Ze względu na wypadki na Ukrainie powinien być to Putin i Rosja. Ale czy tak jest rzeczywiście? Warto się temu przyjrzeć. Przyjmując podstawowe założenie że stosunek do wroga powinien być ... wrogi. Tzn. zakładając że działania podejmowane wobec wroga mają przynieść nam zyski a wrogowi szkody. Jak w takim układzie znajdują się działania naszego rządu? Zacznijmy od początku.
Rozpoczyna się rosyjska Operacja Specjalna na Ukrainie. Najważniejszą decyzją w tamtym okresie jest przyjęcie do Polski milionów Ukraińców. Wyraźnie mamy do czynienia z zaplanowaną wcześniej akcją, którą razem prowadzi rząd Polski i Ukraiński. Ukraińcy wręcz zapędzani są jak jakieś bydło do Polski mimo że wcale nie jest jasne jak poważna jest sytuacja na Ukrainie. Mimo że w przeddzień rosyjskiego ataku sami Ukraińcy uważali że siły zgromadzone przez Rosjan są niewystarczające do powodzenia Operacji. O której tak naprawdę nikt nadal nie wie na czym miała polegać. Zastanawia czemu od razu postawiono w Polsce na przyjęcie Ukraińców zamiast przykładowo przygotować jakiś system wsparcia Ukraińców w ich kraju? Mimo że jasne jest że ważne czynniki wiedziały dużo wcześniej co ma się stać. Nawet Kurski urządził Wigilię we Lwowie gdzie ryża ukraińska laska zaśpiewała proroczą piosenkę, której nie raczono przetłumaczyć. Wiedziano dużo i zorganizowano akcję przyjęcia Ukraińców a można było przecież postawić na pomoc na miejscu, na Ukrainie. Wysyłać potrzebującym ludziom sprzęt, żywność itp. Takie coś byłoby zresztą naturalniejsze. Poczekać na rozwój sytuacji i wraz z nim podejmować kolejne kroki.
Zamiast tego Polska przyjęła masy imigrantów, obciążając nimi Polskę i Polaków. Z jednej strony Polska potrafiła doskonale zaplanować i przeprowadzić operację przyjęcia tych ludzi. Ale z drugiej mieliśmy i mamy do czynienia z niejasnymi poczynaniami rządu w kolejnych miesiącach. Przykładowo wprowadzono 40zł od przyjętego Ukraińca dla Polaka, które to wsparcie szybko zlikwidowano, podobnie jak inne pakiety pomocy dla Ukraińców. Ostatnio przykładowo zlikwidowano wymianę hrywien na złotówki. Skutkiem tych działań było zniechęcenie i negatywne nastawienie do imigracji zarówno Polaków jak i Ukraińców.
Część Polaków widząc ukraińskie przywileje przyjęła wobec nich wrogą postawę. Co jest zwłaszcza widoczne na wsi i wśród „prostego” ludu. Przynajmniej w mojej okolicy. Jeszcze nie spotkałem się na wsi z pozytywnym odbiorem Ukraińców, podsłuchując przykładowe rozmowy na targu powtarza się to samo: dlaczego oni mają to i tamto a my nie?
Ukraińcy również mogą mieć złe nastawienie do Polaków. Z których część po prostu chciała na nich zarobić a potem wyrzuciła, kiedy się nimi zmęczyła. Ukraińcy czują się u nas nieswojo, wielu z nich wraca do kraju a reszta chce wrócić. W tym momencie sytuacja wygląda tak że jest w Polsce kupa imigrantów i stają się oni coraz większym obciążeniem oraz potencjalną przyczyną niepokojów społecznych.
Przypadek czy... może właśnie o to chodziło Putinowi?
Jak każdy zdążył zauważyć wojna na Ukrainie przebiega bardzo dziwnie. Przede wszystkim bardzo dziwne są działania Rosjan. Którzy popełniają masę podstawowych błędów wojennych. Dodatkowo kreują się na zbrodniarzy. Czego łatwo mogliby uniknąć. Oczywiście propaganda ukraińska robi swoje ale Rosjanie często dostarczają pretekstów. Dla większości ludzi jest to jedynie potwierdzeniem ruskiej odrażającej natury. Praktycznym efektem tych działań jest jednak strach ludności cywilnej motywujący do ... emigracji właśnie. Bez tego strachu, bez kreacji wizerunku zbrodniczego odrażającego ruskiego wojska dużo trudniej byłoby wypchnąć tych ludzi do Polski oraz zniechęcać do powrotu. Ten odrażający wizerunek ważny jest zwłaszcza teraz kiedy wydaje się że sytuacja na Ukrainie się ustabilizowała.
Jeśli więc odrzucimy teorie o zidioceniu Putina i wrodzonej kacapskiej chęci mordu i gwałtu to mamy przynajmniej jeden element, który wyjaśnia taki rozwój sytuacji:
Putinowi nie chodzi o wojenne postępy na Ukrainie ale, w tym wypadku, o wypchnięcie Ukraińców do ościennych krajów a w szczególności Polski. Która w takim układzie postępuje zgodnie z jego planami.
Podobnie jest w gospodarczej działce.
Dzisiaj na Interii mamy „Putin: Zachód ponosi porażkę. Sankcje niszczą globalną gospodarkę” a premier Morawiecki: „Mamy potężny kryzys gospodarczy i geopolityczny. Ale mamy też kryzys wyobraźni po stronie tych, którzy chcieliby żyć po stronie starych paradygmatów. Tamten świat już nie istnieje. I Putin doskonale o tym wie. Stara się nas przede wszystkim zdestabilizować”.
Czyż nie ciekawe? Mówią to samo. Morawiecki przyznaje właściwie że Putin ma rację.
A skoro tak to może Putin wie co robi?
Może nigdy nie chodziło o formalne ukraińskie zwycięstwo ale o destabilizację?
Przecież gdyby Putin zajął szybko Ukrainę wszystko potoczyłoby się inaczej. Świat mógłby łatwo przejść nad tym do porządku dziennego. Nie byłoby mowy o zbrodniach. O niszczeniu miast, szpitali, biednych dzieciach. Nie byłoby znaczących powodów by sankcjonować Putina. Wielu po prostu stwierdziłoby że znów mamy to co raptem było całkiem niedawno. Powstałby nowy rząd. Syfiasty. Skorumpowany. Czyli dokładnie taki jaki zawsze Ukraina miała. Oligarchowie robiliby swoje wałki jak dotychczas. Żydzi latali robić tam swoje interesy. Ludzie byliby zadowoleni.
Ale wojna przybrała inne oblicze. Im bardziej się przeciąga tym więcej jest okazji i pretekstów by dokładać kolejne sankcje. Obostrzenia. Tylko że...
Tych sankcji nie nakłada Putin. To nie całkiem on jest przyczyną potężnego kryzysu o którym mówi Morawiecki. Destabilizacji.
Przykładowo Polska. Czy Putin kazał jej przyjmować Ukraińców, którzy mogą ją zdestabilizować? Czyż nie zabawna historia? Kiedy rok temu zajmowaliśmy się wypadkami na granicy z Białorusią bez przerwy była mowa o destabilizacji. Kilka tysięcy imigrantów miało zdestabilizować Polskę. Bez przerwy wałkowano to słowo z demonicznym Putinem w tle, który miał wymyślić ten niecny plan. A dzisiaj jakoś przyjęliśmy miliony imigrantów i nikt nie mówi że może stać za tym demoniczny plan Putina.
Jedźmy dalej. Kto zdestabilizował rynek naszego węgla? Czy Putin kazał nam ograniczać własną produkcję, kupować u siebie i wreszcie zakazać z dnia na dzień importu mimo że, jak sama pani Moskwa świetnie zdawała sobie sprawę, ruch ten może wywołać potężny kryzys?
A gaz? Znów. Dlaczego wyrwaliśmy przed szereg podczas kiedy cały świat, na czele z USA, utrzymywał wymianę handlową z Rosją? W szczególności tych produktów, które były dla USA ważne strategiczne. Cenne. Podczas kiedy my postanowiliśmy z dnia na dzień pozbawić się ważnych surowców, reszta świata wolała gromadzić ich zapasy. Jak właściwie to zrozumieć. Komu nasz rząd postanowił zaszkodzić? Kogo uznać za wroga?
Jeśli Putin prowadzi grę na światową destabilizację czemu rząd robi tak dużo by przynajmniej w naszym kraju cel Putina został osiągnięty?
Prezydent Rosji stwierdził, że "Zachód upada, podczas gdy przyszłość jest w Azji", a jego kraj "nie stracił niczego" w wyniku inwazji na Ukrainę.
Jak informuje wyżej przytoczony tekst z Interii. Nawet jeśli Putin koloryzuje czy jesteśmy w lepszej od Rusków sytuacji? Czy nasze posunięcia sprawiły że nam jest lepiej a wrogowi gorzej?
Ale przecież to nie wszystko.
Dlaczego rząd wykonując te wszystkie posunięcia zapewniał jednocześnie że wszystko jest pod kontrolą. Żadnego kryzysu nie ma. Przeciwnie, nasza gospodarka idzie do przodu, w budżecie kasa jest itp. Czy dochodzące ostatnio informacje, także z ust samego premiera, informujące lud że może być wręcz przeciwnie budują zaufanie do rządu? Stabilizują jego i Polski pozycję? Jak ludzie potraktują rząd kiedy nadejdzie czas konfrontacji, porównania rządowych zapewnień z bieżącą sytuacją?
Mającą być niemal najlepszą w Europie! A my mieć pozycję moralnego, przewidującego, jej lidera.
To jest ciekawe niemniej przecież! Tyle jest mowa o Putinie ale rząd ostatnimi posunięciami poinformował lud że wróg leży gdzie indziej. Jest nim UE a raczej, konkretnie Niemcy. W końcu nasz rząd ma do tego prawo czyż nie? Przewidywał że Putin jest zły że NS2 nie wypali. Podczas kiedy my się przygotowywaliśmy, inni nas ignorowali. A teraz zostali z ręką w nocniku. A my domagamy się od Niemiec reparacji.
Jak myślicie. Putin się ucieszył czy zmartwił dowiedziawszy się że Polska postanowiła sobie znaleźć wroga za Odrą? Jak myślicie, czy obecna rozgrywka rządowa ustabilizuje u nas sytuację czy wręcz przeciwnie?
Małego rąbka tajemnicy uchylił chyba ostatnio Macron, który po wizycie Morawieckiego oznajmił że Polska należy do grupy podżegaczy wojennych. Jakoś nie wydaje się by stanął po naszej stronie. Podczas kiedy Morawiecki używa coraz mocniejszych lub bardziej desperackich słów:
„W całej Europie przeżywamy dzisiaj szok cenowy. Nie możemy oczekiwać, że w oparciu o dotychczasową politykę rozwiążemy ten problem. Ale mamy związane ręce tamtym (obowiązującym przed wojną – red.) systemem. Dlatego postulujemy szybką zmianę tych podstawowych instrumentów: ETS, mechanizmu kształtowania cen według ceny marginalnej. Problemem po stronie Brukseli jest tempo reakcji”
Problemem jest tempo reakcji... Ale co zrobiła wcześniej Polska by było inaczej? Czyż nie pyszniła się że nie potrzebujemy redukcji zużycia gazu? Czy nie odrzuciła Brukselskich nacisków (tak to trzeba nazwać), które jednak nie były dotkliwe byśmy otrzymali KPO? Dlaczego właśnie teraz buntujemy się przeciw UE mimo że do tej pory zawsze ustępowaliśmy? Także w naprawdę kluczowej dla nas kwestii energetyki węglowej.
Komu ma służyć to postępowanie? Czy może zaszkodzić? Polsce czy Putinowi?
Niemcy są źli. Rząd im nie odpuszcza. Francja nas nie popiera. Bruksela ma powolne tempo. Nie bez powodu. Teraz właśnie. Wszyscy na raz.
Więc chyba na miejscu wydaje się być pytanie, kogo rząd uważa za swojego wroga? Naprawdę Putina?
Dlaczego realizowawszy przez tyle lat unijną politykę, zgadzając się na unijne rozwiązania, podkreślając że miejsce Polski jest w UE, nasz rząd nagle występuje przeciw?
Kto ma zyskać a kto stracić? Komu naprawdę służą działania rządu?
I na tym możnaby zakończyć.
Ale warto chyba jeszcze zauważyć interesującą historyczną analogię z II RP. Która zawsze działała dogadując się z Niemcami by nagle zmienić zdanie i się postawić. Zrobić sobie wroga w obcej rozgrywce w której nie miała nic do powiedzenia i w której postawiła na sojusznika, dla którego była jedynie wygodnym instrumentem wojennym. By ostatecznie znaleźć się w objęciach sojusznika ze Wschodu. Sojusznika bo przecież nie wroga, czyż nie? ZSRR walczyło po słusznej stronie i dlatego też, jak ostatnio wyjaśniono, od niego reparacji domagać się nie można.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5074
//Miałem wyższe mniemanie o twojej inteligencji i kreatywnym myśleniu//
Ja co do ciebie nigdy nie miałem żadnych wątpliwości.
"Ja co do siebie nigdy nie miałem żadnych wątpliwości."
że masz zero rozumu sto procent chamstwa...tyle samokrytyki !!
Nr1
Trudno wziąć kastę za największego wroga skoro rząd ustępował w tej kwestii bez przerwy. Przy czym swoją obecność akcentował Duda. W istocie powiązane jest to ściśle z Nr3 czyli KE. Gdzie rząd także wykazywał się niekonsekwencją. Stawiając równie słaby opór. W tym wszystkim było dużo medialnego widowiska ale mało namacalnych skutków.
W praktyce walkę z UE czy KE widział tylko dość twardy elektorat pisowski. I w sumie PeOwski. Reszta nie postrzegała UE za wroga ani nie widziała zmian w sądownictwie. A to elektorat decydujący gdyż przeważający szalę. Rząd nie robił właściwie nic by obrzydzić UE, podkreślał że miejsce Polski jest w UE, która jest słuszną koncepcją ale ma swoje błędy i wypaczenia ;)
Ciężko taką postawę uznać za jakoś szczególnie wrogą wobec UE.
Z prawdziwie (?) konfrontacyjną, wrogą postawą, gdzie faktycznie rząd się postawił (choć wcześniej też ustąpił by zdobyć KPO) mamy do czynienia od bardzo niedawna.
Wydaje mi się że warto się nad tym zastanowić założywszy że celem Putina niekoniecznie było zajęcie Ukrainy na co właściwie jednoznacznie wskazują posunięcia wojskowe Rosjan. Tylko wiara w jakieś fantastyczne zidiocenie Putina i bezmyślność jego wojskowych pozwala na przyjęcie oficjalnej medialnej linii. Gdzie podobno chodzi(ło) Putinowi o zwycięstwo, przejęcie kontroli nad Ukrainą.
O kuźwa ale pojechałeś gównem moskiewskim
//śmieciu
O kuźwa ale pojechałeś gównem moskiewskim//
Oj pajacyku...
Nie stać cię na bardziej konkretny komentarz?
A jak tam "szperaczki"? :)))))))))))))))
Cieszysz się pajacyku chamski.. Co za ...
-"ZSRR walczyło po słusznej stronie" to wyjątkowa wisienka na tym całym przeterminowanym torcie :))))))
ogólnie co do tekstu, to zastanawiam się, jak można pisać takie bzdury, czy wina braku zbyt wielu klepek ?
:))))))))))))))))))))))))))))
No ale spike, może jesteś inny, czymś się wyróżniasz i spróbujesz?
Nie, nie zrobisz tego.
Po prostu mam rację a ty nie jesteś w stanie nic z tym zrobić.
Jaki jest więc sens, wytykania ci listy bzdur, jakie tu produkujesz, jak nie jesteś w stanie ich zapamiętać.
Jesteś najzwyklejszym bredzisławem, jak twój prezydent Komoruski, on też miał przyjaciół na Kremlu, wiele im zawdzięcza.
Jesteś najzwyklejszym bredzisławem, jak twój prezydent Komoruski, on też miał przyjaciół na Kremlu, wiele im zawdzięcza.
Tutejsze wyznanie wiary i swojego poziomu umysłowego.
Dla mnie wszystko jasne.
Od kogoś nazywającego siebie "śmieciem", niczego mądrego się nie dowiemy, więcej o tobie by powiedział psychoanalityk :))))))))))))))