W ostatnim numerze "Gazety Polskiej" z dnia 7 marca 2012 ukazał się felieton Marcia Wolskiego "Ciekawe pytania". Kończy się on słowami: "A u nas - ciągle dręczy mnie skojarzenie z inną katastrofa cywilnego samolotu pod Warszawą i wspomniałem reakcję miejscowego "polactwa", które natychmiast rzuciło się rabować bagaże ofiar w poszukiwaniu "dularów"!"
Chodzić tu może wyłącznie o katastrofę w Lesie Kabackim, gdzie rozbił się IŁ62M "Kościuszko" w dniu 9 maja 1987. Tylko bowiem po niej pojawiły się w prasie opowieści o masowym okradaniu ofiar. Wszystko jednak wskazuje na to, iż były to kłamstwa. W Wikipedii /TUTAJ/ czytamy: "Po akcji ratunkowej w prasie pojawiły się informacje o zdarzających się przypadkach rabowania kosztowności na miejscu katastrofy i okradania szczątków zwłok z biżuterii. Prokuratura przeprowadziła czynności w tej sprawie. W orzeczeniu nie potwierdziła, aby na miejscu katastrofy dokonywano kradzieży mienia ofiar[1].
Prawdopodobnie przypadki okradania zwłok miały jednak miejsce przed przybyciem milicji i wojska, zanim zabezpieczono rejon katastrofy przed dostępem osób niepowołanych[29].
Rodzina Haliny Domerackiej odzyskała należące do niej przedmioty, które znajdowały się na pokładzie samolotu w momencie katastrofy. Były to: skórzana torebka, zdjęcia, paszport, okulary, rozmówki angielskie i kaseta magnetofonowa. W torebce brakowało jednak pieniędzy w kwocie 400 dolarów i 10 tys. złotych. Pomimo przedstawienia przez rodzinę dokumentów bankowych uznano, że nie może być to dowodem na to, iż Halina Domeracka posiadała pieniądze przy sobie.".
Nawet jeśli pani Domaradzka miała pieniądze, nie musiała trzymać ich w torebce. Wikipedia usiłuje podtrzymać wersję prasową, sugerując, że może ktoś coś ukradł przed przybyciem Straży Pożarnej i Milicji Obywatelskiej. Było to jednak niemożliwe. W fachowym portalu Awiacja.blogspot.com znajdujemy dokładny opis katastrofy /TUTAJ/. Czytamy: "dokonywano zrzutu paliwa, aż do poziomu 32 ton, w którym to momencie zrzut paliwa ponownie został przerwany.", następnie: ". Pozostałe w zbiornikach paliwo zapaliło się i w miejscu katastrofy wybuchł pożar." i wreszcie: "Oficer dyżurny zażądał niezwłocznie maksymalnej liczby karetek pogotowia oraz sił milicyjnych. Akcją straży pożarnych dowodził płk Edward Gierski. Pierwszym zadaniem było ugaszenie pożaru na obszarze około 6 hektarów oraz zabezpieczenie terenu katastrofy przed zbiegowiskiem.".
Sześć hektarów to obszar 100 na 600 metrów lub 200 na 300 metrów. We wraku i wokół niego płonęły 32 tony paliwa lotniczego. Złodzieje musieliby być z azbestu. Przed ugaszeniem pożaru przez strażaków nie sposób było się zbliżyć do samolotu. Skąd więc wzięła się opowieść o tłumie gapiów rzucających się do rabowania? Sądzę, że była to świadomie skonstruowana "fałszywka", powstała, być może, z sowieckiej inspiracji. Spełniała ona dwie funkcje: po pierwsze, poniżała Polaków, a po drugie odwracała uwagę od wad technicznych samolotów typu IŁ62, sowieckiej produkcji. Po upadku systemu komunistycznego wszyscy natychmiast wycofali te maszyny z użytku.
Zdumiewająca jest trwałość takiej spreparowanej informacji. Od chwili katastrofy minęło prawie 25 lat, a wciąż jest ona bezmyślnie powtarzana, ostatnio właśnie przez Marcina Wolskiego.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 11954
Dyskusja z Salonu24:
a ja nie dam grosza
Szanowna koleżanko, emerytko.
Z Wolskim mi nie po drodze, ale jako wieloletni pracownik szeroko pojętego aparatu kontroli, wiele razy miałem pewność, że na konto włamania, pożaru czy powodzi dobra zawłaszczły nawet osoby powołane do ich ratowania lub ochrony, że o przypadkowych złodziejaszkach nie warto wspominać.
Z żalem konstatuję,że do dzisiaj niewiele się nie zmieniło, no może niektórych odstrasza powszechy monitoring czy inne formy inwigilacji.
Kwiatuszek w Dniu Kobiet i zdrówka.
ZBOKOWCA36127 | 08.03.2012 15:07zablokuj
link nadużycie usuń odpowiedz
> elig
Za zdrowie pań!
pozdr
KOTEUSZ149431287 | 08.03.2012 15:50zablokuj
link nadużycie usuń odpowiedz
tak jest towarzyszko elig
komunistyczna prokuratura to samo dobro i prawdomówność. Nie to co dzisiejsza prokuratura, która kłamie na każdym kroku i mataczy w sprawie katastrofy w Smoleńsku.
JACOR214130 | 08.03.2012 17:50zablokuj
link nadużycie usuń odpowiedz
@ZBOKOWCA
Chodziło mi o to, ze przedstawiona przez Wolskiego wizja "polactwa" tłumnie rzucającego się, by rabować NIE MOGŁA być prawdziwa. Możliwość kradzieży mieli głównie milicjanci pilnujący terenu po ugaszeniu pożaru. Nie ma jednak żadnych dowodów świadczących o tym, że coś takiego miało miejsce. Rzucanie gołosłownych oskarżeń niczemu nie służy.
ELIG10286926 | 08.03.2012 17:53zablokuj
link nadużycie usuń odpowiedz
@Koteusz
Dziękuję pięknie :)))
ELIG10286926 | 08.03.2012 17:54zablokuj
link nadużycie usuń odpowiedz
@Koteusz
Komentarz Koteusza:
elig
Za zdrowie pań!
pozdr
KOTEUSZ148830844 | 08.03.2012 15:50zablokuj
ELIG10286926 | 08.03.2012 17:55zablokuj
link nadużycie usuń odpowiedz
@jacor
Wolę, jak Pan pisze o piwie :)))
ELIG10286926 | 08.03.2012 18:22zablokuj
link nadużycie usuń odpowiedz
Komentarz z lubczasopisma: Stary Salon
@elig
Dziwisz się? A co ma popierać komuch? Popiera komusze kłamstwo.
/ Ale to dobry komuch, bo nasz komuch/ :-)))))
JACEK 302486 | 08.03.2012 21:36zablokuj
link nadużycie usuń odpowiedz
@jacek 3
Ja bym Wolskiego komuchem nie nazwała. Rzeczywiście, należał do PZPR w latach 70-tych, ale wylano go stamtąd w 1982. Przyznał się do tego wszystkiego w swojej autobiografii. Przez 30 lat nic już wspólnego z komunizmem nie miał.
ELIG10286926 | 08.03.2012 23:31zablokuj
link nadużycie usuń odpowiedz
zobacz wszystkie posty »
Nie chodziło mi o demoralizację w ogóle, ale o to, ze w tym konkretnym przypadku ten "fakt prasowy" NIE MÓGŁ być prawdziwy, a jego powtarzanie bez zastanowienia dowodzi bezmyślności.
Sądzę, że kradzieże bardzo często popełniały bezkarne organy ścigania i warstwy z "awansu". I lansowaly ten obyczaj, zwalczając w dodatku etykę katolicką z dekalogowym zakazem kradzieży.
W dodatku cały wpis jest błędny. Po pierwsze Wolski nie precyzuje do jakiego zdarzenia odwołuje się. Słusznie. 1979 rok rozpoczął wprawdzie proces UPRAWIENIA, ale rozmiary spustoszenia moralnego w PRLu wskazywały, że będzie to trwało dziesięciolecia. Masowa demoralizacja PRLu sięgała nawet samej możliwości rozpoznawania jej. Kłamstwo, zawiść, przywłaszczenie, oszukanie, serwilizm i poniżanie się wobec silniejszych oraz bezwzględność i wywyższanie się wobec słabszych, wszystko to nie tylko, że nie uważano za naganne, ale nie zauważano nawet. Więcej, umiejętność posługiwania się zasadą "cel uświęca środki" stała się szeroko akceptowalną drogą awansu społecznego. W tych warunkach grabież minia ofiar wypadku nie była niczym nadzwyczajnym.