało być dużo krócej.  Pozdrawiam
Ptr
Funkcja Falowa opisuje tylko siebie, ewoluuje w sposób w 100% określony równaniem Schroedingera. Wyznacza konkretne wartości w czasie i przestrzeni (x y z t.).Ewolucja jest uważana za deterministyczną. Wszystko to da się obliczyć tylko dla uproszczonych przypadków.  FF podniesiona do kwadratu daje przestrzenno-czasowy rozkład prawdopodobienstwa, gdzie statystycznie będą "padały" czątki. Jednak pojedyncza cząstka może wybrać jakiś krańcowo małoprawdopodobny obszar. Czyli kolapsuje gdzie chce. 
sake2020
Ciekawe bo pozwala mi odświeżyć wiadomości z chemii fizycznej i nabyć nowe.
u2
Funkcja falowa dokładnie opisuje to rozpłynięcie się cząstki w przestrzeni i czasie Mechanika kwantowa opiera się na rachunku prawdopodobieństwa, więc nie może dać pewnych wyników. Pewność wyników jest oparta na założeniu, że gdzieś cząstka musi być, ale nadal nie wiadomo co to jest ta "cząstka".  Materię rozbito do poziomu kwarków, tyle, że natura nie oblicza rozwiązania równania Szredingera. Tak natura nie działa :-)
jazgdyni
Cieszę się, że podjął pan tak interesujący i tajemniczy temat. Proszę jednak zauważyć, że ponad 70 procent czytelników to humaniści, lub osoby nie związane z naukami ścisłymi. Dlatego nie można ot, tak sobie, rzucić terminu Funkcja Falowa, bo jestem pewien, że chyba większość nie ma pojęcia o czym Pan mówi. Pozdrawiam Prof. Dragan również zakłada, że cała fizyka kwantowa może być też pomyłką, ślepą uliczką, prowadzącą donikąd.
Do wpisu: Archeogenetyka – moje wrażenia
Data Autor
Jan1797
Oczywiście rozumiem, tym bardziej wartościowe są współczesne badania. Nie pozostawiają wątpliwości  Jak napisałem jestem przekonany, że niejedno znalezisko przy okazji dróg będzie poczynione i tym lepiej dla nas.       
Ptr
Wanda to dygresja. Natomiast wszystko co opisałem to twarde fakty. Genetyka to nauka ścisła.  Można to zweryfikować w sieci podając archeologiczne ID lub nazwy.   
Jan1797
Myślę panie Autorze, że Wincenty Kadłubek Wandę co rządziła z troską patrząc na Mazovię i tereny hen po Bałtyk a zdecydowanie odbiegała od ówczesnych;) europejskich przykładów kobiet sprawujących władzę podobnie jak my traktował. Po prostu drugiego takiego przykładu jak Wanda nie znam. -Trudno powiedzieć jaką część terenów u ujścia Dłubni, czyli terenu bardzo nas interesującego, gdy mówimy o Wandzie co Niemca nie chciała, obejmie się pracami drogowymi.  Zwłaszcza terenu wskazanego jeszcze na mapach austriackich jako obronną i transportową sieć wodną.  Wszystko w tej samej okolicy Kopca Wandy i Klasztoru stąd zaręczam emocje towarzyszą odwiedzinom na budowie przy ulicy Longinusa Podbipięty; https://zdmk.krakow.pl/n…; -Wypada tu podać historię ludzi osiadłych w Łęgu, wychowujących całe pokolenia wojów po powrocie z wyprawy wsparcia dla cesarstwa rzymskiego. https://inzynieria.com/d… podają mi Pananię (w starożytności prowincja rzymska ;) jako teren pierwotny naszych przodków wystarczy, że spojrzę na Nidzicę co rozpoczyna swój bieg na Wyżynie Miechowskiej i osady po Bronocice -to lekko patrząc to trzy wieki p.n.e. https://rcin.org.pl/Cont… Myślę każdy, komu państwo nasze na sercu powinien znać to opracowanie i dbać o wykopaliska archeologiczne w swej okolicy, by móc odróżnić intencje czasem dziwnych opracowań historyków.