Ta propozycja jest to zwieńczenie ( jak to się głupio mówi: „wisienka na torcie”) totalnego idiotyzmu który jest podstawą całkowitego upadku systemu ochrony zdrowia w Polsce. Idiotyzm polega na niezrozumieniu i niedocenianiu zasadniczych błędów w strukturze organizacyjnej służby zdrowia, pociągających za sobą na zasadzie dodatniego sprzężenia zwrotnego inne niekorzystne zjawiska.
- Studia medyczne w Polsce są jak wszystkie inne studia bezpłatne. Mam na myśl oczywiście studia na uczelniach publicznych, na które mogą sobie pozwolić tylko zamożniejsi studenci. Uczelnie płatne, prezentujące o wiele niższy poziom, są okupowane przez niezamożną młodzież z małych miejscowości, której nie stać na korepetycje, łapówki i utrzymanie w wielkim mieście. To polski paradoks, o którym wielokrotnie pisałam. Sposób rekrutacji do tego najbardziej odpowiedzialnego zawodu jest grzechem założycielskim systemu ochrony zdrowia. Motywacją do podjęcia studiów są na ogół względy merkantylne, a nie jakkolwiek rozumiane powołanie. Poza tym -jak mówiło się w czasach realnego socjalizmu- sito gubi diamenty. Bardzo dobrzy potencjalnie kandydaci do zawodu lekarza nie przedostają się przez oczka sita a często przedostaje się miernota intelektualna i moralna. Błędem jest również dopuszczenie żeby po ukończeniu bardzo drogich studiów medycznych lekarze wyjeżdżali pracować do innych krajów bez odpracowania tych studiów w Polsce. Społeczeństwa polskiego nie stać na fundowanie leczenia obywatelom innych, bogatych krajów. System studiów płatnych z nieoprocentowanymi (a w uzasadnionych przypadkach bezzwrotnymi) pożyczkami na studia byłby sposobem przecięcia tego gordyjskiego węzła.
- Niewłaściwa selekcja na studia, za którą idzie czysto merkantylne podejście do zawodu lekarza jest jednym z istotnych czynników demoralizacji środowiska lekarskiego. Objawem tej demoralizacji jest powszechne łapownictwo czyli uzależnianie dostępu do bezpłatnych z założenia usług medycznych od dodatkowego gratyfikowania lekarzy decydujących o przyjęciu do szpitala czy skierowaniu na operację. Bezpłatność usług medycznych staje się w ten sposób dla pacjentów fikcją natomiast zyski czerpią łapownicy, bez konieczności inwestowania w koszty utrzymania szpitali czy aparaturę.
- Bardzo istotną rolę w degeneracji relacji pomiędzy lekarzem i pacjentem odgrywają zmiany cywilizacyjne i kulturowe. We współczesnej cywilizacji człowiek jest uprzedmiotowiony. Zostało złamane podstawowe tabu cywilizacji łacińskiej jakim jest przykazanie „ nie zabijaj”. Zabijanie ludzi w stadium prenatalnym ( aborcja) oraz nieprzydatnych produkcyjnie ( eutanazja) zostało oddane w ręce lekarzy. Oprócz braku empatii wynikającego z nieuchronnego wypalenia zawodowego znieczulica lekarzy potęgowana jest przez fakt, że pierwszy raz w historii medycyny lekarz w majestacie prawa pełni w społeczeństwie rolę kata. Kiedyś aborcją zajmowały się tak zwane „ babki” surowo ścigane przez prawo natomiast eutanazja była traktowana jak zwykłe morderstwo. Legalizacja ( przynajmniej na Zachodzie) zarówno aborcji jak i eutanazji likwiduje ewentualne wyrzuty sumienia praktykujących je na co dzień lekarzy. Likwiduje też skutecznie ewentualną empatię, czyli współczucie dla chorego. Jak zresztą można oczekiwać żeby współczuł pacjentowi lekarz biorący udział w legalnym pobieraniu narządów, którzy znieczula delikwenta uznanego za zmarłego tylko po to żeby mu nie fikał w czasie operacji? Umiejętność opanowania emocji umożliwia wykonywanie wielu odpowiedzialnych prac. Choćby praccy chirurga, ratownika medycznego czy patologa. Jest jednak- dodajmy- różnica pomiędzy przeprowadzaniem sekcji zmarłego, któremu już nikt nie może pomóc a rozbieraniem na części zamienne człowieka żywego, tyle że pozostającego w śpiączce w oparciu o wątpliwą definicję śmierci mózgowej.
- „Wszystko zaczęło się na przełomie XIX i XX w. od niejakiego Johna Davisona Rockefellera, amerykańskiego przemysłowca, który poprzez finansowanie ośrodków naukowych – w największym skrócie, wprowadził zunifikowanie sposobów leczenia. To zaś otworzyło drogę do zmonopolizowania leczenia, które polegało na wyeliminowaniu wszelkich przejawów działań poza ustalonymi z góry i zatwierdzonymi przez wybrane gremia sposobami leczenia”. Tak pisze słynny lekarz pediatra, pulmonolog Włodzimierz Bodnar w tekście pod tytułem „Lekarz już nie leczy. Tak koncerny uśmierciły służbę zdrowia” drukowanym w piśmie Gazeta Bałtycka z dnia 9.09.2019 (http://gazetabaltycka.pl/promowane/lekarz-juz-nie-leczy-tak-koncerny-usmiercily-sluzbe-zdrowia ) To prawda, procedury zastąpiły przysięgę Hipokratesa. Pacjent może spokojnie umrzeć, byle w zgodzie z procedurą, a wyleczenie go niezgodnie z procedurą może stać się przyczyną interwencji Izby Lekarskiej a nawet odebraniem przez tę Izbę prawa do wykonywania zawodu lekarza.
- Kolejny błąd prawny i strukturalny polega właśnie na tym, że Izba Lekarska czyli teoretycznie rzecz biorąc dobrowolne stowarzyszenie specjalistów w danej dziedzinie uzurpuje sobie prawa, które jej nie przysługują. Odebrać lekarzowi prawo wykonywania zawodu powinien móc tylko sąd.
Tyle w skrócie. Propozycję usług medycznych świadczonych online traktuję jako metaforę. Całe nasze życie zaczyna toczyć się online.
Widać, że nawet tekst p.Izabeli, zawierający już więcej słów, jest za trudny, by odróżnić zakupy, czy ustalone usługi, z wychowaniem nauczaniem początkowym, czy zaplanowaną wizytą u lekarza, gdzie chodzi tylko o potwierdzenie badań.
Mnie to nie dziwi, online zamów też wizytę u psychologa, może wskaże ci przyczynę i sposób leczenia, na zwiększenie IQ nie licz.
Idź wyprowadź psa online :))))))))))))))))))
Gdybyś przestał być pajacem, to byś rozróżniał rodzaje i złożoność usług. To dlatego piszę o wrzucaniu do jednego wora i daję przykład (nadążasz jeszcze?) usługi, która zaczęła się pstryknięciem w telefon, a zakończy w klinice. Dotrzymałeś kroku tym dwóm zdaniom i procesowi trzyetapowemu?
Teraz fragment trudniejszy: gdyby nie usługi online, to bym JECHAŁ się zarejestrować i zajmował kolejkę. Potem bym JECHAŁ do kliniki. Dwa razy bym jechał, raz niepotrzebnie i jeszcze zwracał ludziom głowę swoją niepotrzebną obecnością - mam nadzieję, że dotrzymałeś kroku.
A teraz najtrudniejsze: niektórych usług nie można wykonać online. Na przykład dać pajacowi w ryj, czy też wyprowadzić psa. Ale sukę można zamówić online i przyjdzie sama, bez wyprowadzania.
Pojąłeś?
Nie, nie jestem prostakiem. Bywam chamem, bo chamstwo to takie samo narzędzie jak młotek gdy trzeba za***** w łeb.
Było się nie wychylać, to by nie bolało.
Gratuluję.
Sorki, to było niegrzeczne, ale uczciwie obrazuje problem o jakim mówi część z nas.
Zapytam więc; lata minione, mam nadzieję bezpowrotnie. Kolejka do specjalisty klinicznego wynosi 18 miesięcy. dziesiątki tysięcy przykładów. Oczywiście dla większości była jeszcze dłuższa. Jak pani sądzi, jak czuł się człowiek, który nie chciał wykorzystać obejścia tej sytuacji tylko dlatego, że widział sytuację w szpitalu? To było 10 lat temu -bez powrotnie.
Przypomnę panu terminy czasu Bartosza Arłukowicza (PO) myślę lada miesiąc byłby pan przyjęty, a dno wyposażenia szpitali przypominało Togo. Jest jeszcze dostępna jego wypowiedź o nas obydwu. W pańskim wypadku się zrealizowała, przykre. Co się tyczy dostępności. U nefrologa przed jednym gabinetem kolejka, tłum dosłownie. Przy drugim trzy osoby. Dumny, że idę do kolegi na umówioną godzinę uwiadomiłem sobie, że jednakowo im płacą. Ma pan pojęcie?
Lekarze nie zabijają ludzi nieprzydatnych produkcyjnie. Nie ma nawet takiej potrzeby. Jeśli już, to tych, którzy nie chcą już cierpieć dłużej na tym świecie. Konanie w mękach to jest najgorsze co może się zdarzyć na tym świecie i niemożność zakończenia udręki to jest dopiero robienie z człowieka przedmiotu.
Wiesz Adminie, od wielu bym się spodziewał takich słów, ale nie od ciebie, czy te słowa nie przypominają to pewnych "ludzi", co podobnie mówili i robili.
-Podobne słowa mówią i tak też działają lewacy, ciebie bym o to nie posądzał, oni w nic nie wierzą, dla nich człowiek to "przedmiot", ostatnio nawet nawóz ze zmarłych bliskich do kwiatków oferują, "by byli blisko nas".
-Podobnych słów nie wypowie człowiek wierzący, katolik, gdzie wiara wskazuje cierpienie jako element życia i zbawienia, nie jesteś wierzący ?
Opiekuję się starowinką blisko 90 lat, demencja jest tak poważna, że nie poznaje ludzi, często robi pod siebie - masakra, ale przez głowę by mi nie przeszło, by poddać ją eutanazji, choć "marnuje" mi i bliskim b.dużo czasu, od wielu lat nigdzie nie pojechałem na wakacje, z pracy się urywam by podać jej obiad, potem muszę to wieczorami odpracowywać.
-Zadam ci pytanie, skoro uważasz eutanazję za dobrą, to dlaczego chcesz tym procederem obciążać lekarza, jego przysięga tego zabrania, on przysięgał ratować życie, obojętnie czyje, nawet mordercy.
Może zaproponuj komuś z polityków, prędzej lewackich, by wnieśli ustawę o powołaniu zawodu KATA, kiedyś do wykonania wyroku śmierci lekarz nie był potrzebny, dlaczego do eutanazji potrzebny, no może by stwierdzić zgon. Niedługo lekarze będą więcej ludzi uśmiercać, niż ratować czy leczyć, eutanazja, aborcja, in vitro, co jeszcze.
Tak ma wyglądać cywilizacja XXI w. ?
Wielu ludzi którzy cierpią, nie są zdolni do samodzielnej decyzji śmierci, pytanie, dlaczego sami nie popełnią samobójstwa, tylko chcą się wyręczyć lekarzem ?
Znałem kilka osób, którzy cierpieli katusze, jeden znajomy miał cukrzycę, przez nią stracił po kolei nogi, potem przyszła kolej na ręce, chciał popełnić samobójstwo, aplikował sobie b. duże ilości morfiny, by uśmierzyć ból, ale widać Bóg nad nim czuwał, pistolet który miał nie wypalił, umarł cierpiąc, ale jestem pewien, że nie jest potępiony.
Co do wiary, to nie samochód, który może się podobać, a po czasie nie, jakbyś się zainteresował ludźmi, którzy doznali cudów, może byś nie miał wątpliwości, ja swego czasu zostałem cudownie uratowany, byłem już nogami na tamtym świecie, ale cudowne zbiegi okoliczności, wręcz niemożliwe by się normalnie wydarzyły, zapobiegły temu.
Za nasze cierpienie Bóg nie jest odpowiedzialny, tylko i wyłącznie człowiek, a wiara pomaga przetrwać w bólu.
Coś takiego. Ból, męka to są rzeczy/odczucia subiektywne, zależne również od indywidualnej tolerancji na ból. Kiedyś mądry, już nie żyjący lekarz powiedział mi, że nie ma takiego bólu, którego nie dałoby się usmierzyc. To, co napisałeś stoi w absolutnej sprzeczności z cywilizacją łacińską. Teraz ma być lekko, łatwo i przyjemnie, a po czwartym boosterze pewnie też nieśmiertelnie. Jezus Chrystus umierał w męce. Nasz Papież również cierpiał i nie uciekał przed tym. " Nieprzydatni produkcyjnie "... powiało komorami.
Jako ciekawostka, oglądałem dok. z operacji na otwartym mózgu, było go widać, pacjent był świadomy, rozmawiał z lekarzami, a oni wycinali mu guza. Znieczulony był akupunkturą, to się działo w chińskim szpitalu, wywołało światową sensację.
Nasłuchałam się o tych katuszach porodowych, a tymczasem kiedy sama urodziłam, tylko wzruszyłam ramionami, to wszystko, o to tyle hałasu? Mam wysoką tolerancję na ból, to u mnie rodzinne. Natomiast przy kilku stopniach gorączki i katarze niemal umieram, gdybym nieopatrznie powiedziała w takim kraju jak Holandia " niech mnie ktoś dobije, bo i tak już ledwo żyję " to strach pomyśleć. Ból, tak samo jak cała inna paleta doznań zmysłowych jest przypisany człowiekowi i pełni bardzo ważną rolę. Natomiast tylko rzeźnicy i psychopaci jak nasi " lekarze" nie potrafią, a raczej nie chcą leczyć bólu. Może czekają na kopertę.
Drogi adminie jesteś niepoprawnym optymistą. Opiszę autentyczną historię.Kilka lat temu w Kolonii znajoma zawiozła matkę z dolegliwościami sercowymi do szpitala. Matka miała demencję, kiepsko się poruszała była odwodniona bo nie chciała jeść. Lekarz dyżurny powiedział do znajomej: "to co , kończymy?". Zadzwoniła w histerii do nas i syn poradził jej żeby uciekała ze szpitala i w kolejnym pd żadnym pozorem nie przyznawała się do tego co zaszło.Lekarze założyli matce urządzenie do karmienia przez pępek, nawodnili ją i żyła jeszcze chyba 8 lat w komforcie. Chodziła na spacery, oglądała filmy. Lekarze uważają, że jeżeli życie starej osoby jest "niegodne i uciążliwe" należy je skrócić. Pojęcie godności życia i jakości życia jak wiadomo ewoluuje z wiekiem. Dla nastolatek przekroczenie trzydziestki wydaje się być wyrokiem. Praktycznie poddaje się eutanazji osoby nieproduktywne dla społeczeństwa oraz będące uciążliwymi dla bliskich . Znam osoby z Holandii, które wybrały emeryturę w Polsce obawiając się że w ich kraju trzyosobowa komisja zdecyduje o ich eutanazji gdy zgłoszą się do lekarza z banalną chorobą.