Od cudownego chaosu do kontrolowanego rabunku (1989–1991)
Po drugiej wojnie światowej Polska pogrążona była w ruinie fizycznej i moralnej. Lata 1945–1949 to okres, który przez wielu historyków traktowany jest jako czas odbudowy, ale też jako pierwsza kradzież systemowa. W imieniu ludu nowa władza, ludowa, dokonała nacjonalizacji, kolektywizacji, przekształceń własnościowych, które zmiotły przedwojenny ład społeczny i gospodarczy. Wielu, choć biednych, miało nadzieję. I wielu te nadzieję utraciło już po kilku latach, gdy system zamienił się w autorytarny i represyjny.
Czterdzieści lat później, w 1989 roku, historia zatoczyła koło. Polska znów znajdowała się w stanie gospodarczego i systemowego rozpadu. Tym razem jednak zmiana miała iść w przeciwnym kierunku: od socjalizmu do wolnego rynku. Nadzieje były ogromne, atmosfera entuzjazmu porównywalna do tej z lat 40. XX wieku. I podobnie jak wtedy, wielu straciło wszystko.
Chaos, inflacja i pierwszy cud: pieniądze z powietrza
W 1989 roku Polska przypominała gospodarczy wrak, ale w tym wraku istniał potencjał. Pensje nominalne były niskie, ale liberalizacja rynku pozwoliła Polakom na natychmiastowe wykorzystanie swojej zaradności. W wyniku uwolnienia kursu dolara i braku kontroli cen, przeciętny obywatel nagle zyskał realną siłę nabywczą kilkakrotnie wyższą niż w PRL-u.
Zarabiając formalnie 100 tysięcy złotych, ludzie mogli teraz kupić rzeczy, o których wcześniej tylko marzyli. Wartość czarnorynkowa pensji wzrosła z 20–30 dolarów do 200–300 dolarów miesięcznie. Wycieczki do Berlina Zachodniego i Wiednia, handel na bazarach, drobna przedsiębiorczość — wszystko to wybuchło z niespotykaną energią.
Był to swoisty efekt "pieniędzy z helikoptera". Choć żadna oficjalna emisja nie została przeprowadzona, liberalizacja kursu walutowego i deregulacja gospodarki dała ludziom de facto nowy dostęp do wartości. Ale uwaga: nie wszystkim.
Efekt Cantillona w praktyce
Zjawisko to było doskonałym przykładem efektu Cantillona. Richard Cantillon zauważył, że pieniądz trafia do obiegu nierównomiernie: ci, którzy otrzymują go jako pierwsi, zyskują najwięcej, bo kupują jeszcze po starych cenach. Dopiero potem pieniądz dociera do reszty społeczeństwa, już w postaci wzrostu cen.
W Polsce po 1989 roku pierwszymi beneficjentami były:
- osoby z dostępem do walut obcych (dolary, marki),
- ci, którzy mieli kontakty handlowe z Zachodem,
- byli funkcjonariusze i przedstawiciele aparatu, którzy szybko przekształcili układy polityczne w ekonomiczne.
Zwykli ludzie, rolnicy, pracownicy PGR-ów, załogi fabryk, początkowo odczuli ulgę, ale szybko zaczęli dostrzegać, że ceny rosną szybciej niż ich pensje.
Plan Balcerowicza: walka z inflacją czy dekonstrukcja?
W styczniu 1990 r. wdrożono tzw. Plan Balcerowicza. Jego cele były oficjalnie szlachetne:
- opanowanie inflacji (sięgającej ponad 600% rocznie),
- stabilizacja budżetu,
- liberalizacja handlu,
- prywatyzacja sektora państwowego.
Jednak najwięcej kontrowersji budziło urealnienie stóp procentowych z mocą wsteczną. Przedsiębiorstwa państwowe miały ogromne zadłużenie wobec banków, zaciągnięte jeszcze w warunkach PRL-u, przy niskim oprocentowaniu. Reformatorzy zdecydowali się, że teraz te zobowiązania mają być oprocentowane według nowych, realnych (czyli bardzo wysokich) stóp procentowych.
Było to działanie dosłownie bandyckie.
Żaden, nawet najwydajniejsze przedsiębiorstwo na świecie, nie przetrwałoby sytuacji, w której nagle jego dług staje się dziesięciokrotnie droższy.
Efekt?
- Masowa fala bankructw.
- Likwidacja setek zakładów.
- Wzrost bezrobocia z 0% do kilkunastu procent w ciągu 2–3 lat.
Przejęcie majątku przez wąskie grono "nowych kapitalistów", często powiązanych z dawnym aparatem partyjnym lub bezpieczeństwem.
To była ekonomiczna czystka, nie poprzez czołgi czy zamykanie ludzi, ale poprzez narzędzia finansowe.
"Druga kradzież systemowa"
Podobnie jak w latach 1945–1949, zmiana systemu została wykorzystana do masowego przejęcia własności. Tym razem jednak nie pod hasłem "w imieniu ludu", ale "dla dobra wolnego rynku". O ile władza ludowa niszczyła kapitalistów, by stworzyć klasę robotniczą, tak teraz niszczono robotników, by umożliwić powstanie nowej klasy właścicieli.
To nie był przypadek. To był plan. I dla wielu był to koniec marzeń o sprawiedliwej transformacji.
Zamiast zakończenia
Historia lubi się powtarzać, ale nigdy dosłownie. Reforma z 1989 roku dała Polsce wiele: stabilną walutę, otwarte granice, wolność gospodarczą. Ale miała też ciemną stronę: była zaprogramowaną redystrybucją bogactwa od wielu do wybranych.
Dziś, patrząc na powtórki inflacyjne i kryzysy zadłużenia, warto pamiętać, że finanse to nie matematyka. To narzędzie władzy. A kiedy ktoś urealnia rzeczywistość z mocą wsteczną, to nie reforma. To wyrok.
Myślicie, że to już koniec naszego okradania? Nawet nie macie pojęcia jak bardzo się mylicie.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1417
I ty chcesz uczyć historii?
Konsensus waszyngtoński pkt 5 - mowi ci to cos ?
I właśnie o tym piszę — że została ona w Polsce przeprowadzona w sposób brutalny, chaotyczny i skrajnie niesprawiedliwy.
W teorii, zgoda: uporządkowana prywatyzacja mogła być jednym z kroków do uzdrowienia gospodarki.
W praktyce, u nas wyglądało to jak likwidacja, nie jak reforma. To była zaplanowana kradzież!!!
Nie było ochrony interesu publicznego, nie było transparentności, nie było równych szans.
Za grosze oddano strategiczne przedsiębiorstwa, często z pomocą prawa pisanego „pod operację”.
Więc pytanie nie brzmi: czy przeczytałem Konsensus Waszyngtoński, tylko: czy widzę, jak go faktycznie zrealizowano w Polsce.
Bo jeśli ktoś mówi: "Balcerowicz zrobił wszystko zgodnie z teorią", to tak, jakby powiedział, że operacja była udana, tylko pacjent zmarł.
Jak masz jeszcze jakieś wątpliwości pytaj, postaram się wyjaśnić.
Nie tylko dokonano kradzieży na gigantyczną skalę, ale nikt za to realnie nie odpowiedział.
Przeciwnie, wielu „autorów i wykonawców” tej operacji zrobiło potem kariery i robi do dziś, w polityce, w bankach, w spółkach skarbu państwa, w mediach, w międzynarodowych instytucjach.
I właśnie dlatego potrzebujemy nie tylko historycznego rozliczenia, ale konkretnego mechanizmu rozliczającego przyszłość.
Bo dziś nie wystarczy mówić: „trzeba wsadzić ich do więzienia”.
To się nie stanie, nie w tym systemie.
Ale można:
- Ujawniać majątki wszystkich, którzy sprawowali funkcje publiczne i partyjne od 1989 roku.
- Znieść przedawnienia dla przestępstw gospodarczych i korupcji urzędniczej z tamtego okresu.
- Utworzyć niezależną komisję d/s rozliczeń z realnymi uprawnieniami.
- Zablokować udział byłych funkcjonariuszy partii i służb w spółkach strategicznych.
- Wprowadzić obowiązek publikacji całych majątków rodzin osób funkcyjnych, i konfiskatę nieudokumentowanych źródeł.
Nie ma sprawiedliwości bez odpowiedzialności.
Ale też, nie będzie rozliczenia bez zmiany ustroju.
Bo obecny system ich chroni. To nie przypadek.
O tym właśnie planuję kolejny cykl: jak go zmienić, nie rewolucyjnie, tylko skutecznie i w zgodzie z zasadami demokracji.
Ten sam J. Sachs (żyd), który prowadził Balcerowicza, "doradzał" w Rosji.
Skutki były jeszcze bardziej opłakane niż w Polsce bo ciągle pijany Jelcyn pozwalał na grabież bez ograniczeń.
Potem jednak pojawił się nikomu nieznany podpułkownik KGB i wyprostował sprawy. Rosja jest teraz mocarstwem a siły globalistyczne (czytaj ha-zarskie) nie mogą mu tego wybaczyć.
My niestety nie mamy takiego szczęścia jak Rosjanie i nami rządzą same łajzy i sprzedawczyki.
Ale warto wiedzieć, że jego wpływ w Rosji był znacznie mniejszy i bardzo szybko został odcięty przez tamtejsze "elity", które wolały zrobić własną „prywatyzację po rosyjsku”, czyli brutalną grabież państwa przez służby i oligarchów.
Putin nie „wyprostował” tej grabieży, on ją tylko przejął i scentralizował.
Zamiast kilkudziesięciu oligarchów mamy dziś jeden wielki oligopol pod kontrolą FSB i Kremla.
Majętność Rosjan (średnia i mediana) jest dziś dużo niższa niż w Polsce i to zdecydowanie, a wolność — żadna.
Nie ma wolnych mediów, nie ma niezależnych sądów, a opozycja polityczna ginie w dziwnych okolicznościach.
To nie jest mocarstwo, to imperium strachu i brutalnej propagandy z gospodarką opartą na surowcach i wojnie.
Polska przeszła inną drogę, nie idealną, często haniebną, pełną kradzieży i zdrad.
Ale my mamy jeszcze jedno, czego Rosjanie już nie mają:
możliwość wyboru, zmiany, krytyki, budowania nowego.
Nie potrzebujemy „silnej ręki KGB”.
Potrzebujemy systemu, w którym nie da się kraść, ani w imię demokracji, ani pod flagą „patriotyzmu”.
Na dzisiaj to wolę, żeby Amerykanie nas okradali, niż Rosjanie pomagali. Ale to też trzeba zmienić
A co do krasnoludków do których porównałeś Sachsa: złodzieje, banksterzy i globaliści mają różne pochodzenie, ale jeden cel – kontrolę.
Nie chodzi o to, skąd pochodzą i kim są. Chodzi o to, że system pozwala im działać bezkarnie.
Tym właśnie trzeba się zająć.
Twoja znajomość Rosji jest porażająca (coś jak holokaustu).
Kiedy ostatni raz byłeś w Rosji?
Latem wybieram Włochy a zimą Austrię.
Wolę tamten zgniły kapitalizm niż putinowski raj.
"Jakoś mnie nie ciągnie. "
Po twoim komentarzu odniosłem wrażenie, że doskonale znasz Rosję i panujące tam warunki.
A ty po prostu rezonujesz propagandę mainstreamu.
Zadałeś mi pytanie, czy znam Rosję.
Odpowiem tak: nie trzeba jej znać osobiście, żeby rozumieć, co się tam naprawdę dzieje.
Wystarczy znać liczby, śledzić źródła spoza propagandy, zarówno zachodniej, jak i rosyjskiej.
Bo mit „silnej ręki”, który tak wielu kusi, trzeba dziś rozebrać na części i sprawdzić, co jest pod spodem.
To robię — bez emocji. Twardo. Konkretami.
1. Gospodarka Rosji – siła na papierze
Putin odziedziczył po Jelcynie chaos i oligarchów, to fakt.
Ale nie zbudował nowoczesnego państwa. On zbudował autorytarny kartel surowcowy, oparty na:
- eksporcie ropy, gazu, węgla i broni,
- korupcji (Rosja 141. miejsce w rankingu Transparency International z 180),
- nepotyzmie i własnej sieci oligarchów lojalnych wobec FSB.
PKB Rosji to dziś mniej niż PKB Włoch.
Mediana majątku obywatela Rosji (dane Credit Suisse 2023): 8 500 USD
Dla porównania Polska: ponad 27 000 USD (trzy razy więcej!)
Żywotność demograficzna: ujemny przyrost, eksplozja biedy na prowincji, alkoholizm.
2. Wolność i prawo? Iluzja.
Rosja pod Putinem to państwo, w którym:
- nie istnieją niezależne sądy, system jest kontrolowany przez FSB i aparat prezydencki,
- opozycja jest eliminowana fizycznie lub więziona – Niemcow, Nawalny, Kara-Murza,
- media są w 90% kontrolowane przez Kreml – reszta została zlikwidowana lub zmuszona do emigracji.
To nie jest „porządek”. To jest strach, przemoc i autokracja w czystej postaci.
3. Mocarstwo? Tylko na papierze i paradach.
Rosja to:
- armia skorumpowana, przestarzała, zdemoralizowana (co pokazała wojna w Ukrainie),
- izolacja technologiczna i finansowa od świata zachodniego,
- ucieczka kapitału i milionów młodych ludzi z kraju (exodus IT i naukowców po 2022),
- spadająca długość życia mężczyzn (średnio 64 lata – dane WHO).
A co najważniejsze:
Rosja nie ma już zdolności do wewnętrznej modernizacji. Ona żyje z konfliktu i strachu.
4. Polska nie potrzebuje Putina. Potrzebuje systemu bez złodziei.
To jest najważniejsze przesłanie mojego cyklu:
Nie potrzebujemy „silnej ręki”, która rozkazuje, każe, zabiera i ruguje wolność.
Potrzebujemy państwa, które przestanie umożliwiać kradzież elitom.
Nie tylko komunistom, nie tylko liberałom, nie tylko pseudo-patriotom – wszystkim po kolei.
Putin nie rozwiązał problemu złodziejstwa, on je prywatyzował dla siebie.
To nie wzór. To ostrzeżenie.
Można marzyć o „człowieku silnej ręki”.
Ale mądrzej jest zbudować system, w którym żadna ręka, silna, słaba czy złodziejska, nie ma dostępu do wspólnej kasy.
I właśnie o tym będzie kolejny cykl:
jak odbudować Polskę bez złudzeń i bez kagańca tyranii.
Przeczytaj jeszcze raz tę notkę. Admin schował ją do piwnicy po 5 minutach https://naszeblogi.pl/73… (ciekawe dlaczego?)
PKB nominalne to żaden wskaźnik. 30 do 40 % PKB USA to finansowe machloje Wall Street, przelewanie z pustego w próżne.
Godzina pracy prawnika może kosztować w NY 300$ za godzinę a ta sama godzina w Moskwie 50 $ i już masz 6x różnicę do PKB. Tak jest z wszystkim. PKB Rosji opiera się przede wszystkim na produkcji rzeczywistych towarów a USA i innych państw zachodu na usługach i obrocie akcjami.
W Niemczech do PKB wlicza się nawet obroty burdeli.
Jedynym miarodajnym wskaźnikiem wielkości gospodarki jest wskaźnik PPP (parytetu siły nabywczej).
"Rosja to:
- armia skorumpowana, przestarzała, zdemoralizowana (co pokazała wojna w Ukrainie)"
I ta "skorumpowana, przestarzała, zdemoralizowana" armia pokonała Ukrainę, którą wspiera ok. 50 państw na świecie w tym całe NATO? (broń i kasa).
Ta "skorumpowana, przestarzała, zdemoralizowana" armia wyczyściła do spodka magazyny NATO i produkuje 4x więcej pocisków niż całe NATO razem wzięte (dane zachodnie)?
Nie rozśmieszaj mnie kolego.
Jeśli chodzi o wolności obywatelskie to przeczytaj tę notkę https://www.salon24.pl/u…
Nie zamieściłem jej tutaj bo i tak pewnie by wylądowała w piwnicy.
Dyskusja o reszcie mija się z celem, to wszystko sprawy ocenne, trudno oprzeć na twardych danych a walczyć z rusofobiczną propagandą nie mam zamiaru.
Przecież na tę notkę, to ja Ci odpowiedziałem zanim wpadła do piwnicy, ale uczciwie do końca i jeszcze raz.
PKB nominalne to nie wszystko.
Ale nawet według PPP (parytetu siły nabywczej) ,wskaźnika, który miałby niby pokazywać „prawdziwe” rozmiary gospodarki, Rosja nie jest liderem, nie ma nawet aspiracji rozwojowych. A do USA czy Niemiec i tak nie ma porównania.
Dane z 2023 wg IMF (PPP): bo te mi wyskoczyły jako pierwsze po wpisaniu do wyszukiwarki.
USA – ok. 28 bln USD
Chiny – ok. 33 bln USD (ale to zupełnie inna historia)
Niemcy – ok. 5,7 bln USD
Rosja – ok. 5 bln USD
Polska – ok. 1,8 bln USD
Czyli tak, Rosja ma większe PPP niż Polska, ale nadal trzykrotnie mniejsze niż USA i mniejsze niż UE jako całość. I co najważniejsze PKB PPP Rosji od dekady praktycznie stoi w miejscu. Bo ta gospodarka nie rośnie, tylko się przestawia z jednego trybu surowcowego na inny.
„Produkcja rzeczywistych towarów” to mit propagandowy
Tak, Rosja eksportuje towary – ropę, gaz, broń, nawozy.
Ale to nie nowoczesna produkcja przemysłowa, tylko wydobycie i prosta obróbka surowców.
Rosja nie produkuje telefonów, komputerów, elektroniki, chipów, nowoczesnych samochodów, samolotów pasażerskich, maszyn przemysłowych, nic z tego.
Wbrew pozorom, przemysł USA i Niemiec nadal produkuje:
USA to lider lotnictwa, kosmosu, biofarmacji, IT i technologii wojskowej,
Niemcy to maszyny, samochody, przemysł chemiczny i robotyka.
A że do PKB wlicza się też usługi? Tak, ale one mają realną wartość , zwłaszcza tam, gdzie są eksportowane (np. software, fintech, AI, gry, inżynieria).
O „rusofobii” też warto spokojnie
To nie jest „walka z Rosją”.
To porównanie dwóch systemów, i ocena, który daje ludziom więcej wolności, stabilności, innowacji i przyszłości.
Rosja pod Putinem to model państwa kontrolowanego przez służby, z gospodarką klejoną z ropy i lojalności politycznej.
Przykro mi, ale nie wygląda to dziś jak przyszłość, przynajmniej dla mnie.
Reasumując:
PPP nie ratuje rosyjskiego modelu , pokazuje tylko, że tam wszystko jest tańsze, bo płace są niskie, a rozwój zatrzymany,
Usługi to nie „machloje”, to dziś największy silnik wzrostu w nowoczesnych gospodarkach,
A PKB (nawet jeśli niedoskonałe) lepiej mierzy potencjał niż propagandowe deklaracje o „realnej produkcji”.
I na koniec: nie chodzi o to, czy „my lubimy USA, Niemcy czy Rosję”.
Chodzi o to, czy chcemy mieć Polskę, która działa na rzecz własnych obywateli, a nie którejś z tych potęg.
O tym są moje wpisy Viva.
Co z tego, że odpowiedziałeś jak opowiadałeś głupoty. Ja opierałem się na danych Banku Światowego.
"USA to lider lotnictwa, kosmosu, biofarmacji, IT i technologii wojskowej,"
Boeing bankrutuje bo jego samoloty spadają masowo. Rosja produkuje własne samoloty pasażerskie bez komponentów zachodnich.
O technologii wojskowej USA lepiej nic nie wspominaj, widać na Ukrainie. Kiedy USA wyprodukują swój pierwszy pocisk hipersoniczny?
"PPP nie ratuje rosyjskiego modelu , pokazuje tylko, że tam wszystko jest tańsze, bo płace są niskie, a rozwój zatrzymany"
Wiesz co? Tylko mi nie mów że masz pojęcie o ekonomii...
"Usługi to nie „machloje”, to dziś największy silnik wzrostu w nowoczesnych gospodarkach"
Nigdzie nie pisałem, że usługi to machloje. Tylko, że ta sama usługa może mieć w dwóch różnych krajach cenę (nie wartość) różniącą się kilka razy i to już przekłada się na nominalne PKB.
Zadłużenie.
Według danych z CEIC, całkowity dług publiczny Rosji w styczniu 2025 roku wyniósł ok. 291,7 mld USD - CEIC Data.
Serwis countryeconomy.com podaje natomiast dług publiczny na poziomie ok. 438,8 mld USD (~405,5 mld EUR) na koniec 2024 roku. Wskaźnik ten odpowiada od 14 do około 20,3% PKB
Eurozona / Unia Europejska
Średni poziom zadłużenia strefy euro (EA20): ~87,4% PKB**
– W UE ogółem: ok. 81% PKB
– Włochy szczególnie wysokie: ~135,3% PKB, Francja ok. 113%, Niemcy ok. 62,5% PKB
USA - Szacowany dług publiczny w 2024 sięga 121% PKB (ok. 33 BILIONÓW $)
Z trendem wzrostowym ku 130% w kolejnych latach
Rosja pozostaje wyjątkiem – jej wskaźnik poniżej 20% PKB jest rzadko spotykany w rozwiniętych gospodarkach.
Poza tym nie wspomnieliśmy o jednym małym niuansie - gospodarka Rosji od 2014 (zamach stanu na Ukrainie zorganizowany przez CIA) działa w reżimie nielegalnych, bezprawnych sankcji gospodarczych. Ponad 30 000 pozycji. Skradziono Rosji ok. 300 mld $. Ciekawe jak wyglądała by gospodarka USA w takiej samej sytuacji?
Coś mi się zdaje, że na ekonomii znasz się tak jak na holokauście :)
Boeing vs. Rosja
Boeing ma problemy, to fakt. Ale:
77 mld $ przychodu (2023),
5 600 zamówień w kolejce,
A Rosja? MS-21 i Superjet miały zachodnie komponenty, dziś je łatają prowizorycznie.
Rosja nie produkuje dziś pasażerskich samolotów na eksportową skalę.
Technologie wojskowe
USA nie mają operacyjnych hipersonicznych rakiet – jeszcze. Ale:
Patriot, HIMARS, F-35 działają,
Rosja zużyła większość rakiet precyzyjnych w 1. roku wojny,
Resztę uzupełnia importem z Iranu i Korei Płn.
Rosja nie wyprzedza technologicznie Zachodu – próbuje nadgonić.
PKB nominalne vs. PPP
PPP jest dobre do porównań życia codziennego. Ale:
Nominalne PKB pokazuje siłę waluty, zdolność kredytową i pozycję globalną,
Dlatego USA czy Niemcy liczą PKB nominalnie, a nie według PPP.
Fundusze, banki i inwestorzy kierują się nominalnym PKB.
Usługi to nie machloje
Google, Microsoft, Pfizer, Oracle, to wszystko usługi. Ale tworzą realną wartość i miejsca pracy.
Różnice w cenach? Jasne. Ale usługi to dziś główny silnik wzrostu, nie tylko „przelewanie z pustego w próżne”.
Kończmy z mitami. Można krytykować Zachód, ale bajki o „rosyjskiej przewadze” to czysta propaganda.
I na koniec.
Być może nie znam się na holokauście, ale na ekonomii znam się na pewno lepiej niż Ty na krasnoludkach.
" bajki o „rosyjskiej przewadze” to czysta propaganda."
Nikt nie mówi o "przewadze", prostuję twoje "nieścisłości" do poziomu faktów.
Odnieś się jeszcze do zadłużenia bo to dopisałem przed chwilą i pewnie nie widziałeś.
Nigdzie nie pisałem, że usługi to machloje. Tylko, że ta sama usługa może mieć w dwóch różnych krajach cenę (nie wartość) różniącą się kilka razy i to już przekłada się na nominalne PKB.
Zadłużenie.
Według danych z CEIC, całkowity dług publiczny Rosji w styczniu 2025 roku wyniósł ok. 291,7 mld USD - CEIC Data.
Serwis countryeconomy.com podaje natomiast dług publiczny na poziomie ok. 438,8 mld USD (~405,5 mld EUR) na koniec 2024 roku. Wskaźnik ten odpowiada od 14 do około 20,3% PKB
Eurozona / Unia Europejska
Średni poziom zadłużenia strefy euro (EA20): ~87,4% PKB**
– W UE ogółem: ok. 81% PKB
– Włochy szczególnie wysokie: ~135,3% PKB, Francja ok. 113%, Niemcy ok. 62,5% PKB
USA - Szacowany dług publiczny w 2024 sięga 121% PKB (ok. 33 BILIONÓW $)
Z trendem wzrostowym ku 130% w kolejnych latach
Rosja pozostaje wyjątkiem – jej wskaźnik poniżej 20% PKB jest rzadko spotykany w rozwiniętych gospodarkach.
Poza tym nie wspomnieliśmy o jednym małym niuansie - gospodarka Rosji od 2014 (zamach stanu na Ukrainie zorganizowany przez CIA) działa w reżimie nielegalnych, bezprawnych sankcji gospodarczych. Ponad 30 000 pozycji. Skradziono Rosji ok. 300 mld $. Ciekawe jak wyglądała by gospodarka USA w takiej samej sytuacji?
"ale na ekonomii znam się na pewno lepiej niż Ty na krasnoludkach."
Jestem prawnikiem a nie ekonomistą choć potrafię czytać ze zrozumieniem teksty ekonomiczne.
Przede wszystkim dlatego, że tam zrobiono reformy w warunkach, które u nas były nie do powtórzenia.
Korea po wojnie dostała potężne wsparcie militarne i finansowe od USA – pomoc wynosiła momentami nawet 10% ich PKB rocznie.
Rząd miał pełną kontrolę nad bankami – sterowano inwestycjami centralnie, ale bez tej biurokratycznej paranoi jak w PRL.
Koreańczycy zgodzili się na czasowy zamordyzm gospodarczy – z cenzurą, torturami i tłumieniem strajków (czy ktoś dziś chciałby to powtórzyć w Polsce?).
Państwo wybierało, które firmy mają rosnąć i tworzyło im rynki zbytu, kapitał, ochronę i know-how. To się nazywało „chaebole” – Hyundai, Samsung itd.
I jeszcze jedno: Korea nigdy nie miała Balcerowicza, który jednym ruchem zabiłby im cały przemysł.
Więc tak – Korea dokonała cudu gospodarczego.
Ale my w 1989 roku nie mieliśmy amerykańskich pieniędzy, ani jednej państwowej wizji przemysłu. Mieliśmy za to plan oparty na bankach i długu i polityków, którzy nie chcieli, żeby Polska miała własne Samsungi. Nawet rodzimego Poloneza potrafili zaorać.
I zgoda: jesteśmy technologicznym zapleczem Europy.
Polska nie stworzyła własnych marek ani własnego przemysłu wysokiej wartości.
A UE – przy całym dobrobycie – rzeczywiście nie prowadzi, tylko reguluje.
Ale to nie znaczy, że nic się nie da.
To znaczy, że system trzeba zresetować, nie poprzez rewolucję, ale przez konkretną zmianę paradygmatu.
Nie potrzebujemy powtórki z Korei, tylko Polski, która działa dla siebie, a nie dla zagranicznych grup kapitałowych.
I o tym właśnie będzie mój następny cykl.
Nie o cudach.
O realnych mechanizmach naprawy.
Tytuł "kradzież" ma tu jednak znaczenie szersze i publicystyczne. Oddaje intencję: że obywatelom odebrano coś, co miało wartość i należało do nich, bez ich zgody i bez możliwości odzyskania. Czasem była to wartość materialna, czasem praca, czasem sens i bezpieczeństwo. To nie była transformacja, to było ograbienie z przyszłości.
Dlatego zostaję przy tym określeniu, choć Twoja uwaga dobrze uzupełnia obraz – to była nie tylko kradzież, ale również dewastacja.
Zgodziliśmy się na "plan rozwoju", który realnie był planem podporządkowania. Zapłaciliśmy własnym majątkiem, przemysłem i bezpieczeństwem gospodarczym w zamian za rolę podwykonawcy.
Taki był koszt wejścia do "świata zachodniego" na cudzych warunkach. I właśnie o tym jest ten cykl, nie tylko o kradzieży, ale o zgodzie elit na tę kradzież, kosztem przyszłości całego narodu.