Otrzymane komantarze

Do wpisu: Memy - potężne i niebezpieczne narzędzie społeczne
Data Autor
Imć Waszeć
Ja rozumiem, że chodzi o sam proces przypisania pewnego sprytnego słowa do desygnatu. Jednakowoż nie mogę się zgodzić z tezą, że ta forma, jeszcze przed uzyskaniem nazwy, nie istniała w latach 90. Istniała i miała się dobrze. Mówimy o obrazie z wyjaśniającym sytuację tekstem lub symbolem (Mleczko, "Lew konia"), a także o krótkich filmach wideo z tak samo używanym tekstem lub bez (jak tańcząca Demi Moore). Takie obrazy krążyły wśród ludzi pracujących z komputerami obok klasycznych kawałów tekstowych, skanów z gazet, komiksów. Zeskanowany kawałek komiksu "Tytus Romek i Atomek" albo "Kajko i Kokosz" pełnił taka samą rolę co dziś zdjęcie polityka lub celebryty z ośmieszającym tekstem. Na pewnym etapie historii zaczęto podmieniać twarze na twarze znanych osób, albo wręcz wklejać całe postacie. W naszej firmie był to specjalny ukryty katalog na dysku sieciowym nazwany "Boczki". Istnienie "boczków" było właśnie takim masowym zjawiskiem socjologicznym i kulturowym. Dziś powiedzielibyśmy, że to pierwowzór stron typu Pranksters. The Prankster to jest komiks z 1942 roku. Najczęściej jednak ta sama myśl wyrażana była za pomocą trochę innych, mniej obciążających sieć form (mniejsze pliki). Na przykład obrazki w formacie GIF oraz stara sztuka tworzenia obrazków na drukarkę ze znaków ASCII oraz znaków występujących w językach wschodnich (japoński). Pierwszy obraz ASCII wydrukowany na drukarce na papierze taśmowym widziałem jeszcze przed pojawieniem się na świecie komputerów PC i przywiózł go do domu ze studiów na UW mój Ś.P. ojciec. Dziś jest to element sztuki współczesnej ASCII Art.
Marcin Niewalda
a ja głupi zawsze myślałem [*], że nikt nie będzie chciał sobie przypisać zasług manipulując pojęciami * w czasach przedszkolnych, potem się przekonałem że rzeczywistość jest inna
Marcin Niewalda
Ponieważ odpowiedź zniknęła (admin???!!!) - muszę napisać jeszcze raz. Napisałem wyraźnie że nie wymyśliłem samego słowa "mem", a nie też nikt z nas nie wymyślił krótkiej reklamy graficznej bo taka była już znana w kulturze minojskiej i znajdowana w Babilonie na glinianych tabliczkach. To o czym Pan to istnieją od samego początku reklama w formie memów - ale nikt nie używał do tego określeń socjologicznych. To co zrobiliśmy w 2005 r. to zastosowaliśmy znane pojęcie (matematyczne i socjologiczne) do tego z czym dzisiaj kojarzony jest mem. (Zresztą nawet nie twierdzę, że ktoś nie mógł tego zrobić niezależnie. Po prostu w naszym środowisku wprowadziliśmy sami z siebie takie pojęcie a jest ono dzisiaj popularne na całym świecie właśnie w takiej a nie cybernetycznej czy socjologicznej formie).
Marcin Niewalda
Nie jest to prawdą. Jak wspomniałem w artykule samo słowo "mem" było znane już wcześniej zarówno jako pojęcie matematyczne, jak i socjologiczne, natomiast w latach 90-tych nie istniały po prostu przekazy grafiki internetowej tego typu. Przypisywanie tych znaczeń wstecznie jest nadużyciem. Podkreślam, jeszcze raz - że nie wymyśliłem słowa, lecz zaczęliśmy go używać w nowy sposób do tego, z czym jest kojarzone dzisiaj powszechnie. Oczywiście nie wymyśliliśmy też reklamy komputerowej - bo ona istnieje od początku komputerów. Zjawiska socjologiczne były takie w czasie epoki faraonów, a krótkie reklamy typu memowego były znajdowane też w kulturze minojskiej. Zapewniam jednak Pana, że nikt wtedy na Krecie nie używał na to nazwy "mem". Czytanie ze zrozumieniem nie boli.
Imć Waszeć
No proszę, kto by pomyślał. A ja głupi myślałem zawsze [*], że to pojęcie wymyślił przed rokiem 1976 niejaki Richard Dawkins i opisał szczegółowo w swojej książce "Samolubny gen" (The Selfish Gene), a następnie rozwinął koncepcję w kolejnej książce "Rozszerzony fenotyp". Mem szeroko w świecie rozpropagowała nowa dziedzina nauki zwanej memetyką. Z racji tego, że była trans dziedzinowa, zaliczana do spektrum cybernetyki. Następnie, w latach 90-tych, powstał portal będący próbą stworzenia encyklopedii dotyczącej całości zagadnień cybernetyki. Tam były linki do rozmaitych prac, które przymierzały nowe pojęcia do wszelkich znanych starych teorii i idei, tak jak np. mechanikę kwantową do ekonomii, słynne szkło spinowe, czy właśnie memetykę do socjologii. Ogólnie ten rodzaj badań hybrydowych opisano w książce Ogólna Teoria Systemów (twórca pojęcia to von Bertalanffy, lata 30-te). Mem komputerowy, który dzisiaj jest używany do zażartej walki politycznej, powstał również gdzieś w latach 90-tych, w okolicach pierwszych portali informacyjnych, o tematyce w jakikolwiek sposób wiążącej się z komputerami, Wired i HotWired. Tam było to stosowane jako swoista nowatorska forma reklamy i promocji rozmaitych projektów pobocznych (np. Girls Go Tech na tle jednokolorowym, gradientowym, z sylwetką dziewczyny w formie cienia; nie mylić ze współczesnymi spapużeniami), a nawet całkiem odległych, która wreszcie oderwała się od pnia jako dzisiejsza reklama komputerowa, albo forma satyry (np. żarty polityczne z Clintona, który próbował przeforsować ideę chipa szpiegującego w każdym urządzeniu elektronicznym - Clipper chip, NSA 1993; źródło oporu to oczywiście EFF). Nie należy zapominać również o tzw. Geekach (Geek.com, 1995) i ich wkładzie w omawiany proces emancypacji memu. Sprawę kataklizmu zegarów w 2000 również pamiętam, bo akurat pracowałem w firmie komputerowej, gdzie bez trudu wyliczyliśmy, że format daty w BIOSie swobodnie pomieści liczby większe niż 2000, bo czas w komputerach był liczony od roku 1980, a 20 lat nie jest żadną potęgą dwójki. Zresztą świetnie opisano to w Wiki [**]. * Książkę Dawkinsa z serii Plus Minus Omega przeczytałem w latach 80-tych. Mam również zrzut portalu cybernetycznego, bo kiedyś cały istotny Internet z powodzeniem zmieściłby się na kilku współczesnych pecetach. ** http://wiki.osdev.org/CM…
Do wpisu: Najbardziej zapomniani bo ... polscy ?
Data Autor
Zygmunt Korus
Panie Marcinie, dziękuję za źródłowe "korekty o mniemaniach". Choć muszę przyznać, że na najniższym poziomie, czyli scalenie informacji przez 2-3 prowadzących jakąś gałąź familijną (maksimum 3-4 pokolenia wstecz), gdy mi to pokazywali znajomi, działania wspomnianego "Genealogicznego Operatora/Przedsiębiorcy" z Anglii/Hamburga trzymały się kupy. A że zarabiają na czym się da...? Cóż, dziś śledzą nas (firmy, korporacje, kto???) za pomocą telefonów na każdym kroku. Pstryknie Pan komórką zdjęcie prywatne na przyjęciu komunijnym, a Gooogle Pana informują, że jest Pan w restauracji o nazwie takiej a takiej, gratulują pięknej fotki i pytają, czy zrobi Pan dalsze i umieści je na ich portalu. Jestem wysoko w Alpach, loguje mi się telefon, potem na dole w hotelu otwieram komputer na żetony, a tam na mojej skrzynce pocztowej mam mnóstwo ofert mejlowych proponujących ubezpieczenie nóg. Itd, itp. Nie da się dziś uniknąć tej wszechogarniającej inwigilacji! Jedyna nadzieja w tym, że jak jest czegoś przesyt, to nikt w tym bałaganie nie umie się połapać. Czyli wracamy do dżungli. Oczywiście informacyjnej, gdzie o prywatność o tyle łatwiej, że po prostu nie należy się tym przejmować. Widzi Pan, jak te służby od zbierania informacji w celach bezpieczeństwa są skuteczne... terroryści robią co chcą. Spece od prokurowania kamikadze dawno zauważyli, że im więcej danych jest do przerobienia, to masz stale jakieś "alarmy falstarty" i w końcu obojętniejesz... A niech się dzieje co chce! Więc co i rusz słyszymy, że niby ostrzegano, ale jednak zlekceważono sygnał, i pierdyknęło!!! Ukłony.
Marcin Niewalda
Szanowny Panie - dziękuję za cenną sugestię jednak wspomniany portal nie jest firmą genealogiczną. Jest to projekt który powstał prawd. po to aby kolekcjonować pod pozorem genealogii dane statystyczne o ludności i sprzedawać je do korporacji zajmujących się marketingiem. Z tego co pamiętam założony przez firmę w Hamburgu. Portal notorycznie powiela gigantyczną masę błędów, jest całkowicie niemerytoryczny, umożliwia niesprawiedliwe korzystanie z pracy innych pod pozorem "prywatnych" danych. Nie ma tam żadnej weryfikacji czyjegoś stylu prowadzenia badań, żadnej "eksperckości". Umożliwia się jedynie rysowanie drzewek i łączenie ich z innymi na boki w celu promocji. Firmy uzyskują dzięki temu pełny obraz naszych stosunków rodzinnych, dzietności, ilości mieszkańców, korzystania z netu, poziomu życia itp itd. Dzięki tym drzewom portal uzyskuje o wiele bardziej dokładne dane niż Facebook - i jeszcze użytkownicy za to płacą! Powszechność stosowania tego portalu, tylko dlatego bo ładnie wygląda i łatwo tam rysować drzewka przeraża mnie. Moje prywatne dane rodzinne są na przykład wielokrotnie powielone przez różnych użytkowników, którzy zwyczajnie ukradli te dane bez pytania, wkleili je jako swoje drzewka, bez podania źródła. A jeśli czasem podają to oczywiście bez linku zwrotnego. Jeśli przypadkiem ktoś poda link to jest on objęty flagą "nofollow" co niesprawiedliwie obniża ranking takich stron. Naszymi bazami był już dawno zainteresowany portal Ancestry ale my chcemy współpracować z polskimi firmami i przede wszystkim grupami fascynatów. Rozważamy tę ofertę i podejmiemy ją tylko jeśli zysk dla Polaków będzie większy niż dla strony zagranicznej. Nasze opisywane programy "crowdsourcingowe" są bardziej zaawansowane niż wszystkie bazy genealogiczne na świecie, gdyż są merytorycznie ręcznie łączone. Mało kto docenia tę jakość i rozumie na czym polega unikalny skuteczny charakter tych programów. Dzięki bazom udało nam się np. połączyć rodziny powstańców-zesłańców rozłączone 150 lat temu, czy dosłownie, fizycznie uratować cmentarze kresowe od zrównania z ziemią. Opowiadam o tym prawie na każdym wywiadzie.
Zygmunt Korus
Panie Marcinie, dziękuję za bardzo ciekawy wpis. A czy myśli się o współpracy z takim prężnym internetowym przedsięwzięciem o zasięgu międzynarodowym, którego prowadzący mają rozmaite dynamiczne narzędzia porównawcze scalające cząstkowe bazy danych. Wydaje mi się, że polscy liderzy rozgałęzień koaligacyjnych, których spotykam w sieci, którzy prowadzą jakieś rodzinne grupy genealogiczne związane z naszą przeszłością, mogliby specjalnymi ankietami dopytywać o informacje historyczne dotyczące "oficjalistów". Może byłoby dobrze zrobić taką zakładkę w bazie Zespołu MyHeritage (UK) Ltd., Unit 4635 PO Box 6945, London, W1A 6US, England , albo przynajmniej starać się z nimi podjąć rozmowy za pieniądze, bo to inicjatywa komercyjna wykorzystująca ciekawość przodków i resentymenty familijne. Pozdrawiam serdecznie.
Do wpisu: "Wołyń" - płaczą serca potomków po obu stronach
Data Autor
Czy tak jest w filmie Smarzowskiego. To co przedstawia fabuła i kreacja postaci jest moim zdaniem emanacją prymitywnych form wyobrażeń reżysera (niestety scenarzysty Srokowskiego też) o stosunkach damsko-męskich. Dziwię się też Panu - pisze Pan "bardzo dobrze pokazał codzienność tamtego ludu" i zaraz potem "łatwo było szybko "zmienić zdanie" ". W tym filmie jest pokazana przecież ta pseudomiłość między Zosią a Ukraińcem jako coś niezwykle mocnego i trwałego. Nie ma "zmiany zdania". Zgadzam się jednak z Panem, że tego typu relacja romnsowe nie są trwałe. Smarzowski po prostu nas oszukuje, oszukuje młodzież, ze w nieczystych, cudzołożnych związkach można odnaleźć miłość. Dziwie się, że Pan tego nie zauważył, pomimo iż jak widzę ma ban bazę by na tego typu sztuczki nie dawać się nabierać. Podsumowując. Wyolbrzymia Pan zło jakie panowało dawniej na terenach Kresowych, by zbanalizować mój protest co do kłamliwego obrazu zepsutego społeczeństwa polskiego. Ponadto nie zauważa pan bardzo amoralnego wydźwięku tego filmu. Nie ma w Panu chęci by kino polskie służyło dobru. Bo zauważając i znając zło tym bardziej powinniśmy chcieć coś pozytywnego z tego wyciągnąć na przyszłość. Uważam, ze można, tylko trzeba tego chcieć. Trzeba chcieć dobra. Uważam, ze u Pana tego nie ma. A film naprawdę dobry można było zrobić. Okazja przeszło obok nosa. Zabrakło kogoś takiego jak BOHDAN PORĘBA z filmu "Hubal".
Skoro Pan twierdzi, że Kresy to takie bagno, to mogę stwierdzić - całe szczęście, że moja genealogia jest nieco odmiennego pochodzenia. Ale mam kilka zastrzeżeń. Napisał Pan "są to zaszłości setek lat - braku edukacji, braku rozwoju, podziałów społecznych świadomie podsycanych i wywoływanych przez zaborców" Wiele setek lat zabory nie trwały. Śmiem twierdzić, że w okresie XVIII-XIX wieku najbardziej zdegenerowaną warstwą była arystokracja, a nie chłopstwo. Jak Pan świetnie zauważył sami Polacy mieli też wpływ na zło szerzące się w społeczeństwie. Tu hrabia taki, tam paniczyk owaki. A zna Pan historię Szczęsnego Potockiego, tego "zdrajcy" i "degenerata". Jak on dość szlachetnie zachował się wobec swojej ukochanej. Natura w młodych nie była zdegenerowana, nie było jeszcze pornografii, czasopism i seriali młodzieżowych. Zło panowało wśród osób dojrzałych, na których spoczywała odpowiedzialność za los ich poddanych i całego państwa tak, że bez wahania decydowali się z najniższych pobudek na okrutne morderstwa. Ludność polska to katolicy. Byli oni pod wpływem kleru katolickiego. Duchowieństwo było różne, ale generalnie miało pozytywny wpływ na obyczaje ludności. Duchowieństwo prawosławne, o ile wiem również w zakresie walki z cudzołóstwem było dość skuteczne (tylko niech mi Pan nie pisze o Rasputinie). Kilka wieków wcześniej działał na tych teren choćby św. Andrzej Bobola, znany ze skuteczności w szerzeniu wiary i nawracaniu. Kościół wkładał dużo pracy i efektem jej była np. bł. Karolina Kozkówna. Prosiłbym więc nie przedstawiać tych spraw tak jednoznacznie. Literatura niestety tylko częściowo wskazuje na wrażliwość elit narodu na te sprawy. np. Kraszewski, Reymont. Ale już Sienkiewicz i Prus są OK, Żeromski też. Jednak klasyka naszej literatury jest dość zniuansowana pomimo przedstawiania sytuacji patologicznych. Zło jest raczej (niestety tylko raczej) złem i może wyciągać wnioski moralizatorskie, oczywiście o ile czytelnik jest odpowiednio ukształtowany bądź prowadzony wychowawczo.
Moi przodkowie przysiegali Krolom Polskim i Polsce Wiernosc i Lojalnosc na Wiecznosc. Nie szczedzili daniny krwi za Polske i szczedzic nie beda.Polska to nasza jedyna Ojczyzna. Sluby Jasnogorskie skladalismy. Jana Kazimierza uratowalismy wielkim krwi kosztem . Polska dla Nas gorali od tysiaca lat to takze nasza swieta gora Hawerla ! To Huculszczyzna i Prut..To Czeremesz i Stanislawow.To Lwow i przysieglismy ,ze Tam wrocimy czy to sie "ukraincom" podoba czy nie. Wspolnota Goralska i jej Polskosc wciagle zywa na tych terenach jak i pragnienie powrotu do Polski..Potrzebna tylko iskra...Bracia gorale z Maramures rowniez gotowi aby wesprzec i wspomoc..Pzdr.
Marcin Niewalda
Rusini - oczywiście że tak. Pamiętajmy że Huculi, Łemkowie, Bojkowie, Dolinianie to nie są "Ukraińcy" (w sensie Rusini). Są to ludy pochodzenia WOŁOSKIEGO, które ok. XIV przywędrowały do Rzeczypospolitej i tu osiadły, otrzymując polskie prawa (w odmianie wołoskiej), polskie herby, brały udział w wojsku polskim. To co się dzisiaj wyrabia ukrainizując ich jest jakimś totalnym nieporozumieniem. Dlatego tak słuszne jest używać nazwy Rusini. Zresztą nazwy pięknej - a ukradzionej przez Moskwę. Dodam jeszcze tylko to, że Ukraina dzisiaj pielęgnuje kult kozactwa sprowadzając swoją kulturą do postaci prymitywnych wielkich chłopów z kawałkiem chwosta na głowie, w białej kolorowo wyszywanej koszuli i wielkich buciorach. Jeśli to ma być kultura ukraińska to jej obszar powinien się ograniczyć do Zaporoża.
Marcin Niewalda
Ponieważ jestem genealogiem, więc siedzę w księgach metrykalnych niemal codziennie i doskonale wiem jak wyglądały stosunki na Wołyniu. W 1890 Sulimierski w Słowniku Geograficznym Królestwa Polskiego niejednokrotnie pisał o wsiach na dzisiejszym pograniczu Ukrainy i Białorusi, że są to miejsca gdzie diabeł mówi dobranoc, a ludzie żyją jak w czasach głębokiego średniowiecza. Na południe nie było dużo lepiej. Wsie oddalone od centrów często nie były dobrze edukowane. Sam miałem prababkę, która będąc ok 1910 żoną zarządcy dóbr hrabiego próbowała edukować ludność. Hrabia był lubieżnikiem i nie jedna dziewczyna z wioski otrzymała od niego "kawałek ziemi". Smarzowski, uważam, bardzo dobrze pokazał codzienność tamtego ludu, ale nie możemy na to patrzeć przez dzisiejszy pryzmat pornograficznych filmików z serwisów erotycznych. Świadomość nie była wysoka, łatwo było szybko "zmienić zdanie" a w niektórych wsiach nawet połowa dzieci była nieślubna. Znam wsie gdzie dzisiaj 80% populacji jest potomkami jednego człowieka! To jest coś o czym pisałem, że są to zaszłości setek lat - braku edukacji, braku rozwoju, podziałów społecznych świadomie podsycanych i wywoływanych przez zaborców. W 1830 r Horoszkiewicz pisał o wsi podlwowskiej, że ze zgrozą odkrył to, że ludność wiejska nie miała pojęcia że istniała kiedyś Polska, a słowo "Polak" wg nich oznaczało jakiś wysokich oficerów austriackich którzy zrobili bunt przeciwko zawsze panującemu najjaśniejszemu cesarzowi. Wiele było zabobonów, wiele też dobrego prostego serca. Bez zrozumienia jak wyglądało tamtejsze społeczeństwo nie zrozumiemy koszmaru opętania wołyńskiego piekła w czasie wojny. Podobnie jak nie zrozumiemy tego nie uwzględniając podłości moskiewskiej agentury.
Hmmm.Samokreslasz sie w swoim poscie "Bydlo za ktore musimy sie wstydzic" jako "pedalski zyd" ...i z tej perspektywy oceniasz dzisiejsza postawe normalnych Polakow w kwesti Ludobojstwa Wolynskiego na Narodzie Polskim przez Ukraincow.... MY ,normalni Polacy ( nie jestem pedalem i Zydem)inaczej oceniamy mordy naszych Siostr i Braci przez Ukraincow... Niech sie wiec owi "ukraincy" nie dziwia ,ze banderowskie flagi sa palone w Polsce w dzien Polskiego Swieta Narodowego...Niech sie nie dziwia,ze nie zapomnielismy o pomordowanych braciach przez ich ojcow.. Niech sie nie dziwia,ze Narod Polski budzi sie z tego "chocholego snu i tanca" zafundowanego mu przez innych . Niech "ukraincy" zaczna rozumiec,ze z inna Polska maja i beda miec do czynienia...
Piotr Kudlicki
Bardzo dobry tekst.
Proszę Szanownego Pana, ja rozumiem poruszenie związane z obrazem polskiej tragedii, ale z drugiej strony dziwię się, że nie zwrócił Pan uwagi na inny i moim zdaniem o wiele bardziej elementarny aspekt związany z filmem Smarzowskiego. Chodzi o kwestie wrażliwości na piękno, poczucie tego co dobre, godne szacunku, uwrażliwiające nasze sumienia, budujące naszego ducha, zarówno indywidualnego jak i zbiorowego - narodowego, katolickiego. Smarzowski jest dość znanym reżyserem, zwłaszcza ze swoich kontrowersyjnych i mocno nieobyczajnych form epatowani widza złem. Jego podejście do seksualności nie ma chyba nic wspólnego z tym co ogół społeczeństwa, a w szczególności elita patriotyczno-katolicka powinna uważać za właściwe i gustowne. Już ten fakt powinien wzbudzić naszą czujność na etapie powstawania filmu. No ale nie było prawie żadnej reakcji na filmy Miasto 44, Historia Roja i pan reżyser, niestety do spółki ze scenarzystą Srokowskim zaszaleli na całego. Skrócę te swoją wypowiedź, jak będzie chcę dyskusji to rozwinę temat. Proszę mi powiedzieć, co chciał nam autor powiedzieć pokazując polską rodzinę jako totalna patologię, a przede wszystkim Zosię jako dupodajkę? Czy to było niezbędne do wykreowania CZEGOŚ, o czym ja nie mam bladego pojęcia?
Mind Service
Nie ma czegoś takiego jak "banderyzacja Ukrainy"; to znaczy jest ale tylko w ruskich wyrtycznych i w wypowiedziach kacapskich trolli.
Dziekuje panu Marcinie za ta refleksje.. Gratuluje odwagi w okresleniu etnicznosci tych ludzi. RUSINI...a nie zadni tam jacys wymysleni "ukraincy".. To okreslenie RUSINI powinno sie przebic do Mainstreamu i zastapic okreslenie "ukraincy".. Przed paroma dniami wrocilem z "ukrainy"..Bylem tam poraz pierwszy. Odwiedzalem pradawne ,goralsko-Huculskie tereny moich przodkow w okolicach Howerli zwanej przez RUSINOW "Czernohora".. Za dobra rada ,Gorala,kolegi z Toronto,poslugiwalem sie tam Canadyjskimi dokumentami. Pozwolilo mi to uczestniczyc w miare "otwartych" dyskusjach z miejscowym polityczno-kulturowym "establismentem" ze Stanislawowa i okolic.. Kiedy tylko bylo mozna,przekierowywalem temat rozmow na historie, etnicznosc , kulture tych terenow ..Unikalem wyraznego slownictwa jak "Ludobojstwo" etc.. Bylem zaszokowany stanem umyslow "elit" RUSINSKICH zwiazanych z tematem Polska,Polak.. Oni nas autentycznie Nienawidza..Ta zapiekla nienawisc do Polakow siega juz najnowszego mlodego pokolenia.. Nie przedstawiono mi zadnej,racjonalnej argumentacji okreslajacej zrodla tej nienawisci. Powtarzaly sie okreslenia Lachy-Pany oraz Slawa,wolnej "ukrainie".. Maja wyprane mozgi i ktos jest obecnie odpowiedzialny za ten stan rzeczy.. Filmu "WOLYN" nie beda ogladac bowiem powszechnie sie uwaza,ze to Ruska Propaganda stoi za jego powstaniem. Polska jest im potrzebna aby wydostac sie z izolacji politycznej.. Nie maja zamiaru budowac sasiedzkich i kolezenskich kontaktow z Polska.Polske postrzegaja jako zagrozenie,ktore w jakis sposob trzeba w przyszlosci "usunac"...Niektore proponowane metody ,usuniecia tego "zagrozenia" wprawily mnie rowniez w szok.. Uwazam,ze obecnie rzadzace w Polsce sily polityczne niewlasciwie oceniaja dynamiki polityczno-spoleczne na "ukrainie" i buduja relacje z Rusinami na zlych przyslankach... Pragne jeszcze dodac ,ze Oni naprawde uwazaja Chelm ,Przemysl za ich Historyczne tereny do ktorych trzeba wrocic jak bedzie ku temu okazja. Pzdr.
Mind Service
Oj Zyguś, nie jesteś oryginalny. Powtarzasz neonowe brednie o chazarskiej wtyczce bez zastanowienia i dlatego od razu ukazujesz swoje pochodzenie i intencje. A ja takich wyczuwam na kilometr. No ale jeśli twierdzisz, że wszystko o mnie wiesz, to znaczy, że jesteś lepszy od Wrzodaka, który to chwalił się kiedyś publicznie, że wynajął na mnie całą kancelarię adwokacką, coś około 10-ciu prawników z zadaniem szukania na mnie haków. No więc Zyguś, jeśli jesteś w zmowie z tym ruskim agentem to dawaj śmiało co tam na mnie masz. Od razu paragrafy i konsekwencje prawne. Pośmiejemy się razem. Pozdrowienia! Sława Ukrainie i na pohybel rosji.
Czytałam czytałam :) Ja nie podzielam Pańskich obaw, ale uważać trzeba kto i co nam podrzuca. Bardziej obawiam się kontr akcji ze strony byłych właścicieli z Niemiec. Mnie dziwi jedno, dlaczego tak cicho w mediach i nawet tu na NB o zbrodniach NKWD na Wołyniu i w ogóle w tamtym rejonie? Przecież ruskie wymordowali wtedy lekko licząc, 10 razy więcej Polaków niż Ukraińcy - i cisza niemal na ten temat tak w mediach jak i ze strony władz :( Sponiewierano te ofiary i pamięć o nich. To bardzo przykre a i filmu nikt jakoś o tym nie chce nakręcić. Boją się cara?
Zygmunt Korus
Jeśli chodzi o pomówienia, to wiem z pewnych źródeł, iż nick "Obróbka Mózgu" pojawił się na tym forum zadaniowany jako chazarska wtyczka. Naprawdę. Wystarczy poczytać te trzy wpisy i wszystko jasne. Nawet jak ktoś sądzi, że nie wiem kim Pan jest. A wiem.
Zygmunt Korus
Panie Marcinie, chodzi głównie o nadstawianie miękkiego podbrzusza przez nasze władze. I tylko tyle! Pozdrawiam Pana i dziękuję za ostrzegawczą recenzję z filmu, bo sam aż się boję myśli, że trzeba będzie jednak pójść do kina na dzieło Smarzowskiego/Srokowskiego... Pamiętam jak zdruzgotany psychicznie przeżyłem pewien film paradokumentalny, który na tym forum recenzowałem: http://naszeblogi.pl/418…
Zygmunt Korus
Sz.P., dwa wpisy tak sprzeczne, że tylko taki "serwisowy" nick może je zbalansować. Gratuluję umiejętności wkładania przedmiotów (nawet o gabarytach nadmiarowych) lewą ręką przez głowę do prawej kieszeni. Ukłony.
Mind Service
Ale o co Ci chodzi? Wpisy niezgodne ruskimi wytycznymi? - Przykro mi. Całe szczęście wysiłki ruskich propagandystów chcących wykorzystywać ludobójstwo na Wołyniu do dzielenia Polaków i Ukrainców nie przynoszą spodziewanych efektów. Współpraca między obydwoma państwami rozwija się w najlepsze, a już niedługo otwarte zostaną granice dla Ukrainców i przyjedzie do Polski pewnie drugi milion. Jako państwo powinniśmy się na to przygotować, m.in. poprzez wybudowanie mieszkań dla nich, bo przecież trzeba ich gdzieś będzie zakwaterować.
Do wpisu: Czy "obcy" istnieją? Między nauką a religią
Data Autor
Marcin Niewalda
Jak piszę w artykule Kościół już dawno rozwiązał sprawę "Wańki-wstańki". Podobnie jak Zbawienie odbyło się raz na zawsze, także odbyło się raz "na-wszędzie". Chrystus nie przychodził raz w Azji Mniejszej, drugi raz do Indian w Ameryce, trzeci raz do Aborygenów itd. Chrześcijanie mieli zanieść wieść o Zbawieniu do tych ludów. Podobnie i dzisiaj mamy misję zanieść wieść o Zbawieniu dla innych cywilizacji - jeśli takowe istnieją.