Trzy dni temu, 9.08 bloger Coryllus napisał notkę p.t. "Matrix prawicowy" /TUTAJ/. Zaczął ją bardzo rozsądnie przypominając notkę Toyaha, w której tenże zauważył, iż wystawy fotograficzne ukazujące grozę aborcji stały się obecnie anachronizmem, gdyż kobiety nie udają się już na "zabieg" tylko łykają pigułki wczesnoporonne. Mogę jeszcze dodać od siebie, iż nie nazywa się już tego "aborcją" tylko "wywoływaniem miesiączki". Nie kojarzy się to na pierwszy rzut oka z niczym zdrożnym. Mamy więc cenne spostrzeżenie pokazujące, jak sprytnie potrafi maskować się zło.
Potem dobrał się do skóry przewodniczącemu Dudzie pisząc:
"wypowiedzi pana Dudy przekonują mnie iż cały nadchodzący kryzys będzie sfingowany i zaaranżowany po to, by rząd Tuska poradził z nim sobie w try miga i otrąbił kolejny sukces. Cały ten kryzys będzie po to – żeby siła w ramionach, żeby trud nasz wykonać – jak pisała poetka. A rola przewodniczącego Dudy będzie w tej aranżacji kluczowa. Zagra on bowiem oswojonego rewolucjonistę, który startując z pozycji radykalnych, po wielu przygodach i niebezpieczeństwach dogada się w końcu z rządem i wszystko będzie dobrze.".
Całkowicie się z tym zgadzam. Duda faktycznie robi wrażenie "Bolka-bis". Niestety, już w chwilę po tym Coryllus powrócił do swojej starej maniery atakowania wszystkiego, co robi polska prawica. Tym razem przyczepił się do szkoły letniej "Wataha". Oczywiście kwestionował głównie nazwę, jako, że jest to łatwe i nie wymaga używania argumentów. Narzekał, iż jest ona wyrazem pogardy dla ludzi i udawał, że nigdy nie słyszał o słynnej wypowiedzi Sikorskiego na temat "dożynania watahy". Potem napisał:
"Nie wiem jak jest naprawdę, ale tę całą „Watahę” znowu firmuje pan Zybertowicz, znany agnostyk i profesor. I nie wiem doprawdy ile trzeba tym ludziom powtarzać, by się nie nabierali na takie plewy, bo sukcesu z tego nie będzie. Żeby osiągnąć sukces trzeba mieć do dyspozycji organizację sieciową o nazwie: Towarzystwo Ochrony Myśli Politycznej i Religijnej Pod Wezwaniem św. Ekspedyta. Inaczej się nie da, bo przegramy. Możecie mi nie wierzyć, ale to nie ja przegram, tylko Wy. Jest to więc wasze zmartwienie, wasz interes i wasza bardzo ważna sprawa.".
To bardzo istotna wypowiedź. Pokazuje ona przede wszystkim, iż złość i frustracja spowodowały, że Coryllus przestał utożsamiać się z polską prawicą patriotyczną i jej celami. Wyraźnie wynika to z jego słów; "to nie ja przegram, tylko Wy. Jest to więc wasze zmartwienie, wasz interes i wasza bardzo ważna sprawa.. Coryllus to Coryllus, a polscy patrioci - to WY. Wspomnienie o Towarzystwie św. Ekspedyta, jest oczywiście złośliwą ironią. Bloger zaatakował też po raz kolejny prof. Zybertowicza. Co zabawne, zarzucił mu agnostycyzm, podczas gdy sam deklaruje się jako poganin. Przyganiał kocioł.... Wcześniej Coryllus wspomniał drwiąco o "patriotycznym kołczingu".
Wydaje się, że ten atak Coryllusa na prof. Zybertowicza i "Watahę" został wywołany przez aktywność publicystyczną profesora w ciągu poprzedzających trzech dni. Oto w dniu 6.08 na blogu "Rzeczy Wspólnych" ukazał się bardzo obszerny wywiad Bartłomieja Radziejewskiego z prof. Zybertowiczem /TUTAJ/, zawierający wnikliwą analizę sytuacji w Polsce, 7.08 dziennik "Fakt" opublikował wywiad z Zybertowiczem na temat nepotyzmu /TUTAJ/, a 8.08 portal Niezalezna.pl zamieścił wypowiedź profesora p.t. "Kim będziemy, gdy wygramy" /TUTAJ/. Takie tempo wzbudziło, być może, zazdrość Coryllusa.
Niechęć Coryllusa do Zybertowicza, dość jednostronna zresztą, gdyż nie jestem pewna, czy profesor zdaje sobie sprawę z tego, że Coryllus istnieje i go nie lubi, przypomina odpychanie się biegunów magnetycznych o tym samym znaku. Są oni bowiem dość podobni do siebie. Obaj są krytyczni wobec działań obozu patriotycznego. Różnica polega na tym, że Zybertowicz proponuje różne działania mające poprawić sytuację /rozwój "archipelagu polskości" lub "coaching", czyli szkolenie kadr/, a Coryllus wykpiwa je jako nieskuteczne, ale sam jest zdolny tylko do głupich dowcipów /św. Ekspedyt/. Muszę powiedzieć, że podejście Zybertowicza mi się podoba, natomiast "pyskówki" Coryllusa - nie.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6364
starej maniery atakowania wszystkiego, co robi polska prawica.
*** Och, to nie jest maniera. Cos takiego nazywa sie normalnie polakfobia.
coryllus warczy na wszystko, co wlasnie polskie emocje wzmacnia.
Polskie emocje sa pierwszym krokiem do wygranej wojny.
Dlatego sa obiektem atakow coryllusa no i oczywiscie ci, ktorzy sa ich zrodlem.
Wielkie slowa uznania dla prof. Zybertowicza czy tez Nowaka, Zaryna, Zebrowskiego i wielu innych.
Wencel jest godnym przykladem dla piszacych rowniez.
PS. Uwaga o agnostyku (sic!) Zybertowiczu swiadczy o daleko idacych zabuzeniach mentalnych. Polakofobia niszczy substancje umyslowa. Agnostyk jako obelga. W pale sie nie miesci.
jest skierowana do mnie z góry zaznaczam,że nie traktuję agnostycyzmu w kategorii czegoś złego.Napisałam jedynie ,że agnostykiem jest prof.Wolniewicz,którego bardzo cenię.
do Ciebie.
:)
Niestety, w artykule pt. Co zrobimy jak wygramy - Pan Zybertowicz nie miał nic istotnego do powiedzenia. To nie jest pozio profesora ale licencjacki;
Pozdrawiam
Prof. poruszyl temat.
To bardzo dobrze.
Nikt tego przed nim nie zrobil.
Tylko propozycja na koncu przekracza calkowicie mozliwosci normalnego wyborcy.
A wiec jest calkowicie nieskuteczna.
Nie sadzę, by za Coryllusem stały jakieś ciemne siły. Jego zżera żądza natychmiastowego sukcesu.
pczywiście nie z poglądów politycznych i stosunku do świata tylko z zachowania.Obaj maja potrzebę szokowania wypowiedziami często skrajnymi i obraźliwymi stwarzając tym wrażenie zaistnienia na siłę.Obaj nie potrafią dyskutować,wolą siląc sie na oryginalność jednostronnie ,,wdeptać'' przeciwnika.Bufonada dzisiaj przynosi efekty,jest się zauważonym.Co do agnostycyzmu prof.Zybertowicza nie wiem czy tu nie zaszła pomyłka z prof. Wolniewiczem,ale to tak na marginesie.
Coś w tym jest. Oby tylko nie skończył jak JKM - w roli "etatowego wariata".
Może Pani wskazać te momenty kiedy zachowuję się jak bufon? Bardzo proszę. A co do agnostycyzmu Zybertowicza to jest Pani niedoinformowana.
Nie bardzo wiem czym wytłumaczyć zauroczeniem części prawicowców Coryllusem - na przykład Grzegorz Braun go lubi. Ja się z nim nie zgadzam zbyt często więc unikam jego wpisów. natomiast prof.Zybertowicza warto słuchać choć w niektórych kwestiach się może mylić to i tak poszerza naszą wiedzę. Myli się oczywiście t tych punktach gdzie stan społeczeństwa przypisuje procesom wyłącznie społecznym i świadomościowym oraz pijarowi a nie docenia celowych działań służb i ogromnego zaangażowania mediów. Podobny błąd popełniali inni prawicowi publicyści na przykład przypisując Tuskowi mistrzostwo pijarowskie zamiast przypisać mu tylko ogromny aparat propagandowy zdolny najgorsze bzdury przedstawiać jako "sukces" :) To nie Tusk wykazywał się sprawnością.
Kryzys niestety nie będzie sfingowany wbrew nadziejom Coryllusa natomiast jest zagrożenie że wykorzystany będzie do oddania kontroli nad polskimi finansami do Brukseli czyli Berlina. Duda to zagadka - nie mam wyrobionego zdania - może jest ambitny i ma chęć zostać jak Marian Krzaklewski premierem? To może być nowy rozgrywający na boisku - zobaczymy.
Czy czytał Pan jego książki, a zwłaszcza ostatnią? Warto. Zauroczenie Coryllusem łatwo zrozumieć. Pisze ciekawie i z talentem, a do tego potrafi samodzielnie myśleć, co jest rzadkie. To myślenie sprowadza go czasem na manowce, ale i to jest interesujące.
Konwencja Coryllusa jest prosta: On robi na etacie adwokata diabła. Jest to fucha niezwykle ważna i jednocześnie wymagająca.
Poddawanie krytyce wszytkich i wszystkiego nie przysparza przyjaciół. Tak więc pisanie w tym stylu wymaga również sporo odwagi.
Robota Coryllusa przypomina mi pracę oracza. Lemiesz zadaje swoim ostrzem sporo bólu przewracanej ziemi. Tu i ówdzie nawóz ( gówno) zostanie odkryty i smród rozniesie się w powietrzu. Przeorać trzeba, pomimo nieprzyjemności; rzecz dla każdego rolnika oczywista.
Osobiście wszytkie teksty Coryllusa czytam z przyjemnością. Staram się Go zrozumieć ( to czasem trudne zadanie) i nie ma większego znaczenia, że nie zawsze się z Nim zgadzam. Oby takich blogerów było jak najwięcej.
Mnie przypomina raczej szczupaka w stawie pełnym ospałych karpi. On się jednak do tego średnio nadaje. Nie ma talentu publicystycznego, tylko literacki. Nie potrafi dyskutować i nadrabia to gburowatością. Powinien spokojnie pisać dalsze części "Baśni jak niedźwiedź", a "pyskówki" zostawiać innym.
Staram się unikać dyskusji na temat cech osobistych blogerów. Może z wyjątkiem cycków. Dlaczego? Bo piękne cycki nie mają nic wspólnego z innymi zaletami potrzebnymi do zaistnienia w roli publicysty posługującego się piórem.
NIE będę dyskutować na temat cycków Coryllusa :)))
Cycki mam słabe, to prawda...nie ma o czym gadać.
Wierzę na słowo :))))
Ależ Pani jest dziwna. Niedawno pisała Pani, że dopiero jak napiszę II tom baśni będzie można należycie ocenić czy to co robię ma sens. Tom drugi jest już w sprzedaży od dwóch miesięcy. Teraz mam spokojnie pisać kolejne tomy? Pozwoli Pani, że będę je pisał niespokojnie. Ok?
Pana książkę pochwaliłam /TUTAJ/. Nie muszę robić tego nieustannie. Proszę pisać niespokojnie, byle dobrze /"Pan mnie nie maluj na klęczkach, pan mnie maluj dobrze" - powiedział Bóg do Jana Styki/.
Każdy, kto ma choćby minimalną wiedzę na temat wilków wie, że nazwa "wataha" jest zdecydowanie nobilitująca. Stosunki "międzywilcze" w watasze mogą być wzorem dla każdej grupy hominidów włącznie z tymi (podobno) stanowiącymi szczytowe osiągnięcie ewolucji. Natomiast św. Ekspedyt to, może przypadkowy, strzał w dziesiątkę - jest on patronem od spraw beznadziejnych. Jednym z wielu zresztą.
Coryllus powinien coś o tym wiedzieć. Kończył przecież Technikum Leśne.
To stąd umiejętność przesadzania ;)
:)))
Naprawdę Pan myśli, że przypadkowy? Ja z wami normalnie nie mogę....
Coryllusa. A jego wyskoki,i tutaj zgadzam się z Elig, mogą być podyktowane chęcią odniesienia szybkiego sukcesu. I to popieram!Sukces przeciwników Czerwonych Świń jest naszym sukcesem....:))