Nie chciałam się wypowiadać na temat zamordowanych czy ginących w nieszczęśliwych wypadkach dzieci. Sprawa jest prosta. Niezwykle kosztowny, niezwykle rozbudowany, bezwładny i niewydolny system opieki nad dzieckiem nie jest w stanie zapobiec śmierci dziecka naprawdę zagrożonego. Doskonale sobie radzi natomiast z dokuczaniem rodzicom, z odbieraniem dzieci za klapsa, kruszki na stole i brudne piżamki. Ten system to sięgające 3000 kwoty za miesięczną opiekę nad jednym dzieckiem w specjalistycznych placówkach, to dziesiątki tysięcy zbędnych stanowisk, to złośliwe kuratorki, to handel dziećmi.
Tym razem chodzi mi o coś innego. O koincydencje czasowe pomiędzy ujawnianiem pewnych bulwersujących opinię publiczną wydarzeń ze sfery kryminalnej i przeprowadzaniem przez rządzącą ekipę niekorzystnych dla nas wszystkich ustaw.
Gdy media zaczęły z nekrofilską lubością przemielać w kółko sprawę dziecka, którego zwłoki znaleziono dwa lata temu w Cieszynie, gdy po tysiąc razy pokazywano pośmiertne zdjęcia chłopczyka, oraz bezsensowne i mało stosowne wywiady z jego rodziną i prokuratorami, pomyślałam (brzydko), że mieli sprawę w szafie i wyciągnęli ją , bo są jakieś następne lody do ukręcenia.
Oprócz podatku katastralnego gorąca jest sprawa ogródków działkowych. Oczywiście - tak jak pisałam w poprzednim tekście- wiele osób powie:” a co mnie obchodzą czyjeś działki”.
Otóż ogródki to płuca miast, to ogromne sumy zainwestowane przez ich dzierżawców w ich zakup i przede wszystkim doprowadzenie ugorów do stanu wysokiej kultury rolnej czy ogrodniczej.
Ale to przede wszystkim niezwykle łakomy kąsek dla PO.
Kiedy PIS chciał uwłaszczyć właścicieli ogródków proponując ich wykupienie ( kupić swoje- to chyba oksymoron) za preferencyjną cenę, podniosły się głosy protestu czyli zazdrości. Problem jest w tym, że na tym samym wózku jadą mniej cenne ogródki na peryferiach i niezwykle cenne tereny w centrach wielkich miast, które były dzierżawione a nie kupowane.
Ogródki na peryferiach miast były na ogół kupowane wprost od gospodarzy, za podaną przez nich cenę (czyli bez żadnych wywłaszczeń) a potem były przymusowo zrzeszane pod czapą uprzywilejowanego zarządu.
Jeżeli Trybunał Konstytucyjny ( zwany przez niektórych trybunałem prostytucyjnym) usankcjonuje zamach PO na ogródki, każda nawet najmniejsza gmina przypomni sobie o swoich prawach i sprzeda tereny pod supermarket lub budownictwo.
To paradoks ale ochroną ogródków i ich właścicieli jest obecnie ich scentralizowany zarząd, czyli postkomunistyczna struktura. Teraz PO wali w nich jak w bęben.
Nie przeszkadza im Jaruzelski jako doradca prezydenta, ale moralne oburzenie wywołuje fakt, że jakiś były ubek dorabia sobie jako portier na bramie, pobierając dwa złote za wjazd samochodu.
Osobiście daję te dwa złote z prawdziwą schadenfreude myśląc: „Oto właściwy człowiek na właściwym miejscu”.
Każda z tych spraw z osobna wydaje się - jak pisałam- dotyczyć tylko zainteresowanych. Ogródki to sprawa działkowiczów, podatek katastralny- bogatych kamieniczników, eksmisje na bruk- marginesu społecznego. Ale to nieprawda. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku, a raczej płyniemy na tym samym statku.
Ten statek tonie, a nekrofilska orkiestra odwraca naszą uwagę wygrywając marsze pogrzebowe dzieciom.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3202
Nie bój, przyjdą...
Ta "patologia" wyprzedała już wszystko, teraz jest na etapie zdzierania żonie obrączki, córce łańcuszka, synowi roweru. Hipoteka przywalona samonapędzającą się górą długów.
Przyjdzie czas na abażury i mydło ?
Sprawę działek odroczono do 11 lipca. To też znany chwyt. Ludzie będą na urlopach, za granicą. Napięcie spadnie.