Mija miesiąc rządów „koalicji 13 grudnia” i warto pokusić się o pierwsze podsumowanie. Po tym miesiącu można śmiało stwierdzić, że od chwili, kiedy władze przejęli „prawdziwi demokraci” oraz „obrońcy praworządności i konstytucji” mamy do czynienia z bandyckim atakiem na demokracje, praworządność i konstytucję. Warto pamiętać, że choć według arytmetyki demokratycznej wszystko się zgadza i obecna władza ma większość w parlamencie to jednak jej mandat demokratyczny jest niezwykle słaby, a koalicję rządową tworzy zlepek ugrupowań politycznych, z których każde przegrało z PiS-em wybory. Skąd zatem ten bolszewicki zamordyzm w łamaniu prawa i wyjątkowa bezczelność w ataku na wolność słowa w Polsce? Przecież po raz pierwszy od 1989 roku dochodzi do takiego zamachu dokonywanego bez żadnych podstaw prawnych i po raz pierwszy od wprowadzenia stanu wojennego w 1981 roku odcięto sygnał telewizji państwowej.
Po tym miesiącu działań rządu widać jak na dłoni, że mamy do czynienia z bandą politycznych oprychów wynajętych przez Brukselę i Berlin, która ma zagwarantowaną bezkarność i może być pewna, iż żadne instytucje UE nie zareagują na jej bezprawne działania. Mało tego, oni są zagrzewani przez swoich niemieckich mocodawców do takich działań. Przecież instrukcję działania za pośrednictwem niemieckiego dziennika „Berliner Zeitung” przekazał Tuskowi „niemiecki łącznik”, czyli mieszkający w Polsce wpływowy niemiecki publicysta i wykładowca akademicki Klaus Bachmann mówiąc, że Tusk będzie twarzą: unikalnego w skali światowej eksperymentu. Na czym ten eksperyment ma polegać? Bachmann tak rozwija swoją myśl: Demokratycznie wybrana koalicja partii demokratycznych próbuje przy pomocy niedemokratycznych środków przywrócić kraj do demokracji. Może posłużyć się pretekstem do ogłoszenia stanu wyjątkowego i ograniczenia podstawowych wolności, zmiażdżenia i zakazania partii przeciwnej, wywarcia presji na sędziów i sądy oraz zwrócenia czołowym przedstawicielom pokonanych oferty nie do odrzucenia: że wydostaną się z prawa w jednym kawałku, jeśli dostarczą wystarczającą ilość materiału obciążającego ich byłych kumpli. Jak widzimy do zamierzchłych czasów odeszły znane nam z filmów szpiegowskich sceny, kiedy to obcy agent odbierał instrukcje z centrali siadając na jakiejś wyznaczonej ławeczce w parku czy ZOO, sięgając ręką do zainstalowanej tam skrytki. Dzisiaj wystarczy sięgnąć po niemiecką gazetę by dowiedzieć się czego centrala oczekuje od swojego agenta i jakich środków ma on użyć, aby wykonać zadanie.
Trudno doszukiwać się jakiegoś optymizmu na przyszłość skoro już po miesiącu widzimy co się dzieje. Sytuacja staje się dla Polski bardzo niebezpieczna i to na wielu płaszczyznach. Przecież po takich działaniach „na rympał” oni już dzisiaj zdają sobie sprawę, że nie będą mogli w przyszłości w sposób demokratyczny i bezpieczny dla siebie przekazać władzy innej ekipie po przegranych wyborach, ponieważ będzie się to wiązało z poniesieniem odpowiedzialności karnej za swoje czyny. To nie PiS, jak kłamliwie straszono Polaków, ale właśnie „koalicja 13 grudnia” będzie robiła wszystko, aby władzy raz zdobytej nie oddać i zapewne Bruksela oraz Berlin obiecali im wszelką pomoc w umacnianiu i utrwalaniu reżimu. Przecież trudno podejrzewać, że ekipa Tuska to bez wyjątku banda kretynów niezdających sobie sprawy z tego, że otworzyli puszkę Pandory i w razie utraty władzy ich następców nie będzie ograniczało już dosłownie nic. Po tym jak zdeptali prawo, konstytucję i demokratyczne zasady gry musi przyjść to, o czym tak pisał Mickiewicz w „Dziadach”:Tak! zemsta, zemsta, zemsta na wroga / Z Bogiem i choćby mimo Boga! Dlaczego zatem nie boją się konsekwencji? Czy mają stuprocentową pewność, że polskie społeczeństwo po latach propagandowej medialnej tresury jest już całkowicie bezzębne? A może Bruksela i Berlin zagwarantowali im bezpieczny azyl w przypadku, gdyby coś poszło nie tak? Oczywiście nie mam na to dowodów, ale taki scenariusz podpowiada mi tak zwany zwykły chłopski rozum. Przecież bez takich zapewnień i gwarancji bezpieczeństwa lewak Adam Bodnar sprawujący funkcję ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego nigdy nie odważyłby się po bezprawnym siłowym ataku na media publiczne obwieścić, że: Mamy sytuację, w której przywracamy tę konstytucyjność i szukamy jakiejś podstawy prawnej, żeby to zrobić. On mówi otwarcie: Dokonaliśmy gwałtu i bezprawia na mediach publicznych i teraz rozpaczliwie poszukujemy jakiejś podstawy prawnej dla tych gangsterskich działań. Przecież ten dzisiejszy Bodnar to lekko przypudrowana kalka prokuratora generalnego ZSRR Andrieja Januariewicza Wyszyńskiego, oskarżyciela w pokazowych procesach z czasów wielkiej stalinowskiej czystki, który zasłynął powiedzeniem: Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie. Bardzo ciekawy jestem jak słowa neo-bolszewika Bodnara odebrali ci, którzy naiwnie brali go za „uczonego w piśmie” wielkiego prawnika oraz strażnika demokracji, praworządności i konstytucji. Tymczasem sam Bodnar bez cienia wstydu i żenady zdradził z jakiego zatrutego stalinowskiego źródła czerpie swoje prawnicze natchnienie i do czego jest zdolny, aby reżim Tuska zmonopolizował przekaz medialny.
I jeszcze jeden wątek, którego poruszenia nie mogę sobie odmówić. Wiemy już ponad wszelką wątpliwość, że w siłowym i bezprawnym przejęciu mediów publicznych przez namaszczonego do tej akcji zaufanego Tuska, pułkownika Sienkiewicza brały udział prywatne firmy ochroniarskie i agenci służb specjalnych. Dochodzą głosy, że w samych firmach ochroniarskich ulokowani są agenci służb. Wypadałoby mi powiedzieć dzisiaj: A nie mówiłem? Przez całe lata na łamach „Warszawskiej Gazety” przestrzegałem, że Polska jest ewenementem na skalę światową i przypomina bardziej republikę bananową niż poważne państwo. Już kilkanaście lat temu ostrzegałem przed wielkim zagrożeniem w sytuacji, kiedy najliczniejszą formacją mundurową w Polsce nie było wojsko ani policja, tylko prywatne firmy ochroniarskie zakładane przez byłych esbeków, zomowców, oficerów Milicji Obywatelskiej i Ludowego Wojska Polskiego. Przestrzegałem, że owe firmy kojarzące się najcześciej z ochroniarzami w super i hipermarketach dysponują również Specjalistycznymi Uzbrojonymi Formacjami Ochrony (SUFO), a ich wywiadownie często posiadają specjalistyczny sprzęt lepszy od tego jakim dysponuje policja, ABW, SKW czy CBA. Dlatego nie dziwmy się dzisiaj, że o godzinie 3 nad ranem do siedziby PAP wtargnęli „silni panowie” jednej z takich firm.
Jak więc widzimy „koalicja 13 grudnia” dysponuje dzisiaj wszelkimi narzędziami by swoją władzę utrzymać i może liczyć na pomoc swoich zagranicznych mocodawców. Oczywiście pod warunkiem, że w podskokach będzie realizowała wydawanie im rozkazy, co zresztą już się dzieje na naszych oczach. Ideologiczny i kulturowy przewrót w Polsce dokonywał się od bardzo dawna i niestety osiem lat rządów Prawa i Sprawiedliwości tego procesu nie potrafiło powstrzymać. My Polacy przegrywamy te wojnę i jesteśmy już na ostatnim etapie prowadzącym do narodowej katastrofy. Już kiedyś wymieniałem kolejne etapy tej ideologicznej i kulturowej neomarksistowskiej rewolucji, czyli demoralizację, destabilizację, kryzys i normalizację. Po długich latach ogłupiania i demoralizacji społeczeństwa przepędzono je przez etap destabilizacji i anarchizacji państwa przebiegający oczywiście pod szczytnymi hasłami „obrony” praworządności, konstytucji, praw kobiet i mniejszości seksualnych. Trzecim etapem zgodnie z lewackim scenariuszem było wmówienie Polakom, że państwo znajduje się w stanie wielkiego permanentnego kryzysu. Totalnej opozycji udało się to wbrew wszelkim powszechnie dostępnym wskaźnikom i danym statystycznym. Spora część Polaków wbrew faktom uwierzyła, że dzieje się źle choć w rzeczywistości tak dobrze nie żyło się Polakom od 1989 roku, a polski niezależny głos nigdy tak mocno nie wybrzmiewał na arenie międzynarodowej.
Dzisiaj po miesiącu rządów ekipy Tuska wchodzimy w ostatni i jak wszystko na to wskazuje najkrótszy etap nazywany „normalizacją”. Zmęczone, zdezorientowane i ogłupione społeczeństwo potrzebuje spokoju i uwierzyło, że zapewnią mu to „silni ludzie” nowej władzy. Niestety nie udało nam się uciec niemieckiemu grabarzowi spod łopaty, choć tak nam się wydawało po wygranych wyborach z 2015 i 2019 roku. „Normalizacja” będzie tak naprawdę narodzinami dyktatury i nie po raz pierwszy w naszej historii okupanci okrzykną się wyzwolicielami. Kiedy i czy w ogóle Polacy zorientują się, że tak naprawdę z uśmiechem na twarzy ta zapowiadana „lepsza Polska” zakłada im jarzmo na grzbiet i pędzi jak bydło do rodzącej się IV Rzeszy Niemieckiej? Czy tak zasłużeni w walce o wolność Polacy staną się karykaturą swoich wielkich przodków i uwierzą, że możliwa jest wolność na niemieckiej smyczy z Tuskiem jako poganiaczem? Moim zdaniem domknięciu etapu „stabilizacji” mogą zapobiec jedynie masowe demonstracje i protesty uliczne wymierzone w rodzącą się na naszych oczach dyktaturę. Masowe, to znaczy liczące setki tysięcy, a najlepiej milion uczestników. Jeżeli dzisiaj nie zareagujemy na ten pełzający zamach stanu, to kiedyś pokolenia, które przyjdą po nas będą nam złorzeczyły i przeklinały za to, że nie zrobiliśmy nic, aby bronić suwerenności Polski i stawić skuteczny opór zdrajcom. Tylko czy stan naszego społeczeństwa na ostatnim etapie domykania tego neomarksistowskiego przewrotu pozwala na optymizm? Moim zdaniem nie, zwłaszcza, że edukację, oświatę, kulturę i media oddano w ręce lewackich dywersantów, od których niestety roi się także w polskim Kościele. Jest tylko kwestią czasu, kiedy nawet ci dzisiejsi wielcy zwolennicy „koalicji 13 grudnia” i ośmiogwiazdkowego hasła za grupą Lady Pank zaśpiewają:
I dziwny jakiś był zwycięstwa słodki smak
Minęło parę chwil, aż ktoś wychrypiał tak:
Przepięknie jest
I tylko tlenu brak...
Przepięknie jest
I tylko tlenu brak..
Zakończę ten dość pesymistyczny dzisiejszy tekst identycznie jak zakończyłem artykuł CZAS NA RUCH OPORU z listopada ubiegłego roku: Niestety, dzisiaj zamiast bronić Polski z pozycji silnej państwowej władzy jesteśmy zmuszeni do organizowania wielkiego opozycyjnego ruchu oporu, a kto wie czy po odebraniu nam przez Brukselę i Berlin suwerenności nie będziemy musieli znowu budować Polskiego Państwa Podziemnego.
Artykuł ukazał się w „Warszawskiej Gazecie”
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3323
https://pch24.pl/musk-po…
Czekam, aż Trump ogłosi, że jest źydem i dla kandydatów na prezydenta zostanie to wpisane jako obowiązek do konstytucji Usa.
Tam system się domyka.
//To sa te ktosie któr pociągają za sznurki polskie kukiełki.//
Wszystkie? Także z PiS?
K O N
S T Y
T U C
J A
Siebie warci.
masz rację, jakbyś się nie obrócił, zawsze będziesz wyglądał jak dupa :)))
.... znowu budować Polskiego Państwa Podziemnego" raczej wątpię bo Niemcy się chyba na to nie zgodzą jak to uzasadni MM.
Ale oczywiście rozumiem kwik świń odrywanych od koryta. No cóż, psy szczekają, karawana jedzie dalej.
-"Co się martwisz, co się smucisz, głupi z prochu powstałeś, głupi w proch się obrócisz".
kwik świń właśnie słyszę z waszej świńskiej strony, osiem lat przebieraliście swoimi świńskimi nóżkami, by się dorwać do koryta, z tym że teraz chcecie się do tych koryt przykuć, by was nikt nie oderwał.
Najzabawniejsze jest, że świńska szajka robi to waszymi rękami, nie dając nic w zamian.
Nie, najzabawniejsze jest to, że bez starego kawalera w dwóch różnych butach, jesteście bandą niepłodnych eunuchów. Można wam prezydenta autobusem zastawić a wy mordy w kubeł.
😛😛😛
to kwestia krótkiego czasu