Gdzie tu sens, gdzie tu logika?
Jaś stoi przed klasą i powtarza: „gdzie tu sens, gdzie tu logika?”. „ Co się stało Jasiu?”- pyta przechodzący dyrektor. „Zepsułem powietrze w klasie, a pani za karę wyrzuciła mnie za drzwi. Gdzie tu sens, gdzie tu logika?”
Większość obywateli naszego kraju czuje się jak ten Jaś gdyż we współczesnej obyczajowości, etyce i prawie nie ma ani sensu ani logiki.
Bo jaki sens ma prawo, które zabrania dać dziecku klapsa, a pozwala pokroić dziecko na kawałki w łonie matki?
Jaki sens ma prawo, które umożliwia umieszczenie człowieka w szpitalu psychiatrycznym za naklejenie zdjęcia tragicznie zmarłej pary prezydenckiej, podczas gdy zdjęcia roznegliżowanych prostytutek bezkarnie wkładane są za wycieraczki samochodów, poniewierają się po ulicach, przyklejane są na przystankach, umieszczane w budkach telefonicznych?
Jaki sens ma prawo zgodnie z którym za sprzedaż nie przebadanego przez weterynarza mięsa można zostać surowo ukaranym, a przewlekle chory nie może dostać od lekarza kilku recept na stale używany lek, prawo zgodnie z którym dzieciak złapany ze skrętem może trafić do domu poprawczego, natomiast do niedawna ten sam dzieciak mógł w specjalnym sklepie legalnie kupić nieznanego składu truciznę, ciężko się rozchorować i leczyć na koszt podatnika, a nawet umrzeć.
Wprawdzie Sejm uchwalił ustawę umożliwiającą walkę z tak zwanymi dopalaczami, sprzedawanymi dotąd legalnie jako „przedmioty kolekcjonerskie”, ale wydarzenia związane z tą sprawą robią na społeczeństwie wrażenie niejasnej wojny narkotykowych gangów. Niezawisły sąd nie znalazł podobno podstaw do aresztowania łódzkiego właściciela sieci sklepów sprzedających te niebezpieczne substancje. Oby nie okazało się, że niezawisły sąd przyzna mu z kieszeni podatnika odszkodowanie za straty związane z pokazową akcją premiera.
Najwięcej szkód robią wszelkie ustawy związane z tak zwanymi prawami człowieka i walką z dyskryminacją naruszające autonomię jednostek i instytucji.
Gmina powinna mieć prawo odmówienia wynajęcia lokalu na agencję towarzyską czy sklep z dopalaczami niezależnie od tego czy jest to w danej chwili działalność legalna czy nielegalna.
Dyrekcja zakładu powinna mieć prawo wyboru kooperanta, do którego ma największe zaufanie, a nie koniecznie tego, którego oferta opiewała na najniższą kwotę. Najniższą ofertę może złożyć firma mniej kompetentna lub nierzetelna i (jak to często bywało na przykład przy budowie autostrad) inwestycja będzie realizowana o wiele dłużej, a jej koszty okażą się o wiele większe od planowanych. Wiadomo, że jeżeli ktoś chce może łatwo obejść ustawę o zamówieniach publicznych doprecyzowując założenia przetargu pod wybranego oferenta i dzieje się tak bardzo często. Tylko naiwni serio traktują literę prawa i na tym tracą.
Dyrekcja prywatnej szkoły powinna mieć prawo odmowy zatrudnienia manifestującego swe upodobania homoseksualisty.
Jaki sens ma prawo, które pozwala nauczycielowi manifestować publicznie upodobania seksualne natomiast zabrania manifestowania wiary? Jeżeli manifestacja przekonań religijnych obraża osoby innej wiary i niewierzące to zgodnie z tą samą logiką nauczyciel manifestujący homoseksualizm obraża heteroseksualnych i pozostających w celibacie. (Obyczajowym paradoksem jest swoją drogą fakt, że wiara staje się pomału sprawą intymną, wręcz wstydliwą, natomiast seks nadaje się do publicznych manifestacji.)
Czy osoby walczące z dyskryminacją nie rozumieją (czy tylko udają, że nie rozumieją), że każdą ustawę można łatwo obejść i że odmowa pod pierwszym lepszym pretekstem wyrządza o wiele większą szkodę niż odmowa jawna?
Redakcja, w której swego czasu pracowałam zatrudniła sekretarza z tak zwanego polecenia. Była to rzeczywiście niezwykle sprawna i kompetentna osoba. Dyrektor wydawnictwa przypomniał sobie jednak, że jest legalistą i kazał pro forma przeprowadzić konkurs. Na rozmowy kwalifikacyjne zgłaszały się wystraszone młode dziewczyny w białych bluzeczkach z nienagannym CV nie wiedząc, że uczestniczą w fikcji. Po kilku takich rozmowach nieświadoma niczego młoda osoba może naprawdę popaść w depresję i kompleksy. Czy o to chodzi obrońcom praw człowieka?
Mniej politycznej poprawności, więcej autonomii jednostek i instytucji. A przede wszystkim rezygnacja z fikcyjnych zasad prawnych, które są tylko ozdobnikiem, bo łatwo je ominąć. Może wtedy prawo będzie traktowane z większym szacunkiem.