Wielokrotnie pisałam na temat podkultury erzacu czyli namiastki. O zgodzie na to żeby wiązać emocje nie z rzeczami realnie istniejącymi lecz z ich imitacją. Żeby zastępować realną przyjaźń namiastką tej przyjaźni w sieci, a zamiast jeździć na nartach ekscytować się symulatorem zjazdu. Częścią tego zjawiska jest powstawanie takich bytów jak liczne proletariaty zastępcze marksistów kulturowych. Takim proletariatem zastępczym, dla którego dobra i w imieniu którego prowadzi się bezpardonową walkę o władzę mogą być jak wiadomo kobiety, dzieci a nawet koralowce z wielkiej rafy koralowej na których ratowanie władze Australii mają zamiar wydać podobno 3 miliardy dolarów.
Trzeba sobie uświadomić, że obok proletariatu zastępczego istnieją co gorsza zastępcze elity. Po zainstalowaniu w Polsce na sowieckich tankach proletariackiej władzy, do przywilejów i zrabowanych prawowitym właścicielom dóbr dorwali się przedstawiciele klas niższych czynnie uczestniczący w instalowaniu tej władzy. Wbrew deklaracjom o potrzebie społecznej sprawiedliwości bez skrupułów realizowali swoje tęsknoty do luksusowego życia, a legitymizowali swoje przywileje samozwańczo obwołując się elitą kraju. Niewątpliwie byli elitą władzy -siermiężnej, topornej, nazwanej przez Kisiela dyktaturą ciemniaków. Obsadzili ministerstwa, wydawnictwa i media. Przyznawali sobie nawzajem nagrody państwowe, wydawali w wielotysięcznych nakładach książki, odpoczywali w zrabowanych pałacach bawiąc się z samozadowoleniem małpy w kąpieli -tej małpy z bajki Aleksandra Fredry - w arystokrację.
To brzydkie skojarzenie przyszło mi do głowy gdy zobaczyłam w radziwiłłowskim pałacu w Nieborowie pewną komunistyczną ministrową paradującą w szlafroku i lokówkach przed zdumionymi dzieciakami ze zwiedzającej muzeum wycieczki szkolnej. Nie występuję tu bynajmniej jako rzecznik arystokracji rodowej. Ta formacja zapewne się przeżyła i nie ma dla niej miejsca we współczesnym świecie. Giną cywilizacje, upadają kultury i religie. Spadło znaczenie brytyjskiej monarchii. Cieszyć się jednak z zastąpienia arystokracji rodowej przez udającą ją samozwańczą arystokrację użycia i spożycia byłoby nonsensem. Ta nowa sowieckiego pomazania arystokracja utworzyła swoją własną elitę kulturalną.
Elitę wytypowaną przez Borejszę i innych sowieckich aparatczyków. Zostawiła ona w naszej kulturze takie wiekopomne arcydzieła jak „ Numer 16 produkuje” czy „Pamiątka z celulozy”, liczne obrazy, wiersze, filmy i sztuki teatralne o których obecnie dyskretnie starają się zapomnieć nawet ich autorzy. Jeżeli wydawać książki i robić filmy mogli tylko wytypowani przez partię ludzie, jeżeli obsadzili katedry uniwersytetów, akademie sztuk pięknych i sądy to nie należy się dziwić, że wychowali godnych siebie następców. Poza tym ulokowali w tych placówkach swoją progeniturę. Właściwy sobie poziom moralny i intelektualny ta elita artystyczna zaprezentowała wypowiadając się we właściwy sobie sposób przy okazji organizowanego przez Tuska marszu. Spłynęła cieniutka warstewka pozłoty.
Aktorzy, dziennikarze i artyści przemawiali do nas językiem pijanego folwarcznego parobka z najgorszych pańszczyźnianych czasów. A za ich przykładem ludzie, którzy wzięli udział w marszu występowali pod równie wyrafinowanymi, głębokimi i nośnymi intelektualnie hasłami. Niektóre z nich były nawet dowcipne i śmieszne. Na przykład hasło: „koniec obłędów i wykaczeń” będące parafrazą hasła: „koniec błędów i wypaczeń” , którym za czasów realnego socjalizmu, przy każdej pozornej zmianie komunistycznej warty, usiłowano otumanić i ugłaskać niezadowolonych obywateli. Nie wiem tylko czy dowcipniś niosący transparent z tym hasłem był świadom, że wpisuje się, tym razem żartobliwie, w komunistyczną tradycję mydlenia oczu społeczeństwu.
Ci którzy poszli na ugodę z elitami komunistycznej władzy i legitymizowali tę władzę tworząc salon tak zwanej warszawki, w którym rolę opozycjonistów odgrywały dzieci komunistycznych aparatczyków, a nawet niektórzy z tych aparatczyków, posługiwali się usprawiedliwiając ten stan rzeczy teorią krążenia elit niejakiego Vilfreda Pareta. Zgodnie z tą teorią, w życiu politycznym istnieje cykliczny proces polegający na tym, że elity po przegranej walce o władzę przechodzą do opozycji i wkładając więcej wysiłku, aby ponownie dojść do władzy wzmacniają swoje morale, swoje siły, natomiast elity, które sprawują władzę podlegają nieustannemu rozkładowi moralnemu, a przede wszystkim osłabianiu. Wynikałoby z tego, że krążenie elit jest formą ich nieustannego szlifowania, nieustannej selekcji i nie ma nic złego w wymieszaniu tych elit, w kolaboracji przedstawicieli obydwu grup. Najlepsi z przedstawicieli komunistycznych aparatczyków zrozumieli swe błędy i wypaczenia i stworzyli opozycję przeciwko sobie samym, a najlepsi z przedstawicieli dawnych elit zrozumieli że ich historyczną rolą jest porozumienie i współpraca z poprzednimi.
Współpraca czyli kolaboracja, której rezultatem miało być gładkie, bez szkód i jakiejkolwiek odpowiedzialności przejście komunistów do prominentów nowego systemu. To tak jakby najlepsza młodzież z Hitlerjugend twierdząc, że nie do końca odpowiadał jej hitleryzm zbratała się z pookupacyjnymi władzami i zajęła eksponowane stanowiska w nowych władzach i kulturze. Niewątpliwie wielu z nazistowskich zbrodniarzy uratowało życie i dobytek, a nawet przewerbowało się na służbę innych mocarstw, albo uciekło do Panamy i Argentyny jednak jednoznaczne potępienie hitlerowskiego ludobójstwa i procesy w Norymberdze uczyniły niemożliwym powstanie uogólnionego salonu w którym spotkałyby się dążące do korzystnego dogadania się frakcje -kontraktowa opozycja i hitlerowcy notable. Komunizm pomimo porównywalnej z hitleryzmem liczby ofiar nie miał swojej Norymbergi, nie został uznany za ludobójczy totalitaryzm i to zaciążyło nad losami państw postkomunistycznych, wszystkich tak zwanych demoludów. Miejsce prawdziwych elit tych krajów zajęły elity zastępcze. To takie wyroby czekoladopodobne.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5269
Pozwolę sobie dorzucić swoją wierszowankę na zadany temat.
Z tomiku "Ja tu zostaję" (2015)
KU POKRZEPIENIU SERC
„Henryku Sienkiewiczu! Larum w Polszcze grają!
Ponoć kraj nasz już przepadł! (Tak w karczmie gadają...)
Karczmarz Sowa rozmowy ministrów podsłuchał
(Z tego w Rzeczpospolitej tęga zawierucha!),
Ratuj, Mistrzu, rodaków – my znowu w potrzebie!
Podobno Polski nie ma, więc błagamy Ciebie:
Pisz ku serc pokrzepieniu! Znowu zacznij tworzyć,
Bo inaczej trza Wolność do mogiły złożyć...
Wskrześ przewagi Polaków, wspomnij chwile chwały,
Które Polskę zbawiły, wiarę przywracały...
Wyciągnij z zapomnienia wiktorie Jej synów;
Opisz nam cud nad Wisłą. I Monte Cassino.
Przypomnij Sobieskiego... Przybliż Piłsudskiego...
Kto, jeśli nie Ty, Mistrzu, dokonać ma tego?”
„Ciszej, waści!” – Duch rzecze. – „Po co mnie przyzywać
I w sto lat po mej śmierci z grobowca wyrywać?
Kto tu prawi, że Polska już nie funkcjonuje?”
„Bartłomiej!” – rzecze naród. – „On tak informuje.
Z domu jak wy – Sienkiewicz. Prawnukiem się mieni...”
„A to huncwot! Przez niego muszę się rumienić...
(Opisałem jednego o takim imieniu;
Zwał się Bartek Zwycięzca! Ale to był cienias...)
Nie znam ja waszych władców, aniołów ni biesów;
Turek, Szwed, Krzyżak, Moskal – nie grożą dziś kresom...
Jako stado baranów wiodą was w manowce;
Polska nie zginie nigdy! Ruszcie tyłki, chłopcy!
Wszystkich, co plotą bzdury, radzę (wzorem Piastów)
Wytarzać w smole z pierzem! I pogonić z miasta!
Jest wybór: Kuklinowski lub droga Kmicica...
Szlachectwo trza wysłużyć! A nie odziedziczyć...”
Jak zwykle dziękuję i serdecznie pozdrawiam
Ale tak daleko nie siegamy..
Nie taka roli się podjęła.
Cała szczęście, że ściernisko. Samochody elektryczne to idiotyzm i pułapka. Pisałam o tym. W wielu domach zabrania się wjazdu elektryków do garażu podziemnego bo gdy się zapali trzeba go gasić dobę. Podporządkowanie się idiotyzmom UE wcale mnie nie cieszy. Ale to nie zmienia tezy tekstu..
Czyli dalej nie siegamy za daleko, dlaczego?
Skoro budowa samochodów elektrycznych jest idiotyzmem, to w jakim celu obiecywać budowę fabryki samochodów elektrycznych?
Albo inaczej: w jakim celu wydawać zgodę na budowę fabryki elektrycznych Mercedesów pod Jaworem?
Pani tezy jakieś chwiejne są...
Też idiotyzm. Nikogo nie popieram bezwarunkowo i zachowuje swoje poglądy. Nie wszystko naraz.
A w której dekadzie życia zacznie korzystać z nauk?
/trochę napomnę że wypadałoby i napisać o młodzieży z BDM - bo zapomnienie o tym pachnie męskim szowinizmem :-)
Komunizm i ofiary porównywalne z hitleryzmem - no proszę mnie nie rozśmieszać raczej były 20-30x większe...
Baju, baju. Zdecydowana większość Niemców nigdzie nie musiała uciekać. Pozostali w Niemczech i piastowali wysokie stanowiska w ministerstwach, jako burmistrzowie itp. itd. Nigdy nie zostali wydani dla innych krajów, a własne niemieckie sądy ich uniewinniały. N.p. Hermann Schaper twierdził, że był tylko kierowcą ciężarówki i niemiecki sąd go uniewinnił :-)
Ale kilku zawisło na sznurku i przez długie lata Niemcy mieli jednak kompleks na tle hitleryzmu... Być może teraz podnoszą głowy i zaczynają tęsknić do swego Führera. Nie byłam w Niemczech z 10 lat. .
Byłem w czasach studenckich na praktyce w Dreźnie. To były czasy DDR. Podobało mi się. Widać było dawny blask świetności. Ale wyczuwalna była wrogość do nas Polaków na kampusie uniwersyteckim. Ludzie jednak byli mili oprócz, jak wspomniałem, uniwersytetu.
PS. Niemcy nie mają żadnego kompleksu na tle Hitlera, nadal go czczą po kryjomu.
To ciekawe. W środowiskach uniwersyteckich spotykałam się z nadwrażliwością wobec możliwości podejrzewania o nazistowskie tęsknoty. Natomiast zdarzało się, że starzy Niemcy patrzyli na nas jak na- jak to mówiliśmy- niedostrzałki. Było to w Alpach Bawarskich gdzie przecież była kwatera Hitlera. Teraz wydano w ogromnym nakładzie Mein Kampf nie bez przyczyny.. Czy historia kołem się toczy?.
Niewątpliwie Niemcy nigdy nie pogodziły sie z utratą Masuren Land czy Sudeten Land. Dlatego wizje Mariana Węcławka są niezwykle prawdopodobne. Nadal jest czas, aby je odkręcić, ale nie widzę dobrej woli po stronie niemieckiej. Siedli by przy stole i negocjowali reparacje z Polakami, stać ich na to, ciągle są bogaci, ale oni wolą nas znowu napaść :-)
Oni napadli nas trzydzieści lat temu . Tanio im wyszło bo za parę Leopardów bez jednego wystrzału kupili połowę klasy poiltycznej . Tak że jest już dawno po wojnie i to my płacimy haracz . A swojego medium zapytaj co słychać u Elvisa .
Durnyś londyńczyku, już wtedy wiedziałem o wizjach Cz. Klimuszki :-)
PS. Co prawda Cz. Klimuszko bardzo niechętnie wypowiadał się o przyszłości, więc tylko tonąłem w domysłach co za debil wywoła kolejną wojnę światową. Dopiero wizje Mariana Węcławka rozjaśniły mi horyzont :-)
Największym nieszczęściem dla Polski jest to, iż ludzie uwierzyli, że ta hołota jest elitą!
https://niepoprawni.pl/sites/default/files/ilustracje-publiczny/miernoty-po.jpg
Taka bardziej współczesna hołota 😉
Piękne zestawienie.:)
Pamięć o potężnej rzeszy niezłomnych rodaków niknie niemal wśrod szumu usprawiedliwaczy tych, którzy podobno nikomu krzywdy nie zrobili, albo chcieli system zreformować celowo wstępując w jego szeregi.
Przy każdej okazji warto promować publicystykę która odbrązawia kanalie. Na topie powinno być bezkompromisowe monumentalne dzieło "Czerwona msza, czyli uśmiech Stalina" Bohdana Urbankowskiego - nie tylko o literatach, warto też wracać do lektury Piotra Wierzbickiego "Traktat o gnidach", czy Jacka Trznadla "Hańba domowa"
Pan Urbankowski nas opuścił. To niepowetowana szkoda.